Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

coffe

mieszkanie razem - po jakim czasie? cienie i blaski? czy wiąże się to ze ślubem?

Polecane posty

Hej Dziewczyny, chciałam Was zapytać o wszystko co wiąże się z decyzją o zamieszkaniu razem. Tak więc: w jakim jesteście wieku Wy i Wasi faceci, po jakim czasie zapadła taka decyzja, od kogo wyszła inicjatywa, czy to czyjeś mieszkanie czy wspólne... jakie miałyście obawy, co się zmieniło w związku, jakie są pozytywne a jakie negatywne strony takiej sytuacji? co na to Wasze rodzinki? no i czy zamieszkanie razem otwiera kwestię ślubu czy niekoniecznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka moje zamieszkanie z chłopakiem wiąże sie z wyjazdem za granice... nasze mieszkanie jest wynajmowane jednak mysle ze moge sie wypowiedziec co zmienia sie po zamieszkaniu razem u mnie zmieniło się zachowanie mojego chłopaka.... trudno mi w nim odnaleć osobę sprzed zamieszkania razem... moze to wiaze sie rowniez z wyjazdem jednak chyba glownie z faktem zamieszkania nie mamy za to zadnych problemow mieszkaniowych z cyklu \"porozrzucane skarpety\" itp... pod takim wzgledem jest ok.. czy slub.... czy ja wiem... z jego strony na pewno tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak to było hmmm wkurzały nas te ciagłe powroty spacery miedzy domami odprowadzanie itp zamieszkalismy po 5,5 latach związku i to chyba ja naciskałam, wynajmujemy mieszkanko i jest super. Jak narazie niewidze zadnych minusów tej decyzji - same plusy. a decyzja na ślub przyszła sama z siebie bo skoro juz mieszkalismy razem..... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimek wiesz
religijnemu terrorowi mówimy stanowecze NIE!!! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zamieszkaliśmy ze sobą po jakiś czterech latach bycia razem. Inicjatywa - jego. Moi rodzice podeszli do tego (o dziwo!) w miarę spokojnie, jego rodzice do dnia dzisiejszego ( to już trzeci rok leci jak wspólnie tak żyjemy) sapią że grzeszymy (ortodoksyjni katole) a my to obowiązkowo olewamy. Uważam że wspólne mieszkanie jest doskonałym sprawdzianem związku. Wtedy dopiero zaczynamy zauważać jaki nasz partner jest naprawdę, bo żyjąc razem na co dzień przestaje się przecież w pewnym momencie grać pewną rolę, tak jak to czynią ludzie spotykając się od czasu do czasu na randkach. Wtedy ludzie dopiero mają okazję poznać się naprawdę! Znam wiele par które w czasie takiego wspólnego mieszkania przeżywały niemały szok. Ja też kilka razy zostałam zaskoczona i pewnie mojego partnera też nie raz zaskoczyłam. Okazuje się że ludzie nie są jednak tak doskonali za jakich chcieliby uchodzić ;):D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5.5 roku, 4 lata.... ja jestem z chłopakiem rok, myślimy o wspólnym mieszkaniu od wakacji... w jakim jesteście wieku? uczycie się czy już pracujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tehteh
w jakim jesteście wieku Wy i Wasi faceci? ja 30, on 37 po jakim czasie zapadła taka decyzja? po pół roku od bycia razem od kogo wyszła inicjatywa? ode mnie czy to czyjeś mieszkanie czy wspólne? moje jakie miałyście obawy? żadnych co się zmieniło w związku, jakie są pozytywne a jakie negatywne strony takiej sytuacji? wszedł na wyższy poziom, lepiej poznaliśmy się, w naszym przypadku nie ma natomiast strony negatywnej co na to Wasze rodzinki? moja przeciwna, jego zadowolona no i czy zamieszkanie razem otwiera kwestię ślubu czy niekoniecznie? niekoniecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość j.w.
a, mieszkamy ze sobą 1,5 roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egege
a ja z panną zamieszkalem i to byl wielki bład (na szczescie potrwa to do kwietnia i ende).. :). Okazalo sie, ze moja panna jestm monotematyczna. Oglada ciagle bezsensowne seriale i dupy nie ruszy by zrobic cokolwiek w domu. Co chwila ma jakies inne nastroja a ja nie mam gdzie spieprzać i musze wysłuchwiać tych jej żałosnych żali. Porażka kompletna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie, czasem zamieszkanie razem może być przykrą niespodzianką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do egege
ciekawa historia... a czemu czekasz aż do kwietnia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja 23 lata, on 26 mieszkamy razem od 4 miesięcy, niebawem zmieniamy lokum jesteśmy razem od roku A jeśli chodzi o ślub to jakoś w ogóle nie ma to dla mnie znaczenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oregano
zamieszkalismy razem po pol roku znajomosci-byla to jego inicjatywa. mieszkamy razem od roku. ciagle sie docieramy-czasami jest niewesolo. o slubie nie rozmawiamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomaranczowsza
zamieszkalismy razem po jakis 2 latach, ale juz na samym poczatku chcielismy, lecz bylo to nie mozliwe ze wzgl. na lokalizacje mojej i jego pracy. moja rodzina sie w to nie mieszala, wczesniej juz mieszkalam z kims, tu byly problemy, ze jak to tak mozna mieszkac bez slubu :D, ale ja juz takich spraw z rodzicami nie obdyskutowuje, po prostu zyje swoim zyciem i juz. mieszka nam sie razem bardzo fajnie i harmonijnie. koszty dzielimy w sposob naturalny, kto ma np. w tym miesiacu forse ten placi czynsz, kto idzie na zakupy, ten placi za jedzenie, nie liczymy wszystkiego na pol, zreszta ja i tak niewiele zarabiam. uwazam, ze jak sie jest w zwiazku, ktory pragniemy kontynuowac na dluzej, chocby i do samej smierci, to nie ma sensu ze soba NIE mieszkac. chyba, ze jest to niemozliwe ze wzgl. na np. brak miejsca do zamieszkania. po co ze soba NIE mieszkac? zeby sie nie rozczarowac? no to o to chodzi, ze jak po wspolnym zamieszkaniu okaze sie, ze nie jestesmy kompatybilni, mozna sie rozstac, a nie czekac do slubu, a po slubie obudzic sie z reka w nocniku i potem ile ceregieli z zalatwianiem rozwodow itd., albo jeszcze gorzej - wspolnym zyciu w konfliktach az do smierci, bo nie wypada sie rozwiesc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mieszkałam razem ze swoim narzeczonym przez 3 lata. Mieliśmy samodzielene mieszkanie, 90 m2. To było moje mieszkanie. Wszystko było pięknie, cudownie bosko, zaręczyliśmy się , było jak w mojej wymarzonej bajce.Żeby było nam łatwiej utrzymać tak wielkie mieszkanie wynajmowaliśmy 2 pokoje. Tym samym koszty mieszkanie się pokrywały same. I tak było przez 2 lata,istna baja i sielanka. Kiedy najemcy przestali płacić, zdecydowaliśmy oboje że im podziękujemy i będziemy mieli mieszkanie tylko dla siebie.To była nasza wspólna decyzja. A stało się to w styczniu 2006 i mieliśmy mieszkanko tylko dla siebie, w sumie dobrze się stało że najemcy sobie poszli bo chcieliśmy być już sami a w grudniu 2006 miał być nasz ślub. Mój ukochany konczył studia dzienne i się bronił i poszedł do pracy.Ja studiuje zaocznie i też poszłam do pracy. No tak wyglądało na sielankę, a stało się przez rok moim piekłem , narzeczony najpierw płacił za mieszkanie z dumą przez ok 3 miesiące potem jednak nie garną się do płacenia za mieszkanie.Oczywiście ja płaciłam razem z nim.Nie zostawiłam wszystkiego na jego barkach. Potem narzeczony zrezygnował z pracy mówiąć ze nie będzie pracował po studiach za marne 1000 zł , dodam że było to na 4 miesiące przed ślubem, i pieniążki były nam potrzebne. No nic jakoś to przęknęłam. De fakto zostałam sama z rachunkami , z mieszkaniem na karku, sprzątaniem , gotowaniem, studiami, załatwianiem ślubu, mój narzeczony niby się przejmował, ale tak nie go końca,mówił że szuka pracy , ale wiecie jak w tych czasach jest z dobrą pracą. Ja się coraz bardziej wściekałałam , bo nie dawałam sobie rady ze wszystkim, po nocach nie spałam bo bałam się ze nie bede miała za co płacić rachunków i popadnę w długi.Jemu w sumie to ryba, bo wszystkie media były na mnie, to nie jego będą ścigać, tylko mnie. W pewnym momencie wszystko mnie przrosło, jego też. A moja historia skończyła się tak, że odszedł i się wyprowadził na 2 miesiące przed ślubem ( miał być w grudniu 2006). Zostawił mnie z całym mieszkaniem samą.Nic go nie obchodziło. Myślałam że oszaleję z rozpaczy, musiałam wynająć w całośći to mieszkanie i przenieść się do mamy. Musiałam jeszcze długi z tego mieszkania pozapłacać w kowocie ok 1000 zł.W tej chwili będe sprzedawać to mieszkanie bo go nienawidzę, i już nigdy tam nie zamieszkam. Mam nadzieję że Wam się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tekst powyżej napisany jes KU PRZESTRODZE !!!! I każdy kto jest w poważniejszym związku musi zamieszkać z 2 połówka na jakiś czas, aby chociaż mieć namiastkę tego w jaki sposób będzie wyglądało wasze życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby tylko było GDZIE... mieszkamy w duzym miescie, wiec odpada zamieszkanie razem \"pod pretekstem\" ;) nauki.... bez sensu wynajmowac mieszkanie tuż obok rodzinnego domu.... jestesmy ze soba 1,5 roku... i juz od pewnego czasu marzy nam sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość infoo
My planujemy zamieszkać ze sobą od lipca. W zasadzie się nie obawiam, bo i tak większość czasu spędzamy razem, pomieszkujemy u siebie nawzajem więc jakoś to chyba się ułoży. Obawy mam tylko co do kwestii pieniędzy. Mamy troszeczkę inne podejście do ich wydawania... Macie jakieś uniwersalne rozwiązanie dotyczące wspólnego budżetu? Myślałam, żeby ustalić jakąś wspólną kwotę na opłaty mieszkaniowo-żywieniowe, a resztę wydawać wg własnego uznania, przynajmniej na początku. Tylko czy to się sprawdzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My zamieszkamy ze sobą już od lutego. A chcemy się pobrać w 2008 roku. Także można by tak powiedzieć, że u Nas wiąże się to ze ślubem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do infoo Porozmawiaj ze swoim partnerem co sądzi o finansach domowych, podpytaj go jak to widzi. Bo potem będą jaja, i nieporozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość infoo
Rozmawialiśmy o tym już parę razy i właśnie razem wpadliśmy na pomysł tego wspólnego konta. Po prostu mój chłopak ma "lekką rękę" do wydawania pieniędzy - ufam mu i wiem że nie kupiłby niczego "poważnego" bez mojej wiedzy, ale na drobnostki pieniądze rozchodzą się niestety najszybciej, a on ma problem z ich kontrolowaniem ;). Ale może macie jeszcze jakieś inne rozwiązania? Nie ukrywam, że zależy mi na tym, żeby nie tracić do końca pewnego rodzaju "samodzielności" - lubię mieć trochę oszczędności itp., a on wręcz przeciwnie, uważa, że pieniądze są po to, żeby je wydawać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość infoo
A co do ślubu, to na razie się to nie wiąże :). Jest to po prostu kolejny etap naszego związku. Jakoś specjalnie nie przywiązujemy wagi do ślubu samego w sobie... może dlatego że jesteśmy młodzi, wciąż trochę uzależnieni od rodziców, bo wciąż studiujemy. Jak się w pełni usamodzielnimy - będziemy myśleć :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blak end wajt
w jakim jesteście wieku Wy i Wasi faceci? ja 28, on 29 po jakim czasie zapadła taka decyzja? po 2 latach bycia razem od kogo wyszła inicjatywa? nie pamiętam - to była wspólna decyzja czy to czyjeś mieszkanie czy wspólne? moje jakie miałyście obawy? żadnych co się zmieniło w związku, jakie są pozytywne a jakie negatywne strony takiej sytuacji? lepiej poznaliśmy się, w naszym przypadku nie ma natomiast strony negatywnej, mamy się na co dzień, czyli odchodzi okropne uczucie tęsknoty :-) co na to Wasze rodzinki? nic, a co im do tego, dorośli jestesmy no i czy zamieszkanie razem otwiera kwestię ślubu czy niekoniecznie? ani trochę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wariatkowo na całego
zamieszkaliśmy z chłopakiem razem po miesiącu związku, ja miałam wtedy 19 lat on 20. na początku mieszkaliśmy w mieszkaniu studenckim, później wynajęliśmy kawalerkę, teraz mieszkamy z moimi rodzicami. od początku jest ok, wiadomo były różne problemy, ale pokonaliśmy je. o ślubie na razie nie myślimy. jesteśmy ze sobą prawie 4 lata. cieszę się, że od razu ze sobą zamieszkaliśmy, nie było problemu, że znamy się np. 3 lata i po zamieszkaniu razem odkrywamy, że jesteśmy całkiem inni niż na spotkaniach. poznawaliśmy się mieszkając razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tehteh
ciekawie piszecie... ja tylko wpadałam poczytać i przy okazji zobaczyłam idiotyczny błąd w moim wpisie więc, korzystając z okazji, poprawiam: "po jakim czasie zapadła taka decyzja? po pół roku od bycia razem" oczywiście miało być: "po pół roku bycia razem" (te "od" przypadkiem tam zostało)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my mieszkamy razem od prawie 4 miesiecy, jest swietnie, oczywiscie bywaja momenty, ze sie kolcimy, ja zwracam jemu uwage on mi, ale dogadujemy se i jest dobrze... mieszkanie jest brata mojego chlopaka, wiec nie placimy za odstepne, w zamian za opieke i robienie oplat mesiecznych... ja skoncze w tym roku 23 lata a moj facet 24 :) w lutym minie jak jestesmy 2 lata razem... decyzja byla wspolna, juz wczesniej o tym myslelismy, ale nie pytalismy brata czy sie zgodzi, w koncu to jego i zony mieszkanie, a maja dom na wsi, mieszkanie dlugo stalo pusto...siostra mojego porozmawiala z ich bratem i wtedy powiedzial, ze sie zastanmowi, do tej pory moj mieszkal wlasnie u siotry, bo sie uczy jeszcze... teraz jeszcze przez rok bedziemy miec delikatne problemy finanoswe, ale jak facet skonczy szkole to bedzie lepiej :) na razie mamy z czego zyc, a jest tez i samochod :) a co do slubu to zamierzamy jak sie troche ustawimy pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tehteh
blak end wajt pozdrawiam i muszę stwierdzić że zaskoczyły mnie twoje wypowiedzi ;) to przypadek czy celowy zabieg że niektóre brzmią jak część moich z 14.01., 18:24? :D w każdym razie to miłe że o niektórych sprawach piszemy tak samo, nawet tymi samymi słowami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×