Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutna optymistka

rozstania po 30 latach

Polecane posty

Gość SYMPATYCZNA 44
Napisałam nowy nick - Jedna z ....wielu bo ten chyba bardziej do mnie teraz pasuje niż SYMPATYCZNA 44 Pozdrawiam i głowa do góry! Koniec ze "szlifowaniem bruku wzrokiem" Jesteśmy wszystkie JEDYNE W SWOIM RODZAJU pamiętajcie o tym!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna optymistka
Hej czterdziesci cztery napisz do mnie e-maila .Jestem ciekawa co tam u Ciebie więcej słychać .Adres masz. Kobieto po...odezwij się wprawdzie pisałaś ,ze wolisz rozmowy w realu i szkoda Ci czasu na komputer ale lubię Cię( na podstawie Twoich wypowiedzi-choć może to trochę głupio brzmi) ,trochę sie martwię o Ciebie i chciałabym wiedzieć czy wszystko u Ciebie w porządku. Takatamsobie co słychać ,czy dochodzisz do siebie, do tego czego pragniesz,co chcesz zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna optymistka
Sorry miało być czterdzieści dwa ( niechcący dodałam Ci lat).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czrerdzieści dwa
Ha, ha, nic nie szkodzi. W koncu te 44 tez kiedyś będę miała. :) Napiszę jutro. Do sympatycznej i innych fajnych kobitek, które tu się odezwały. Pozdrowienia. Nie wiem, co uda mi sie napisać, bo mam urwanie głowy, znów mnie będzie miotało po Europie (koszmar, zwlaszcza w obecnych warunkach pogodowych, znowu 1500 kilometrów na raz). Szlag mnie trafia,że w naszym ukochanym kraju pracy za godziwe pieniążki dostać nie sposób. Ogolnie mam dół - zjawiła się u mnie moja stara, dobra znajoma. Wpadła nieoczekiwanie, nie sądziłam,że kiedyś jeszcze ją zobaczę. No cóż, ona jednak z uporem maniaka zawsze wraca. Gość niepożądany i nader upiardliwy (sorry za wulgaryzm). Wpada niezapowiedziana, siedzi długo, jest szalenie męcząca i w dodatku trzyma nóż pod poduszką. Może kiedyś go użyje przeciwko mnie.... Taka toksyczna przyjaźń... Co z tego ,że ja jej nie chcę, co z tego,że jej nie zapraszam? Zawsze sie cholera wciśnie. Hej, moja depresjo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość subtelna i delikatna
ah a ja myślałam ze to mi ciężko po 4.5 latach zwiazku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie staram sie jej być wierny :D Jak tylko nadarza się sposobność, zdradzam ja z Radością, Przygodą, Przyjemnością, Zadowoleniem, Szczęściem...itd. Radzę jakoś sobie, choć mam i paskudne dni :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta po
Mam ferie, trochę sobie poczytałam Wasze teksty - jesteście zdzielne dziewczyny - jak mawia moja babcia.Życie jest piękne - czeka nas jeszcze wiele dobrych chwil i tym warto się cieszyć.A tak wogóle, to powinnam miec chandrę,. bo zabrałam się do przeglądania starych zdjęć - na nich życie wygląda tylko w samych superlatywach, tylko dlaczego, kurna, od dwóch lat jestem sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta po
Życie człowieka - jako stworzenia - podlega prawom natury.To oczywiste.Ale jest coś, co wyróżnia gatunek ludzki od świata zwierząt - nadzieja, marzenia, planowanie przyszłości.To jest potrzebne w każdym wieku - 40 -sto czy 50- ciolatkowie mają także prawo do szczęścia.Tak mi się przynajmniej wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, trafiłam na ten topik przypadkiem, przeczytałam i...ileż mam wspólnego z Wami! Ileż jest takich kobiet! Mam 42 lata, 20 lat w związku, pozew rozwodowy napisany kilka miesięcy temu...leży i czeka. Mój mąż to...Otello. Syndrom Otella! A ja...nie daję rady żyć już nim! Ileż ja muszę mieć siły, żeby żyć! A tyle radości we mnie, tyle chciwości życia! Tylko facet tego nie rozumie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj /w skrócie/ 42!! Tak, kiedy czytałam po troszku wypowiedzi, to widziałam, jak niektóre sytuacje to odbicia naszego życia. Smutne to wszystko jest! I ciągle się zastanawiam, dlaczego nie mogę być szczęśliwa w pełni? Dlaczego my wszystkie nie możemy mieć tego szczęscia? Owszem, nie żyję źle, dzieci i my zdrowi, brak chorób, a zadowolenia...zero właściwie! Związek powinien być taki, żeby był, kiedy potrzeba ukojeniem, a kiedy indziej wnosił troszkę adrenaliny w życie. U mnie tylko zazdrość. Chorobliwa. Nie do wytrzymania. I on tego nie rozumie. I nie chce zrozumieć, że postępując w ten sposób...odtrąca mnie od siebie. Oddalamy się coraz bardziej. Niszczy małżeństwo. Nie chce mi się tak żyć. Jestem już tak zmęczona. To zaczyna być psychoza. Psychoza w naszym domu! Żyję w ciągłym napięciu, czy wszystko dobrze mówię, robię, ubieram się, czeszę...itede, bo może podejrzewać....innym razem przychodzi do mnie wielkie zobojętnienie na wszystko. I na to, co powie. I na to, co się dzieje w domu. I na sprawy dzieci. Zobojętnienie. I tak żyć? Decyzję podjąć jest mi ciężko. Bardzo ciężko. I dziwię się sobie tak naprawdę. 🌼42...zazdroszczę Ci, że się zmieniło na lepsze. Powiedz mi tylko, czy to tak pierwszy raz, taka zmiana? Czy wcześniej już było raz lepiej raz gorzej? Rozumiesz o co mi chodzi? O huśtawkę emocji i życia. Bo u mnie tak to funkcjonuje. Dwa tygodnie dobrze, potem ataki zazdrości i dwa tygodnie cichych dni. A ja chcę tylko ciepła, serdeczności, uśmiechu. Czy to tak wiele od partnera?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale szybciutko odpisałaś 42🌼! Nie gniewasz się, że ja tak w skrócie do Ciebie? To napiszę tak! zazdroszczę Ci, wiesz czego? Że możesz powiedzieć, że masz w mężu przyjaciela. Taką myśl powtarzam swojemu mężowi od dawna, że nie jesteśmy przyjaciółmi, choć małżonkowie powinni być. I my niestety też nie nadajemy na tych samych falach. Nie mogę za to narzekać na inne \"strony\" męża. Jest opiekuńczy, niezawodny, kocha gotować i..gotuje codziennie prawie i obiadki i kolacje. Sprząta również, jeśli tylko jest w domu. Ja jestem, jak PANI wielka. Przychodzę z pracy, obiadek na stół i potem już tylko leżeć. Troszczy się bardzo o dom, rachunki, dzieciaki. Ale to nie wszystko, choć on tak uważa. Że robi dużo, to jest dobry. Istnieje jeszcze coś innego w życiu. Porozumienie. Tego brakuje. Dużo by pisać, ale nie chcę zanudzać....może powoli...z czasem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Titanic to chyba nie, jeśli to do mnie....bo tam było porozumienie...namiętność...noooo...chyba, że to....masz rację....ona i mąż, czy jeszcze narzeczony....nie pamiętam! Czyli muszę się...rzucić w wir....w inne ramiona, ha! I będzie jak w...filmie! Oj, życie, życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ nie! Zupełnie co innego miałem na myśli. Kryzysy małżeńskie, ale nie tylko małżeńskie, przypominają czesto górę lodową. Widać tylko wierzchołek, albo tylko wierzchołek chce się widzieć. I tylko o tym przysłowiowym wierzchołku sie mówi. Niebezpieczeństwo prawdziwe jest ukryte pod warstwa wody, czyli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja już miałam chyba nadzieję, że ktoś widzi zakończenie! Bo rozum mój mówi, że to byłoby najlepsze, choć gdzies w głębi serca...wiadomo...żal... I wiesz, co Ci powiem, Paluszku? Że ja już niestety widzę...całą tę górę, tę część ukrytą pod wodą też. Jeśli się oczywiście dobrze rozumiemy. Dokończ...czyli.....jestem ciekawa....proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy sam najlepiej wie, co jest jego prawdziwym, choć często skrywanym problemem. Widzisz całą górę ? to rób coś, co tylko możesz, by uniknąć katastrofy. Ale bywa tak, że się już nie chce nic robić. Wizja nadchodzącej katastrofy nie jest taka straszna. Myślimy - damy sobie radę...jakoś. I to jest często też ukryte niebezpieczeństwo. Ale jak naprawdę lodowata jest woda, poczujemy dopiero, jak w nią wpadniemy...i już nie ma jakoś, jest przeraźliwie zimno... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli się rozumiemy...tak właśnie widzę całą tę górę. Tylko...żeby zrobić coś...potrzeba dwojga. Jedna osoba nic nie zdziała. Mąż uważa się za...ideała. I jest dobrym człowiekiem, tylko zazdrość go wykańcza. Nie wiem, czy czytałeś poprzednią moją wypowiedź. Ja sobie nie radzę z tym. Od kilku lat ta jego \"wrażliwość na mnie\" jest koszmarem! Kontrola...niby niechcący...niby przypadkiem...obserwacja wszystkiego...nawet, czy pies jest zmęczony po spacerze. Bo jeśli nie, to znaczy, że trzymałam psa na smyczy i przytulałam się do kochanka. Ze mną nie chce iść. Włosy myję? Ktoś ciekawy przychodzi do mnie do pracy? Spódnicę zakładam? Pewnie się \"z nim\" spotykam. Takich przykładów mam setki. Codziennie. Wiele razy dziennie. Kontrola i manipulanctwo. Naprawdę to jest chore. Rozmawiam, tłumaczę, że sam zabija nasz związek, że postępując w ten sposób pogarsza nasze stosunki, bo mnie po prostu zaczyna...odrzucać od niego. Staram się być silna, nauczyłam się nie słuchać tego wszystkiego, ale ile można wytrzymać? A to naprawdę zabija. Zabija wszystko, co jest między nami. Mąż nie widzi tego, co robi z nami. Paluszku...to jest brak zaufania i brak szacunku do mnie. Nigdy nie dałam po temu powodów. A ja szanuję siebie, więc dlaczego ktoś ma mnie nie szanować? Zostałam wychowana tak, by innym nie robić krzywdy, tak by inni nie płakali przeze mnie. Więc wiesz, jak boli, kiedy bezpodstawnie jesteś oskarżany o coś, czego nie zrobiłeś, a tłumaczeń nie przyjmuje się do wiadomości? To boli. I zamykam się w sobie. A jest tak naprawdę tyle radości życia we mnie. Tak chcę żyć i śmiać się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
42! A ja tę zieloną trawę rozumiałabym inaczej. Może teraz, w danej chwili mojego życia...bo cholender zaczyna mi to coraz częściej chodzić po głowie..rozumiesz... Dlaczego mam być ciągle oskarżana bez podstaw? Rozumiesz o czym mówię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ Ty niesamowita jesteś! Ale...czytałam Twoje wcześniejsze wypowiedzi i też Cie podziwiam! Wiesz, za co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×