Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dlaczego tak jest

Nie rozumiem bezpłodnych par, które nie adoptują dzieci.

Polecane posty

Gość jeśli ktoś bardzo pragnie dzie
cka, to kochana na pewno jego dziecko nie będzie mordercą ani gwałcicielem, a po co komu dziecko zrobione na beczce albo z kazirodztwa. Z tym się wiąże bardzo wiele problemow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja staram się zmężem o dziecko
dodam jeszcze tylko, że mój mąż od lat pomaga finansowo rodzinom wielodzietnym i jesli chodzi o te geny, to jednak osoba powyżej ma rację. Geny naprawdę mają znaczenie, wychowanie również. Chcemy mieć własne dziecko, bo uważam, że mój mąż na nie zasługuje. Przez cale zycie pomagał potrzebującym, zwykle rodzinom wielodzietnym i choć nigdy nie usłyszał nawet słowa dziękuję, a niejednokrotnie doświadczył nieprzyjemnych sytuacji od tych rodzin, to rozumie, że te dzieci też chcą żyć. Za nic w świecie jednak nie podejmiemy się wychowania takiego dziecka. Pozdrawiam!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja nie rozumiem takich glupich tematow. Co kogo obchodzi? znam pary ktore moga miec dzieci a nie chca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chcecie to same adoptujcie
a nie wpychajcie ludziom tych dzieci na siłę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yta
Zawsze myślałam o tym, żeby adoptować dziecko, nawet, gdy będę miała swoje. Teraz jesteśmy na etapie starań o własne, a potem zobaczymy. Kupiliśmy duży dom, musimy go jeszcze wyremontować . Oboje uwielbiamy dzieci, więc ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skorpionica zła
Pokochać własne dzieci to żadna sztuka! Pokochać cudze potrafia juz tylko ludzie o "większym" sercu!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skorpionica zła
A czy Wy przeciwniczki adopcji nigdy nie polubiłyście dziecka jakiejś swojej koleżanki, znajomej? Nigdy nie miałyście ochoty jego przytulić, pocałować? Czy naprawdę jestescie pewne, że cudzego byście nie pokochały??? Nie wierzę! Oczywiście nikt Was nie nakłania do zdopcji, bo to trzeba chcieć, to nie jest dla przeciętnych ludzi. Nie mam na celu tu nikogo urazić.Ale nie uwierzę w to, że byście nie pokochały takiego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skorpionica zła
Jeszcze jedno- skoro debre geny załatwiają sprawę wychowania, to po co mamuski wychowujecie własne dzieci? Przecież maja dobre geny, po co je wychowywać? I tak wyrosna na dobre dzieci. W końcu są z dobrych rodziców!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nie w każdym przypadku chodzi o obawę przed złymi genami. Powodów, dla których ludzie nie chcą adoptować dziecka może być naprawdę bardzo wiele: lenistwo w wyniku którego nie mamy ochotę brnąć w długą procedurę adopcyjną, chęć zaadoptowania noworodka, a to nie jest łatwe, strach przed domem dziecka (na studiach dosyć się napatrzyłam na te placówki, zwyczajnie żal mi było tych dzieci), obawa przed reakcją znajomych, rodziny. I wiele, wiele innych powodów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skorpionica zła
Teoretycznie tak. Ale jak chce sie dziecka, to chyba te powody które wymieniłaś staja się błahe w porównaniu z chęcią i potrzebą posiadania dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ripli
skorpionica a ty masz adoptowane dziecko, ze tak zaciekle sie wypowiadasz ? Bo nie wiem jak to jest ale najgłosniej krzycza Ci którzy w danej materii tak naprawde nic nie wiedzą A teoretyxujac to mozna i góry przenoscic, ale co z tego? p.s. Chyba ze pisałas wczesniej ze masz takie dziecko wtedy ta wypowiedz oczywiscie jest nieaktualna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skorpionica zła
Na razie nie mam. Jak wyjde za mąż w tym roku, to zamierzam adoptować. I nie krzyczę najgłośniej, poprostu mam takie zdanie. Jest tyle dzieci bez rodzicow na świecie, to czemu ich nie przygarnąć. Poza tym: czy ja Ci karzę adoptować? Nie! Jeśli to nie dla Ciebie, no to o co chodzi? Nie ma przymusu. Do adopcji nie przystępują zwyli ludzie, tylko ludzie o wielkim sercu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysle sobie
ze jedym z powodow, dla ktorych tak sie dzieje jest obawa przed stygmatyzacja, potoczna opinia, ze adoptowane dziecko to pewnie na morderce czy prostytutke wyrosnie... za malo sie o tym u nas mowi, nie pokazyje sie normalnych rodziny adopcyjnych, jak juz - to takie, ktore adoptuja np. uposledzone dziecko. z niewiedzy rodza sie demony... a wszystkim zwolennikom adopcji (przeciwnikom zreszta tez) polecam piekna i madra ksiazke katarzyny kotowskiej "wieza z klockow". o tym jak uczy sie kochac adopcyjne dzieco wlasnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pracowałam w Domu Dziecka
I uwierz - rozumiem doskonale ludzi, którzy nie chcą tych dzieci (patologia i głupota wyssane z genów), NIGDY bym się nie zdecydowała na adopcję i za żadne pieniądze nie wróciła do pracy w takim przybytku :O A teraz możecie mnie zjechać :P Ale w nosie mam polityczną poprawność, bo poznałam te dzieci od podszewki i wiem, co mówię. I mówię - nie, dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pracowałam w Domu Dziecka
Aha, wczoraj rozmawiałam z koleżanką, która została w domu dziecka, z którego mnie udało się odejść. Wzięła wczoraj dzień urlopu, bo myślała, że już nie da rady. Po raz kolejny usłyszała od "biednej sierotki", że jest kurwą i głupią cipą. :O Zaraz pewnie usłyszę, że wystarczy miłość, mądre podejście i dobra wola, by z małego potworka zrobić przyzwoitego człowieka. Otóż niestety - guzik prawda. Nie każde dziecko da się uratować, a one prócz złego wychowania za sobą, mają jeszcze denne geny swoich rodziców-meneli. I najczęściej, prócz chamstwa i agresji, są jeszcze tak bezdennie GŁUPIE, że aż uniemożliwia to jakiekolwiek próby dotarcia do nich, bo są totalnie impregnowane przed zdolnością do refleksji. :O Tak więc, kto chce - niech im daje dom, ja nie piszę się na to nawet za dopłatą. Egoizm? Nie, dbanie o siebie. Jeśli nie będę mogła mieć dziecka, to moja rodzina będzie się składać z dwóch osób. I też będzie rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysle sobie
a to ciekawe, bo ja tez pracowalam w domu dziecka (jako wolontariusz co prawda, ale jednak) i jakos moja pamiec jest troszke inna. i ja mam znajomych (no, glownie to znajomi moich rodzicow), ktorzy adoptowali dzieci, niektore z nich maja juz po kilkanascie lat i jakos to dziala, dzieci sa normalne, jak to dzieci, czasem cos nabroja, czasem wiecej, ale poza tym normalka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pracowałam w Domu Dziecka
"a to ciekawe, bo ja tez pracowalam w domu dziecka (jako wolontariusz co prawda, ale jednak) i jakos moja pamiec jest troszke inna." Jako wolontariusz? I myślisz, że poznałaś specyfikę takich placówek? Nie rozśmieszaj mnie. A myślisz, że skąd się biorą te słodkie buźki sierotek na durnych programach w TV? Te dzieci może są i mało inteligentne, ale cwaniactwa to im nie brakuje, potrafią grać. Zatrudnij się tam, przebywaj z nimi na codzień, zobacz je naprawdę i wtedy tu wróć i pisz. Co do przykładu Twoich znajomych, to mają szczęście, im się udało. Jeśli ktoś chce zaryzkować - jego prawo. A moje jest podziękować za to szczęście, jakie mi wmawiają wszelkie kampanie proadopcyjne. Nikogo do niczego nie przekonuję, znam po prostu drugą twarz adopcji i wypowiadam swoje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowanie duzo daje
ale genow sie nie przeskoczy Moje dzieci sa konpletnie rozne od siebie - jedno ma charakter moj, drugie ojca, choc jednakowo wychowane- .zainteresowania, wyglad, nawet sposob mowienia, jak to mowia skora zdarta, ale i wnetrze tez. Bardzo dlugo nie udawalo mi sie urodzic ale nigdy nie myslalam o adopcji, choc oczywiscie bardzo szanuje ludzi, ktorzy sie na to zdecyduja. Ja nie bylabym sklonna do takiego poswiecenia, bo tylko w takich kategoriach bym to traktowala. Dzieci chcialam miec tylko dla cudownego przemieszania genow swoich i swojego ukochanego. Nie mialam nigdy instynky maciezynskiego w bardziej abstrakcyjnym pojeciu, W dzieciach bardzo lubie odnajdywanie cech rodznnych, pozwala mi to je lepiej zrozumiec i wychowac . Dzieci pasjonuje przeszlosc rodziny, genealogia. Rady, np na kafe typu "urodz(jesli ktos nie ma warunkow), przeciez mozesz oddac do adopcji" sa straszne. Oddawanie do adopcji to patologia. Oczywiscie,ze dobrze, ze sa tacy, ktorzy biora. Przez 10 lat wolalam nie ,miec dzieci niz adoptowac.Oczywiscie, gdyby dziecko kolezanki np zostalo osierocone , wzielabym je. Ale inaczej tez wolalbym miec psa - dlaczego JA mam placic za glupote i nieodpowiedzilnosc innych rodziców?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pracowałam w Domu Dziecka
Może, żeby nie być gołosłowną, na początek pewnego otwarcia oczu polecam artykuł Barbary Pietkiewicz pt "Prawdziwa twarz kopciuszka". To jest pani, która wiele lat zajmowała się promowaniem adopcji na gruncie polskim. Wszystkim idealistkom polecam smutne wnioski, które wysnuła po latach. W ogóle mnie nie dziwią, bo jak mówię - pracowałam w Domu Dziecka i nic więcej mi nie potrzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez bym 222
Ja nie mogę mić dzieci z powodu choroby serca , bedziemy sie starac o dzidzie z adopcji ale warunki są masakryczne i muszę pamietac ze jestem chora i nie da sie tego wyleczyć wiec tez nie wiemy czy mamy szanse i co wtedy jak ktos bardzo pragnie dziecka!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdzietna choć nie bezpłodna
ja też pracowałam w Domu Małego Dziecka i choć jestem bezdzietną mężatką, nie zdecydowałam i nie zdecyduje się na adopcje............ Powody są takie same jak u osoby wyrażającej swoją opinie wyżej. Ja nie obawiam się iż mogłabym nie pokochać takiego dziecka (choć to wielka sztuka), bo potrafię kochać obce dzieci. Jestem wspaniałą ciocią dla dzieci w rodzinie jak i sąsiadów. "Skorpionica zła" pisała o chęci posiadania dzieci, otóż chciałabym zaznaczyć, że dziecko to nie przedmiot i skoro ktoś chce mieć własne bądź też adoptować to powinien się kierować tylko i wyłącznie chęcią dawania miłości a nie posiadania........... A miłość można dać każdemu dziecku nie tylko adoptowanemu........ Tak więc ja uważam, że skoro nie dane mi było przeżyć ciąży i cudu narodzin to będę kochającą ciocią........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowanie duzo daje
znajomi adoptowali niemowlę. Boze, jak oni sie starali! To trzeba bylio widziec! Naprawde ustawili sobie zycie pod to dziecko!Macdrzy, dobrzy, wspaniali ludzie. Najpierw bylo ok, potem chlopak zaczal pic,urywac sie z domu, podkradacl A przeciez to naprawde zacna rodzina. Staneli na glowie,zeby skonczyl szkole,jakos go wepchneli na studia, kupili mu mieszkanie i nareszcie odetchneli, jak sie wyprowadził. Mysle, ze bez tej krwawicy, ktora oni w niego wsadzili, chlopak by pewno dawnio trafil do poprawczaka,ale gdyby to bylo ich wlasne dzicko...Wszytkie dzirci w tej rodzinie sa wyjatkowo udane . Adopcja jest bardzo trudna, efekty niewspolmierne do wkladu pracy...Dawniej byly sieroty, bo ludzie gineli na wojnie, ale teraz!I Znajomi mamy wzieli dziewczynke - rodzina profesorska, dziecko bylo ksztakcone na wszelkie sposoby - niestety dziewczynka tepa, tez ja jakos przepchali pzrez mature, wyszla z domu, w ktorym miala wszytko i poszla na ulicę - strasznie ci ludzie rozpaczali. To co pisze ten ktos , kto pracowal w domu dziecka jest gorzkie i przykre,moze nawet okrutne ale niestety w to wierzę. Mimo wszystko zycze tym, co adoptuja powodzenia, bo dla takich dzieci to rzeczywiscie wielka szansa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie .... czy Wy czytacie to co piszecie?: :O Jak można w ten sposób podchodzić do sprawy adopcji? :O Jeśli ktoś naprawdę pragnie dziecka , to przyjmie na siebie jego życie ze wszystkim co będzie po tym ...... Ja Was naprawdę nie rozumiem .... :O Chcę i świadomie decyduję się na każdą ewentualność w wychowaniu dziecka adopcyjnego .... i tyle ... Jeśli mam wątpliwości , to nie decyduję się na adopcję .... i tyle ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie do doświadczonych
Moze kiedyś zdecydujemy się na adopcję noworodka. Ile czasu musi upłynąć zanim dziecko będzie z nami w domu?? Mam na myśli noworodka, którego matka zostawiła w szpitalu, albo które zostało gdzieś znalezione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buka poka
A mnie jedno zastanawia. Tyle dziewczyn się deklaruje, że zdecyduje się na swoje dziecko, a potem kilkoro adoptuje. Nie widzę jednak wypowiedzi nikogo, kto tak zrobił. I druga sprawa. Wypowiedzi "Obawiam się, że nie potrafiabym pokochac takiego dziecka" są dla mnie dużo bardziej wartościowe niż oburzenie i deklaracje "Ja na pewno je pokocham". Skąd wiecie? To tylko wasze niepoparte niczym przypuszczenia albo pobożne życzenia a nie prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na razie jesteśmy w trakcie starań, wyniki badań mam dobre i mam nadzieję, że wkrótce zajdę w ciążę. W przypadku gdybym przez wiele lat nie mogła zajść w ciążę, pewnie poddałabym się zabiegowi in vitro. Wolałabym w końcu zdecydować się na adopcję, aniżeli miałabym umrzeć jako bezdzietna. Znam jedną parę, która nie ma dzieci, oni są już po 50-tce. oboje byli zdrowi, ale on miał jakieś problemy z nasieniem. Leczyli się na wszystkie możliwe sposoby, ona nie mogła zajść w ciążę. W końcu podjęli decyzję o in vitro. Niestety nie udało się. Kiedy w końcu przestali się starać i walczyć o dziecko mieli już ponad 40 lat, na adopcję było już za późno. I macie kolejny powód, dla którego ludzie nie adoptują dzieci: ciągle mają nadzieję, że uda się urodzić własne dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość feeefaa
Czytajcie, co piszą osoby, które miały do czynienia z domem dziecka. Ja oczywiście rozumiem szlachetny idealizm osób, kótre się decydują na adopcję - i dobrze, że takie osoby są. Niemniej jednak z wiedzą, którą posiadam na ten temat nigdy bym się osobiście na adopcję nie zdecydowała, bo to jest rosyjska ruletka, że tak powiem. Niestety, moje panie, są badania, są statystyki i prace naukowe. Nawet jeżeli nie wierzycie w "geny", to dobrze nich to będzie środowisko: wg psychologów najwcześniejsze doświadczenia kształtują człowieka, ponoć jeszcze w życiu płodowym. Matka, która ćpała, piła, albo tylko była bita przez męża. A potem dziecko zostawione w szpitalu, dziecko, nawet maleńkie, które zaznało opuszczenia i izlolacji. I dodajmy, całe szczescie, jeśli to jest maleńkie dziecko. Co jeśli to dziecko ma już kilka lat i dom dziecka za sobą, a może nawet kontakty z pijaną mamusią. I powiem jeszcze coś. Z moich obserwacji wynika, że ludzie, którzy prowadzą rodzinne domy dziecka albo decydujący się na wielokrotną adopcję to bardzo często bardzo prości ludzi - może dlatego, że mają wielkie serce a małą wyobraźnię. Dobrze, że tacy ludzie są i dają szansę dzieciom, które na tę szansę zasługują. Ale nie dziwcie się, że osoby mające pewną świadomość i wiedzę nie tak łatwo decydują się na taki krok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość geny geny geny
to prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracowałam w Domu Dziecka
"Ludzie .... czy Wy czytacie to co piszecie?: Jak można w ten sposób podchodzić do sprawy adopcji?" Uwierz mi, można. Mogę Ci się wydawać cyniczką, ale nie jestem taka. Jestem zwykłą kobietą, zdolną do empatii, która niestety zdobyła doświadczenia, które wiele ją nauczyły. Nie sądzcie, że byłam idealistką, zaczynając tam pracę - skąd! Byłam przygotowana na problemy, nawet duże. Ale TO przeszło moje oczekiwania. Tak, jak mówi moja poprzedniczka - kiedyś sieroctwo było najczęściej wynikiem śmierci rodziców. Porządnych rodziców. Teraz takich sierot właściwie nie ma. Są to dzieci ludzi najgorszego sortu, którzy przekazali im swoje geny i wychowanie w przypadku straszych dzieci. Na własne oczy widziałam, jak niedaleko pada jabłko od jabłoni i JA tego jabłka nie chcę po prostu. Przykro mi. "Jeśli ktoś naprawdę pragnie dziecka , to przyjmie na siebie jego życie ze wszystkim co będzie po tym ...... Ja Was naprawdę nie rozumiem .... Chcę i świadomie decyduję się na każdą ewentualność w wychowaniu dziecka adopcyjnego .... i tyle .." Cornelio, a myślisz, że kandydatom do adopcji mówi się tę gorzką prawdę, tak żeby decyzja naprawdę mogła być świadoma? Mam wielki żal do ludzi odpowiedzialnych za przeprowadzenie adopcji, że nie informują potencjalnych rodziców o tym, jak to często naprawdę wygląda. A potem jest szum, że jakaś para np. oddała dziecko. Wiesza się na tych ludziach najgorsze psy i NIKT nie zada sobie trudu zobaczenia drugiej strony medalu. Potencjalni rodzice adopcyjni często są przygotowywani na kłopoty wychowawcze, nawet duże. Ale w przypadku tych dzieci, mówić o problemach wychowawchych to za mało. Taki rodzic w pewnym momencie uświadamia sobie, że ma w domu wyrachowanego, zdemoralizowanego człowieka, który z dzieckiem już dawno przestał mieć cokolwiek wspólnego. Takiego, co weźmie wszystko, co mu dasz, a za twoimi plecami wybuchnie śmiechem, jaki z ciebie frajer. Okrutne, co mówię? Niestety, często prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×