Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość _krysia_

Jak mu powiedzieć że chcę by wyjechał?

Polecane posty

Gość _krysia_

Kocham mojego partnera z wzajemnością. Jest nam razem dobrze i nie lubię gdy się rozstajemy. Jednak najczęściej te rozstania związane są z moimi wyjazdami do pracy choć i on miał okres w ubiegłym roku że przez kilka tygodni z przerwami na weekendy pracował w odległym mieście. Tak więc wiemy jak to jest z rozstaniami. Teraz on ma propozycję wyjazdu za granicę do pracy, w swojej firmie, na półtora miesiąca. On widzi ten wyjazd następująco: - zarobi mniej więcej tyle co w Polsce więc mu się nie opłaca męczyć, - ja będę sama więc mogę go zdradzić (nie ma powodu mnie podejrzewać ale ma złe przejścia za sobą i kobietom nie ufa), - nie chce mu się. Ja ten sam wyjazd odbieram zupełnie inaczej: - udowodni w firmie że jest pracownikiem na którym można polegać, da to dalsze pozytywne konsekwencje choć na razie niekoniecznie finansowe, - stęsknimy się za sobą co odświeży nasze relacje a on przekona się że nie zmienia mnie rozstanie, - udowodni mi - i to jest chyba najważniejsze - że potrafi ciężko pracować, w niesprzyjających warunkach, bo dotąd - choć nie mówiłam o tym - miałam powody w to wątpić (jest typem lekkoducha i jak się znamy on więcej nie pracował niż pracował i ja długo go utrzymywałam). Dzisiaj, gdy wróci z pracy mamy "policzyć" (zna już warunki finansowe a ja już oszacowałam że nieszczególnie korzystniejsze niż gdyby został w Polsce) czy opłaca się jechać. Wiem że będzie ode mnie oczekiwał pogłaskania po głowie i zapewnienia że lepiej żeby został. Ale ja nie chcę!! Jego wyjazd to dla mnie tak naprawdę dowód że mogę myśleć o przyszłości z nim. Wg mnie naszemu związkowi zagraża nie tęsknota, nie jakaś zdrada, ale moje zniechęcenie do niego jako człowieka z którym można wiązać jakieś plany na przyszłość. Bardzo proszę Was, dziewczyny, napiszcie co o tym sądzicie. Czy ja popełniam jakiś błąd w myśleniu? Jeśli nie, czy rozmawiać z partnerem także o moich argumentach, ściśle subiektywnych, czy ogólnie kierować go w stronę decyzji o wyjeździe i nie mówić dlaczego tego chcę? Czy po prostu zostawić jemu decyzję a samej wyciągnąć własne wnioski? Dodam jeszcze - choć już wspominałam - że on nie pracował gdy się poznaliśmy i jeszcze przez kolejny rok, poza okresem dwóch tygodni pracy dorywczej. Teraz potrafi pracować bardzo ciężko i odpowiedzialnie ale chętnie mówi pracodawcy co mu się nie podoba, nie unika konfliktów w imię swoich racji (fakt że na solidnym wykonaniu zadania bardzo mu zależy), potrafi nie pójść do pracy bo zaspał a nie ma sensu spóżnienie bo taka jest ta praca, jest gotowy rzucić pracę bo coś mu się nie podoba. To powoduje bezpośrednio że mam dystans do naszego związku jako do przyszłościowego. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _krysia_
up proszę, rzućcie jakimiś opiniami może strzeszczę: zależy mi na wyjeździe mojego partnera do pracy, na półtora miesiąca, bo w tym upatruję nadzieje dla rozwoju naszego związku głównw rozterki to: "Czy rozmawiać z partnerem także o moich argumentach, ściśle subiektywnych?" "Czy ogólnie kierować go w stronę decyzji o wyjeździe i nie mówić dlaczego tego chcę?" "Czy po prostu zostawić jemu decyzję a samej wyciągnąć własne wnioski?" oraz że może coś widzę nie tak, problem nie tam gdzie trzeba, a może skoro on teraz pracuje, w miarę normalnie, to wogóle problemu nie ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dellya
a możesz tak w jednym zdaniu wyłuszczyć o co ci chodzi??? Czy to za trudna sztuka/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam wrażenie, że chcesz go zmienić na siłę. Daj mu pooddychać samemu. Mężczyzna nie znosi jak się go ustawia i ustala za niego co jest dla niego samego dobre. Pozwól mu wybierać co ma robić. Twoim zadaniem jest go kochać niezależnie od tego jaką ma pracę. Mam też wrażenie, że brakuje w Waszym związku bliskości; możliwości wsłuchania się i zrozumienia pragnień drugiego. Brak bliskości oznacza też brak zaufania do działań którejś osoby w związku. Bez bliskości, tak naprawdę nie ma miłości, a problemy wynajdywane są po to by przyłapać drugą stronę na nieuczciwości i lęku przed rozstaniem lub porzuceniem. Oboje macie dużo do przepracowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ile jeszcze
bedzie musialo byc takich i podobnych wyjazdów żeby wasz związek się rozwijał ??????????????? a tak na powaznie to twój facet jest chyba dorosły i umie podejmowac samodzielnie decyzję, a jak bedzie potrzebował twojej rady to o nia poprosi ... Jak mozna komus cos narzucać, nie rozumiem tego :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _krysia_
Aż tak źle to brzmi?? Widocznie coś w tym jest... Przemyślę sobie co piszecie. Rzecz w tym że ja nie chcę żyć miłością tylko z dnia na dzień. Chciałbym móc planować wspólną przyszłość. Jesteśmy razem dwa lata i dotąd nie usłyszał ode mnie ani jednego złego słowa na temat swojego stosunku do pracy czy podejścia do życia, a są one dyskusyjne (a mówimy nie o dzieciaku który dopiero uczy się życia ale o mężczyźnie z czterdziestką na karku a który najdłużej ile przepracował dotąd w jednej firmie to dwa lata, i który nie miał nic gdy się poznaliśmy). Akceptuję go, kocham, nie oczekuję jakichś poświęceń ale... chcę też wiedzieć czy razem możemy coś trwalszego zbudować bo mi nie tylko sentymantalne wzdychania są potrzebne do życia. Pełnego zaufania do niego nie mam, to fakt, ale na zaufanie trzeba zapracować. Teraz na to właśnie liczę. Pewnie też chcę go zmieniać, są ludzie którzy, gdyby na nich nie wpływać, mieszkaliby w szałasach w lesie i żywili tym co znajdą ;P. Jednak mam do niego szacunek, cenię jego potrzeby, jestem wyrozumiała i sama daję z siebie bardzo dużo. Ale z własnych potrzeb też nie zrezygnuję. Mam trzydzieści lat i chcę wiedzieć czy to czym my jesteśmy to zabawa w związek czy początki wspólnej przyszłości, domu i rodziny. Jednak w żadnym razie nie chcę czegoś robić na siłę, jest mi to obce. Niemniej, dogrzany... kochać to ja kogoś mogę bez względu na pracę ale już zastanawiać nad wspólną przyszłością to tylko na podstawie konkretów. A że nad bliskością musimy popracować i że mamy jakieś sprawy do przepracowania to na pewno przynajmniej częściowo prawda. Ale nad tym pracuje się czasem przez całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _krysia_
do "A ile jeszcze", no mój partner prosi o radę, a nawet o moją decyzję (??!!), tylko dlatego zastanawiam się co z tego co czuję powiedzieć mu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _krysia_
dellya, wypowiadanie się w sposób prosty i jednoznaczny sprawia mi problemy i w pisaniu, i na co dzień w rozmowach ;DDDDDDDDDDDDD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paski
Ja wyjechałem na 2 miesiące i już nie wróciłem i tak to się pięknie skończyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _krysia_
ciekawa uwaga :/ ale trzymając coś kurczowo czasem łatwiej to stracić jeśli ktoś miałby ode mnie odejść tylko dlatego że mnie nie widzi czy "nie jest pilnowany" to lepiej żeby się to stało wcześniej niż później mam nadzieję że tobie, przedmówco, życie poukładało się lepiej niż przezd wyjazdem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do autorki: wybacz, ale to stary facet. Skoro nie pracował dotąd przyzwoicie, nie bardzo szła mu praca, to jednak nie zmusisz go do tego by zaczął pracować regularnie teraz. Starych drzew się podobno nie przesadza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
Mam podobną sytuację.Gdy sie poznalismy on pracował u rodziny za psie pieniadze.Teraz gdy od 3 miesiecy pracuje w firmie w ktorej jest dosc ciezko i nie ma obijania oraz zarabia 3 razy wiecej niz u rodziny to jest gotow zrezygnowac bo jest ciezko. Ja ciebie rozumiem i masz prawo narzucic mu swoje zdanie bo w koncu jestescie ze sobą wystarczająco zeby takie decyzje podejmować wspolnie. Ja bym powiedziała mu o swoich racjach a niech on powie o swoich... Zrobcie plusy i minusy tego wyjazdu ale RAZEM!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _krysia_
no, ogólna myśl o drzewach jest mądra ale te w praktyce każda sprawa jest inna, teraz nawet wierzę w to że ludzie - jeśli wcześniej było im źle, jeśli mają motywację - potrafią się zmienić a ściślej wydobyć z siebie to czego wcześniej nie ruszali, pokłady sił energii, nadziei a taki znowu stary nie jest, jak się poznaliśmy miał 35, teraz dobiega czterdziestki ale konkretnie ma 37

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _krysia_
Do mam podobnie: myślisz że razem, skoro on tego chce (bo chciałam jemu zostawić decyzję ale wtedy - po swojemu - nie powiedziałabym wiele o swoich uczuciach)? Dzięki za radę! Podniosłaś mnie na duchu tym bardziej że... już rozmawialiśmy. Wrócił z pracy w czasie gdy niejako naradzałam się z wami i od razu zaczął rozmowę (chciałam poczekać na dogodniejszy moment ale trudno). Wyszło lepiej niż myślałam. Po prostu on był nastawiony na tak, oferta finansowa była dobra więc pod tym względem nie ma się nad czym zastanawiać a ja napomknęłam o tym że mi zależy i w końcu musiałam powiedzieć dlaczego. Jest OK i bardzo się cieszę. Nie było sprzecznych dążeń, nie było niejasności, nie było pomyłek co do intencji, przynajmniej jak na razie tak się wydaje. A ja teraz będę się zastanawiać czy za bardzo nie chcę na niego wpływać, gdy coraz mocniej się angażuję. Bardzo wam wszystkim dziękuję za uwagi. Gdyby ktoś coś jeszcze napisał, byłoby to dla mnie ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
Czyli zdecydował sie na wyjazd tak? No i bardzo dobrze w zwiazku czasem potrzebne są takie rozłaki zeby za sobą potesknić...A najlepsze jest na koncu czyli powrot:) Pozdrawiam serdecznie i zyczę wesołych świat:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _krysia_
no, zdecydował się (chociaż z nim to nic pewnego do ostatniej chwili ;D), ale już choćby z tego się cieszę, że z zasady się nie wycofuje i że rzeczowo do tego wyjazdy podchodzi, a tym mnie mile zaskoczył właśnie też wydaje mi się że rozłąki się przydają (choć jakieś lęki mi się wkręcą, jak teraz po słowach kogoś wcześniej o tym że już został) i już czekam na ten powrót ;) ja też pozdrawiam, "mam podobnie jak ty", życzę radosnych, pogodnych świąt i wszystkiego dobrego w twoich sprawach uczuciowych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
Dziekuje Krysiu i mam nadzieje ze kiedys jeszcze sie spotkamy na tym forum bo fajna i rozsadna babka jestes;) 👄👄👄👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _krysia_
pewnie się spotkamy! :)))) całusy! trzymaj się! raz jeszcze dziękuję ci za rady!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×