Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zmeczonaaa

kto jest zmeczony zwiazkiem?

Polecane posty

Gość zmeczonaaa

czujecie sie umeczeni psychicznnie ze swoim partnerem? ja np notorycznie czuje sie obwiniana za wszystko, za to, ze nie mamy czasu sie widywac, ze nie jest tak jak kiedys, ze nie mamy dla siebie czasu A ja z kolei widze, ze to on niesamowicie sie zmienil Nie chodzi mi o porade tylko chce wiedziec, czy wy tez tak macie? czy wasza druga polowa tak samo ciagle sie czepia, czy zawsze jest wasza wina chocby niewiadomo co sie dzialo? czujecie sie wykonczeni zwiazkiem, chciaz nie widzicie bez niego sensu zycia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska26
ja tez tak mam... piatek wieczor, powinna byc radosc ze wspolnie spedzonego czasu, od slowa do slowa... zamiast sie klocic wyszlam, i znowu przerabany weekend, tak jest co weekend praktycznie, ode mnie wiele wymaga, ale sam nad soba nie pracuje, nie mam juz slow... ja go kocham ponad zycie, ale coraz czesciej mysle, czy aby wreszcie tego nie zakonczyc, nie tak mialo byc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczonaaa
no wlasnie.. mam czasem wyrzuty sumienia bo nie wiem czy to naprawde nie moja wina ale nie chce robic z siebie matki polki ktora zawsze bedzie mecznnikiem. nie zakonczyc tego = dalej cierpiec i wychodzic z siebie, zakonczyc = sprawic sobie bol, bo tez kocham go ponad wszystko. i co robic??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska26
ja juz sie dzis nie kloce, przyszedl do mnie, ale na spokojnie powiedzialam, ze jak znowu przez jakas drobnostke /powod klotni/ chce psuc nasz wspolny weekend, to mysle, ze potrzebuje odpoczac od nas, i ze nie mam ochoty czuc sie winna za wszystko, ja juz naprawde czasem mysle, ze cokolwiek zrobie /ostatnie dni byly super/ to w gruncie rzeczy nie mam szans, on zawsze znajdzie powod do klotni, i cos sie zmienia, nie wiem, moze oboje jestesmy juz tak negatywnie nastawieni, ze wystarczy ``nie te `` spojrzenie i juz jest zle, od miesiecy czuje, jak spadam na dno, by odzyskac nadzieje i wierzyc, ze bedzie dobrze, i znowu upadek na dno, dluzej nie da sie tego ciagnac, bo wiare trace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska26
ja mowie o facecie, z ktorym przeszlo 2 lata juz mieszkam, wiec ``malzenstwo`` bez zobowiazan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LindaEwangelista
Mi jest dobrze ze swoim i kocham ,go ale mamy coraz mniej czasu dla siebie i nie kochamy sie ...z mojej winy:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh.. wiecie co?? ja już jestem ze swoim chłopakiem prawie dwa latka.. ale zauważyłam ze to ja często wywołuje kłótnie z błachych powodów, poprostu nerwy mi puszczają i heja...:( mimo wszystko bardzo go kocham i nie chce by tak było.. staram się zmienic.. czasem mi wychodzi, dzisiaj nie...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska26
u mnie jest inaczej, ja wpierw dostrzeglam ze nie bylam idealna, przyjelam wiele winy na siebie, ze nie potrafilam sie lepiej z nim obejsc, czy to slownie, czy mimika, ale zmienilam sie, ale tym samym zauwazylam, ze on mimo to ``wiesza na mnie psy`` nadal o wszystko, potem przeprasza, przytula, jak ciagle Cie ktos kopie, i podnosi, to w koncu za ktoryms razem ma sie ochote wstac i wyjsc... zwlaszcza, ze juz siebie nie winie, bo wiem, jak bardzo sie staralam i sie zmienilam, tym czasem on wogole przestal sie starac, sam uwaza sie za swietego, dopiero gdy widzi, ze ja na powaznie nie mam juz ochoty klocic sie, jak kiedys /bo emocjonalne klotnie nic nie daja, sek aby pogadac na spokojnie/, widzi, ze ja powoli trace nadzieje, aby walczyc o cokolwiek, lepiej jest przemilczec niz drazyc, kto ma wieksza wine, przeciez to bez sensu, sek w tym aby w przyszlosci unikac konfliktow o nic!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczonaaa
no wlasnie ja mam to samo, kropka w kropke. i nie wiem co mam robic, nie widze ratunku ale nie chce tez z tego rezygnowac Ale z kolei juz mnie to irytuje bo widze ile mnie kosztuje bycie w tym zwiazku, psychicznie po prostu juz siadam;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez zmeczona...
A ja inaczej...Predzej jak ten Twoj chlopak...Tyle ze tez jestem zmeczona...Kiedys on bardziej sie staral,bardziej zabiegal.Teraz mi bardziej zalezy chyba wiec ja inicjuje spotkania, ja narzekam,ze nie ma dla mnie czasu...Przez to ciagle sie klocimy.Wiem,ze sie meczy.Ale ja tez.Czuje sie odepchnieta.Powiedzialam mu o tym,ale on tego nie rozumie...Twierdzi,ze mnie kocha,ale poprostu nie zawsze ma czas.I niby wierze,ze mu zalezy,bo czasami to widze...A nawet czesciej niz czasami.Ale i tak mam zal ze to "nie zawsze" jest tak czesto.Czuje sie jakby mu nie zalezalo tak jak powinno...I tez czuje ze nie jest tak jak powinno i mam tego dosc, tych prob, tych wysilkow.Ale go kocham wiec odejscie tez by bylo ciezkie...Zreszta teoretycznie w sumie bezsensowne...Wiec chyba rozumiem Twojego faceta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×