Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gochab

Pomyłka??

Polecane posty

Do wesela zostało pół roku Sala jest orkiestra jest tylko mnie w tym wszystkim nie ma Czuje wewnętrzny niepokój tak jakby to wszystko działo się bez mojego udziału Z facetem jestem 6 lat a teraz czuje że popełniam błąd że to nie jest to czego chciałam Do tej pory było Ok ale odkąd zaczęła sie sprawa ślubu włączyła się we mnie jakaś blokada jest jakiś cholerny mur którego nie potrawie przebić Czy jest to normalne przed ślubem czy Wy też coś takiego czujecie? Czy może rzeczywiście to wszystko jest pomyłką ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze i pomyłka, ale moze zwykly stres nie mow o tym na forum..jedyne co mazna zrobic z dobra rada to podac ja dalej :) powiedz o swoich obawach przyszlemu mezowi moze ma podobne moze to przyzwyczajenie nie milosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam slub za 8 miesiecy, nie mam zadnych watpliwosci, jestem pewna na 100% ze to TEN facet. Moze to po prostu stres, nie wiem, jak ja sie bede zachowywala chwile przed. Po prostu przemysl wszystko, dlaczego z nim jestes, czego oczekujesz, itp. Wierze, ze to tylko stres, ale lepiej przed slubem wyjasnic wszelkie watpliwosci, niz sie meczyc po z czlowiekiem, ktorego sie nie kocha. Powodzenia!!!!🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie tak, jak powiedziała Pinezka. Mój slub jest za 6 miesięcy, nie mam żadnych wątpliwości, że to Ten. Mogłabym dłuuugo o tym pisać, ale wypowiedziałam się już b. obszernie w wątku, ktory Ci wkleiłam.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bye bye
jeszcze masz czas by wszystko odfwołać, jeśli teraz masz wątpliwosci, zrób to juz, nie bądź nieszczęsliwa całe zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość płytka mała
ja mam ślub za 4 miesiące i też nie jestem pewna na 100%. ale chyba nikt nigdy nie jest (te co są pewne nie mówią prawdy). ale trzeba zaryzykować żeby się przekonać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
plytka mala--> to nie prawda,że te, które mówią,że nie mają pewności, nie mówią prawdy. Ja nie mam wątpliwości. Nie chce mi się juz o tym na nowo rozpisywać, bo obszernie mówiłam o tym w topiku, do którego link podałam. Co do obaw odnośnie ślubu - moją jedyną obawą jest, czy się np. nie potknę i nie zjadę ze schodów kościoła nosem w dół ;-) i czy będzie ładna pogoda. Natomiast co do wyboru faceta, nie mam żadnych wątpliwości. Wierzę,że jesteśmy dla siebie, i on też w to wierzy. Gdybym miała jakiekolwiek wątpliwości co do jego ososby, nie wychodziłabym za niego. Lub odwlokłabym termin, do czasu, aż będę pewna. inne postawienie sprawy wydaje mi sie po prostu nieuczciwe. po co wychodzić za kogoś, kogo sie nie chce/nie kocha, raniąc siebie i jego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tutaj nie chodzi o faceta tylko o mnie Błąd o którym pisałam to dla mnie ślub a nie facet. Z nim jest mi dobrze ale myśl o małżeństwie jest dla mnie ciężka Mamy jedno życie i oddajemy je w ręce drugiej osoby Jedno życie jedna szansa i nie będziemy mogły poprosić o replay! A jeżeli okaże się za 10 lat że to nie to! Każdy ma inne cele inne ambicje i inny pomysł na swoje życie Ale skąd wiemy że droga którą obrałyśmy jest prawidłowa?! Skąd wiemy że facet którego wybrałyśmy jest właśnie tym jednym i jedynym?! A może świat dawał nam inne znaki których nie potrafiłyśmy odczytać! Dziewczyny życzę Wam jak najlepiej ale dziwne jest dla mnie to że się nie boicie że nie odczuwacie strachu przed ślubem przed czymś nieznanym przed czymś czego jeszcze w swoim życiu nie doświadczyłyście i czego konsekwencji nikt nie jest w stanie przewidzieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem Twoje podejście. To prawda, nigdy nie wiadomo, co zycie przyniesie. Ale z takim nastawieniem, po wyjściu za mąż trzeba by nie wychodzić już nigdy z domu, bo nawet w warzywniaku mozna spotkać tego INNEGO. Albo: jeśli nie jesteśmy pewne, czy to ten jedyny, nie biegamy przecież po ulicach z rozwianymi włosami i paniką w oczach, bo może na którymś rogu ulicy spotkamy Innego, bardziej odpowiedniego. W życiu nie da się wszystkiego zaplanować i przewidzieć. Ale to nie znaczy, że trzeba się od razu załamywać! Gdyby tak się bać kazdego faceta, nie należałoby NIGDY wychodzić za mąż. Tylko wtedy by była pewniść, że nie będzie się skrzywdzonym i związek się nie rozpadnie. Miłość naprawdę dodaje wiary. Prawda, nikt mi nie wypisze karty gwarancyjnej na mojego narzeczonego. Ale oboje mocno wierzymy, że będzie dobrze. innaczej musielibyśmy oboje wpaść od razu w depresję:-) Jedyna gwarancja to tak, jaką czytam z jego oczu, z jego serca. Wiesz, lepsze jest zawsze wrogiem dobrego. Wiele związków, dobrych związków się rozpadło, bo któreś z partnerów ustawicznie \"szukało\", czy gdzieś czasem nie znajdzie się \"coś\" lepszego, niszcząc to, co było prawdziwą wartością. Może przemyśl wszystko jeszcze raz, porozmawiaj z narzeczonym. Wstrzymaj się jeszcze z konkretną datą ślubbu, dopuki nie będziesz pogodzona sama ze sobą. A skąd się wie, czy to naprawdę TEN? To się czuje w sercu... :-) I nie chce się nikogo innego:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość płytka mała
Więc jeśli nie jestem pewna na 100% to mam za niego nie wychodzić? Ja też wierzę że się uda, ale gdzieś na dnie serca czai się niepewność. Wiara wiarą a rzeczywistość często jest zupełnie inna! Gdybym nie znała takich przypadków z otoczenia to pewnie ślepo bym wierzyła że się uda, ale niestety za dużo widziałam.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też bardzo dużo widziałam, i dużo słyszałam. I to nie jakichś plotek, ale autentycznych historii. Ale z takim nastawieniem, trzeba by się nigdy z nikim nie wiązać! Przecież, oprócz tych nieudanych małżeństw, o których się tyle słyszy, są także szczęśliwe małżeństwa! związki na całe zycie. wg. mnie, to raczej na tym należy się skupić, bo innaczej faktycznie można popaść w jakąś paranoję:-) Jest jeszcze coś takiego, jak samospełniająca się przepowiednia. - Jeśli z góry zakładasz, że Twój związek jest skazany na zagładę, nawet, jeśli aktualnie wszystko jest w nim dobrze. Jeśli w każdych jego słowach będziesz widzieć potencjalne kłamstwo, w każdym jego wyjściu do pracy - potencjalną zdradę, w każdek kobiecie/ dziewczynie na jego studiach/w pracy - potencjalną kochankę, zaczniesz mu przeglądać maile i smsy, bo a nóż z kimś pisze, i obwąchiwać jego kurtkę, bo może kogoś przytulał.... nie wyjdzie nic dobrego z takiego związku! Nie można wychodzić z założenia: on wcześniej czy póżniej i tak mnie zdradzi/zostawi\". Kto powiedział, że akurat Wasz związem MUSI zakończyć się porażką?? Pewnie mi odpiszesz, że nie musi ale MOŻE. No, tak. Ale pewnych rzeczy trzeba się niestety uczyć na własnych błędach, na cudzych się nie da:-) Jeśli nie wyjdziesz za mąż, też nie masz gwarancji, czy związek , w którym będziesz, będzie udany. To nie fakt małżeństwa przesądza o szczęściu związku, tylko to, czy ludzie pasują do siebie. A tego nie da się sprawdzić innaczej, jak w praktyce:-) Mówię, żeby uniknąć wszelkiego niepowodzenia, trzeba by nie wiązac się z nikim i nigdy, od razu postanowić, że resztę życia spędzi się w samotności. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×