Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anarchista

Dla watpiacych

Polecane posty

Gość anarchista
No moi tez sa troche tego, ale ogolnie z nimi nie gadam, chociaz sa wyrozumiali :D Jedyny moment kiedy ja zostawilem to wtedy kiedy sie rozstawalismy ;-P A tak poza tym twierdzi, ze nie miala we mnie oparcia, ale to chodzi o te nasze klotnie... A z tym przyjacielem zartujesz? Nie chce sie z nia meczyc, ona bedzie szczesliwa bo bedzie miala chlopaka i mnie :/ Moze kiedys, kiedy i ja sobie znajde kogos. Wtedy o tym pomysle ;-P A teraz ona sobie wybrala innego, wiec nie chce miec z nia zadnego kontaktu. Utrudnione to jest, bo wiadomo - szkola, ale mimo to juz 2 tygodnie ponad nie odezwalem sie do niej slowem, tak jest lepiej. Jakby nie istniala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli tak jest Ci łatwiej... Rozumiem. Też by mi było ciężko. A więc chyba masz już prawie czystą kartkę do zapisania...? Życzę Ci powodzenia :-) Idę trochę zająć się domem. Wpadnę jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilka dni temu
kilkda dni temu założyłam topic zwątpienie w miłość, bo miałam podobny problem; jestem piec lat z chłopakiem i po raz [pierwszy zwatpiłam, na szczescie było to chwilowe, ale miałam bardzo podobne myśli do tych olpisanych powyżej; powiedziałam o wszystkim mojemu chłopakowi; powiedział że bedzie o mnie walczył; zrobił mi niespodzianke i przyjrechał do mnie (bo ja teraz studiuje 80 km od niego) kupił mi róże i biegł za mną aż dogonił, a wtedy świat zniknął nogi sie pode mną ugieły i sie rozpłakałam - wszystkie wątpliwości zniknęły; powiem wam jedno: mówcie o wszystkim - nawt tym co boli - swoim partnerom/partnerkom, bo tylko wtedy jest szansa na "ratunek"; gdyby mój chłopak nie wiedział co sie ze mną dzieje, aż boje sie pomyślec jak sie to mogło skonczyć życze wszystkim "wątpiącym" powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zastanawiam sie skad to sie bierze.. mam ten sam problem wlasnie z chlopakiem.Widze ze dzieje sie z nim to co z Toba sie dzialo.A ja naprawde sie staram i okazuje mu bardzo duzo ciepla i czulosci,tak jak to robila Twoja dziewczyna....no wlasnie.powiedz dlaczego,skad to uczucie sie u Ciebie wzielo..dlaczego tak sie dzieje,przeciez daje mu chyba wszystko, co tylko moge od siebie..a jednak... czy robie cos zle?co Ci w niej przeszkadzalo...co bys zmienil wtedy,gdy teraz juz wiesz ze zlą decyzja bylo rozstanie.. nie wiem co mam robic... czy to moja wina ze tak sie dzieje,czy moge mu jakos pomoc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anarchista
Skad sie wzielo u mnie to uczucie? Pojawilo sie jakos tak nagle, wydaje mi sie, ze to wynikalo z naszych zblizen... A o co chodzi? Bylo troche schematycznie - spotykalismy sie co weekend, raz ja u niej, raz ona u mnie. Ponadto codziennie w szkole. A te ansze spotkania w weekendy wygladaly tak samo, posiedzielismy normalnie pare minut, ale i tak wiadomo bylo, ze zaraz bedzie jakeis zblizenie. Zle sie z tym czulem, mialem wrazenie jakbysmy tylko po to sie spotykali... I za kazdym razem to samo. Nieraz juz nawet ja nie prowokowalem, bo nie chcialem, zeby to tak wygladalo... Chcialem psoiedziec, pogadac... Zeby nie bylo zawsze to samo... No i zaczynalem myslec... mialem wyrzuty sumienia, czulem sie jakbym ja wykozrystywal, a nie dawal nic od siebie... zaczynalem sie zastanawiac czy to na pewno jest milosc, czy to nie jest przyzwyczajenie... a te zblizenia tylko to poglebialy, bo czulem sie jakbym ja osuzkiwal... teraz z perspektywy czasu nie wiem dlaczego tak sie czulem, no ale czasami czlowiek cos sobie wmowi i tak juz jest... A ona dodatkowo byla dla mnie taka kochana, zle sie czulem z tym... To by bylo raczej tak o mnie barzdiej, a mowiac tak ogolnie chodzi moze wlasnie o ta presje? Ty dla niego robisz wszystko, jestes dobra, kochana - mnie to krepowalo, czulem ze musze byc rownie dobry, czulem na sobie nacisk, ze musze byc coraz lepszy, nie dawalem sobie z tym rady... czasami wlasnie warto troche odpuscic i pozolic zadzialac drugiej stronie... daj mu pole do popisu, zeby mogl sie wykazac. nadal badz kochana i w ogole, ale nie do przesady, bo to krepuje... Co mi niej przeszkadzalo? Z czasem wszystko, ale bylo to na skutek klotni... u nas wlasnie bylo zle z tymi klotniami, zaczynala mnie irytowac - od zachowania do wygladu, ubioru nawet. Zaczynala mi sie wydawac niezbyt ladna, wydawalo mi sie, ze tlyko wmawialem sobie, ze jest ladna, a naprawde jest inaczej, nie podobalo mis ie to jak sie ubiera. patrzylem na inne dziewczyny i zalowalem, ze ona nie potrafi sie ladniej, bardzej kobieco ubrac. Ale to wszystko to byly tylko jakies mrzonki... Co bym zrobil wtedy? Bardzo dobre pytanie. Po pierwsze - nie sprowokowalbym do rozstania. Bo to nie ja zerwalem. Bo nie potrafilem zerwac wlasnowolnie i do tego doszlo jeszcze do tego na gg... wiem, nie mowcie juz nic.............. nasze ostatnie spotkanie, przed nim oczywisice sie jeszcze poklocilismy, no ale spotkalismy sie (pocztakowo nie chcialem), oczywisice zaczal mnie irytowac jej ubior, nie odzywalem sie, ona mowila, ja bylem obrazony, ona zaczela sie wkurzac, a mi chodzilo po glowie rozstanie. W koncu i ona sie wkurzyla, wiec bez slowa poszlismy w swoje strony. Tego samego dnia w nocy na gg gadalismy o nas i tak doslzismy do tego, ze lepiej byloby dac sobie spokoj... A wtedy co bym zrobil? Palnalbym sobie w leb i gdy tylko bym ja zobaczyl od razu bym ja mocno pocalowal, bo wteyd nawet i tego na przywitanie nie zrobilem.... I powiedzialbym jej jak bardzo ja kocham, no ale wteyd tak tego nie czulem i w ogole rzdako to mowilem, bo jestem raczejz tych nie mowiacych o uczuciach... powiedzialbym jej jak wiele dla mnie znaczy, powiedzialbym wszystko co mysle i nigdy bym jej nie pozwolil sie wiecej denerwowac i razem przezylibysmy wsplne wakacje... bo to sie stalo w pierwsyzm tygodniu wakacji... To jest trudna sytuacja, wiem, bo pamietam jak sie czulem wtedy, pol roku meczylem sie z pytaniem czy ja aby na pewno kocham... straszna meczarnia, wyrzuty sumienia i te sprawy... nie wiem jak jets z wami, co jest miedzy wami... ja wtedy mialem trudnosci z okresleniem uczucia, ale juz po paru dniach wiedzialem, ze chyba jzu na zawsze bede ja kochal, chociaz akurat wtedy watpilem. No i mialem racje... Ale kto by przypuszczal, ze tak to sie wszystko pechowo potoczy, z eona znajdzie kogo innego i do w dodatku kogos takiego kto ja tak dobrze pocieszy... Wiesz co Ci radze? Rozmawiaj z nim szczerze, nam tego brakowalo. Wybuchaly kolejne klotnie, godzilismy sie, ale co z tego skoro nie wyjasnilismy sobie szczerze wszystkiego i zaraz wybuchaly kolejne? Gdybysmy wtedy pogadali byloby inaczej, a mu wpadlismy w bledne kolo i koniec....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliska
trzeba było jej to rzec że nie pasuje ci jej wygląd. mądry człowiek wie, że wygląd się zmienia. Ubiór duzo daje, gra kolorów. A serce.. ono pozostaje to samo. Skoro ktoś patrzy na ubiór.. a nie na serce.. powinien się poważnie zastanowić nad sobą baby co mają bogatych kochasi, lub pracę za sex, dobrzepłatną mają i kase na ładniejsze ciuchy. I są bardziej git itp. Ale ich serce jets to samo - podłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje Ci za rade,przystopuje troche...moze masz racje ze to uczucie z mojej strony go po prostu przewyzsza...i tak chyba jest,dam mu pole do popisu.. tylo troche sie boje, nie wiem jak to robic,teraz jak bede sie do niego odzywala,sie z nim spotykala, ciagle bede o tym myslala i boje sie ze popadne ze skrajnosci w skrajnosc bo nie bede wiedziala jak sie zachowac :( ciezkie to wszystko troche... przykro mi ze Tobie sie to nie udalo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anarchista
Bliska - nie wylapuj z kotekstu... po prostu napisalem, ze zaczelo mnie wszystkow niej irytowac poczawszy od zachowania az po ubior nawet. Wiec nie badz niesprawiedliwa... bo w tym wypadku akurat to nie ma zadnego znaczenia... Nie udalo sie, bo dziewczyna woli kogo innego, ma inne priorytety niz jej kolezanki. No ale nic nie poradze, widocznie jej jest dobrze byc z kims, bo jest jej dobrze, a nie z milosci i dorabiac rzekoma milosc do zwiazku... bo z tego co wiem ona mowi mu, z ego kocha (zreszta po opisach czasami widze). Wolal kogo innego, pomimo tego co nas laczy, wiec niech teraz to wszystko jakos pogodzi albo niech dalej sie łudzi, ze o mnie zpaomni i bedzie tamtego naprawde kochac, NAPRAWDE, a nie wmawiac sobie to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
badz dzielny ;) wiem ze jest Ci bardzo ciezko... ale czas pokaze. Moze ona zateskni i do siebie wrocicie albo poznasz juz nowa dzieczyne ,ktora pokochasz i przynajmniej bedziesz wiedzial jak z nia postepowac i jakich bledow juz nie popelniac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anarchista
tak, to jest racja, przynajmniej bede wiedzial jak juz postepowac i czego sie spodziewac, pzrze te prawie 2 lata nabralem doswiadczenia... tym bardziej, ze to byla moja pierwsza dziewczyna... Boje sie tylko tego, ze sie jzu nie zakocham... z nia sprawa byla taka, ze gdyby ona za mna nie latala to bym sie nie zakochal... naprawde, sam nie potrafie sie w nikim zakochac, jeszcze nigdy mi sie nie zdarzylo... zakochalem sie w niej dzieki niej,a tak normalnie widze rozne dziewczyny, moze i fajne, ale na pewno nie potrafie sie w nich zakochac :/ Zateskni? Ona teskni juz teraz na pewno, zreszta po miesiacu bycia z nim czasami wyrywalo sie jej i pisala mi, ze za mna teskni... ale jak widac to nie wystarcza, naprawde uparla sie na ten rozsadek... Ale to pewnie dziala na tej zasadzie, z gory przepraszam za przyklad, jak w przypadku gdyby chlopak trafil na dziewczyne, ktora by juz od poczatku mu dawala ile zechce to tez chlopak na pewno nie chcialby z taka sie rozstawac ;-P Podobnie jest w jej przypadku - on robi dla niej wszystko, wszystko, taki ksiaze i wiadomo, ze dobrowolnie sie go nie pozbedzie... Ale mam nadzieje, ze z czasem ksiaze troche przystopuje, bo watpie, zeby taka sielanka trwala dlugo... W swojej historii nie widze szczesliwego zkaonczenia, chociaz ona pare razy mowila, ze jest pewna, ze jeszcze ze soba kiedys bedziemy. swoja droga fajna sciema :/ Albo, ze jak zrozumie i nabierze dystansu to mnie znajdzie... Ale jak mowie ja juz nie wierze, dla mnie to jest niemozliwe tak bardzo jak polizanie sie po prawym łokciu ;-p dla niej to wszystko zbyt skomplikowane jest, ja tez zaczalem na to patrzec w ten sposob i nie widze wyjscia z tej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bytopioruntrzasnal
Sorry za offtopic, ale jak widze posty w ktorych 18 letnie osoby pisza o zblizeniach to mnie zieleni z zazdrosci. Jestem ladnych kilka lat starszy i moge tylko pomarzyc ze jakas dziewczyna na mnie spojrzy, a jak spojrzy to nie splunie. Jestem tak brzydki i schorowany, ze ustawa nie przewiduje. Dla mnie jedyny ratunek to burdello. Patrzac z perspektywy zaluje, ze plan T4 zostal unicestwiony wraz z Hitlerem, bo powinien byc kontynuowany i to na znacznie szersza skale. A jak ktos mi napisze, ze kazda potwora znajdzie swego amatora to jest hipokryta albo idiota albo zidiocialym hipokryta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj drogi a nie pomyslales o tym zeby o nia zawalczyc?moze ona na to wlasnie czeka..jest z tamtym kolesiem poniewaz czula sie niedowartosciowana..potrzebowala akceptacji i ciepla ktorego od Ciebie nie otrzymywala pod koniec..i moze to tez byla ucieczka co jej znacznie ulatwilo bol rozstania..ok ale ja nie wiem..ja moge sobie tylko tak przypuszczac.Jadnak uwierz mi dziewczyny takie sa ze gdybys powiedzial jej co czujesz i co myslisz (tak jak to piszesz teraz na tym forum) to ona by zmiekla..jezeli laczy Was naprawde duza wiez i sie kochaliscie.to ja bym sie na Twoim miejscu nie poddawala (no moze inaczej..chcialabym aby partner sie nie poddawal ;)porozmiawiaj z nia..wytlumacz jak syt wygladala..ze miales kryzys z ktorym nie potrafiles sobie sam poradzic..moze ona zrozumie..(minelo juz sporo czasu i kazdy mogl sie nad tym dokladnie zastanowic).moze zateskni,musialbys jej okazac duzo czulosci i zrozumienia aby znow poczula sie dowartosciowana i kochana przez Ciebie.Porozmawiaj z nia i zawalcz..sam zobaczysz na czym stoisz,czy pokaze ze jest jeszcze zainteresowana czy juz zapomniala....przynajmniej bedziesz wiedzial ze sprobowales wszystkiego i bedziesz mogl z czystm sumieniem odejsc i zaczac zycie od nowa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bytopioruntrzasnal
Nie spodziewalem sie. Sami ludzie "na poziomie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anarchista
Ona wie, ze ja kocham. probowalem juz pare razy walczyc. raz juz tak nie wytrzymalem, ze napisalem jej wprost, z eja kocham, no ale co... "Ja tez Cie kocham,a le co z tego..." - taka odpowiedz. pisalem nieraz bardzo ladnie, prosto z serca, to ona wpadala w taki stan niepewnosci... ale do nastpnego dnia jej w sumie mijalo... a ja mialem tylko glupie nadzieje... Ona na pewno czula sie niedowartosciowana i po tym wszystkim szukala kogos kto ja wesprze i przy okazji zastapi mnie. Pod koniec bylo wlasnie najgorzej,a ona teraz patrzy na mnie, na to wszystko, ze caly czas bylem zly :/ laczy nas duza wiez, ale chyba powoli gasnie, jestesmy w zlych stosunkach, nie odzywamy sie do siebie... nie chce byc jej kolega/przyjacielem. Probowalemz nia rozmawiac, ale ona mowi, ze ta rozmowa i tak juz nic nie da, bo bylo wiele takich juz rozmow i kazdy nic nie przynosila nowego. Nie da sie jej przekonac. jak jej okazywalem dobroc, czulosc to bylo zle dla mnie... pisywala do mnie czule smsy, ile to ja dla niej znacze i w ogole, ale i tak nic juz nie chciala zmieniac, a ja tylko sie meczylem... Bo po co mi tak pieknie pisala jak i tak to sie nie przekladalo na rzeczywistosc? Zapomniec, nie zpaomniala, ale tez nie chce juz nic zmieniac, bo dla niej jest niby za pozno. A jej po prostu juz nic nie chce sie zmieniac... jest jej dobrze i koniec. I kto powiedzial, ze milosc jest najwazniejsza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :-) Czy ktoś ma jakieś przemyślenia o poranku? Bo poranki przynoszą często rozwiązania. Mi się przypomniało takie pojęcie \"pokrewieństwo dusz\". Z pewnej trywialnej lektury, ale dość ważne. Jest to pojęcie romantyczne, dzisiaj się mówi o tym \"druga połówka\". Co oznacza, że aby miłość miała porządne fundamenty, musi się łączyć z przyjaźnią. No i to jest prawda. Musi być ktoś, kto nas rozumie, kto stoi po naszej stronie bez względu na wszystko. Kto jest inny niż my, a jednak tak podobny. Kto nie tylko do nas wzdycha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anarchista
Wiesz co... ja juz jestem zmeczoiny tymi romantycznymi rzeczami :) Ale nic dziwnego jesli ma sie z kims takim do czynienia :/ nie trudno przestac w to wszystko wierzyc... dzisiaj po raz pierwszy od 2 tygodni cos do mnie baknela, nie wiem o co jej chodzilo, ze nagaduje na nia, ze jest szmata czy cos, strasznie sie wkurzylem :/// Mam dosc, nie chce na nia patrzec juz, za to ze mnie oszukala :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dlaczego właściwie jeszcze o niej myślisz? Trudno jest zapomnieć, wiem, ale wobec takiej ilości kobiet chodzących po tym świecie raczej staje się to drobiazgiem :-) Ok. To trudne. Ale mam nadzieję, że Twój świat nie kręcił się tylko dookoła niej i masz w tej chwili co robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anarchista
Nie no, moj swiat sie wokol niej nie kreci... dostalem wiadomosc od kolezanki, ze jakas dziewczyna chciala od niej nr telefonu moj :-P Troszke sie zszokowalem i powiem szczerze ze... wystarszylem lekko :D Bo z jendej strony fajnie byloby kogos zapoznac, ale i ciezko mi bo caly czas tamta byla w glowie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie masz się co \"strachać\" (jak mówiła moja babcia) :-) Stara prawda mówi, że im bardziej jesteś na luzie i traktujesz dziewczyny jak koleżanki, a nie potencjalne partnerki, tym więcej ich się do Ciebie klei. I wtedy do wyboru do koloru ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anarchista
Hehe, ja tam w sumie niedoswiadcziny jestem w tych sprawach, poza ta jedna dziewczyna ;-P Niby normalnie az taki strachliwy nie jestem, ale jesli chodzi o te sprawy to jak widac troche gorzej ;-P chociaz wiem, ze nie mam sie czego wstydzic :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie myśl za bardzo o tym, czy coś Ci nie wychodzi czy nie i zajmij się tak naprawdę tym, co w Twoim czasie jest najbardziej naturalną rzeczą, czyli... zabawą! ;-) (kurczę, jak ja się bawiłam, nie żałuję do dziś i czuję, że prawie nic z tych super rzeczy mnie nie ominęło, na całe szczęście, bo gdybym wtedy nie szalała wcale, miałabym mały problem z utrzymaniem się w ryzach, gdy przyszedł czas na poważny związek)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anarchista
wlasnie teraz powinno byc barzdiej na luzie, a ja malo, ze to byla pierwsza dziewczyna to jeszcze bylo az za powaznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×