Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ciekawa opinia

bohaterki, czy egoistki?

Polecane posty

Gość ciekawa opinia

Zastanawia mnie, co sądzicie o kobietach, które świadomie godzą się urodzić dziecko o dużej niepełnosprawności umysłowej? Czy uważacie, że to kobiety godne absolutnego podziwu, bohaterki, które podejmują heroiczny wysiłek po kres swoich dni do "wychowania" dziecka poważnie upośledzonego ( nie lekko! ) Czy może uważacie, że to egoizm decydować się na urodzenie takiego dziecka, które po śmierci rodziców prawdopodobnie czeka zakład opieki społecznej? Jakie jest Wasze zdanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bziku
moje zdanie? To indywidualna decyzja każdej kobiety. Każdy ma swój punkt widzenia i nikt nie powinien osądzać takiej kobiety. Po cholerę taki temat rozwijać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ani nie podziwiam ani nie potę
To dosyć przykre, ale decydując się na macierzyństwo musimy liczyć się z tym, że urodzimy chore dziecko- ryzyko wliczone w macierzyństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam zdania, jednak uważam, że każdy przypadek jest inny i nie nam to oceniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wg. mnie
ryzyka nie ma, jak sa dobrze wykonane badania prenatalne i normalnie prawo. ale w polsce fajktycznie, zachodząc w ciążę ryzykujemy tym., ze urodzimy chore dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze się tego bałam
Nie każda matka ma odwagę usunąć ciążę. Ja obawiam się, że nie byłabym zdolna do aborcji, a wiem, że nie oddałabym własnego dziecka do adopcji, więc chyba pozostałoby mi wychowywanie chorego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak ale...
no tak, ale nie rozmawiamy o kapeluszu, tylko o człowieku, o żywej istocie, którą powołujemy na świat. Jej los jest w naszych rękach. Pytanie, czy w imię włąsnej miłości wolno nam skazać kogoś na nie wiadomo ile lat wegetacji w jakimś parchatym zakładzie, gdzie wszyscy wiedzą jakie są warunki... Czy to się robi w imię miłości do tego dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie wiem ale
co innego jest niewiedzieć do końca czy dziecko będzie zdrowe a co innego postanowić urodzić dziecko o którym wiadomo juz w 2-3 miesiacu ciąży, ze będzie całe życie cierpiec ja chyba bym się niezdecydowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Życzę wszystkim (sobie również) zdrowych dzieci. Nie myślmy o tym co będzie. Zdajmy się na los, bądźmy dobrej myśli, a wszystko się jakoś ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfggg
Na pewno mnie za to zjadą, ale ja uważam że to egoizm jednak, czy też brak fundamentalnej odpowiedzialności. Najłatwiej powiedzieć że to jest życie i trzeba je chronić, albo że miłość matki jest najważniejsza. A ja mam wrażenie że to nie miłość tylko uwarunkowania społeczne i chęć zaspokojenia instynktu macierzyńskiego. A co czuje taki mocno upośledzony człowiek? Na Onecie przy okazji podobnego tematu odezwał się chłopak bodajże 17-letni, ciężko upośledzony (umysł miał jednak sprawny) i przyznał szczerze że wolałby żeby go nie ratowano w chwili urodzin. I wiecie co jest najgorsze? Że on ma prawo tak się czuć, a tymczasem internauci wieszali na nim psy - powiedziano mu nawet że skoro jest tak głupi że nie docenia życia to niech kupi żyletkę i się potnie :o Szkoda gadać.. Ostatnio głośno jest też o sprawie tego człowieka przykutego do łóżka i podłączonego do respiratora; o jego żądaniu eutanazji. Jak pomyślę że od kilkunastu lat leży, patrzy w sufit i nie może w ogóle o sobie decydować, nie ma żadnej intymności itd, to pozwoliłabym mu umrzec skoro tego pragnie. Nawet chore zwierzę można uśpić z litości, a człowiek musi się męczyć. to jest jakaś hipokryzja. Sorki że nie podam swojego czarnego nicka ale trochę się jednak boję nietolerancji na forum Kafeterii..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas wogole -nietoleracji w brod:(.... fakt ze to niby decyzja rodzicow..ale zycie tego czlowika w koncu..... Nie wiem.... nie wiem czy jest jakas jedna prawda? Ja nie wiem co bym zrobila.ale dzis wiem ze napewno bym sie zastanawiala.a to znaczy ze mimo iz sama jestem matka nie umiem powiedziec-Niezrobilabym tego. nie wiem czy bylabym szczesliwa wychowujac tak chore dziecko i czy Ono samo tego szcescia by doznalo...a zwlaszcza gdy mnie juz zabraknie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym sie nie zdecydowala urodzic. ale popieram zdanie ze to wlasna decyzja matki i nikomu zas tego osadzac nie wolno. moga sie tylko wypowiedziec osoby ktore byly/sa w tej sytulacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosik062007
uwazam, ze nie mozna powiedziec, ze to egoizm urodzic chore dziecko. nie jestem pewna, czy wylacznie matka ma prawo wyboru. ale nie wiem, co bym sama zrobila bedac w takiej sytuacji - na szczescie nie jestem, mam tylko nadzieje, ze gdybym byla w tej sytuacji, to starczyloby mi sil, zeby urodzic to dziecko. mam znajoma-niepelnosprawna osobe. lekarze mowili, ze bedzie zyc gora pare lat po urodzeniu. teraz ma 36 lat i zyje, choc ze zdrowiem krucho, ale jakos nie probuje popelnic samobujstwa. co do ostanich wydarzen-mezczyzna, ktory chce umrzec, gdy rodzice umra-uwazam, ze to hanba dla naszego kraju, ze nie ma kto mu zapewnic opieki-panstwo powinno otaczac opieka tych ludzi tak ciezko doswiadczonych przez los, a nie zeby te osoby zyly w przekonaniu i wybieraly smierc tylko dlatego, ze nie bedzie sie mial kto nimi zajac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak tak to wszystko racja
to na pewno hańba dla naszego ( i nie tylko ) państwa. Ale nawet gdyby w tych zakładach/sanatoriach/hospicjach czy jak je nazwiemy panowały wspaniałe warunki, całodobowa opieka, dobre jedzenie, czytsa pościel, TV w pokoju itd to..... postawmy na chwilkę siebie samych w tej sytuacji: jestem. Istnieję. Bo powołano mnie do życia. Ale czy żyję? Odkąd sięgam pamięcią leżę. Tylko leżę. Patrzę w sufit - chyba że ktoś litościwy odwróci mi głowę na chwilę... dwie.. godzinę... dobę? Nie umiem płakać... ale ból odlerzyn jest straszny... czuję zapachy... ale karmią mnie tylko przez rurę. Czy lubię, jak przychodzą co i raz jakieś osoby i myją mi krocze? Zmieniają podpaski? Nie wiem czy lubię... nigdy nie było inaczej.... Od zawsze rozkładają moje nogi, podcierają tyłek, smarują, kiedy pojawiają się na nim rany. Chyba mi pomagają... Czy mam marzenia? .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×