Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Monika która unika

OSOBOWOŚĆ UNIKAJĄCA... jak przełamać lęk...? help

Polecane posty

Gość Monika która unika

Wnioskuje, że jestem osobowością unikającą :( Boje sie kontaktów z ludźmi i tu nie mówie o nieznajomych, bo to wiadome, ale o tych, których znam juz długo. Prawie zawsze boję się, że ktoś mnie źle oceni, że bede wyśmiana, ciągle staram sie być taka jak oczekują tego inni... Bardzo często na spotkaniach towarzyskich przeżywam stres, bo jestem nadwrażliwa i wszystko co usłyszę od innych na moj temat biorę sobie głęboko do serca, rozmyślam nad tym, analizuje... wtedy najczęsciej wydaje mi się, że jestem gorsza. To bardzo trudne tak żyć, usiłuję walczyć częściej sie spotykać ze znajomymi, przełamywac niesmiałość ale niepowodzenia sprawiają, że czesto zamykam sie w 4 scianach i nie chce nigdzie wychodzić, bo co to za impreza kiedy ja ciągle myśle czy sensownie cos powiedzialam, jak mnie inni ocenią... to męczarnia. Zamykam sie, a chce żeby mnie ktoś zaakceptował polubił, pokochał. Z jendej strony bardzo tego pragne, jednak z drugiej stoje w miejscu i nie osiągam tego, bo sie boje ... A może jestem perfekcjonistką i chce żeby wszystko zawsze było idealnie... Ale ludzie idealni nie są... Jeśli też tak masz-podziel się ze mną swoimi przeżyciami. Jeśli znasz jakieś sposoby, które pomogłyby mi otworzyć się na ludzi-napisz proszę. Każdy wpis mile widziany. Dziękuję wszystkim, którzy to przeczytają i coś napiszą. :) Licze, że nie jestem sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Moniki która robi uniki
Witaj, wydaje mi sie, ze powinnas wybrac sie do psychologa z powodu swojej bardzo niskiej samooceny. Ja nie unikalam raczej spotkan itp, ale podobnie jak Ty analizowalam/analizuje kazda opinie lub jej brak na swoj temat, kazde slowo, pytanie czy zart. Efekt braku poczucia wlasnej wartosci? Lecze sie na nerwice lekowo-depresyjna, jest mi ciezko z tym :( Prawda jest taka, ze zmiana sposobu postrzegania siebie jest bardzo trudna, moim zdaniem fachowa pomóc jeśt niheźbedna. Pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też tak mammmm
i nie radzę sobie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niuch
siemanko. Wisz wieszlam tu przypadkowo, ale przynajmniej znalazlam temat dla siebie rowniez. Powiem ci ze jatez jestem niesmiala i mam pewne klopoty z zawieraniem nowych znajomosci..mzenie takiewielkieale jakies sa. Moim problemem tez jest niesmialosc i szukalam wiele informacji o tym jak sie jej pozbyc w necie. W zasadzie jest ich kilka ale trzeba sie przelamac i to jest glowna zasada, ale najtrudniejsza. Tez stale sidzialam w domu, balam sie wyjsc do nieznajomych mi ludziw bo wsrod znajomych to jestem ta wlasnie najglosniejszaosoba hehe:P To jest nic w porownaniu z tym co bylo jak byalm dzieckiem...niepotrafilam gadac z nieznajomaosoba, spytanie kogosna ulicy ogodzine bylo czyms niedozrobienia...teraz mam 16 lat i mi przeszlo troche. Glownie to przezosoby z ktorymi sie zadaje. na poczatku miala wplyw ttylko jedna i zaczelam nabierac smialosci jednak caly czas balam sie nowych ludzi. jeszce doniedawna siedzialam stale w domu przed tv lub kompem, w weekendyne mialam co robic, ale mam 2 osobki ktore znaja doscsporoosob i wszedzie mnie ze saba zabieraja przez co te osoby poznaje...co prawda na poczatku bylo dla mnie trageda zeby gdziekolwiek z nimi chodzic...chcialy mnie juz wczesniej zabierac jak im pwoiedziaalm ze w eekendy siedze w domu jednak strach przed ludzmi byl i nie chcialam znimi chodzic... teraz z checia chodze bo wiem ze to jest jedyny sposob aby moc sie przelama..chocizby stopniowo to robic. Na poczatku nie odzywalam sie wogole ale stopniowo zaczelo przechodzic i juz jest prawie dobrze. W dalszym ciagu jestem niesmiala ale jestem wtrakcie jej pokonywania i jestem tak przyajmniej mi sie zdaje blisko celu. tez balam sie odzywac bo wlasnie nie chcialam zeby ludzi sobie zle o mnie pomysleli, np w sklepie mimo ze bluzka mi sie nie podoba ale balam sie odmowic bo "co ona sobie o mnie pomysli" ale po co mam sie tym przejmowac??? Jest pytanie, dlaczego mam przejmowac sietym co mowia o mnie ini. Jak poznasz nowa osobe i bedziesz poprostu soba i normalnie rozmawiac to sa mozliwsci albo cie polubi albo nie. Ale przeciez gdyby tak mialo byc, ze kazda osoba ktora poznasz mialaby cie nie lubic i zle o tobie myslec to nikt byy mnie niel ubil. Zawsze zadawaj sobie pytanie kiedy z kims gadasz: "po co ma sie tym przejmowac" to pomaga...na poczatku bedzie trudno ale poprostumuszi podejsc na luzie do tego a z nowa poznanaosoba poprosru normalnie rozmawiac jakbys ja juz znala, ja tak zawsze robie i to pomaga. Oczywiscie nie jest latwo sie przelamac, ale jak juz zrobisz to razto drugi nie sprawi ci juz zadnego problemu. Trzymam kciuki no i oczywiscie muszisz probowaci sie nie poddawac, bo inaczej nic nie wyjdzie. Ja sie nie poddaje ale warto, naprawde. P.S: sorka ze bledy:P i literowki:P hihih

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Moniki
Hej! Dzięki za ten wpis! Temat osobowości unikającej też mnie dotyczy. Moja koleżanka powiedziała mi kiedyś, że i tak będę musiała stawić czoła rozmaitym wyzwaniom, których unikałam. To była niestety prawda, chociaż wtedy nawet myślenie o tym mnie przerażało. W końcu jednak udało mi się zmobilizować, jakoś tak zebrać i zaczęłam coś zmieniać. Jeszcze jakiś czas temu trudno było mi uwierzyć, że będę mogła wybrać się na spotkanie ze znajomymi&nieznajomymi nawet całkiem chętnie:) a teraz - rzeczywiście tak jest! Wydaje mi się, że rzeczą, która mi bardzo pomogła, było uświadomienie sobie mojego celu, tzn. co chcę osiągnąć, co zmienić. A potem zaczęłam próbować na początku zmieniać te rzeczy najprostsze. Nie było - i wciąż nie jest - łatwo, ale wysiłek się opłacił i nadal opłaca! Po drugie mam taką myśl, która pomaga mi w trudnych chwilach: Nie chcę pozwolić mojemu strachowi/lękowi rządzić mną i moim życiem. W końcu to ja powinnam o nim decydować! I mogę to robić. Ty też z pewnością możesz! Życzę powodzenia w drodze do zmiany swojego patrzenia na świat/zachowania itp. Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kachoo25
I prosze... dokladnie jakbym patrzyla na siebie. Bardzo dobrze Cie rozumiem droga Moniko. Rowniez mam problem z komunikowaniem sie z innymi ludzmi. Sprawia mi to wiele problemow. Ciagle jestem zestresowana spotykajac sie ze znajomymi (nie liczac najblizszych przyjaciol) nawet wsrod dobrych znajomych starajac sie wypasc dobrze zachowuje sie czasami nienaturalnie, oczywiscie pozniej to analizuje i tymbardziej chce zapasc sie pod ziemie. Nie wiem jak sobie z tym radzic. Czesto pomaga mi alkohol zeby sie rozluznic....Udalam sie z tym problemem do psychologa i niestety nie pomoglo. "Renomowana" Pani dr psycholog po serii testow na osobowosc i masie komplementow pod moim adresem powiedziala konczac terapie "gdyby miala Pani jeszcze jakis problem to zapraszam", zupelnie nie nawiazujac przez cala "terapie" do problemu z jakim przyszlam!, myslac ze te pare kompementow sprawi ze zupelnie sie zmienie pod tym wzgledem. Po tym incydencie sama zdurnialam. Moja mama prosi zebym umowila sie na wizyte do innej Pani psycholog ale ja sie zastanawiam... co kogo obchodza tak naprawde moje problemy... a w ogole to co to za problem ktos powie a i nawet ja sie czasem zastanawiem. Ludzie maja wieksze zmartwienia, czasem rak, czasem inne problemy naprawde utrudniajace normalne zycie. Ale dla mnie to starszny problem z ktorym nie daje rady. Mam duuuuzy problem z komunikowaniem sie. Czy zadarzylo Ci sie ze stresu dawac wyjatkowo dziwne lub wrecz glupie odpowiedzi na banalne pytania, pocic sie jak skunks lub podnosic szklanke z sokiem tak drzaca reka ze ze szklanki sie wylewalo lub nie odbierac telefonu se strachu "o czym ja bede z nim mowic"? Mi dzieje sie to ciagle. pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam, mnie to tez dotyczy a poza tym mam tez cechy osobowosci paranoicznej i lecze sie na depresje, od pol roku chodze na terapie, niewiele mi pomaga jak narazie ale pozyjemy zoabczymy....:( pozdrawiam MOnike i inne borykajace sie z tym problemem dziewczyny, dobrze wiedziec, ze nie jest sie samym z tym klopotem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak się zakochacie? Co wtedy? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przy chlopaku czuje sie bardziej pewna siebie i wole isc na miasto z nim niz sama, jest lepiej ale on nie moze byc ze mna 24h na dobe bo studiuje w innym miescie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Okazuje się że jest
więcej takich osób jak ja.. Mój problem nasilił się, kiedy poszłam na studia, przeprowadziłam sie do dużego miasta, miałam ogromne problemy z zawieraniem nowych znajomości, czułam się nie na miejscu, głupsza i gorsza od wszystkich na roku, po roku zaczęłam się przełamywać, pod konie miałam juz wielu znajomych i nie zdarzało sie, bym w przerwach miedzy zajęciami była sama, nie znaczy to, że problem przestał istnieć. Praktyki to na początku był koszmar, a teraz dostałam pracę i cały czas mysle, że sobie nie poradzę, jestem do nieczego, panicznie boję sie porażki, upokorzenia i braku akceptacji. Boję sie nowych wyzwań, z czego to wynika? Pozdrawiam was ciepło - wycofane i unikające.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam ten sam problem
Niestety nie radzę sobie z tym kompletnie. Gdy byłam nastolatką to cały czas wierzyłam że kiedyś się z tego wyleczę. Teraz mam prawie 27 lat i problem nadal istnieje jeszcze gorszy niż przedtem, ponieważ mam presję psychiczną że w tym wieku trzeba być samodzielnym i wstyd mieć takie problemy. Im jestem starsza i życie mi ucieka to coraz mniej wierzę, że kiedykolwiek uda mi się z tego wyjść. Chciałabym mieć kiedyś dziecko, ale kiedy pomyślę o tym jaka jestem niezaradna społecznie to nie chcę, żeby moje dziecko miało taką matkę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosieeennnnka
pozdrawiam Was dziewczyny! mam ten sam problem-całe moje życie to unikanie trudnych sytuacji-oczywiście staram się przełamywać ale ile mnie to kosztuje.... wiele przez to straciłam....wiele okazji...no ale cóz...pewnie będę unikac dalej.... i ciągle tak się czuć-gorsza,mniej atrakcyjna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosieeennnnka
kachooo 25 doskonale Cię rozumiem,jakbym to ja pisała!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosieeennnnka
ale Dziewczyny jedno jest pewne,większość ludzi jest skupionych na sobie wiec co nas obchodzi co o nas myśla!! nawet jak nas skrytykują to włos nam z głowy przez to nie spadnie.no chyba,że ze zgryzoty ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stonkaaa
przylaczam sie do waszego grona dziewczyny. mecze sie z tym ciagle i tak dumam jak tu pozbyc sie skoku adrenaliny na widok jakiejs znajomej twarzy na miescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
prawda? jakie to glupie, ze widzac ta znajoma twarz na miescie czlowiek czuje niepewnosc i obawy zamiast jak normalni ludzie, ucieszyc sie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stonkaaa
bardzo glupie i ile bym sobie nie wmawiala ze to nic strasznego, to nie da sie tego uniknac. szczerze to mam juz dosyc tej adrenaliny, czasem wolalabym juz nic nie czuc, byleby sie przestac tak denerwowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a bylyscie dziewczyny z tym u psychologa, czy psychiatry albo bralyscie leki? jakies seroxaty czy tego typu sprawy? bo wiem ze na fobie spoleczna jakies daja, a na to dziadostwo to nie wiem. kurcze, tez bym chciala zyc normalnie :o w sumie leki dorazne sa, a zyc trzeba. nie ma chyba innego sposobu niz sie przelamywac na sile. ale w praktyce, az mi cierpnie skora gdy pomysle np. ze za rok zaczynam studia i bede wsrod obcych ludzi, i przydaloby sie nawiazac jakies znajomosci, choc ze dwie osoby blizej jakos poznac. ale jak to zrobic. w sumie, u mnie gdy gadam z jedna osoba czasem da sie wytrzymac. najgorzej jak jest wiecej. najbardziej bym chciala zniknac w takich chwilach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stonkaaa
ja tak samo z jedna osoba moge gadac, ale w grupie siedze cicho jak mysz pod miotla. nie briore lekow i nie chce brac, nie czuje zeby mi byly niezbedne. chce sama sie uczyc przelamywac swoje lęki. dla mnie swiadomosc ze zyje lepiej dzieki prochom bylaby kolejnym dyskomfortem do kolekcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc, bede chyba pierwszym facetem tutaj. Znam objawy kazdej z was. Biore leki, jestem po 2 terapiach... Czasami udaje mi sie przezwyciężyć chorobe, ale ona zawsze wkońcu wyjdzie gdzie indziej, tzn. lęk przed odrzuceniem z powodu wyglądu przejdzie w lęk przed powiedzieniem czegoś głupiego... i tak w nieskończoność. Pozdrawiam was dziewczyny serdecznie. Może jestesmy takimi Chrystusami na tym świecie? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Janek12
Witam. Po przeczytaniu waszych tekstów, ja także chciałbym dodać coś od siebie. Ja również mam zdiagnozowaną " osobowość unikającą " , a diagnozę tę otrzymałem 10 lat temu. I do tej pory nie odczułem poprawy, powiem więcej: teraz czuję się gorzej niż 10 lat temu. Oczywiście próbowałem się leczyć, ale jak do tej pory nie ma u mnie prawie żadnej poprawy. Mam prawie wszystkie objawy, które osoby przede mną opisały u siebie. " Osobowość unikająca " należy do " zaburzeń osobowości " , a faktem jest, że niektórzy eksperci od psychiatrii i psychopatologi twierdzą, że zaburzenia osobowości są nieuleczalne, przynajmniej na dzień dzisiejszy. Są jednak również eksperci, którzy twierdzą, że zaburzenia osobowości można leczyć, a jeżeli nie da się ich wyleczyć całkowicie, to można uzyskać przynajmniej poprawę do pewnego stopnia (a więc uzyskać złagodzenie objawów złego samopoczucia, a tym samym zmniejszyć cierpienie u danego człowieka). Dodam jeszcze, że zdecydowana większość ekspertów od zaburzeń osobowości twierdzi, że najlepszą metodą leczenia zaburzeń osobowości jest psychoterapia (raczej indywidualna niż grupowa). Niestety, do dzisiaj nie wynaleziono leków, które leczyłyby zaburzenia osobowości przyczynowo. Leki mogą co najwyżej osłabić objawy złego samopoczucia (a i to nie zawsze). To tyle, co miałbym do powiedzenia od siebie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O80
mysle ze duzo mogli namieszac rodzice w dziecinstwie. Po prostu za malo kochaja bezinteresownie, za duzo zwracania uwagi w dziecinstwie typu: bo co sobie pani lub pan pomysli. Moja matka tak mnie wychowala wlasnie, wszystko "bo co ludzie powiedza", zamknij sie bo co ludzie, nie oddychaj bo co ludzie...... no i tak tez bylam przerazona po prostu przez wiekszosc zycia. Powiem Wam, ze w koncu poznalam mojego meza i on jest bardzo bezinteresowny, kochajacy, cieply i typu "srac na ludzi" i jego sposob bycia jest jak terapia dla mnie. Poprawilo mi sie o jakies 160 stopni. Mysle ze zdrowa milosc dobrego bezinteresownego czlowieka jest sporym lekarstwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tańcząca z unikami
Moi drodzy! No cóz, cosik wiem o tym o czym każdy z Was pisze. Odróżnijmy tu jednak nieśmialosc od zaburzen osobowosci. Ja osobiscie mam zdiagnozowana fobie spoleczna i agorafobie, do przeswietlenia mojej osobowosci jeszcze nie doszlam (u psychiatry bylam tylko 3 razy), jednak nie jest mi obce to co tu piszecie. Ostatnio bylam na imprezie w klubie, nie musze dodawac jak denerwowalam sie juz 10 godzin przed impreza. Katastrofa okazalo sie wejscie do klubu, w ktorym bylo duszno a wokol ludzie, wszyscy scisnieci. Masakra, wychodzilam co 5 min. na swierze powietrze bo pocilam sie niemilosiernie, pot kapal mi z czola, nosa, zenada. Zauwazylam takze, ze wiele rzeczy chcialabym miec, wiele rzeczy zrobic i byc kims wyjatkowym ale kiedy mam mozliwosc to osiagnac, nagle spada u mnie chec, boje sie cos zaczac, chyba boje sie, ze mi sie nie uda. Tydzien temu kupilam gitare, marze by grac na niej perfekt.........kiedy wobrazam sobie ze gram, ze ktos to widzi i ze mu sie podoba.....to jestem szczesliwa. Wobrazam sobie koncerty na ktorych sa tlumy. Kiedy wracam do rzeczywistosci i patrze na ta gitare...normalnie sie boje!!moze raczej mozna to nazwac niepokojem, stresem...no nie wiem, odrazu mi sie odechciewa gry i wszystkiego. Sama nie wiem co to jest.....mam przerost ambicji, chce duzo ale malo robie. :( help!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rowniez monika
kurde dobrze ze powstal ten topik..jak go czytalam to jakbym siebie widziala... zawsze bylam niesmiala ..jakies 4-5 lat temu sie b.poprawilo..ale niesety od 3 miesiecy jest gorzej niz zwykle.. poprostu tak sie mecze ze mam ochote plakac... wiem ze cos ze mna nie tak ..a to wszytsko wlasnie -tak podejrzewam- przez moja "przyjaciolke" ktora 3 miesiace temu b.mocno mnie zranila wykorztystala i "Zdradzila" od tegoczasu jakos nie moge sie pozbierac ..wydawalo mi sie ze bylam z nia b.mocno zwiazana emocjonlanie a po tym co mi zafundowala przezylam jakis szok..teraz ida ulica wydaje mi sie ze wsyzscy na mnie patrza ..ze jestem gruba (choc bmi mam w normie) niemodnie ubrana nie kobieca ..bez polotu ..poprostu beznadziejna..nie wiem co to sie dzieje ze mna ..nie mam ochoty jak zwykle z nikim sie spotykac choc brak mi moich znajomych.. wczesniej czulam sie b.fajnie .. taka dowartosciowana ..po czesci przez ta dziewczyne ze sie tak dobrze czulam w jej towarzystwie i z nia rozmawiajac powierzajac tajemnice(mieszkalysmy w tej samej bursie i razem na zajecia wiec 24 godz non stop ze soba..) czuje sie jak smiec..zycie dla mnie jest szare i do dupy .. najchetniej bym zamieszkala w dzungli ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O80
Tak to jest z przyjacioleczkami, krowy wredne. Nauczylas sie ze nie mozna ufac tym papugom. Wiem cos o tym, tez w zyciu mialam ze 2-3 zdrajczynie powazne, dopiero po ostatniej sie nauczylam czegos. Nie ufac krowom! Ja mysle, ze to typowa samotnosc. Nie masz komu zaufac, to ufasz obcej babie, ktora cie zawodzi. Po prostu samotnosc. A modne ubrania, modna figura... A co to jest wogole moda, zbior przykazan co jakis pedal w Paryzu wymyslil i teraz caly swiat nasladuje : figura jak u 12 latki, ciuchy za fortune, eh, bzdura. Po prostu dreczy cie samotnosc moim zdaniem, wtedy czlowiek sobie umysla i sie gnebi. Wybacz sobie te przyjaciolke, wybacz sobie wszystko i moze ktoregos dnia skonczy sie smutek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tylko jedną uwagę wrzucę, podobnie jak ktoś tu wspomniał. należy odróżnić zaburzenie osobowości od cechy charakteru, od fobii czy w ogóle przyczyny innego pochodzenia. gdyby człowiek mógł się ocenić na podstawie haseł w wikipedii na przykład, okazałoby się że zaraz wszyscy są zaburzeni, neurotyczni, socjopatyczni i mają co najmniej 3 poważne fobie i przemieszczenie. kochani moi - diagnozuje lekarz. tylko i wyłącznie (włączam tu również psychologa, choć ten nie jest stricte medykiem). jeśli zauważacie pewne objawy, które UTRUDNIAJĄ wam codzienne życie i funkcjonowanie, to sygnał, że może warto wybrać się do specjalisty - psychologa czy psychiatry - choćby po to, żeby rozwiał ewentualne wątpliwości, tak jak kilku osobom wyżej :) faktem jest, że psychoterapia jest bardzo ważna, ważniejsza od leków, które w głównej mierze mają po prostu łagodzić objawy czy to somatyczne, czy psychiczne, pozwolić na względnie \"normalne\", standardowe funkcjonowanie. nie wszystkie PRZYCZYNY daje się zlikwidować - organiczne lub psychiczne - a nawet jeśli, wymaga to długiego czasu - niektórzy nie mają tyle cierpliwości czy odwagi, czasem nawet woli leczenia (nie mówiąc już o traktowaniu wizyty u "lekarza od głowy" jako jednoznaczny sygnał bycia wariatem ;) ) pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolega2
Znam to wszystko. Niechce,aby to co tu pisze brżmiało narcystycznie,ale ja jestem naprawde odważnym człowiekiem. I mam serdecznie dość już tej walki. Jestem zmenczony tym ciągłym pokonywaniem demonów i czasem mam ochote się załamać. Wkurza mnie to z jednej strony lęk a z drugiej potrzeba rozmowy,kontaktu...i co zrobić? Ja walcze,ale to też niejest idealne rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×