Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutna optymistka

rozstania po 30 latach

Polecane posty

Wiesz, 42? Ci, którzy wiedzą o tym, też mnie podziwiają. I ja siebie też podziwiam. Ale to wszystko wypracowałam sama. Rozmowami ze sobą. Zgodą ze sobą. Nauczyłam się nie przyjmować do siebie. Ale nie zawsze się udaje. Poza tym te złe emocje kumulują sie we mnie, gdzieś w środku. To jest trudne. Najgorsze jest to, że on nie widzi tego, co marnuje. Że marnuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paluszku....dużo wiesz na te tematy? Bo piwo...jest codziennie. I właśnie po piwie jest najgorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼42! Może źle pamiętam, bo czytałam szybciutko, ale wydaje mi się, że pisałaś, iż nie ma w Twoim związku seksu...od lat? Mylę się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
42...ale to rzeczywiście kilka lat nie było? Nie mogę jakoś uwierzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do GRACE_______________ Mówisz, że twój mąż to Otello czyli zazdrość urojona, ciężko z takim człowiekiem napewno życ, ale jak wiadomo podejrzliwość wobec partnera wiąże się z nieuświadomioną chęcią dokonania samemu zdrady. I kto tutaj powinien być czujny ? :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Możesz pytać, Paluszku...tak codziennie..gdzieś od pięciu lat chyba.....i......? Wiesz, czasem zaczynam myśleć, że to może ze mną jest coś nie w porządku? Że może się czepiam niepotrzebnie? Ale to chyba jednak nie jest normalne w związku. Odrobina zazdrości, owszem. Jednak nie kilka razy dziennie i codziennie. Częściej też myślę o tym, żeby odwiedzić psychologa i albo się utwierdzić w tym wszystkim, albo.....to ja jestem głupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sisi...a myślisz, że ja nie wiem o tym? Nigdy go nie złapałam na niczym. I co mogę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam, że powiniście oboje skorzystać z pomocy psychologa w poradni AA. Kompleks Otella powstaje w połączeniu z choroba alkoholową. Z tego co piszesz, jest to Wasz poważny problem. Sam na pewno nie minie. Bez pomocy specjalistów nie dacie sobie z tym rady. Mieszkacie w mieście ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MÓJ MĄŻ
tez byl cholernie zazdrosny, przez całe lata naszego małżeństwa i po 30 latach mu się odmieniło, juz ma więcej do mnie zaufania, nie wmawia mi jakis facetów ... Wiem to nie jest dla ciebie żadne pocieszenie, ale tak jest i wiem jak cięzko tobie zyc. Mało tego powiem tobie, że teraz idzie sam na impreze jak organizuja w pracy , a dawniej nigdy, juz nie wspominam jak ja mialam iść to była awantura na całego, że szkoda mówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna optymistka
Do czterdzieści dwa Strasznie , strasznie sie cieszę,ze Ci się układa.Ja jestem takie "duze dziecko" ktore pasjami lubi historie z dobrymi zakńczeniami. Do Grace Jak na mój gust to bez interwencji psychologa sie nie obejdzie.To co się dzieje w waszym związku wymaga terapii .Chorobliwa zazdrość sama nie przejdzie i coś z nią trzeba robić.Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, w dużym mieście. O tym, że połączenie Otella z alkoholem jest....super(!!!!!), wiem. Paluszku...ja prosiłam wiele razy na początek choć o wizytę u psychologa, wspólnie. Tylko jest jedno ale...on nie widzi problemu...on postępuje ok...to ze mną jest cos nie w porządku. Nigdy nie pójdzie nigdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna optymistka
Do Grace W sumie powtórzyłam sie po palcem po wodzie ,tyle tylko,ze kiedy pisałam nie widziałam jeszcze jego wypowiedzi .Widać myślimy tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli twój mąz przy tym ma problemy z alkoholem to rzeczywiście trudna sprawa, bo najczęściej związki takie źle się kończą, ale nie chce tutaj być złym prorokiem i nie zrozum mnie źle wiem jednak, że patologiczna zazdrość pojawia się zwykle w tle uzależnienia alkoholowego i rozwija się z nim. Myslę, że pomoc psychologa jest konieczna, tylko czy on bedzie chciał tej pomocy ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna optymistka
Ludzie lubię Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On nie widzi problemu, ale staraj się go przekonać ... powiedz, że dla ciebie to jest problem i niech on tobie pomoże, moze to chwyci / Niewazne jakie zastosujesz srodki, wazne żeby osiągnąć cel , powodzenia :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wszystko wiem, kochani....że terapia jakaś potrzebna, tylko że zaczynam się zastanawiać przez ostatnie miesiące /skoro moje prośby o to nie pomagają/ nad tym, czy mi jeszcze zależy. Bo...uczucie już chyba wygasło. A jednak siedzę w tym. Córka 20-letnia podziwia mnie, jak ja mogę na takie coś pozwalać. Twierdzi, że jestem tak atrakcyjną kobietą, że bez problemu ktoś mnie znajdzie. Tak mnie podtrzymuje na duchu.Nie może mnie zrozumieć, ale ja siebie też nie. Im więcej myslę, tym mniej wiem, dlaczego zostaję i drżę codziennie przed jakimkolwiek słowem jego. Mnie jednak nie chodzi o strach przed samotnością. W obecnej sytuacji bardzo bym chciała tej ciszy i spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
42! Ja to wszystko wiem, buziaczku! Mnie już tak boli to moje małżeństwo, że czytałam wiele, żeby móc ratować. Ale jeśli on nie chce, bo \"jest w porządku\", to co ja mogę? On nigdzie nie pójdzie, a jeśli postawię sprawę otwarcie, że albo idzie do AA czy psychologa, albo odchodzę...powie, że mam coś z głową i..będzie koniec. Chyba sama się wybiorę gdzieś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, że idź nawet sama. Są grupy wsparcia dla osób współuzależnionych. Polecam też książkę Melody Beattie - Koniec współuzależnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteście wszyscy bardzo kochani! Żegnam się i wchodzę pod kołderkę, bo zbliża się godzina przyjazdu męża a mnie nie wolno siedzieć przy kompie, bo na pewno \"piszę z kochankiem\". Chce mnie zawsze kontrolować i sprawdzać, co piszę. W domu tylko jestem na poczcie z siostrami. I tak mi nie wierzy. Nie istnieje dla niego coś takiego, jak tajemnica korespondencji. W pracy więcej mogę. Buziaczki dla wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
42..potwierdziłaś...mnie, moje mysli, wiesz? Ja też tego nie rozumiem, nie potrafię siebie zrozumieć. Mam straszny mętlik w głowie, wszystko mi się kotłuje, nie wiem, na czym stoję, co mam robić. Raz jest dobrze i jest kochany, raz jest okrutny, jego słowa to nóż w piersi. Bolą i zapamiętuje się je. A czy kocham? Też sama nie wiem. Lubię, kiedy go nie ma. Nie lubię, kiedy jest. Co nas łączy? Z dnia powszedniego nic. On piwo, papierosy i telewizja. Ja książki i chęć wyjścia, rozmów, spotkań ze znajomymi. Coraz mniej robimy razem, wspólnie. Czy to jest miłość? Ja chcę się śmiać, chcę być radosna, mam ogromną chęć na życie. On tego nie pojmuje. Dzieci wyrosły, opieka się skończyła...możemy zająć się sobą. Ale \"mnie nosi\". Tak twierdzi. Więc jestem skołowana ogromnie, jestem na hustawce i sama nie wiem, czego mam chcieć, czego oczekiwać, czego żądać....nie wiem, jest mi ciężko samej ze sobą. Potrzebuję porady...bo nie mogę już tego znieść. Nie wiem, kim jestem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna optymistka
czterdzieści dwa wejdź na pocztę.Napisałam do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO GRACE _________________________ Myslę, że ty znajdujesz sie jakby w pułapce, raz jesteś traktowana dobrze potem znowu nie, ale liczysz na dobre traktowanie i nie potrafisz odejść (odejść to może za mocne słowo raczej może starac sie zmienić wasze zycie, chociaz po tylu latach to bardzo trudne ...) usiłujesz nie dostrzegać zła, takie postępowanie to ślepy zaułek, bo nie można godzić się na nienormalność i stan nienormalny uznawać za normalny. Powiem tobie, że mi rownież podobnie jak 42, trudno zrozumieć, jak mozna trwac tyle lat w takim związku, to prawie tak jak samobójstwo, nie wiem może przesadzam, ale nie potrafiłabym tak żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich! Sisi...trafiłaś ze wszystkim w 10! Ja też nie rozumiem, jak mogę tak żyć. A jak mogłam? Mogłam, bo...on mną manipulował od początku...i widocznie byłam przekonan, że tak żyć trzeba. Nie wiem. Naiwna ja. Ale od kiedy od kilku lat przyszło piwko i ta zazdrość...zrozumiałam...zmądrzałam...i nie chcę tak żyć. Pewnie, że chce się ratować, ale ciągle mam coraz większe wątpliwości, czy chcę? 42 - a co dziś u Ciebie? Paluszku - a Ty z jakim problemem na tym forum?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
42! A po czym deprecha? Przecież chyba już wszystko ok u Ciebie? Ja czytam i czytam i szukam...terapeuty...poradni...za dużo myśli się kotłuje...musi mi to ktoś poukładać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×