Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość monis***

szpital Jarocin

Polecane posty

Gość monis***

czy sa tutaj ciezarne mamusie z okolic jarocina w wielkopossce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monis***
witam jeszcze raz chciałabym porozmawic z ciezaranymi mamusiami ktore sa z Jarocina lub okolic chodzi mi o opinie na temat szpitala w jarocinie i tak ogolnie chce porozmawiac z dziewczynami z moich okolic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jopjvhgcgfc
Porodówka ok. Położne i sam poród wspominam dobrze. Natomiast dalszy pobyt na oddziale noworodkowyn to trauma. Niektóre panie chyba minely się z powołaniem pracując tam! wredne do szpiku kości i to bez powodu. Traktują dzieciaczki jak zło konieczne. mimo że uważam się za osobę odporną to wyszłam stamtąd z mega deprechą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
polozniczy oddzial oceniam na bardzo dobry natomiast jak kolezanka wxesniej noworodkowy trzy razy gorzej. pielegniarki minely sie z powolowaniem. nie wszystkie ale dwie napewno. nir potrafia elokwentnie wykonac swojej pracy. synek mial badanie sluchu zamiast podejs do tego profesjonalnie one sobie o poerdolach rozmawialy i oczywiscie wyszlo negatywne! nie dostalam zadnego wsparcia od nich. powiedzialy ze mam czekac do nastepngo dnia ja rozzalona, placzaca z samego rana pobieglam po pielegniarke oczywiscie juz inna. ta akurat byla przemila. wykonala badanie i od razu wyszlo pozytywne :) ogolnie szpital oceniam dobrze patrzac na moj pobyt tam ale ta sytuacja o ktorej pisalam nie powinna miec miejsca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałbym dołączyć się do tematu. Otóż moja 8 tygodniowa córeczka trafiła na oddział dziecięcy tego szpitala kilka dni temu z tzw. jelitówką. Zaczęło się wszystko dobrze pani pielęgniarka nas przyjęła pani doktor zbadała małą i skierowała na oddział. Horror zaczął się kiedy córka miała mieć założony wenflon. Do gabinetu zabiegowego udała się żona gdzie zastała dwie pielęgniarki (jeśli można je tak nazwać) Dorotę J. i drugą której nazwisko zaczyna się na literę W i kończyna k. Ja czekałem w tej ich izolatce. Przez ok. 20 min słyszałem jak moje dziecko płacze a wręcz krzyczy. W związku z czym poszedłem zobaczyć do gabinetu zabiegowego co jest tego powodem. To co zobaczyłem wołało o pomstę do nieba moja córeczka (8 tygodniowa) leżała na stole a pani "pielęnierka" próbowała wkłuć jej wenflon w nóżkę która od jej ucisku była już sina. Jak się okazało wcześniej nieudolnie próbowała wbić wenflon w obie rączki i w główkę dziecka. Kiedy to widziałem zapytałem i co teraz ma zamiar zrobić. Obie panie zaczęły się unosić, że je denerwuję a dziecko ma bardzo mało widoczne żyły. Po czyn wyprosiły mnie z sali i pani W. pobiegła po panią doktor. Oczywiście następnie dobrały się do drugiej nóżki mojej córeczki i zaczęły na wzajem ponownie wbijać wenflon, który wbijały kilkakrotnie. Można sobie wyobrazić jak to dziecko płakało z bólu. Po czym przyszła pani doktor twierdząc, że "tak musi być" Całą ta sytuacja trwała ok. 45 min !!! aż w końcu te niby pielęgniarki wbiły wenflon w główkę dziecka. Po podłączeniu dziecku kroplówki za pomocą pompy, żona zwróciła im uwagę, że coś jest nie tak bo wszystko kapie na stolik i podłogę. Pani Dorota J. stwierdziła, że to niemożliwe i tak ma być. Kroplówka nadal kapała na podłogę i stolik. W końcu z wielką łaską przyszłą sprawdzić i faktycznie stwierdziła, że coś jest nie tak. Oświadczyła, że trzeba ponownie wbić wenflon !!!! Na szczęście okazało się, że wystarczyło tylko prawidłowo podłączyć pompę ale widocznie jest to dla niej za trudne. Ponadto w izolatce panują okropne warunki matka musi spać na krześle !!!! nawet nie poinformują, że może wykupić sobie posiłki. Żonie zwrócili uwagę, że izolatka ma być zamknięta i nie można z niej wychodzić to ja się pytam jak poprosić o mleko dla dziecka lub zawołać lekarza jak wewnątrz nie ma dzwonka. Chyba wyjść na korytarz i krzyczeć - ale niewolno. Nie chcę obrazić innych pań tam pracujących ale chciałbym przestrzec innych rodziców przed tymi dwoma paniami. Jeśli możecie jedzcie z dzieckiem gdzie indziej bo tutaj skrzywdzą wam dzieciaczka a was będą traktować jak intruzów. Nigdy więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie!!! dlaczego nie napiszecie po prostu skargi na te pielęgniarki i położne i lekarzy? a nie wylewacie tutaj żółć???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćjula
Witam, podobnie jak moja popezedniczka mam takie same wspomnienia ze szpitalem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×