Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość xyz...

Zawód - wychowawca świetlicy szkolnej

Polecane posty

Gość rybkasia
Hej Mam pytanie czy żeby pracować na świetlicy szkolnej trzeba skończyć konkretnie pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą? Bo chce zacząć studia na kierunku pedagogika ale specjalność animacja społeczno-kulturowa, chciałabym pracować właśnie albo na świetlicy szkolnej albo w MOK prowadząc zajęcia plastyczne z dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bocja
Przeczytałam wszystkie zamieszczone wypowiedzi i zdecydowałam się też cos dorzucić od siebie. Pracuję w świetlicy szkolnej czwarty rok, wcześniej byłam tzw. przedmiotowcem, ale z różnych względów sama poprosiłam o przeniesienie mnie do świetlicy (oczywiście wcześniej musiałam skończyć studia podyplomowe - pedagogika opiekuńczo-wychowawcza). Nadmieniam, że jestem również nauczycielem dyplomowanym i wcale z tego względu nie oczekuję jakiegoś większego uznania, ale zwykłego szacunku jak dla każdego człowieka. Zgadzam się z moimi "przedmówcami", że większość wychowawców świetlicy jest traktowana (zarówno przez rodziców, uczniów a nawet niektórych nauczycieli !) jako ludzie drugiej kategorii, tylko dlatego, że nie stawiamy ocen i można nas po prostu lekceważyć. Uważam, że to, w jaki sposób nas traktują inni, zależy nie tylko od nas samych, ale przede wszystkim od dyrekcji, która rzadko kiedy dostrzega wysiłek i trud zwiazany z wykonywaniem tej pracy, ale ... to wiedzą tylko Ci, którzy pracują w świetlicy. To tyle, jeśli chodzi o moje odczucia. Mam prośbę o udzielenie mi odpowiedzi na pytanie - czy wychowawca świetlicy ma obowiązek prowadzenia lekcji (zastępstw) w ramach zajęć świetlicowych? Nas bardzo często do tego zmuszają (w jednym semestrze mamy ok. 150 godzin zastępstw, z czego blisko połowa to prowadzone przez nas lekcje). Jeśli ktoś wie, jakie przepisy to regulują, bardzo proszę o odpowiedź :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sergiolek
Witam. To zależy od dyrektora, jedni tego wymagają, inni nie. W szkole, w której pracuję dyrektor tego nie wymaga. Sama decyduję o tym, jakie zajęcia poprowadzę. Najczęściej są to zajęcia według zainteresowań dzieci np.plastyka, gry i zabawy stolikowe. W mojej świetlicy byłoby trudno przeprowadzić lekcję, bo oprócz klasy na zastępstwie mam 20 dzieci świetlicowych. Pozdrawiam wszystkich wychowawców świetlicy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madame joanne 34 - gimnazjum
Najchętniej trzymałabym miejsce na świetlicy dla mojej córki - jeśliby w przyszłości zechciałaby zostać pedagogiem. A wiadomo, że dla dziecka chce się jak najlepiej, więc to znaczy, że w mojej świetlicy jest SUPER! Kocham mój zawód! Pomieszczenie, w którym znajduje się moja świetlica jest przestronne i choć nie jesteśmy bogatą szkołą, to czasem nawet z "niczego" można zrobić COŚ fajnego. Biorę udział w różnych przedsięwzięciach, dokształcam dzieci, wspieram je psychicznie, nalewam dzieciom zupkę ( więc mam przygotowani zawodowe do zawodu kelnera, gdyby zabrakło kiedyś godzin w szkole ;) A co! ) Jestem sobie panią, rozwijam się artystycznie i mam satysfakcję z tego, że moi wychowankowie wyrastają na dobrych, mądrych, bogatych duchowo ludzi. Czas jaki spędzam w pracy to 26 godzin + 2 KN. Przecież to wcale nie dużo! Oczywiście, bywają (dość często) dni i noce, kiedy muszę i w domu coś przygotować (dekoracje, ozdoby, scenariusz do przedstawienia, konspekt zajęć itp.), jednak ja to lubię i mam do tego talent. Sprawia mi to ogromną radość! Może dlatego nie narzekam? Świetliczanka jest uważana za nauczyciela od wszystkiego ("przynieś, wynieś, pozamiataj"). I nie zmienimy tego poglądu, jeśli nadal będziemy się szarpać ze wszystkim, zgadzać się na wszystko, chwytać kilka srok za ogon. Musimy wyrobić sobie autorytet u dzieci i innych nauczycieli (przecież mamy w ręku papier świadczący o ukończeniu wyższej uczelni z tytułem mgr), i dobrze sobie rozplanować pracę. Wtedy to będzie czas nie tylko na jedną kawę i "plotki", rozmowy, które też w pracy są ważne! To prawda - istotne jest zaplecze: warunki pracy, dostęp do środków dydaktycznych. Jednak wiele rzeczy da się zmienić! Ważni są te zwierzchnicy... ja mam to tylko trochę więcej, więc do pierwszego ( z ledwością, ale jednak) starcza. W gorszej sytuacji byłaby samotna kobieta na tym stanowisku. Jak widać, wszystko zależy od okoliczności. I od wymagań. Ja chcę żyć godnie - niekoniecznie wygodnie - ale z poczuciem stabilizacji finansowej. Czasem pozwolić sobie na fajne wczasy, jakieś szaleństwo. Zdarza się i to, choć dużo kasy idzie na kredyty, na lekarstwa... Ale w dzisiejszych czasach w wielu zawodach nic do końca nie wiadomo. Pracowałam w różnych innych instytucjach, ale jednak nigdzie nie było mi tak dobrze jak w szkole. Najgorsze to obrzydzić sobie robotę, co i mnie się zdarzało, ale gdy spojrzałam na moją pracę z perspektywy zawodów jakie wykonywałam i stresu jaki przeżyłam, to twierdzę, że jest o niebo lepiej! Bez porównania! Pozdrawiam i polecam tym, którzy czują powołanie :) PS: Jest dobrze, tak jak jest, ale jeśli Szanowna Twórcza Pani Hall znowu coś "mądrego" wymyśli, to już nie będę taka szczęśliwa... i wtedy pozostanie mi tylko mieć nadzieję, że moja córeczka nie będzie chciała się uczyć tyle lat. Bo i po co ? ... Ale póki co jest maj a niedługo... wakacje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madame joanne 34 - gimnazjum
WKRADŁ MI SIĘ BŁĄD ;) Ważni są te zwierzchnicy... ja mam to szczęście - mam bardzo dobrego szefa. Mam męża, który zarabia trochę więcej, więc do pierwszego ( z ledwością, ale jednak) starcza (...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawód - wychowawca świetlicy szkolnej } Padłem.. :D Jakie postępy robi świetlica? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ByłaNauczycielkaWświetlicy
Pracowałam przez pół roku w świetlicy na zastępstwie. Skończyłam pedagogikę wczesnoszkolną i przedszkolną ale nie mogłam znaleźć pracy. Udało mi się ,,zahaczyć" na zastępstwo. Całe szczęście udało mi się znaleźć ciekawszą dla mnie i bardziej satysfakcjonującą mnie posadę (I-III).Powiem tak: wszystko zależy od dyrekcji, ewent. kierownika świetlicy. Praca ta przede wszystkim pozwoliła mi zdobyć doświadczenie zawodowe (byłam prosto po studiach). Nie było tak ,,różowo" jak ktoś napisał. Nie było czasu na nic: napicie się kawy/herbaty? Owszem jak się przyjechało do pracy wcześniej. Puszczanie cały dzień dzieciom bajek i siedzenie przed telewizorem? Zapomnijcie! Dziennie puszczałyśmy max. jeden film (koniecznie edukacyjny np: (Było Sobie Życie"), nie było możliwości żeby wyjść do toalety. Praca była zmianowa (bo dzieci chodziły do szkoły na dwie zmiany), ciągle był ogrom dzieci w świetlicy. Sale (były dwie: jedna z zabawkami, druga ze stolikami). Oczywiście za ciasne jak na czasem i ponad setkę dzieci jednocześnie (!). Stolików też było zbyt mało jak na takie potrzeby. pracowałyśmy zazwyczaj po dwie ale i tak nie wiadomo było w co ręce włożyć. Najgorzej wspominam z tego wszystkiego hałas. Po 4-5 godz. wychodziłam bez siły i chęci do życia. jedyne co sobie chwalę, to mimo że świetlica nie miała dobrego zaplecza (ciasne salki, mało gier, zabawek, pomocy dydaktycznych itp.) to fakt, że świetlica oprócz funkcji typowo opiekuńczo-wychowawczych zapewniała program edukacyjny. Codziennie były realizowane zajęcia. Przygotowywałam się do zajęć min. 2-3 razy w tyg. i prowadziłam skrupulatnie zajęcia (dyrekcja tego pilnowała). Przy tak licznej grupie dzieci zrealizowanie zajęć było bardzo uciążliwe (ale wykonalne): koleżanka brała część dzieci do drugiej salki, a zajęcia się prowadziło dla pozostałych dzieci. Potem zawsze nastąpiła zmiana. Uważam, że błędnie się myśli że nauczyciel świetlicy nic nie robi, że mu płacą za nic. Moja świetlica na pewno nie była przysłowiową ,,przechowalnią dla dzieci"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ByłaNauczycielkaWświetlicy
... Wszystkie zaplanowane zajęcia zawsze się odbywały. Sumiennie przygotowywałam się do zajęć, pisałam konspekty, starałam się żeby były jak najciekawsze, żeby każde dziecko coś wyniosło. Dwa razy w tyg. prowadziłam również dodatkowe zajęcia (2 godz. z Karty Nauczyciela) - o tematyce regionalnej. Nie muszę chyba mówić, że do każdych zajęć musiałam się sama przygotować. Studiowałam przewodniki, przygotowywałam zagadki, ćwiczenia, mapki, uczyłam czytać mapę, korzystać z kompasu, opowiadałam o historii, legendach i zabytkach...Akurat te zajęcia dawały mi ogromną satysfakcję, a zwłaszcza to, że dzieci bardzo lubiły do mnie chodzić. Oprócz tego była to też praca typowa dla nauczyciela świetlicy: kontakt z rodzicami, trudne sytuacje wychowawcze, rozwiązywanie konfliktów, pamiętanie o których godz. które klasy są w danym miejscu, chodzenie na obiady itp. Pracy jak już pisałam był ogrom. Wiele się nauczyłam dzięki tej pracy: dzięki możliwości realizacji zajęć zaczęłam wyrabiać swój warsztat nauczycielski. Najgorzej wspominam ten przeraźliwy hałas (wielu nauczycieli uciekało dosłownie z hukiem!) oraz kiepsko wyposażone i ciasne salki...Ze strony innych nauczycieli (tak jak pisałyście) dało się odczuć, że traktują nas jak gorsze. Pamiętam taką sytuację jak zaczynałam pracę: kilka razy większość klasy II pojechało na wycieczkę (zostało więc tylko kilku uczniów), wychowawczyni podrzuciła nam dzieci do świetlicy (chociaż sama powinna się nimi w tym czasie opiekować), tłumaczyła że idzie pozałatwiać swoje sprawy... takich sytuacji było całkiem sporo.Zdarzało się, że i rodzice nas lekceważyli. Otwierali drzwi od świetlicy, nie mówiąc nawet ,,dzień dobry" dosłownie wpychali do nas swoje dzieci... Nie chciałabym już nigdy wracać do świetlicy chociaż naprawdę wiele zawdzięczam mojej krótkiej aczkolwiek bardzo owocnej pracy. Jest mi przykro czytać takie rzeczy o nauczycielach świetlicy (że nic nie robią itp.), owszem pewnie zdarzają się szkoły że nauczyciele w świetlicach nie robią nic ale ja np naprawdę ciężko pracowałam. Jestem pewna że tak jest w większości szkół. Uważam, że to naprawdę ciężka praca ale może być wspaniała i dać wiele satysfakcji. Dziękuję za uwagę i pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lidian
też jestem wychowawcą świetlicy w wiejskiej szkole. Błagam powiedzcie mi jak rozwiązać problem z przepelnieniem???jestem sama i mam ....45 dzieci w małej salce lekcyjnej!!!dyrekcja nawet nie myśli o pomocy czy stworzeniu lepszych warunków. Wypalam sie kazdego dnia a bardzo lubiałam tę prace.... czuje sie bezsilna. Powinnam bezpośrednio do gminy się udać z prośbą o lepsze warunki??????? kto bierze odpowiedzialność w takiej syt za dzieci?????? ja-nie godząc sie na taką ilosc dzieci czy dyr każąc mi tak pracowac??????????????help!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świetlica
Niech ikt mi nie wmówi, że praca w świelicy jest doceniana. NIE !!! Pracuję już 30 lat. Ukończyłam AWF, KT i pedagogike opiekuńczo - wych. Kiedy jest potrzeba chodzimy na zastępstwa za innych nauczycieli ( np. w-f ) ale oczywiście bezpłatnie. Zastępujemy innych nauczyieli predmiotowców ( co nie dzieła w drugą stronę ), ale to jest postawa dyrektora. Skoro jedni nauczyciele biorą udział w DEN - uroczysty apel, a my pracujemy ( opiekujemy się dzziećmi rodziców pracujących ) to gdzie są decyzje dyrektora. To wychowawca w świetlicy pomaga dziecku w odrabianiu zadań domowych z matematyki, przyrody, j.polskiego, historii itp, mało tego jeszcze musi poprowadzić swoje zajęcia temetyczne, pozwolić diecku się " pobawić " i rozwiązać jego problemy osobiste. I do tego ma uprawnienia a do DEN nie ? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmiwona
Witam serdecznie wszystkich wychowawców świetlicy:)! Pracuje w świetlicy już 6 rok i jestem z tego bardzo zadowolona. Pomimo: i tu jest naprawdę długa lista: hałasssu, dużej ilości dzieci w różnym wieku, sali świetlicowej połączonej ze stołówką szkolną, zastępstw itp,itd. Cieszę się, że mam pracę!. Robię co mogę (często improwizuję) aby zapewnić dzieciom miły i bezpieczny pobyt w świetlicy. Praca w świetlicy jest rzeczywiście niewdzięczna. Pomimo zaplanowania i przygotowania się do zajęć nigdy nie wiesz czy zdołasz te zajęcia przeprowadzić, bo np., nagle rozchoruje się nauczyciel i masz piec zastępstw pod rząd to rzeczywiście odbiera chęci do pracy. Jednak tak było i będzie, że świetlica jest takim "kołem ratunkowym" dla dyrekcji. Ja jednak staram się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej. Bardzo lubię dzieci i często staram się patrzeć na świetlicę ich oczami. stwarzam (w miarę moich możliwości) miłą i przyjazną atmosferę dla świetliczakow aby czas oczekiwania na rodziców był przyjemny. Doładowaniem moich bateryjek jest uśmiech dziecka na twarzy jak wchodzi do świetlicy i widzi mnie na zmianie. pozdrawiam !!! ps. W tym roku czeka mnie egzamin na nauczyciela mianowanego. Może macie jakieś wskazówki jak wypaść dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maniek3000
Drodzy i szanowni nauczyciele (świteliczanki). Sami dobrze wiecie, że piastowane przez nas stanowisko jest wyjątkowe. Nauczyciele przedmiotowi w swoim toku pracy kładą nacisk na najważniejsze elementy edukacji jakie powinni wpoić wychowankom. A my- nauczyciele/wychowawcy świetlicy (nie lubię pojęcia świetliczanki- jest obraźliwe i niestosowne) nastawiamy się na równie ważny, jak nie ważniejszy aspekt wychowawczy. Staramy się wdrożyć uczniów do tego do czego nauczyciele przedmiotowi nie mają czasu w natłoku pracy a rodzice często bagatelizują. Mówię tu o wychowaniu, kulturze, koleżeńskości itp. Jesteśmy dla nich zastępstwem często nieobecnych psychicznie rodziców, którzy nie mają na nic czasu. Informuję, że mi jest jeszcze ciężej- jestem mężczyzną. Praca w tym zawodzie nie jest dla mnie łatwa ani opłacalna, lecz jest moim wyborem. Poczucie sprawstwa pobudza mnie do działania, daje mi siły by co dzień mierzyć się z trudnościami jakie niesie za sobą ten piękny zawód. Uczę w szkole, której patronem jest Janusz Korczak i zawsze powtarzam sobie jeden z jego cytatów, który gloryfikuję: "Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, ale po to, abym ja działał i kochał. Nie obowiązkiem otoczenia pomagać mnie, ale ja mam obowiązek troszczenia się o świat, o człowieka." Tak też myślę i nie przejmuję się tym co o mnie myślą, lecz tym komu mogę pomóc. A uwierzcie mi, że w świetlicy szkolnej jest komu pomóc. Co do autorytetu nauczyciela- jest on indywidualną wartością samą w sobie. Piastowane stanowisko zdecydowanie ułatwia posiadanie autorytetu. Lecz autorytet lepiej jest zdobyć. Ja pomimo pracy w świetlicy cieszę się wysokim autorytetem u uczniów zarówno klas 0-3 jak i starszych nie uczęszczających do świetlicy. Swoim sposobem bycia i sympatią wywalczyłem sobie większy autorytet niż niejeden nauczyciel przedmiotowy. Na ten temat mógłbym się jeszcze bardziej rozpisać, aczkolwiek moja wypowiedź jest i tak zbyt długa i nie wiem, czy ktoś ją przeczyta. Jeżeli ktoś z Was będzie zainteresowany dalszym kontaktem, będzie chciał się poradzić lub po prostu porozmawiać zachęcam do pisania: spawn3003@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezdecydowana 123
kurcze mam ofertę pracy w świetlicy szkolnej i drugą jako nauczyciel w prywatnym przedszkolu... czytając wasze wypowiedzi jestem przerażona pracą w świetlicy a już prawie się zdecydowałam, ale może lepiej jak pójdę do tego przedszkola, przynajmniej to 1700 będę mieć na rękę miesięcznie. Nie wiem co robić, może ktoś z Was mi doradzi? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam jakie pytania zadają w komisji o przyjęcie na kierownika świetlicy szkolnej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam posty i zaczynam się obawiać pracy w świetlicy, a mam ja zacząć od września. Przez kilka lat pracowałam jako n-el przedszkolny, udało się awansować do sp i byłam bardzo szczęśliwa, miałam do wyboru: n-el 1-3 lub świetlicy - po krótkich rozważaniach stwierdziłam, że z przedszkola po drodze mi (na ten czas) świetlica. A teraz zaczynam obawiać ... Aczkolwiek jeśli chodzi o mnie to chyba wolę najpierw pełnić funkcję o-w, może z czasem znowu dostanę możliwość zrobienia kroku w przód :) Czy któraś z Was miała okazję przejść ze świetlicy do kl.1-3 czy raczej jest to mało prawdopodobne ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Praca w świetlicy to najgorsza działka w szkole. Najgorsze jest to,że nieżyczliwość spotyka nas od naszych własnych koleżanek- przedmiotowców i dyrekcji, która wszelkie próby wykorzystywania nas tłumaczy odmiennością naszej pracy. Zapomina,że w zamian za nie sprawdzanie dyktand mamy 26 , a nie 18 godzin dydaktycznych, zapomina,że nasza praca odbywa się w nieustannym hałasie, zapomina ,że w naszym zawodzie musimy być alfą i omegą dla dzieci w różnym wieku. Nikt nie chce chodzić do nas na zastępstwa bo wie czym to "pachnie". Dobrze ,że chociaż rodzice okazują wdzięczność za serce jakie oddajemy ich dzieciom. DEN jak zwykle będą świętować Nauczyciele a nie: nauczyciele świetlic - my marni, drugiej kategorii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Novalis - byłeś Ty i same panie to normalne że Ciebie wybrali - Ty nie pójdziesz na urlop macierzyński i wychowawczy ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Novalis
Już nie pracuję w świetlicy. Niemniej okres ten miło wspominam. To była moja pierwsza praca. Po 3 latach pracy w świetlicy przez 2 lata pracowałem jako "tablicowiec" . Mówili mi, że awansowałem, jednak ja tego tak nie odbierałem. Po 5 latach pracy w szkole rzuciłem to. Chodzi o kasę. Nauczyciele mało zarabiają. Obecnie jestem kuratorem sądowym. Pracy jest więcej niż w szkole, ale za to pensja większa. ☺

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie! Pracuję w świetlicy szkolnej już drugi rok... praca ok, ale moim marzeniem jest uczyć, mam nadzieję, że kiedyś to się spełni :) póki co, są dni kiedy nie chce mi się iść do pracy...dlaczego? Bo wiem, że znowu będzie multum dzieci w świetlicy, zajęć nie mogę przeprowadzić, każdy jest głośno a dodatkowo koncze prace o 16...gdy tymczasem moja koleżanka z wczesnoszkolnego idzie do domu np o 11....i jak tu uwierzyć, że ta praca jest fajna? Echh wiem, że powinnam się cieszyć, że w ogóle mam prace, ale.... no własnie... wiem też że inni mają gorzej, pracując 40 godzin fizycznie itd, ale wiem też że mają też lepiej, chociażby moje koleżanki z pracy... wychowawca świetlicy to cięzki zawód, ciągle niedoceniany, a szkoda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mona Świetliczanka
Mój Boże, była świetliczanką przed ponad trzydziestu laty i widzę, że nic a nic się nie zmieniło.... Pracowałam na tym stanowisku jakieś pięć lat, nie pamiętam już. Jedno wiem na pewno: jeśli człowiek sam nie zadba o szacunek dla siebie, to nikt mu tego szacunku nie ofiaruje. Zachowywać się profesjonalnie, nie szarpać dzieci, nie wrzeszczeć, ubierać się modnie, choć wygodnie, teraz są lepsze ku temu możliwości, niż dawniej, uśmiechać się i robić z dziećmi coś fajnego. Ktoś tu już napisał, że potrzebna jest pasja. Ciekawe, czy teraz też są świetlice, gdzie jest np. 60 uczniów na raz? I jak sprawdzacie obecność? Nie ma nic gorszego, niż sytuacja, gdy rodzic przychodzi po małego, a ty nie wiesz, gdzie on się akurat podział...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Są plusy i minusy, kończysz pracę o 16 ale zamykasz drzwi i nic cię nie interesuje, a ja jako przedmiotowiec i wychowawca w domu robię dwa razy tyle. Mam 22 h więc nie tak znów mało, plus karcianki, a jak zrobię 8 klasom sprawdzian na dwie strony A4 to policz ile mam siedzenia w domu nad tym, plus sprawy klasowe. Przygotowywanie się do lekcji, sprawy wychowawcze i sprawdzanie wypracowan, sprawdzianow, kartkowek, zeszytow, organizacja konkursów, plus ogarniam w szkole samorząd szkolny i jestem admiinistratorem danych osobowych. Szczerze mówiąc, wolę wyjść o 16 i nic nie robić w domu niż wyjść o 14 i robić całe popołudnie lub wieczór coś do szkoły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzień dobry, jestem mamą chłopca chłodzącego do świetlicy. Zawsze doceniałam pracę pań opiekujących się dziećmi w świetlicy, ich cierpliwość. Niestety ostatnio ze strony jednej z pań spotkała mnie duża przykrość. W związku z tym i wspólnie z mężem pracujemy nasze dziecko zostaje w świetlicy prawie do końca jej pracy. Pani ze świetlicy zarzuciła nam że w związku z tak długim pobytem nasze dziecko jest zaniedbane, że jak urośnie to nam podziękuję, wręcz zasugerowała że dziecko ma w związku z tym problemy emocjonalne i się złamie. Bardzo zdenerwowała nas opinia tej osoby. Jej sugestie że powinniśmy znaleźć kogoś kto będzie odbierać dziecko, po rozmowach z innymi rodzicami okazało się że ta pani ma dużo uwag do dzieci które zostają długo w świetlicy. Przepraszam ale mi i innym rodzicom nikt nie pozwoli wyjść wcześniej z pracy bo musimy odebrać dzieci. Ta pani powinna to rozumieć i okazać rodzicom szacunek tak jak i my jej okazujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie, jestem wychowawcą świetlicy środowiskowej. Bardzo proszę o poradę. Mam dziewczynkę siedmioletnią, która za każdym razem, jak czegoś nie chce zrobić lub się obrazi, zbiera swoje rzeczy i idzie mówi, że idzie do domu. Jak wiadomo, dzieciom samym nie wolno wracać, więc ona ten argument wykorzystuje, żeby postawić na swoim. "Nie pójdę jak... mi pozwolisz zrobić co chcę" Kiedy się jej nie pozwala zaczyna uciekać, wychodzić ze świetlicy itp. Co radzicie na takie zachowanie, bo już mi brakuje metod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracowałam z 3 latkami w przedszkolu, a teraz jestem nauczycielem wychowawcą w świetlicy w podstawówce i jest w porówaniu z tamtym zapierniczem - nudno i spokojnie. Nie przesadzajcie. Może tylko papierkologii za dużo, ale naprawdę w tej pracy odpoczywam. Widocznie nikt z Was nie zachrzaniał 8 godzin dziennie z trzylatkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem żadna praca nie hańbi. Tak przy okazji-czy u Was na świetlicy szkolnej przyjmujecie wolontariuszy??? Byłabym zainteresowana takim wolontariatem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do tej dziewczyny,która nie wie jak ma się zachować wobec dziecka,które nie chce wykonywać poleceń i mówi,że idzie do domu: Otóż tak-radzę aby jakas osoba,która ma na nią wpływ-może to być drugi wychowawca lub pedagog albo nawet wolontariusz zachęcał ją by nie była taka zamknięta w sobie tylko aby bardziej otworzyła się na inne dzieci. Radzę tu włączyć program edukacyjny i powiedzieć jej na spokojnie,że złość w tym wypadku nic nie da a przebywanie z innymi daje radość-można wiele na ten temat dyskutować ale jeżeli naprawdę już nie chce to np. nie kazać jej robić to co wszyscy ale zadać zadania indywidualne i wtedy pochwalić ją,że np:Gdy cała grupa bawiła się w gry zespołowe,Ania narysowała piękny rysunek,który zaraz wywiesimy. Rozmawiać. Tu trzeba tłumaczyć i rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Robienie tego co che nie zawsze oznacza robienia głupot-po prostu może ma ochotę się jakoś wyróżnić??? A nie to co wszyscy-siedzieć w grupie więc pomyśl o zachęcaniu jej do współpracy poprzez działania z wolontariuszami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gabbbbba
Dnia 5.05.2010 o 23:32, Gość może pszyszły wychowawca swiet napisał:

Czasami jest na raz 90 dzieci a nie kilkanaście.......

 

,,Drogie nauczycielki moim zdaniem trzeba sobie wyrobic autorytet i nie dopuscic do przekroczenia pewnych granic,żeby zyskac szacunek uczniów i innych.Wasz zawód wcale nie jest gorszy,choc wielu znajomych ucieka ze swietlicy bo szum i nieopanowanie jest niedowytrzymania.Niestety szkolne swietlice zazwyczaj nie mjaą dobrego wyposażenia .Głównie chodzi oto,że pomieszczenia sa małe,gdzie przebywa kilkanascie dzieciaczków i każdy robico innego .Nawet najbardziej twórczy nauczyciel nie ma szans w takich warunkach ogarnąc to całe grono .dlatego uważam,że wyposazenie świetlicy i co najmniej 2 wychowawców to jest juz klucz do sukcesu,ale to wiadomo koszty i tylko sugestie głupiej studentki II roku:)

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wizytator

Prawdą jest, że nauczyciel pracujący w świetlicy szkolnej nie jest traktowany jak nauczyciel, tylko ktoś kto pilnuje dzieci. Jest to upokarzające i niezwykle przykre. Nawet dyrektor, który mówi, że opiekunka świetlicy zrobi to czy tamto  - wyć się chce. A nauczycieli przyjętych do pracy, bo ktoś im pomógł dostać się do szkoły, pomimo kiepskich kompetencji  - uważa się za kogoś ważnego. Ostatnio spotykam się z kobietami, które w szkole sprzątają i idą te kobiety na studia, bo dyrektor obiecał im pracę w zawodzie nauczyciela jak przyniosą stosowny papier z jakiejkolwiek uczelni. Jaki poziom nauczania będzie? Dokąd Ci ludzie zmierzają? Jakie będzie nasze społeczeństwo? Nauczyciel to nie tylko zawód - to powołanie. Jak wielu ludzi tego w dzisiejszych czasach nie rozumie? Ilu dzisiaj jest nauczycieli, którzy pracowali wcześniej w korporacjach, biurach, zakładach fryzjerskich czy kosmetycznych  - i nagle poczuli powołanie i zmienili zawód - bo dużo wolnego, dobre zarobki (jak się ma dobre układy z dyrektorem). Czy znajdzie się kiedyś ktoś, kto potrafi  zmienić ten chory system? I doceńcie pracę nauczycieli świetlic - bo to są często bardzo dobrze wykształceni ludzie, którzy mają wielkie serce dla waszych dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×