Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zniechecona

gdy związek jest na krawędzi

Polecane posty

Gość zniechecona

co robic gdy zwiazek jest na krawedzi, gdy przechodzi powazny kryzys, a głowna przyczyna jest brak ochoty na robienie czegokolwiek, lenistwo, i ogolne zmeczenie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annkaa
trzeba odejsc od siebie, dystans na jakos czas, a potem sie zobaczy:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka22
Sama chciałabym wiedzieć... a ile czasu jesteście razem? W moim przypadku rada "odpocznijcie od siebie" przyniosłaby całkowity rozkład, to wiem na pewno. Nawet już za nim nie tęstknię, kiedy się nie widujemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Łyżwa i Endriu
jeśli jest na krawędzi to trzeba skorzystać z okazji i lekko go popchnąć... 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniechecona
3 lata nie chce zeby to sie rozpadlo, ale tez nie mam na nic ochoty :o jak warzywko - jestem, ale bez angazowania :o zwalam to na stres i inne takie ale ile mozna ? a "odpoczynek" moim zdaniem przyniosl by koniec ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vadsvv
ja miałam takie odczucia kiedyś ale mi przeszło, wystarczyło żeby mój partner powiedział że czuje że nasz związek się kończy, czym wyraził moje myśli a jednocześnie przestraszył mnie, i poczułam że jednak czegoś mi żal i chcę dalej z nim byC szczęśliwie różne sprawy poprawiły się potem a my możemy nadal się kochaC w sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vadsvv
ale to prawda że stres może cię zamknąC na pozytywne uczucia! nie odczuwa się ich co nie znaczy że ich nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vadsvv
jakby przyszedł koniec na skutek tego że zyskujesz dystans i odpoczywasz, to... też dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniechecona
nie chce tego konczyc :) ale tez nie mam sily wlaczyc :o zachowujemy sie jak malzenstwo z 30-letnim stazem - nie chce nam sie nigdzie chodzic, nic robic, zero polotu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annkaa
zniechecona, ajak bedzie dalej, skoro juz czujecie sie jak malzenstwo z 30 letnim stazem?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniechecona
no wlasnie nie wiem :( chyba licze na cud ze wszystko bedzie jak na poczatku, z tym szczeniecym zakochaniem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka22
A co on czuje? Chce walczyć czy też już nie? Bo to chyba jest najważniejsze... czy ten rozkład jest obustronny czy tylko Ty tak to odczuwasz. A może zróbcie sobie trochę wolnego i wyjedźcie gdzieś razem, zostawiając na chwilę stresy? Mój poprzedni związek tak się zakończył... po 2,5 roku przestało nam się chcieć. A aktualny... cóż, on chce się starać, a ja chyba nie mam siły na wysłuchiwanie jego ciągłych pretencsji :( A nawet roku jescze nie jesteśmy razem. "zniechecona": powiem Ci tak, jak mi powiedział kiedyś przyjaciel: wyobraź sobie siebie za miesiąc, rok, pięc - jeśli się z nim rozstaniesz. Co czujesz? Chcesz takiego życia czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annkaa
ja tez liczalam na cud wiele lat, nie doczekalam sie, bo jak wiadomo, cudiw nie ma:)))))))))))))))9

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z własnego doświadczenia wiem, że jeżeli teraz tego nie skończysz to później będzie za późno. Gdym kilka lat temu miała wiecej siły i zerwała nasz związek to teraz bym była szczęśliwa a tak tkwie w związku - małżeństwie które się rozpada i rozpada .... wspólne zobowiązania nie pozwalają się rozstać. Terapia małżeńska dała mierne rezultaty. Więc moja rada przemysl wszystko dokładnie i zdecyduj się na poważny krok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniechecona
on chce stara sie tylko ja jakos oklaplam nie wyobrazam sobie zycia z kims innym, ale chyba sprawdzam jaka jest jego cierpliwosc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to trzeba DDD
jeśli jest na krawędzi to trzeba skorzystać z okazji i lekko go popchnąć... -> świetna rada, łyżwa. tylko to jeszcze trzeba odwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka22
Ale z drugiej strony: tak się zastanawiam - przecież to szcenięce zakochanie nigdy nie trwa wiecznie. Jesli człowiek liczyłby tylko na to, to każdy związek rozpadałby się po 2-3 latach. Co was łączy? Macie jakieś "spoiwo", które jest dla was ważne, nawet jezli nie ma w Was już ej energii pierwszego zakochania? Wspólne spędzanie czasu, hobby, wspólny śmiech...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniechecona
sama juz nie wiem :( i nie biore pod uwage rozpadu, chociaz to do tego porwadzi :( mamy troche wspolnych pasji, sposobow na spedzanie czasu, ale ..... coraz czesciej jestem rozdrazniona, mam bez powodu humory, nicmi nie odpowiada .... tlumacze to stresem - ale to chyba marne wytlumaczenie ... chyba nie umiem walczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka22
"nie wyobrazam sobie zycia z kims innym" - to już dużo. Więc może warto walczyć jeszcze. Może jest o co. Bo w tym, co piszesz, jest jeszcze jakaś determinacja... jeszcze go chcesz. Ale decyzja należy do Ciebie. Jeśli nic nie zrobisz - to będzie umierać po trochu... A to jest stresujące dla obu stron i do niczego dobrego nie prowadzi. Zresztą, co ja się wypowiadam, skoro sama ze sobą i swoimi związkami sobie radzić nie umiem? Idę do biurka, egzamin za 2 godziny a ja głupoty piszę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniechecona
ja egzamin w poniedzialek :o zawsze przed sesja dostaje swira i gadam glupoty, ale tym razem przechodze sama siebie i widac jak to wyglada :o tylko co robic zeby sie zmotywowac do walki ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka22
Poczekać aż się sesja skończy. Wtedy sie uspokoisz io bedzie lepiej. I Ci sie zachce dzialac :) A ja mam sie ochote upic... Załosne :( /zagoń mnie do książek.../

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniechecona
nie zagonie Cie :D sama nie moge sie zmusic :o wiem ze nikt za mnie decyzji nie podejmie i nikt za mnie ratowac tego tez nie bedzie, ale nie umiem zaczac dzialac :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No i o co w tym wszystkim
chodzi?? Podobna sytuacja,tyle ze moge powiedziec wam jak to jest z tej "drogiej strony". Jestem z dziewczyna 2 lata.Ciagle pretensje,wydumane czaepiactwo,doslownie o wszystko co sie dzieje.Zanim Ja poznalem trafialem na same....szkoda pisac,Ona miala podobnie,wiec cieszylismy sie ze mozemy docenic normalnosc.Niestety w zyciu tak sie uklada...powiem wam ze kazdy ma swoja cierpliwosc.Ja czekam,daje swojej dziewczynie widoczne sygnaly,chcialbym zeby i Ona sie zaangazowala.Jak na razie moja walka trwa od 5 miesiecy,rozmowy a w zasadzie proby ich przeprowadzenia zawsze koncza sie stwierdzeniem iz wszystko jest Ok a ja sie czepiam.Ludzie o ktorych wiem ze chca dla mnie dobrze,radza mi to zakonczyc,zeby nie doszlo za daleko,potem wiekszy bol i cierpienie.Za 2 tygodnie walentynki.Zobacze czy moja droga polowka zrobi cokolwiek,zeby bylo mi przyjemnie,zebym i ja mogl czuc sie kochany,bo ciagle dawanie dowodow milosci,okazywanie uczuc,bez odezwu z drogiej strony(oprocz slow,ktore maja duza sile,ale same nie wystarcza) to jest przepis na koniec.Zycze wam powodzenia,jesli zalezy wam na waszych facetach,pomyslcie o tych walentynkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka22
Cholera... i tak źle, i tak niedobrze. Żczę Wam, żeby te Walentynki wyszły dobrze - może to będzie jakiś impuls, żeby coś zmienić? I wziąć się za siebie. A co do mnie - to chyba nie umiem kochać i tyle... Fuck. Smutno mi dziś strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniechecona
no i o co .... ---> z ta roznica, ze Twoja dziewczyna nie widzi problemu, a ja zdaje sobie z niego sprawe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No i o co w tym wszystkim
Moze umiesz,ale to jednak nie jest Twoja droga polowka....wierze ze jest wam przykro,ale uwierzcie,jakie to jest cholernie ciezkie,Kochac kogos,tak bardzo mocno i jednoczesnie wku..wiac na te osobe,bo nie wiadomo...kocha,czy nie.W takich sytuacjach wyobraznia robi bardzo wiele...niszczy.Siedziec,ogladac zdjecia z nazwijmy to ..przeszlosci...bezsens.Ja tez mam dosc takiego stanu.SiC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość berberys
miłość trzeba czasem puścić wolno, wróci - znaczy że była, nie wróci - nie było jej nigdy----podoba mi sie to stwierdzenie i wiem,że się sprawdza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No i o co w tym wszystkim
widzi,widzi bardzo dobrze,tyle ze....nie chce Jej sie o tym rozmawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniechecona
ja chyba tez nie umiem, albo nie iwem, okazuje to inaczej :o popieprzone to wszystko :o chcialabym zeby bylo jak dawniej ... i nawet nie dopuszczam do siebie mysli, ze to moze nie byc "ta" osoba ... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniechecona
no i o co ---> ehhh my baby mam skrzywiona psychike :o przez 3 miesiace udawałam ze wszystko jest ok, i liczylam na to ze samo sie naprawi :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×