Dzień jak codzień, typowe na blokowisku....

Gdy odgłosy nocnego życia miasta ucichają, a słońce wychyla pierwsze promienie ponad horyzont, podnosze z łóżka swoją zgrabną dupę, ubieram się i wychodzę.... Brnąć pomiędzy psimi gównami leżącymi na środku chodnika mijam kolejnych chamów ze srającymi na smyczy psami, jakże zabawnie oni wyglądają - a to jeden odwraca głowę; że niby gwiazdy ogląda na niebie, drugi pali papierosa, patrzy na mnie spode łba jakby chciał powiedzieć "nie ja sram"... Z daleka dobiegają mnie jakże złowieszcze odgłosy osób stojących na przystanku wyciarających swoje uwalone w gównie obuwie o betonowy smietnik... Mijam pierwszą alejkę, drugą, przeskakuję przez pas zieleni i ..... śśśśśśśśslizg ... wdepnąłem. Kurwię niemiłośniernie idąc do samochodu, staję, wycieram but o kępkę jeszcze zielonej niezasranej trawy. Otwieram auto, wsiadam i nucąc piosenkę Moje MIasto jadę jakze wściekły do roboty...

:O

:)

Zawsze uważałem że to niedostosowanych społecznie powinno się wywozić pociągami poza granice zamieszkałe przez ludzi... :(

a nie wpadłeś na to że właśnie poza takimi granicami żyjemy:P a gdzieś tam poza granicami w nudnym świecie żyją nudnym idealnym życiem idealni ludzie

Myślisz że gdybym kupił krowę i trzymał na balkonie, codzień bym ją wyprowadzał na trawkę, srała by wszędzie... Zadowoleni by byli ? Albo może będę im srał codzień na wycieraczkę, a niech sprząta chamówa. Ja nie wierzę w idealny świat, ale ludzie.... uczcie się kultury od pigmejów !

urzekła mnie Twoja historia :O normalnie talent marnujesz... ciekawe dlaczego powyższa tematyka jest Ci najbliższa.