Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

KwaŚna CytrynA

Kto ostatnio zamieszkał ze swoim partnerem?

Polecane posty

Gość lollllllllly
Jeszcze nie mieszkam, ale mamy zamiar w bardzo nieodległej przyszłości:) Na razie albo ja przesiaduje u Niego tygodniami, albo On u mnie i tak na zmiane, także PRAWIE jak byśmy już razem mieszkali:) Jedynym problemem jest to, że nie mogę się skupić i mam wielkie problemy, żeby się uczyć:/ Poza tym jest cudownie. A u Ciebie??Dlaczego jest "różnie"? Mieszkacie na "kocią łapę" czy już po ślubie??? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja zamieszkałam...
zaledwie 10lat temu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mieszkamy na kocia lape, jeszcze nie jestem gotowa na slub... czasem wkrada sie szara codziennosc, ciezko z nia walczyc bo oboje zazwyczaj jestesmy potwornie zmeczeni po pracy a w weekendy po szkole. Brak kasy tez ma swoje minusy, wczesniej mnie bylo stac na wiele teraz juz trzeba sie ograniczac, wiedzialam na co sie godze...ale jednak czasem mi tego brak. Po za tym mielismy zrobic maly remoncik ale jakos trudno mi sie o niego doprosic...i to mnie denerwuje bo chyba wkoncu sama sie za to wezme :( A ogolnie to jest super razem zasypiac, jesc, nawet glupie ogladanie tv jest lepsze gdy jest sie we dwoje. Ciekawa jestem jak to bedzie gdy uplynie ciut wiecej czasu niz te 2 miesiace. lollllllllly mam nadzieje ze uda wam sie zamieszkac bo wkoncu tak najlepiej mozna sie poznac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lollllllllly
Wiem, rozumiem o co Ci chodzi z tą szarą codziennością. Jednak tak jak wspomniałaś-nie ma to jak zasypisać obok tego Jedynego, budzić się obok niego itp, itd. Też się czasami wkurzam, np o to że ma nawyk zjedzenia czegoś, np chipsów i chomikuje w szufladzie opakowanie po nich; czasami zostawia w pokoju brudne talerze, które czekają na mnie, odkurzy tylko wtedy jak ja mu każę, kupuje najdroższ soczewki, a później marudzi, że nie ma pieniędzy na dojazd na uczelnię i ja mu muszę dawać z moich studenckich zaskórniaków, których czasami nie mam za dużo...... Dużo by opowiadać ale mimo wszystko jest pięknie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehehe....tak to jest;) grunt to kompromis. jestes pewna, że to Ten? ja czasem się nad tym zastanawiam, choc pierwszy raz czuje ze jestesm w stanie z kims wytrzymac na dobre i zle. Kiedys juz mieszkalam z facetem ale wytrzymalismy pol roku..;) podczas tych paru miesiecy poznalam strone tego czlowieka o jaka nigdy bym go nie podejzewala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lollllllllly
Tak, jestem pewna. Kocham Go najmocniej jak tylko potrafie i z wzajemnością. Czuję się przy Nim bezpieczna, uczę się wszystkiego, On też. Chociaż mam świadomość tego, że życie może zaserwować różne takie tam.... Ale nie mówię tego dlatego, że czuję, że w moim związku coś się może popsuć, tylko dlatego, że widzę co się dzieje w związkach moich niektórych znajomych...:/ Ojej chyba napisałam strasznie chaotycznie, ale mam nadzieję, że to nie przeszkadza;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maalenkaaa
ja bym chyba bala sie podjac takiej decyzji. Mieszkanie razem to powazna decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lollllllllly
Dokładnie-wszystko dla ludzi:) A poza tym wynajmując mieszkanie z Tym Kimś w każdej chwili możesz zrezygnować i poszukać czegoś innego do wynajęcia. żaden problem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buzzzi
ja bym tego chciala ale moj facet jakos nie za bardzo.. zastanawia mnie to dlaczego...moze boi sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość utuoitt
ja mieszkam z moim partnerem od dwóch lat - odczuwam to jako świeżą sprawę - i chwalę sobie ten czas, jest super ale my bardzo staramy się by siebie nie urazić, nie mieć pretensji o coś o co sami do siebie tych pretensji byśmy nie mieli, więc brudzimy, nie sprzątamy i nie robimy z tego problemu ale jakoś jak jedno coś robi, drugie stara się też wnieść jakiś wkład w sprawy domowe, pozwalamy sobie nudzić się ze sobą, wgapiać w tv do woli, spędzać czas poza domem nie z partnerem... wszystko po to żeby nie zrobić z tego związku jakiegoś zniewolenia mój partneć już miał doświadczenia z samoodzielnością a nawet dbaniem o innych, dla mnie to nowość i ciągła nauka, więc jestem z siebie dumna że okazało się że umiem być tolerancyjna, szanować partnera (nie mam samych pozytywnych wzorców rodzinnych), że nauczyłam się, ze względu na niego, smacznie gotować, a co najważniejsze że przezwyciężyłam swoją pewną cechę: samotnictwo które powoduje że potrzebuję odseparowywać się od ludzi i męczy mnie czyjaś ciągła obecność dla mnie to wspólne mieszkanie to walka ze swoimi słabościami, walka o swoje ja, o niezagubienie siebie w tym wszystkim, sprawdzian siebie i tej drugiej osoby doceniam mojego partnera za wszystkie starania i za to jaki jest, a jeśli przychodzi mi do głowy mieć pretensje, zaraz zastanawiam się czy ja nie popełniałam podobnych błędów oraz czy chciałabym żeby on wytykał mi moje niedociągnięcia (szczęśliwie nie jestem ideałem więc rozumiem innych), jemu tez nie pozwalam na to by mnie krytykował i to się sprawdza, naprawdę fajnie nam się układa ale powiem wam że teraz nie ma go od jakiegoś czasu i odkryłam na nowo radość z niezależnego gospodarowania czasem, z tego że nie jestem obiektem ciągłej uwagi (np mój skarb, gdy np wstawałam coś zrobić a siedzieliśmy wcześniej razem, zawsze pytał meni dlaczego wstaję i co chcę zrobić, z jednej strony było to miłe, z drugiej dopiero teraz uświadomiłam sobie jak mnie to męczyło), że mogę skupić się wyłącznie na sobie, ot, z tej rozłąki wyszedł korzystny urlop od siebie, to się czasem przydaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość utuoitt
"maalenkaaa: - ja bym chyba bala sie podjac takiej decyzji. Mieszkanie razem to powazna decyzja. KwaŚna CytrynA: - pewnie ze powazna, ale przeciez swiat nalezy do odwaznych. Nigdy nie poznasz czlowieka spotykajac sie z nim przy piwku w knajpie." Absolutnie zgadzam się z KwaŚna CytrynA, nic dodać, nic ująć. Tyle że ja pewnie też zwlekałabym z decyzją, nie chciałam tak szybko z kimś zamieszkać, tym bardziej że wcześniej nie mieszkałam sama, tylko z rodzicami, na dodatek względnie krótko byłam z partnerem (pół roku). Szczęśliwie nie miałam wyjścia - złe układy z sąsiadami z powodu moich psów spowodowały że postanowiłam się wynosić a mieszkanie które wynajmował mój partner było właśnie sprzedawane i on też nie miał gdzie się podziać - i bardzo się cieszę że życie zadecydowało za mnie. Czas pokazał że był to szczęśliwy traf. W każdym razie wg mnie warto, bo tylko tak poznaje się osobę o której skądinąd poważnie się myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
utuoitt kurcze wlasnie to jest wazne zeby nie bylo zniewolenia....trzeba na to bardzo uwazac ja caly czas sie kontroluje zeby o tym pamietac. Wazne zeby miec ten wlasny swiat do ktorego mozna w razie czego uciec. Gotowac ja dopiero sie ucze, idzie mi to z oporami. chyba nie mam talentu zbytniego;) Nigdy jakos mnie do tego nie ciagnelo ;) Boje sie czasem ze gdzies zgubie siebie, niezalezna osobe. Jak na razie dopiero zaczynamy i chyba oboje stapamy po omacku i sprawdzamy wlasne mozliwosci i granice. My mamy bardzo malo czasu dla siebie bo oboje sporo pracujemy i gdy uda nam sie wspolnie spedzic caly wieczor to tak jakby to byla wspolna randka. Troche mnie to smuci bo nawet nie ma kiedy isc wspolnie na zakupy Ostatnio jestem strasznie tym podlamana, okropny jest ten swiat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy kiedys sie poklucilismy, to poczulam cos dziwnego...nagle pozalowalam tej decyzji. Wczesniej w czasie klutni bylo inaczej, bo w kazdej chwili mogolam wyjsc i nie musialam sie szybko z nim widziec zeby dac mu czas na przemyslenie sytuacji. Teraz jest inaczej. Boje sie tylko tego ze on zbyt pewnie sie poczuje i zacznie mu mniej zalezec na mnie poprostu bedzie sie mniej staral. Czy mialyscie podobny problem? Ja na razie obserwuje sytuacje ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaaaaA aaaa
wczesniej gdy sie klocilismy ja wychodzilam i jechalam do domu albo on wychodzil i nie rozmawialismy przez jakis czas a teraz nie mamy gdzie pojsc jak ktoros sie obrazi wiec szybko sie godzimy :) jest faaaajnie lepiej niz bylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaaaaA aaaa
i wtedy gdy tak odchodzil to w mojej glowie ciagle pojawialy sie mysli ze pewnie juz mu na mnie nie zalezy itp. teraz wiem ze to nie prawda....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaaaaaA aaaa hehe masz racje ja tez zawsze mialam kotlujace sie mysli po takich klutniach... to fakt ze szybciej mozna sie pogodzic, tylko ze ja mam taka nature ze jak ktos mnie zrani to mimo skruchy ciezko mi o tym zapomniec dopiero po jakims czasie udaje mi sie jakos pogodzic z tym co sie wydarzylo i wybaczyc. Patrzac na neigo ciagle mi sie to przypominalo i lzy same ciekly do oczu...ech ...tak zle tak nie dobrze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Grunt to nie dac sie zjesc \"glupstwom\", takim jak porzadki czy przyzwyczajenia. Ja tez czasem narzekam, zgrzedze, ze cos jest niepospratane, ale potem sobie mysle \"Czy to naprawde takie wazne? Po co zatruwac sobie zycie takimi szczegolami?\" i potrafie sie smiac sama z siebie. Z drugiej strony moj chlopak, jak mu pozgrzedze to przynajmniej sie za cos ruszy ;) Zawsze jednak trzeba miec przed oczami rzeczy najwazniejsze, a nie te duperele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×