Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Michalaniol

zdrada kobiety

Polecane posty

Gość Michalaniol

W kwietniu 2007 r. mija 4 lata naszego zwiazku. Zawsze bezwzglednie i w 100% ufalem swojej kobiecie, nigdy sie nie martwilem ze cos sie wydarzy lub zrobi nie taki krok bedac gdzies sama (bezemnie). W czerwcu 2006 roku, nasz zwiazek sie rozerwal. Spowodowane bylo to przez szereg roznych sprzeczek, napietych sytuacji, klotni. O rozpacie zwiazku w tym okresie zadecydowala moja postawa a raczej ucieczka do tak jak bym to nazwal "poczekalni", chcialem przemyslec to wszystko czy naprawde tego chcem i czy ja kocham. Po ok. 3 mc wrocilem do kobiety z przeprosinami i obietnicami poprawy swojej osoby i relacji w zwiazku. Prosilem ja o szanse, wiedzac ze ja skrzywdzilem swoim zachowaniem (zostawiajac ja). Nie jestem zbyt otwartym uczuciowo wylewczo czlowiekiem. Bardzo bardo zadko mowilem jej ze ja kocham, ze ladnie wyglada, ze mi na niej zalezy, zadko ja przytulalem i pocieszalem. W pewnym sensie bylo to przyzwyczajenie z mojej strony ze tak musi byc ,"zlowilem rybke, po co ja karmic". Zrozumialem swoje bledy. Dostalem od niej szanse. Po przerwie 3 mc wrocilsmy do siebie, cieszylismy sie tym wzajemnie. Po opadnieciu emocji zwiazanych z powrtotem do siebie, zaczelem byc podjerzliwy w stosunku do niej. Dostawala w godzinach pozno wieczornych sygnaly na kom , sms, telefony, ktorych przy mojej osobie nie odbierala i nie sprawdzala. Twierdzila ze to kolezanki. To samo tyczylo sie telefonu sluzbowego na tak samo telefony. Twierdzila ze ma odpowiedzialne stanowisko i ze moze czasami dostawac w takich godzinach telefony od szefa np. lub koledzy spracy dowiedzieli sie jaki ma nr tel. sluzbowego. Nie dziwilo mnie to z kolegami z pracy poniewaz jest bardzo atrakcyjna kobieta. Wychodzac gdzies razem na jakas impreze, zauwazylem tez ze kilka amantow kreci sie kolo niej, lecz najwazniejsza dla mnie byla zawsze jej postawa w takich sytuacjach. Niestety widzialem czasami neutralnosc w jej postawie w przypadku gdy jakis amant zaproponowal jej wyjscie z lokalu. Tlumaczyla ze nie uslyszala co jej zaproponowal. Moi znajomi mowili mi ze moja kobieta czasami rozmawiajac z facetem jest dwuznaczna. Wszystkie te "szczegoly" poglebialy mnie w myslach co raz gorszych, bylem coraz bardziej i bardziej podejrzliwy. Rozmawiajac z nia o tych przypadkach bardzo czesto konczylo sie na tym ze to ja jestem zly, ze sie czepiam bez powodow, nie dajac nic od siebie dobrego i cieplego. Majac najgorsze mysli i przyposzczenia w glowie nie moglem zyc z nia i mowic jej cieplych slow, ze ja kocham, ze mi zalezy, powracala powoli moja postawa z okresu przed przerwa 3 mc. Nadeszla pora swiat , moja kobieta pojechala na wigilie z pracy do resteuracji. Mialem po nia przyjechac na koniec. Tylko koniec byl co roz przedluzany o godzinke. Zdenerwowalo mnie to (cos czolem ze jest nie tak), powiedzialem krotka ze czekam na zewnatrz. Pojechalismy do niej do domu, wybuchla klotnia z mojej strony o to ze jest cos nie fer. Podczas klotni zaczal dzwonic jej telefon. Zapytalem kto to , odp. ze kolega z pracy dzwoni bo ja nagle zniknelam z wigilii. Kazalem jej oddzwonic do niego i zapytac sie co chcial wlanczajac telefon w tryb glosnomowiacy abym mogl slyszec cala rozmowe. Nie zrobila tego, zadzwonila do niego w normanly sposob, ale i tak slyszalem jego rozmowe. Kolezka byl pod wplywem alkoholu, pytala sie dlaczego pojechala, czy przyjedzie, ze myslal o tym ze spedza razem bardzo milo wieczor i inne takie podobne. Moja kobieta rozmawiajac z tym kolega nie probowala uniemozliwic dokonczenia zdan czy zatrzymac wypowiedzi kolegi. Po tej rozmowie telefonicznej, wpadlem w rozpacz i wyszedlem od niej z domu, probowala mnie zatrzymac. Na drugi dzien tlumaczyla ze nie moze odp. za to co ktos mowi. Zrozumialem ja i wybaczylem. W naszym zwiazek znow byl tak jak przed przerwa 3mc. Nie moglem byc inny (cieply mily troskliwy uczuciowy) dlatego ze przytrafily mi sie takie wlasnie takie akcje. Przyszedl sylwester 2006/2007, na ktorego wybralismy sie razem do jej bratowej. Przed wyjsciem bylo troche niesmakow z mojej strony i niechcianych komentarzy. Na zabawie sylwestrowej w pewnej chwili zaczela traktowac mnie jak powietrze, zaczelem sie dopytywac co jest , zeby mi wytlumaczyla. Niestety nie otrzymalem odp. Powiedzialem jej zeby sie do mnie nie odzywala. Zabawa sie skonczyla, nie odzywajac sie do siebie pojechalismy do swoich domow. Na drugi dzien mialem dosc wszystkiego czolem ze chce sie mnie pozbyc albo doprowadzic do stanu takiego zebym ja rzucil , z takimi odczuciami pojechalem do niej i powiedzialem ze chcem sie rozstac juz na zawsze. Powiedzialem tez jej co czuje , ze mysle iz jest to zaplanowane z jej strony. W odpowiedzi uslyszalem "tak zaplanowalam sobie to wszystkO ! ze mnie nie przytulasz ze nie jestes cieply wobec mnie ze mi nie mowisz ze mnie kochasz ze mnie nie przytulasz" . Probowalem jej to wszystko wytlumaczyc z kad to sie bierze ale doszlo jeszcze do wiekszej klotni kazala mi opuscic jej dom. Nie wyszedlem, za to ona wyszla do lazienki. W tym czasie usiadlem przy jej komputerze i wlaczylem archiwum wiadomosci gadu-gadu. Zaczelem czytac wiadomosci z ktorych niewiele sie dowiedzialem ale widzialem rozmowy bardzo spoufalone bardziej niz przyjacielkse z jakimis facetami. Nagle weszla do pokoju, szybko wylaczylem wszysko co mialem przed oczyma. Wiedziala ze gdzies grzebalem w komputrze, ze to byly jej prywante sprawy. Zaczela krzyczec na mnie, ale ja przybralem postawe ze wiem wszystko i zaczelem ubolewac mocno. Nie wiedziala ile ja wiem a ja nie wiedzialem prawie nic. Gralem w sposob taki ze wszystko wiem, ze wszystko juz wyszlo na jaw. Moja postawa byla nie ugieta, po krotkiech chwili zaczela plakac, ukucnela zlapala mnie za kolano i plakala krzyczac przepraszam. W tym momecie dotarlo do mnie ze prawda jest juz blisko. Lamentowala dluzszy czas , ja nie moglem skupic i pozbierac swoich mysli. Mowila caly czas ze mnie przeprasza ze ona jest glupia ze to wszystko zniszczyla, ze nie wiedziala ze na niej tak mocno mi zalezy, bo nie mowilem jej o tym. Uspokoilem sie emocjonalnie i kazalem powiedziec mi prosto w oczy to co jest mi winna cala prawde. Oczywiscie dalej nie wiedziala jaka ja posiadam wiedze na ten temat. Lecz mi tego nie powiedziala ,dalej mnie przepraszala plakala. Zaczelem zabierac swoje zdjecia i udalem sie do wyjscia. Zatrzymywala mnie i blagala. Wyszadlem, wsiadlem w samochod i dostalem sms zebym wrocil ze mnie kocha i nie moze zyc bezemnie. Odjechalem. Do konca dnia dostawalem sms z prosba o przebaczenie o danie szansy tak jak ona mi dala, pisala ze jej swiat sie wali przez swoja glupote, przepraszala, twierdzila ze wszystko mi wynagrodzi i bedzie wspaniale i nigdy w zyciu nie skrzywdzi mnie. Nie odpisywalem. Nie wiedzialem co mam robic. Na drugi dzien sms tez mi wysylala z podobnymi tresciami. Musialem porozmawiac z kims bliskim dla mnie. Rozmawiajac z moja matka doszedlem do wniosku iz musi musi mi powiedziec cala prawde to co jest mi winna prosto w oczy bez wzgledu na to czy z nia zostane czy tez nie. Jesli prawda ktora mi powie pozwoli mi z nia dalej zyc i wybaczyc zostane z nia. Natomiast jesli ta prawda bedzie powodowala za kazdym razem gdy na nia spojrze zlosc i nienawiesc, to koniec. Kolejnego dnia poinformowalem ja o moim postanowieniu, co ma mi powiedziec. Zgodzila sie powiedziec mi cala prawde nie wiedzac co ja wiem. Spotkalismy sie , ja udawalem caly czas ze wszystko wiem a to co ona mi powie bedzie przezemnie zweryfikowane. Ciezko bylo jej o tym mowic to bylo bardzo dobrze widac. Nieustannie plakala i mnie przepraszala zapewniajac ze mnie kocha, ze to jej wina i glupota ze nie widzi nikogo innego procz mnie. W koncu zaczela mowic. Czekalem na to jak na wyrok, bardzo balem sie najgorszego. Nie moglem dac tez poznac po sobie ze mnie to co mowi przeraza, dlatego ze niby ja juz to wiem. Na samym poczatku powiedziala o najprostrzych sprawach dla niej. Kolega spracy to po prostu kolega, gosc z imrpezy to gosc z imprezy nie znam go. Powiedziala, ze jakis czas (2,3 tyg.) przed naszym rozstaniem trzy miesiecznym poznala kogos w warszawie tam gdzie zaocznie studiuje. Ze spotykala sie z nim kiedy tylko tam byla, okolo 5,6 razy w przyblizeniu. W tym czasie zapewnia mnie ze doszlo jedynie do pocalunkow i przytulania. Przysiegajac mi ze nie byla z nim w lozku. Powiedziala tez ze podczas tych 3 mc w ktorch nie bylismy razem odnowila stare kontakty ale nibyla z nikim. Odnowienie kontaktow spowodowalo to, ze odezwal sie do niej jakis stary kolega z ktorym sie spotkala dwa razy w okresie dwa miesiace po tym jak sie zeszlismy. Twierdzi ze to byly tylk dwa spotkania ktore skonczyly sie pocalunkami. Przysiega mi ze nie poszla z nikim do lozka. Nie mam pojecia czy jest to wszystko czy znam juz cala prawde, stracilem zaufanie kompletnie, zalezy mi na niej kocham ja. Prosi mnie o wybaczenie i o powrot widac ze sie stara widac ze przezywa przyznaje sie do winy i glupoty. Odpowiadalem jej przez dluzszy czas ze nie ma takiej mozliwosc zebysmy byli nawet przyjaciolmi, co poglebialo jej stan zalamania. Przez wszystkie te rozmowy twierdzila ze gdy spotykala sie z innymi nie myslala o zostawieniu mnie nie chciala mnie rzucic, ze mnie kochala. Ma pretensje do mnie ze nie mowilem jej iz zalezy mi mocno ze ja kocham itp. ze to przez to. Teraz sytuacja wyglada tak , ona czeka na moj ruch. Ja powiedzialem ze musze sie nad wszystkim zastanowic i potrzebuje czasu. Prosze badzcie ludzmi przychylnymi dla mojego przypadku, co o tym sadzicie pomozcie mi na powaznie cos , poradzcie cos, jestem taki samotny i zrozpaczony... Przepraszam za ewentualne bledy i styl gramatyczny ale w tej chwili ciezko mi sie nad czymkolwiek skupic. Pozdrawiam Michal Aniol

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość topolinkaxxx
oboje jestescie siebie warci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michalaniol
dalsza czesc: Nie wiedziala ile ja wiem a ja nie wiedzialem prawie nic. Gralem w sposob taki ze wszystko wiem, ze wszystko juz wyszlo na jaw. Moja postawa byla nie ugieta, po krotkiech chwili zaczela plakac, ukucnela zlapala mnie za kolano i plakala krzyczac przepraszam. W tym momecie dotarlo do mnie ze prawda jest juz blisko. Lamentowala dluzszy czas , ja nie moglem skupic i pozbierac swoich mysli. Mowila caly czas ze mnie przeprasza ze ona jest glupia ze to wszystko zniszczyla, ze nie wiedziala ze na niej tak mocno mi zalezy, bo nie mowilem jej o tym. Uspokoilem sie emocjonalnie i kazalem powiedziec mi prosto w oczy to co jest mi winna cala prawde. Oczywiscie dalej nie wiedziala jaka ja posiadam wiedze na ten temat. Lecz mi tego nie powiedziala ,dalej mnie przepraszala plakala. Zaczelem zabierac swoje zdjecia i udalem sie do wyjscia. Zatrzymywala mnie i blagala. Wyszadlem, wsiadlem w samochod i dostalem sms zebym wrocil ze mnie kocha i nie moze zyc bezemnie. Odjechalem. Do konca dnia dostawalem sms z prosba o przebaczenie o danie szansy tak jak ona mi dala, pisala ze jej swiat sie wali przez swoja glupote, przepraszala, twierdzila ze wszystko mi wynagrodzi i bedzie wspaniale i nigdy w zyciu nie skrzywdzi mnie. Nie odpisywalem. Nie wiedzialem co mam robic. Na drugi dzien sms tez mi wysylala z podobnymi tresciami. Musialem porozmawiac z kims bliskim dla mnie. Rozmawiajac z moja matka doszedlem do wniosku iz musi musi mi powiedziec cala prawde to co jest mi winna prosto w oczy bez wzgledu na to czy z nia zostane czy tez nie. Jesli prawda ktora mi powie pozwoli mi z nia dalej zyc i wybaczyc zostane z nia. Natomiast jesli ta prawda bedzie powodowala za kazdym razem gdy na nia spojrze zlosc i nienawiesc, to koniec. Kolejnego dnia poinformowalem ja o moim postanowieniu, co ma mi powiedziec. Zgodzila sie powiedziec mi cala prawde nie wiedzac co ja wiem. Spotkalismy sie , ja udawalem caly czas ze wszystko wiem a to co ona mi powie bedzie przezemnie zweryfikowane. Ciezko bylo jej o tym mowic to bylo bardzo dobrze widac. Nieustannie plakala i mnie przepraszala zapewniajac ze mnie kocha, ze to jej wina i glupota ze nie widzi nikogo innego procz mnie. W koncu zaczela mowic. Czekalem na to jak na wyrok, bardzo balem sie najgorszego. Nie moglem dac tez poznac po sobie ze mnie to co mowi przeraza, dlatego ze niby ja juz to wiem. Na samym poczatku powiedziala o najprostrzych sprawach dla niej. Kolega spracy to po prostu kolega, gosc z imrpezy to gosc z imprezy nie znam go. Powiedziala, ze jakis czas (2,3 tyg.) przed naszym rozstaniem trzy miesiecznym poznala kogos w warszawie tam gdzie zaocznie studiuje. Ze spotykala sie z nim kiedy tylko tam byla, okolo 5,6 razy w przyblizeniu. W tym czasie zapewnia mnie ze doszlo jedynie do pocalunkow i przytulania. Przysiegajac mi ze nie byla z nim w lozku. Powiedziala tez ze podczas tych 3 mc w ktorch nie bylismy razem odnowila stare kontakty ale nibyla z nikim. Odnowienie kontaktow spowodowalo to, ze odezwal sie do niej jakis stary kolega z ktorym sie spotkala dwa razy w okresie dwa miesiace po tym jak sie zeszlismy. Twierdzi ze to byly tylk dwa spotkania ktore skonczyly sie pocalunkami. Przysiega mi ze nie poszla z nikim do lozka. Nie mam pojecia czy jest to wszystko czy znam juz cala prawde, stracilem zaufanie kompletnie, zalezy mi na niej kocham ja. Prosi mnie o wybaczenie i o powrot widac ze sie stara widac ze przezywa przyznaje sie do winy i glupoty. Odpowiadalem jej przez dluzszy czas ze nie ma takiej mozliwosc zebysmy byli nawet przyjaciolmi, co poglebialo jej stan zalamania. Przez wszystkie te rozmowy twierdzila ze gdy spotykala sie z innymi nie myslala o zostawieniu mnie nie chciala mnie rzucic, ze mnie kochala. Ma pretensje do mnie ze nie mowilem jej iz zalezy mi mocno ze ja kocham itp. ze to przez to. Teraz sytuacja wyglada tak , ona czeka na moj ruch. Ja powiedzialem ze musze sie nad wszystkim zastanowic i potrzebuje czasu. Prosze badzcie ludzmi przychylnymi dla mojego przypadku, co o tym sadzicie pomozcie mi na powaznie cos , poradzcie cos, jestem taki samotny i zrozpaczony... Przepraszam za ewentualne bledy i styl gramatyczny ale w tej chwili ciezko mi sie nad czymkolwiek skupic. Pozdrawiam Michal Aniol

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
w sumie nie chce mi się wszystkiego czytać więc może czegoś ważnego nie doczytałam ale z tego co się zorientowałam wnioskuję że odwiesiłeś swój związek na hak, praktycznie go zerwałeś, odszedłeś, następnie wróciłeś po trzech miesiącach i spodziewałeś się że twoja dotychczasowa partnerka będzie na ciebie czekać, nie wiedząc czego chcesz, nie wiedząc czy chcesz z nią być, ot, schowa się do szklanej gabloty, jak odłożona zabawka, a ty po nią sięgniesz jeśli będziesz chciał; zaskoczyło cię że zainteresowała się kimś innym i jeszcze nazywasz to zdradą... to ty nieźle walnięty jesteś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miracolka
jezeli ja kochasz to DAJ JEJ SZANSE TO NAPRAWIC...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zastanow sie czy jeszcze bedziesz umial jej zaufac bo jesli nie to jak dla mnie powrot do siebie nie ma sensu. Pozatym juz Arystoteles powiedział że nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
ja p... dziewczyny, warto przeczytać CO TEN FACET PISZE, uważnie Michałanioł, ty zostaw tę dziewczynę w spokoju bo przy tych fochach i chwiejności z twojej strony nie zasłuujesz NA ŻADNĄ! I wali mnie twój apel o przychylność bo jest niemożliwy do wykonania, gdy się wczyta w twój tekst. Żebym nie była gołosłowną będę cytować co lepsze kawałki: "nasz zwiazek sie rozerwal (...) O rozpacie zwiazku w tym okresie zadecydowala moja postawa a raczej ucieczka do tak jak bym to nazwal "poczekalni"" "widzialem czasami neutralnosc w jej postawie w przypadku gdy jakis amant zaproponowal jej wyjscie z lokalu (...) bylem podejrzliwy" "powracala powoli moja postawa z okresu przed przerwa 3 mc (...) zadko mowilem jej ze ja kocham, ze ladnie wyglada, ze mi na niej zalezy, zadko ja przytulalem i pocieszalem (...) bylo to przyzwyczajenie z mojej strony ze tak musi byc ,"zlowilem rybke(...)" "Przyszedl sylwester (...) Przed wyjsciem bylo troche niesmakow z mojej strony i niechcianych komentarzy. (...)Powiedzialem jej zeby sie do mnie nie odzywala" dobra, itd itp... mamy tu przykład popaprańca emocjonalnego i właściwie lepiej gościa olać a, jeszcze do tego autora-matołka: przeczytaj sobie w słowniku znaczenie słowa zdrada, bo chyba go nie rozumiesz, podpowiedź: nie można zdradzić kogoś, z kim się nie jest, kto nas zostawił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
buuuu... "jestem taki samotny i zrozpaczony... " sam sobie stworzyłeś tę sytuację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michalaniol
A.J. naprawde nie czytalas dokladnie mojego tekstu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to prawda. Ona zwyczajnie Cię nie zdradziła. Według mnie powinienes zastanowic sie bardziej nad swoją stabilnoscią emoicjonalną. A dziewczynie dac szanse pod warunkiem ze nie ukrywa niczego innego. Skoro z Toba nie była, nie zdradziła Cię =proste!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS. ja dokładnie przeczytałam. Rozumiem i Twoją postawę i jej. Myslę, że swoją chwjnością zapoczatkowałeś u niej pewne wahania. Gd ją zostawiłeś ona szukała gdzieś miłości, nie była pzrecież pewna, że do niej wrocisz. Ale czasem trzeba się o tyym przekonać. Uważam, że oboje popełniliscie pare błędów, ale tak jak napsiałam wcześniej powinieneś emocjonalnie ochłonąć trochę i przemyśleć czy kochasz ją w ogóle czy nie? Jeśli tak, to nad czym Ty się jeszcze zastanawiasz....? Ja bym wiedzialła co zrobić. Zaufać, i spotkać sie jak najoredzej. Przytulić i STARAĆ się już wuęcej nie zaniedbywać. Ale jednocześnie wymagać od niej wierności (tak na szelki wypadek, na przyszłosc) powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michalaniol
SLuchajcie nie wiem jak to czytacie jak to odbieracie ale wlasnie te spotkania odbywaly sie przed rozstaniem trzy miesiecznym gdy bylismy razem oraz kolejne spotkania przytrafily sie gdy sie juz zeszlismy na nowo i tez bylismy w tym samym czasie razem. Najgorsze jest to ze kiedys na samym poczatku naszego zwiazku prosila mnie ze gdy bede chcial ja zdracic to zebym najpierw z nia zerwal zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
no to tym bardziej miała powód zrozumieć twoje zerwanie jako ostateczne aż dziw że dawała potem jakieś szanse a nawet czuła się winna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak wyzej
ktos napisal , zadnej zdrady tutaj nie bylo, bedzie dla niej lepiej jak ja zostawisz , zebys potem cale zycie nie fundowal jej takich jazd z "poczekalnia"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale wypracowanie
napisales

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytałam całośc i zgadzam się z a.j. Zaczekaj, az dojrzejesz do normalnego związku i nie marnuj dziewczynie życia i nerwów. Nie zdradziła Cię. Spotykała się z innym, bo ją pewnie olewałeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michale wina nigdy nie leży po jednej stronie... Fakt, że my kobiety różnimy się troszkę od Was i to nie tylko pod względem fizycznym :-) ale i emocjonalnym. Potrzebujemy zapewnienia miłości zarówno poprzez proste słowa, ale również czyny takie jak przytulenia, głaskania, poprostu czuły dotyk-a jak połączysz te dwie sfery Twoja dziewczyna będzie napewno zadowolona. Uwierz mi, każdy potrafi się tego nauczyć - a po pewnym czasie nie będziesz umiał rozmawiać z dziewczyną bez tej wylewności. Ona właśnie tego szuka w tych wszystkich znajomościach!!! Moim zdaniem daj jej szanse ale pod jednym warunkiem nie dla niej, a dla ciebie...opanuj swoją zazdrość i podejrzliwość!!! Grzebanie w komputerze pod jej nieobecność dla mnie jest troszke nie na miejscu tak jak jej rozmowa z kolesiem w taki sposób, abyś ty ją słyszał. Ja nie lubię rozmawiać nawet z koleżanką, gdy obok siedzi mój skarb a naprawdę nie mam nic do ukrycia-poprostu mnie to krępuje! Związek powinien opierać się na wzajemnym zaufaniu... Rozpocznijcie wszystko od nowa, nie rozmawiajcie o tym co było a co może być...miejcie wspólne cele, marzenia, plany...cóż więcej...powodzenia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michalaniol
Dzieki Madzia-lena ze te slowa... Stoje teraz na rozdrozu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CarAll
A.J. - sorry ale to jest forum tutaj różni ludzie dzielą się swoimi przemyśleniami, odczuciami i powinni robić to z zachowaniem dobrego smaku...więc nie mów że koleś jest popaprany emocjonalnie...taki jest...ja też nie popieram jego zachowania...ale tak się zachował...teraz szuka porady...może chce się dowiedzieć co zrobił źle...i to co sugerujesz jest w "częściowo" słuszne ale proszę nie w takich słowach;) Dla autora postu: Tak jak tutaj piszą inni cieżko nazwać to zdradą, zostawiłeś ją ona zaczeła nowe życie, widać że twój późniejszy powrót nie dał jej takiego poczucia bezpieczeństwa aby mogła zerwać nowe/odnowione znajomości szukała czegoś nowego może na wypadek gdybyś się znowu rozmyślił, może dla tego, że zobaczyła iż bez ciebie jest w sumie lepiej, że są inni faceci (wiem że to przykre). Moim skromnym zdaniem powinniście od siebie odpocząć, zacząć żyć dalej w tej sytuacji w której jesteście musieli byście zawrzeć swego rodzaju kompromis, a kompromis zawsze oznacza strate z obu stron. Poczucie tej straty powoduje, że zaczynamy się kłócić ogarnia nas frustracja. I za jakiś czas sytuacja się powtórzy ( niestety wiem to z doświadczenia). Idzcie w swoją strone jeśli macie być razem to wasze drogi i tak się spotkają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trefniś amator
Daj se chłopie spokój bo za chwile pójdzie z jakimś bambusem i cie adidasem zarazi zostaw taką puszczalską co nie wie do końca co robi Każdy musi kiedyś dojrzeć ale niewszystkim sie to udaje na czas... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
CarAll, ja się właśnie w taki sposób podzieliłam swoimi przemyśleniami, odczuciami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśka 2007
Daj je spokój i sobie też. Musiałem pomówić o tym z kimś bliskim mamusią. Co ty chłopie sam decyzji nie umiesz podejmować. A jak b ędziecie razem to w trójkącie ty ona + mamusia. Cudowny układ. Aha i jest taka zasada stara jak świat ale dobra. O swoich małżeńskich czy problemach w związku nie rozmawia się z rodzicami. Wy się pogodzicie a rodzice i tak już będą uprzedzeni do Twojego partnera. Po prostu zawsze trzymają stronę swojego dziecka. Są mało obiektywni. Ty masz być facetem, abyście mieli w sobie oparcie. A nie z problemami do mamusi. To Twoje zycie i Ty go musisz przeżyć po swojemu a nie tak jak mamusia powie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×