Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

klaaudkaa

ślub z Amerykaninem

Polecane posty

witajcie...mam pytanie: czy jest przypadkiem ktoś tu na forum, kto zawarł związek małżeński z cudzoziemcem? Jestem z osobą, która na stałe mieszka w Stanach. On chce abym się tam przeprowadziła. Jednak zastanawia mnie fakt, co powinnam zrobić tu w Polsce zanim się tam udam. Jakie dokumenty potrzebuję do ślubu, co z wizą narzeczeńską...a jak właściwie wygląda życie małżonków w Stanach...rzeczywiście tak jest, że przychodzą ludzie z urzędu i sprawdzają - czy ślub to lipa, itpe? Jak to jest z obywatelstwem...i co z zachowaniem nazwiska..chcę mieć męża oraz swoje własne - polskie...trochę mam tych pytań..może jest ktoś tu, kto udzieli mi chociaż na kilka z nich - odpowiedzi...a może rozwinie się z tego jakiś dłuższy temat...pozdrawiam Wszystkich..K.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abcd1
Wspolczuje meza Amerykanina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ponieważ???? w sumie on nie jest taki w 100% ...jego prapradziadek był Polakiem, pradziadek Niemcem..dziadek już z Ameryki :) taki trochę pomieszany... bardzo kochany chłopak...hmmm...masz jakieś złe doświadczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abcd1
Jesli kochany chlopak to ok. Ja mieszkalam w Stanach i niestety spotykalam na swojej drodze samych zarozumialych snobow, ktorych wiedza o swiecie byla gorsza od wiedzy polskiego dziecka z podstawowki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm..bardzo dużo ze sobą rozmawiamy...i jakoś do tej pory nie zauważyłam żeby był taki o jakim mówisz..oczywiście, jasna sprawa - że słyszałam jak się myśli o Amerykaninach...ale właściwie nie mogę nic złego powiedzieć o swoim...jest to bardzo uczynny, dobry facet, do tej pory się na nim nie zawiodłam. Śmiejemy się tylko z tego, że jak mnie z nim nie ma - to na obiad ma wiecznie hamburgery...taki obiad po kawalersku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pooomocy help
Witam wszystkich. Potrzebuję spojrzenia obiektywnej osoby na moją sytuację, sam niestety ostatnio chyba nie potrafię logicznie myśleć. We wrześniu przeżyłem rozstanie z osobą, którą bardzo kochałem, z którą byłem krótko (niecały rok), jednak był to intensywny i b. emocjonalny związek. Niestety przegrałem z "pierwszą miłością", Jej byłym który zaczął o Nią walczyć. Odszedłem i mocno to przeżyłem. Czułem się wypalony emocjonalnie, nie miałem ochoty na nowy związek. Chciałem być sam i uporządkować się wewnętrznie. Jakieś dwa tygodnie po rozstaniu poznałem świetną dziewczynę, nazwijmy ją Magdalena, z którą się zaprzyjaźniliśmy - świetna partnerka do rozmowy, z doskonałą lekkością wypowiedzi, poczuciem humoru i mądrością życiową. Do tego ładna, zgrabna Zacząłem o Niej myśleć corz więcej, sam jednak nie wiedziałem co to jest...na pewno nie było to uczucie jakie przeżywałem kiedyś. Zaczęliśmy się spotykać i w listopadzie byliśmy już razem. Było nam ze sobą świetnie. Ale pod koniec stycznia musiałem przyznać Jej rację - stwierdziła że się nie zaangażowałem. Nie wiedziałem, mogłem się tylko domyślać dlaczego. Może to powód przebytej niedawno traumy? Przecież Magdalena ma wszystko czego potrzebuję...a może zwykły brak chemii? Zająłem się pracą, jednak zaczęło mi Jej cholernie brakować. Rozstaliśmy się w przyjacielskiej atmosferze. Utrzymywaliśmy ze sobą kontakt, na przyjacielskiej stopie. Pewnego dnia obudziłem się i stwierdziłem że Ona i tylko Ona. Że kocham Ją. Poleciałem więc z tymi rewelacjami do Niej jak na skrzydłach, licząc że może uda mi się uratować to co bezmyślnie odrzuciłem. Moje nowiny przywitała płaczem i pytaniem "czemu dopiero dziś?"...Okazało się, że zaczyna się spotykać ze swoim eks (ja to mam szczęscie), sprawy zaszły już nawet trochę daleko, włącznie z hurraoptymizmem rodziny eksa. Wtedy się trochę odsunąłem. Jednak M odezwała się do mnie, jakimś niewinnym smsem. Spotkaliśmy się wczoraj, okazuje się że Ona nie wie co robić, nie wie co czuć, jest w sytuacji patowej bo jeszcze tydzień temu myślała że układa Jej się z eks, że będzie mogła z nim coś budować. A dziś ja burzę Jej wszystko...zdołała sobie już oswoić się z myślą że ze mną koniec, że mnie nie ma, zbudować mur. A Ona potrafi. jak to Skorpion. Dziś twierdzi że jest wypalona wewnętrznie, słaba i zmęczona tym wszystkim...ale ja widzę jak Jej usta szukają moich ust, jak przymyka oczy i uśmiecha się kiedy dotykam Jej policzka. Teraz nie wiem co mam robić. Widzę że mnie kocha, widzę jak na mnie patrzy, wiem (mówiła) że jestem Jej o wiele bliższym człowiekiem, ciekawszym i bardziej pociągającym niż jej eks. Z drugiej strony boi się mnie, boi się tego że sprawa z eks daleko zaszła. Wczoraj na pożegnanie mnie głęboko pocałowała i przytuliła się do mnie, mówiąc "nie wierzę w to co mówisz"...zaproponowałem Jej wspólne mieszkanie Co ja mam teraz robić? Jeśli pozostawię Ją to podda się biegowi wydarzeń i będzie pod wpływem eks (mieszkają blisko siebie, zresztą spotykają się już systematycznie), jeśli zacznę walczyć to wzbudzę w niej odruch odwrotny...przestanie Jej na mnie zależeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×