Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dziewcinka

W ciemno....

Polecane posty

jest 50% szansy ze wyjezdzajac zyskac moge duzo... To na czym mi zalezy :) Mowicie wiec, ze warto zaryzykowac??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna25
Muszę spadac, zostawic ci mój email?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna25
Nie pamiętam mojego numeru gg mogę przekazac ci emailem, pogadamy sobie, jeśli oczywiście chcesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniu wywalilo mnie cos z interku!! Ja podam Ci swoj, wiec jak znajdziesz czas to daj znac :) wyminimy sie nr gg :) i pogadamy... Prosze innych tez o pomoc... Pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez czarnego tym razem
Dziewcinka >>> mysle ze wiek nie ma nic do tego - ja wyjechalam majac 22 lata. tyle ze moja sytuacja byla jasna - nie mialam innej opcji jak tylko wyjechac bo studia i siedzenie na garnuszku u rodzicow opadalo bo rodzicow nie byloby na to stac a pare lat temu nie mozna bylo znalezc pracy nawet za 600zl... nie napisalas na jak dlugo chcesz przyjechac ale wnioskuje ze jesli chcesz wkrotce zaczac studia to nie zostaniesz tu na dlugo. znam pare ktora przyjechala tu prawie 2 lata temu. obydwoje wzieli dziekanki i chcieli zarobic na studia przez rok. niestety najpierw ona nie mogla znalezc pracy przez 3 m-ce potem on stracil i siedzial 1,5 m-ca w domu. teraz obydwoje pracuja ale wreszcie dotarly do nich londynskie realia. nie da sie odlozyc sensownej sumy na studia a tym bardziej na mieszkanie razem przez okres nauki. postanowili zostac na dluzej - ile jeszcze nie wiedza. na razie zycie plynie im powoli, ona uczy sie angielskiego (!!!) a on chodzi do collegu. studia planuja zaoczne jak wroca do Polski . ...kiedys.... jesli wogole...... nie wiem co wiecej moge ci napisac - nie znam warunkow w Irlandii ale jesli sa podobne do UK to nie jest rozowo. duzo lepiej maja ci ktorzy maja konkretne wykszlacenie, dobry angielski i nie boja sie wyzwan. niestety wiekszosc ludzi po studiach przyjezdza tu i szuka pracy na zmywaku zamiast szukac pracy umyslowej. pozniej sie dziwia ze nikt ich nie szanuje, ze powszechny wyzysk, dyskryminacja no i ta konkurencja ciagle naplywajaca z Polski. wielu rozczarowanych wraca i opowiada w kraju jak ciezko i ze nie po to studiowali zeby w UK latac z taca... prawda jest taka ze nikt ich tutaj do tego nie zmusza. przyjezdzajac tutaj mozesz wybrac to co chcesz robic, pod malym warunkiem, ze masz jakies doswiadczenie lub wyksztalcenie w tym celu i nie oznacza to dyplomu magistra. powodzenia odezwe sie pozniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem od 5 miesięcy w UK i jedno co moge Ci podpowiedzieć to - bez jezyka ani rusz. Ja co prawda ja uczyłam sie angielskiego w szkole podstawowej, średniej, później w czasie 5 - ciu lat studiów miałam przerwę w nauce, ale zawsze coś zostało. Wydawało mi sie ze to wystarczy, ale.... tutaj delikatnie mówiąc się zblokowałam :( Pracuję i to w fajnej firmie, zajmuję się pikowaniem towaru do wysyłki, czasem printingiem, praca lekka, latwa i przyjemna, lecz za 5.35/h. Na początku było to dla mnie fajne, bo można się spokojnie utrzymać (pracuje ponad 40h tygodniowo), mój chłopak ma lepiej płatną pracę. Mieszkamy sami i szczerze mówiąc nie odłożyliśmy przez te 5 miesiecy ani grosza. Może to dlatego że sami wynajmujemy mieszkanie, jemy normalnie, ogrzewamy mieszkanie cały czas, pradu nie żałujemy - ale przeciez przyjechałam tu żeby godnie żyć. Wczoraj postanowiłam że znajdę pracę na pół etetu i idę do szkoły szlifować angielski, bo wtedy będę mogła podjęć pracę w moim zawodzie (w szkole, przedszkolu). Dopiero gdy oboje będziemy mieli kontrakt, będzie mowa o normalnych pieniążkach i odkładaniu, na pół roku w życiu bym tu nie przyjechała. Tak że jeszcze raz powtarzam, przede wszystkim język na dobrym poziomie, jakiś pomysł na siebie i można tu żyć i nawet sie dorobić czegoś, ale nie półroczny wyjazd. W tym czasie może zarobisz na spłatę długów związanych z wyjazdem, nad zarobieniem choć na rok studiów już bym sie zastanawiała. Przemyśl to, przekalkuluj, dowiedz się ile kosztuje tygodniowo pokój, ile rachunki, ile jedzenie, ile bilety autobusowe (są tu bardzo drogie), musisz mieć pieniądze najmniej na miesiąc poszukiwań pracy bo na początku niektórzy pracują 1, 2 dni w tygodniu, dowiedz sie jakie jest najniższe wynagrodzenie w kraju do którego jedziesz, kup bilet w dwie strony i uzbrój się w cierpliwość i mase samozaparcia! Ludzie na wyspach są z pozoru baaaaardzo mili i pomocni, niestety jak z nimi popracujesz dłużej okazuje sie że sa tacy jak wszędzie na świecie - jedni bardziej inni mniej przyjaźni, również potrafią powiedzieć coś przykrego. I jak to mowi moj chłopak \"my tu jesteśmy mięsem armatnim....\" - przykre ale prawdziwe. Przemyśl, przekalkuluj na chłodno i jeśli zdecydujesz się na wyjazd daj znać na forum, pytaj, dowiaduj się , przygotuj sie w 100% na wiele okoliczności. Ludzie Ci pomogą przed wyjazdem, ale tam będiesz zdana sama na siebie jeśli jedziesz sama. To świetny sprawdzian i trening wytrzymałości. A Twoje obawy że wrócisz z niczym ? rozumiem Cie doskonale, ale ja na Twoim miejscu bardziej obawiała bym się długów niż ludzikim gadaniem. Pozdrawiam, i życze słusznych decyzji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez czarnego tym razem i annnno!!! jestem baaardzo wdzieczna!!! jezeli chodzi o to na jak dlugo jade to sprawa wyglada tak... Sa dwie mozliwosci... Jak znajde prace, ktora bedzie przynosila jakies pieniazki na odlozenie to zostane dluzej... Do sierpnia 2008, zeby od pazdziernika zaczac studia... Natomiast jesli praca bedzie taka, ze po oplaceniu wszystkich rachunkow zostanie mi trszke pieniazkow albo nawet nic to wracam juz w tym sierpniu badz we wrzesniu... Wiec to ile bede zalezy tylko i wylacznie od tego jak tam mi bedzie!! Zdaje sobie sprawe, ze nie znajde od razu pracy... Dlatego biore ze soba 3000zl na pierwszy miesiac, mysle, ze starczy co?? Nie mam wyksztalcenia ani dobrego doswiadczenia, mam marne szanse... ale chyba zaryzykowac mozna?? Strach mnie teraz paralizuje... z angielskim u mnie jest tak, ze duzo rzeczy rozumiem, natomiast sama nie potrafie sklecic zdania!! Po prostu taki blok na mowienie!! Slyszalam, ze osoby, ktore wyjezdzaja znajac jezyk i tak nie potrafia zrozumiec Anglika!! Dlatego tez twierdze, ze angielski mam slaby :/ Moj kuzyn, ktory tam jest (ale krotko) przyjechal i bede z nim rozmawiac w tygodniu... Powie mi o tych rachunkach itd... Wiec czekam na rozmowe... A wszystkim, ktorzy sie tu wypowiedzieli bardzo dziekuje!!! Zapraszam ponownie :) ps. Aniu, ja tez bardziej oboawiam sie dlugow :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość london boy
co wy z tymi studiami w Polsce,w UK tez sa uczelnie wyzsze,jak ktos chce sie uczyc to moze to robic wszedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O studiach gdzies indziej niz w Polsce to ja na razie nie mysle!! ja sie boje samego wyjazdu a co dopiero rozpoczecia tam studiow!! A po drugie trzeba wiedziec, ze chce sie tam zostac na dluzej.... W koncu studia troche trwaja :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W regionie w którym mieszkam ludzie mówią innym dzialektem, niz w regionie gdzie pracuje. Są momenty że sami siebie nie rozumieją, angielski ksiażkowy niestety ale tylko w sprawach administracyjnych się przydaje, gdyż przecietny anglik ma trudności ze zrozumieniem Queens English :) Trzeba tu przyjechać, pomieszkać, osłuchać się. 3000zł to nie jest zła kwota jeśli zamierzasz mieszkać w wynajętym pokoju i nie szastać pieniążkami. na miesiąc powinno wystarczyć, może dłużej :). Weź jakieś jedzenie z pl, podstawowe leki, sporo ubrań których nie będzie Ci szkoda brać do pracy. I nie panikuj, bo strach ma wielkie oczy!! jeśli wyjazd zorganizujesz rozsądnie wszystko sie uda. Zadbaj o swoje ubezpieczenie: http://www.nfz.gov.pl/ue/index.php?katnr=5&dzialnr=6 (możesz skorzystać jeśli jesteś ubezpieczona w PL), http://www.euro26.pl/ubezpieczenie (możesz skorzystać jeśli nie ukończyłas 26 r.ż). Polecam wyrobić nowy dowód i obowiazkowo paszport (po co Ci problemy na samym poczatku).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez czarnego tym razem
annnnnno czemu doradzasz jej wykupienie ubezpieczenia w Polsce? chyba ze w Irlandii sa inne warunki i gorszy dostep do sluzby zdrowia, bo w UK nie trzeba pokazywac ZADNEGO dowodu ubezpieczenia zeby pojsc do lekarza lub nawet do szpitala. znam osobiscie przypadek gdzie dziewczyna nie miala nawet NIN i przyjeli ja w walk-in clinic bez pytania nawet o paszport. jesli w Irlandii jest tak samo to nie ma sensu kupowac karty 26 i wydawac zbednych pieniedzy (przyznam ze sama ja wykupilam nie znajac tutejszych realiow) zgodze sie z london boy - nie ma co szalec i decydowac sie na studia w Polsce chyba ze zamierzasz wrocic do kraju na stale. jesli myslisz ze po studiach znowu wyjedziesz to moge cie zapewnic ze w niczym ci one nie pomoga powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez czarnego tym razem - prosze czytaj ze zrozumieniem moje odpowiedzi. Nie doradzam jej wykupienia polisy ubeapieczeniowej tylko przedstawiam możliwości. Karta EKUZ jest darmowa, Euro 26 to tylko alternatywa. Pozwala to na spokojną podróż, a z ta darmową opieką zdrowotną w UK jest różnie. Nie wiem na 100 % bo nie korzystałam przed wyrobieniem NIN, ale słyszałam rózne opienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytalam ze zrozumieniem :P Zadbaj o swoje ubezpieczenie: http://www.nfz.gov.pl/ue/index.php?katnr=5&dzi alnr=6 (możesz skorzystać jeśli jesteś ubezpieczona w PL), http://www.euro26.pl/ubezpieczenie (możesz skorzystać jeśli nie ukończyłas 26 r.ż). dla mnie brzmi jak rada.... ale co tam... darmowa opieka istnieje i jestem z niej bardziej zadowolona niz z polskiej. opinie sa rzeczywiscie rozne - jedni czekaja z kazda wizyta do wyjazdu do Polski bo maja zle doswiadczenia a inni (jak ja) ida do lekarza tutaj. zalezy na kogo sie trafi. miejmy nadzieje ze nie bedzie musiala sprawdzac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja 2 lata temu zabrałam już
bez sensu studia zaczynać w Polsce. Strata pieniędzy i czasu, sama żałuję, że tylko podstawówki nie skończyłam, tutaj i tak żeby iśc wyżej niż sprzątanie, kelnerowanie, czy recepcja, trzeba mieć ich papiery. Więc edukacja od początku, a człowieka już dopada zniechęcenie, bo nie ma gwarancji na nic. Polska nam odebrała nadzieję na jakoś przyszłość. Jak pytam Polaków na emigracji, to żaden nie ma planów na przyszłość w Polsce, bo odebrano im nadzieję na zycie tam. Mają jeszcze trochę wiary w UK, że może jakoś emeryturę będą mieli. Mam paru znajomych co skończyli w Polsce dwa kierunki studiów, róznica taka, że poszli na takie które nie sa chodliwe, ale myślę, że też potrzebne. Takie jakie sa zgodne z ich zainteresowaniami i w których sa naprawde dobrzy. To inteligentni ludzie, którzy posiadają szeroką wiedze, ale nie uczyli sie angielskiego, bo nigdy nie spodziewali sie, że będa musieli emigrować za chlebem, żeby utrzymać siebie i swoje rodziny zostawione w Polsce. Pracują w sprzątaniu. Niedawno wrócili z Polski, dali szanse Polsce, mieli nadziję, że już jest lepiej. Po 8 miesiącach bezowocnego szukania pracy, wrócili do UK i powiedzieli, że niech ta Polskę szlag trafi, oni już nie wrócą. Gdy wrócili do Polski rozliczyli się z fiskusem, była to fortuna, a w UK liczyli każdy grosz. Teraz już powiedzieli, że fiskus może ich pocałować w d.., nie wracają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiecie jak wygląda szukanie
pracy przez rodaków, którzy nie znają języka angielskiego. Powiem wam autentyczne przykłady. wchodza dwie Polki do hotelu i pierwsze pytanie do portiera czy recepcjonisty po polsku: " Czy jesteś Polakiem?" , gdy potier lub recepcjonistka odpowiada przecząco, ze nie rozumie, o co chodzi. Mówią: " I am looking for jogging" :D ( Autentyk) Gdy portier lub recepcjonistka odpowie twierdząco to schemat dalszej rozmowy wyglada tak. " o fajnie, cześć, nareszcie ktoś mówi po polsku, bo wiesz nasz angielski jest słaby, mamy CV czy możesz je dostarczyć do kogo trzeba i sie ładnie uśmiechnąć w naszym imieniu, żeby nas zatrudnili w tym hotelu, wiesz tak po znajomości :P. Damy ci numer telefonu i nam zadzwonisz czy nas przyjeli. Dobrze? " To jest coraz częstszy standard szukania pracy przez rodaków w UK. Wyobrażacie sobie ta konsternacje tego portiera lub recepcjonistki. Ona ma komuś, kogo nie zna, komuś kto przyszedł z ulicy załawić pracę? Ma za niego ręczyć? Poprostu masakra. To sa autentyczne historie. Kochani ja nie wiem na co wy liczycie? Że tutaj jest tj. w Polsce? Że prace załatwia sie po znajomości. Gdyby tak było to już dawno tutaj by było to samo gówno co w Polsce. Zapamiętajcie sobie jedno, nawet jak ktoś ci powie, że tam czy tam szukają kogoś do pracy to i tak musisz iść na interview, bo pracodawca nie zatrudnia tu nikogo, bo ktos kogoś poleca. On chce sam pogadać z tym kimś i sam ocenić, czy mu sie skodoba. Tak więc te gadki z Polski, " załatw mi pracę, to przylecę" mnie śmieszą, bo żaden pracodawca cię tak nie zatrudni, chyba że wyślesz mu żelazne referencje. Jak chcesz pracę za ładny uśmiech kogoś to zostań w Polsce. W Polsce załawia się pracę po znajomości. Tutaj nikt nie będzie nadstawiał jak to się mówi swojej d... dla kogoś, tym bardziej, że nikt nikomu tutaj nie torował wcześniej drogi, a że z wyjazdem za pracą w UK obudziliście sie dopiero w 2007 roku to już wasz problem. Skończcie wreszcie z tym, bo jestes rodak to coś musisz. A gówno, nikt nic nie musi, wielu pojechało w ciemno i szukało pracy na własną rękę bez popleczników, tylko jak ktoś nie ma twardej d.. i umie tylko skamleć to lepiej niech tu nie przyjeżdża, bo potem ląduje na chodniku. Nikt tutaj nikogo po główce nie głaszcze. Rodacy sa okrutni, bo musieli sie tacy stać, inaczej by tu nie przetrwali. Jest takie powiedzenie: "Umiesz liczyć, licz na siebie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak tez mozna
ja slyszalem " I am looking for a jump". na budowie. no comments

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afra
ja jestem w dublinie, w skrocie-przygotuj sie na olbrzymie koszta na poczatek, jesli wynajmujesz pokoj0 okolo 200-250 euro miesiecznie i wiecej, jesli mieszkanie -licz sie ze trzeba zaplacic depozyt rowny pelnemu miesiacowi oplat, do tego rachunki itd, bilety na autobus - najtanszy-do 3 przystankow-kosztuje 1 eur, najdrozszy -1,90euro. Tramwaj od 1,60 w gore,....na pierwszy miesiac 1000 euro zniknie tak szybko jak kazdy now dzien-niemal w 3 tygodnie mozesz miec pusty portfel, ...szukanie pracy...nie bede ci mamic oczu-najwieksze znaczenie ma jezyk.... moge ci wiele o tym opowiedziec - napisz na priv to ci opowiem....jestem tu od 8 miesiecy pukpukktotamja@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afra
acha, za sluzbe zdrowia sie tu placi-za kazda wizyte, wyjatkiem jest sytuacja gdy masz Medical card ale o nia trzeba si eubiegac i nie dostaja jej wszyscy ci ktorzy sie ubiegaja, a wizyta u lekarza to koszt min 45 euro....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z ta stratą czasu na studiowanie w Pl też nie do końca jest tak. Ja skończyłam studia w Pl, tutaj czeka mnie nostryfikacja dyplomu, referencje i świadectwa pracy z Pl mam przetłumaczone przysięgle. Może rozejrze się za jakimś wolontariatem na miejscu żeby podeprzeć papiery, mimo że pracuej tu dopiero 5 - ty miesiac mam już fajne referencje od angielskiego pracodawcy. Wszystko się da - jak sie chce, tylko język jeszcze mam za słaby, dlatego wybieram sie do szkoły. A co do pomocy rodakom, to tez sie da, mój chłopak poszedł z nowopoznanym kolegom pomóc mu zapytać sie o pracę i ten kolega pracuje już 3-ci miesiąc na próbnym kontrakcie, ma realne szanse przedłużenia kontraktu. Trochę życzliwości i dobrej woli wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w takim razie pod wzgledem sluzby zdrowia Anglia jest duzo tansza... GP, szpital i leki ze szpitala sa za darmo. leki od GP wykupuje sie samemu. wizyta jest bezplatna. NIN nie jest wymagany z zalatwianiem pracy po znajomosci tez bywa roznie - zalezy czy ludzie chca sobie pomagac czy nie. ja np mam mozliwosc zarekomendowania kogos do pracy bo taka jest ogolna polityka firmy. rzadko przyjmuja na stale kogos z zewnatrz ale jesli pracownik firmy poleci dana osobe to po zaliczeniu paru testow ma szanse na prace bezposrednio dla firmy. niestety jakiekolwiek doswiadczenie i jezyk to podstawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CZyli tak... Kwota 3000 rozmyje mi sie szybko... Prace szuka sie mniej wiecej miesiac (chyba, ze ktos ma szczescie lub dobre referencje...) wlasnie jak to z tym ubezpieczenie?? bo ja tutaj nie jestem ubezpieczona, a tam?? Co mi bedzie potrzebne?? Bo jedna osoba radzi, zeby wykupic, druga znowu nie za bardzo... Dla mnie to na razie czarna magia... I z waszych postow wynika, ze jezeli chce sie zaczac studia, to lepiej juz tam... Hmmm.... Bo przeciez nasze polskie studia za bardzo tam sie nie licza... :/ Szukanie pracy... Nikt mi racy nie zalatwi, bede musiala sama chodzic... Ale sluchajcie jak to jest. osoba, ktora nie zna jezyka a zostaje zaproszona na interview to co to ma za sens?? Jak porozumiec sie z pracodawca jak ledwo sie zna jezyk??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja 2 lata temu zabrałam już
Powiem tak po kolei. Jak szybko ci się rozmyje 3000 zalezy od ciebie, jak szybko znajdziesz pracę też zalezy od ciebie i szczęścia. Ubezpiecznie jak pojedziesz do UK ( nie wiem jak to jest w Irlandii, chyba że jedziesz do PÓŁnocnej) to nie musisz wykupywać. Ja nic takiego nie robiłam, jak udało mi sie wynając dom to poszłam poprostu do najbliższej przychodni i sie zarejestrowałam. W razie jakiś nagłych wypadków możesz iść na Emergency do szpitala, np. usuną ci bolącego zęba bezpłatnie ze znieczuleniem i dadzą antybiotyk. Jeżeli chodzi o polskie studia to przyjedź i zobacz ilu Polaków ma dyplomy z renomowanych wydawałoby się uczelni, często 2 kierunki skończone, i jakoś nikt tutaj, żaden pracodawca nie klęka przed nimi. Anglicy co mają mierne pojęcie gdzie leży Polska, a będą znali nasze uniwerytety :D tym bardziej, że nasze uniwersytety niczym specjalnym się nie wykazują na świecie, pomijam Politechnikę śląską ( co nie co o niej wiedzą, nie wszyscy oczywiście). Tak więc kochana możesz im machać swoimi papierkami przed nosem bez końca a oni i tak będa pytali się ciebie tylko o to co umiesz? i czy będziesz w stanie pracować tam gdzie chca cię zatrudnić. Wielu kształconych w Polsce już przez to przechodziło, zdumionych, że nikt niedocenia tego 3 x Z ( zakuć, zdać, zapomnieć), które z takim poświęceniem wykonywali przez tyle lat, bo tego wymagały ich polskie uczelnie. Angielskie uczelnie, mają zawężony program ściśle do kierunku w jakim się uczysz, ale za to masz dostęp do tego o czym nasi studenci mogą tylko pomarzyć, np. nowocześnie wyposażone labolatoria. To jest bardzo wazny atut. Kolejny to to, że po skończeniu studiów w Anglii, możesz zdobyć prace praktycznie wszędzie, w UK, USA itd. A dyplomy polskich studiów musisz samodzielnie tłumaczyć, chciaż wstyd, że jesteśmy w UE a uniwersytety tego nie robią automatycznie, wydająć dyplom równoczesnie w języku angielskim i polskim. Ale nasze uniwersytety jeszcze mają za duże przeświadczenie o swojej wyjątkowości. Szukanie pracy... Jeżeli nastawiałaś sie, że ktoś ci załatwi pracę to tu ci mówię odrazu, że przegrywasz swoją walkę o przetrwanie na emigracji. Nikt ci nic tutaj nie gwarantuje. Owszem ktoś może za ciebie odebrać telefon z wiadomością od przyszłego pracodawcy, że w tym a tym dniu masz przyjść na interview, ale na to interview już będziesz musiała iść sama. Owszem zdarzało się, że ktoś kto lepiej znał angielski szedł na interview z kimś co starał sie o pracę, a znał słabiej angielski, ale raz to było dawniej, gdy nie było jeszcze tylu Polaków, teraz pracodawcy angielscy mogą sobie wybierać i przebierać, wręcz co niektórzy zaczynają sie czuć na tyle pewni, że posługują się wobec Polaków sloganami " ja na twoje miejsce mam dużo aplikacji od ludzi chętnych do pracy" ( przypomina ci to coś? ) i / lub osoba, która słabo znała angielski miała konkretny fach w rękach, np. murarstwo, była spawaczem. itd O ilości Polaków w UK i Irlandii uświadomisz sobie jak będziesz na miejscu, a dobitnie uświadomisz sobie to jak będziesz szukac pracy, co tez nie będzie fajne wierz mi, bo ty zaczynasz dopiero swoją przygodę z emigracją. A co do tego jak sie dogadać z pracodawcą, gdy ledwo sie zna język, zamiast siedizec na kafeterii, wykorzystaj każdą cenną minutę i ucz się i słychaj płyt czy kaset z angielskim. Jak sie porozumieć? Jakoś będziesz musiała, jak chcesz pracować? jak chcesz wykonywac polecenia przełożonego? Zresztą co ja mówię... Skąd będziesz wiedzieć na jakich warunkach cię zatrudni i za jaką stawkę, i jakie będą twoje obowiązki, jeżeli ledwo znasz angielski? Jak ledwo znasz angielski to nawet takie czynności jak zakupy ( nie w sklepie samoobsługowym), zarejestrowanie w przychodni, a w przypadku choroby porozumienie sie z lekarze to problem, zapytanie o drogę gdy sie zgubisz w mieście... Losie o takich rzeczach wielu uświadamia sobie dopiero na płycie lotniska, gdy zamiast witamy słyszy Welcome i dalej już nic nie rozumie co mówią w komunikacie. W twoim przypadku, gdy byłaś tak optymistycznie nastawiona, że sobie poradzisz samodzielnie za granicą, pytanie "Jak porozumiec sie z pracodawca jak ledwo sie zna jezyk??" jest dla mnie przejawem głupoty, naiwości i wyimaginowanych wyobrażeń. Teraz wiadomo dlaczego część osób ląduje na chodniku. Ludzie tyle osób wam uświadamia co was czeka a wy dalej to samo, liczycie że ktoś wam poda rączkę i poprowadzi gdzie trzeba, ale każdy ma swoje życie, kazdy walczy, ma rodziny na utrzymaniu, sam nie wie co będzie jutro. Więc przestańcie liczyć na cud, że ktoś sobie lub swojej rodzinie odejmie żeby wam obcej osobie coś dać. Jeżeli traficie na takie osoby, bo zdarza się i tak, to naprawde jest to miłe, i w chwilach zwątpienia i prawdziwej rozpaczy ( jaka nas tu może dopaść ), może nam przywrócić wiarę, że jednak coś może będzie lepiej. Jedno co wiem, nikt wam nie załatwi pracy, to już nie te czasy, Polaków tutaj już jest druga Polska, sa Słowacy, Litwini, zresztą każdy co tu przyjeżdża to zaraz zauważa. A co do pomocy, to znam takie osoby co pomagały w przeszłości znajomym w zakwaterowaniu, w znalezieniu pracy, teraz tego nie robią, bo okazywało się po pewnym czasie, że znajomy, jak już trochę stał się pewniejszy to albo daą osobę poprostu brzydko obsmarował, albo wyzwał, że znalazła mu złą pracę, że on zasługuje na lepszą itd. To tyczy się dokładnie koleżanek. Jedna moja znajoma dosłownie została wyzwana przez taką koleżankę, kórej pracę załatwiła, od zdzir i głupich dziwek, bo załawiła jej pracę w sprzątaniu, za najniższa stawkę, dodam tylko, że ta znajoma tez pracowała tak samo. Więc po tym cyrku urwała wszelką pomoc dla rodaków. Wielu Polaków jest też okradanych przez swoich znajomych, gdy ich zakwaterują, często znajomi czekają aż manna z nieba spadnie i siedza przed komputerem całe dnie u tych na których wikcie są i pracy nie szukają itd. Czekają aż znajomi im jakieś nowiny przyniosa na temat pracy, stuacja kończy sie przykro, bo często poprostu kończy sie znajomość, a jeszcze ci co przechowali takiego kogoś mają złą opinie wśród rodziny i innych znajomych za sprawą tychże " pokrzywdzonych" Powiem ci tak każdy ma swoją rodzinę i nikt za nikogo głowy nie będzie nadstawiał, i z taki podejściem musisz pojechac za granicę. Musisz sobie uświadomić jak wylądujesz za granicą kończy się bajka, zaczyna się twarda rzeczywistość, ale ty tj. wielu innych poczujesz ją dopiero jak wylądujesz. Zresztą każdy przez to przechodził i mówię ci, albo będziesz twarda i dużo wygrasz albo wracasz z jeszcze większymi problemami do Polski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja 2 lata temu zabrałam już
na lepszą itd. To tyczy się dokładnie koleżanek. Jedna moja znajoma dosłownie została wyzwana przez taką koleżankę, kórej pracę załatwiła, od zdzir i głupich dziwek, bo załawiła jej pracę w sprzątaniu, za najniższa stawkę, dodam tylko, że ta znajoma tez pracowała tak samo. Więc po tym cyrku urwała wszelką pomoc dla rodaków. Wielu Polaków jest też okradanych przez swoich znajomych, gdy ich zakwaterują, często znajomi czekają aż manna z nieba spadnie i siedza przed komputerem całe dnie u tych na których wikcie są i pracy nie szukają itd. Czekają aż znajomi im jakieś nowiny przyniosa na temat pracy, stuacja kończy sie przykro, bo często poprostu kończy sie znajomość, a jeszcze ci co przechowali takiego kogoś mają złą opinie wśród rodziny i innych znajomych za sprawą tychże " pokrzywdzonych" Powiem ci tak każdy ma swoją rodzinę i nikt za nikogo głowy nie będzie nadstawiał, i z taki podejściem musisz pojechac za granicę. Musisz sobie uświadomić jak wylądujesz za granicą kończy się bajka, zaczyna się twarda rzeczywistość, ale ty tj. wielu innych poczujesz ją dopiero jak wylądujesz. Zresztą każdy przez to przechodził i mówię ci, albo będziesz twarda i dużo wygrasz albo wracasz z jeszcze większymi problemami do Polski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawdą jest że trzeba tu mieć silną psychikę i twrady charakter. Zaskoczyło mnie Twoje pytanie \"Ale sluchajcie jak to jest. osoba, ktora nie zna jezyka a zostaje zaproszona na interview to co to ma za sens?? Jak porozumiec sie z pracodawca jak ledwo sie zna jezyk??\" Jesli Twój poziom języka jest na takim poziomie to naprawdę jeszcze kilka razy przemyśl ten wyjazd. Bo jak to będzie wyglądać: usiądziesz z gazetą lokalną pełną ofert o pracę i nawet nagłowków nie zrozumiesz? U nas był przypadek że dziewczyna poszła do pracy kelnerować w hoteliku niewielkim. Przyszedł klient, a ta biedna nie potrafiła przyjąć zamówienia z powodu słabego jezyka, ten się wkurzył i poprosił szefa - uniósł się berdzo że przyszedł zjeść a nie uczyć Polkę angielskiego. Dziewczyna wróciła do domu z płaczem. Smutne ale prawdziwe, wyuczyła sie podstawowych pytań na rozmowę kwalifikacyjną, niestety dalej nie przeszło :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewcinka:) wszystko zalezy rowniez od szczescia od sily przebicia od takich rzeczy rowniez.. no i jezyka (choc nie zawsze) Przyklad mojego meza taki wlasnie jest - jechal mozna powiedziec tez w ciemno z polki na interview ze slabym angielskim i wyobraz sobie ze dostal sie od strzalu do dobrej firmy na poczatek ze stawka wyzej ponad przecietna.. jako jedyny polak w angielskiej firmie dal rady, dzis pracuje tam ponad rok, sciagnal mnie i nasza coreczke utrzymujemy sie z jednej wyplaty wynajmujemy sami mieszkanie i stac nas jeszcze na odlozenie czegos.. takze to nie jest tak ze wszyscy do jednego worka i za 5 f pracuja:) powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afra
napisalam Ci maila. poki co - jesli chodzi o interview - jesli ktos wogole nie zna jezyka -to najczesciej to slychac juz po rozmowie telefonicznej-jesli sie dogadujesz-to zaprosza cie moze na interview...ale wtedy i tak nigdy nic nie wiadomo. dziwie sie tym ktorzy polecaja wyjazd w ciemno- bo zanim bym wyjechala - uczylabym sie jezyka! moj znajomy wlasnie w piatek do mnie przyjezdza i juz od pol roku wciaz sie uczy, gdy wiec go sprawdzamokazuje sie ze ma duzy zasob slownictwa juz..a to podstawa....i przydaje sie na kazdym kroku! co do ubezpieczenia, to zalezy od Ciebie-gdy pracujesz ubezpiecza cie pracodawca, ale nie wiem jak to jest w naglych wypadkach. wiem jedno - placi sie za wizyty u lekarzy dentystow ginekologow itd... leczenie zeba kanalowo-400 euro...wiec warto sie zabezpieczyc i wszystko zrobic w polsce.... tu placi sie dwa rodzaje podatkow PAYE i PRSI... czasem placi sie tylko jeden, a gdy zarabia sie mniej niz 300 eu tyg-nie placi sie w ogole...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afra
nie polegalabym tak do konca na historiach z Anglii-bo tam jednak wiele rzeczy bardzo sie rozni od tego co jest tu, w Irlandii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afra
i bardzo popieram przedmowczynie ktora napisala ogrooooomnie dlugie tresci wyzej...ma sporo racji-bez jezyka ...niestety ani rusz, a na pomoc Rodakow jzu niewielu moze liczyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afra
podam kilka przykladow: wizyta u dentysty to jakies 45-50 euro, a leczenia zeba kanalowo - to okolo 350-400 euro... niestety taka jest prawda. i ubezpieczenie nic Ci tu nie pomoze, sami Ilrandczycy unikaja tych kosztow jak moga...co sie dziwic. sluzba zdrowia jest taka, ze jak trafisz na izbe przyjec to mozesz tam czekac i 2 godziny....jesli nie umierasz bedziesz czekac.taka jest zasada ze tych najbardziej poszkodowanych - zzagrozeniem zycia-biora na pierwszy rzut. jesli nie dostaniesz medical card - to za wszystko placisz. acha no i jeszcze jedna rzecz....Dublin i Irlandia to najdrozszy kraj w UE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×