dlaczego sie rostaliscie????

podajcie powody rostania sie z swoimi wczesniejszymi partnerami????

a moze dlatego ze ja bylam dla niego najpierw hetera a potem on dla mnie i sie wypalilo

bo wyznawał zasadę że życie jest krótkie i trzeba bzykać byle dziewczyny jeśli tylko zechcą i nie tylko byłe

bo pił

...dzielila nas odleglos kolo 2 tys km, widzielismy sie tylko przez dwa miesciace w roku, i tak przez 3 lata... w koncu codziennosc zwyciezyla, za bardzo bolalo za kazdym wyjazdem... odeszlam chociaz nie umialam sie z tym pogodzic i przyznac...

1) miałam go dość bo nigdy nie miał dla mnie czasu 2) bo chciał studiować w innym mieście niż ja, i uznał, że to nie ma przyszłości 3) zostawił mnie bo znalazł sobie ładniejszą, a ja byłam dla niego za mądra (jego własne słowa) 4) bo nagle zdałam sobie sprawę, że miłość wygasła gdzieś po drodze, a przyjaźń, przywiązanie i strach przed samotnością to jednak za mało, żeby być razem

do mala_dziewczynka: a teraz jestem w podobnej sytuacji co Ty. Też dzieli nas duży dystans i kilka przejść granicznych, tylko staż mniejszy:) Ale liczę na to że mimo wszystko może nam się udać.

Poznalam innego, pozniej ten dla ktorego rzucilam rzucil mnie dla innej ktora dwa miesiace po naszym rostaniu byla juz w ciazy!!!!i teraz maJA PIEKNEGO BOBASKA!!!

odległość, despotyczny ojciec, pieniadze, mieszkania kupowane nie tam gdzie powinny, to że sie zmienił nie do poznania i wreszcie moje poronienie ze stresu. Długa historia, bolesna i bardzo smutna w finale.

i wszystko przez to popsul.

zdrada

nie akceptował moich dzieci, tylko udawał, ze akceptuje

Bo stwierdził, że chce zostać księdzem:D Do dziś się przyjaźnimy:)

bo... niemoglismy sie dogadac, ja nie chcialam jeszcze tak powaznego zwiazku (slub)- przynajmniej z nim, bo przestalam go kochac, pragnac, lubic.. no nie wiem- zbrzydl mi na maxa... a wczesniej- bo.. hmm sama nie wiem- bo sie ranilismy? bo nie moglismy sie w tym wszystkim odnalezc, bo namietnos byla tak ogromna, ze nie dalo sie tego ogarnac.. ja do dzis zaluje chyba, a on juz nie zyje.. :(

oczywiscie "nie moglismy" zeby mi ktos tu ortografow nie wypominal :P

Ja ja sczerze i calym sercem kochalem... powiedziala ze nasze klutnie ja przytlaczaly...

POWIEDZIAŁ ŻE MIAŁ DOŚĆ AWANTUR CHOCIAŻ JA JE ROBIŁAM TO WIEM ŻE MIAŁAM RACJE I TYM CHCIAŁAM RATOWAĆ I BUDOWAĆ NASZ ZWIĄZEK, SŁOWA SPOKOJNE NIE DOCIERAŁY A PO KRZYKACH ODSZEDŁ....NIE WIEM ,MYŚLAŁAM ŻE MNIE KOCHAŁ , ALE TERAZ JAK MYŚLE TO NIE WIEM , A WY CO SĄDZICIE?

bo wygasło moje uczucie niestety bo myślałam że to na śmierć i życie..... a teraz nie portafię znaleźć swojego miejsca na ziemi

bo mnie zdradził!prowadził podwójne życie!tu gdzie mieszkał (Łódź) byłam ja, tam gdzie pracował (Warszawa)była ona!nie kontaktowałam się z nim od zerwania (7 lat), wiem, że z tamtą się ożenił, niedawno urodził im się syn, a więc to ona była jego miłością!Też mam swoją rodzinę, tylko czasami w bezsenne noce tęsknie za tamtym :(

Bo nie wiedziała czy chce być ze mną do końca życia, bo koleżanki nie miały facetów, bo matka jej powiedziała że musi mieć kilku i potem wybrać z kim jej jest najlepiej ... bo nie miała dla mnie czasu. A ja dodam od siebie. Spotykaliśmy się przez półtora roku (bo to nie wyglądało jak związek), nie odmówiłem jej ani jednego spotkania które przeważnie wychodziły z mojej inicjatywy, kupowałem drobne prezenty i ciuchy, przychodziłem pod szkołę, obdarowywałem kwiatami, pamiętałem o najważniejszych datach, nie zdradzałem (nawet na myśl mi to nie przyszło), próbowałem wyciągać na imprezy i inne wypady. Była ważniejsza niż kumple. Przy rozstaniu powiedziała że nie może pogodzić nauki ze mną. Fakt... była za młoda.