mieszkam sama i nie chce mi sie sprzatac

od roku mieszkam sama w kawalerce i nie zauwazylam ze mam tendencje do zasyfiania mieskania do takiego stanu ze wstyd by mi bylo jak by sie ktos wlamal. wszytko wszedzie porozwalane, kawa porozlewana paiery plyty ciuchy brudne pod lozkiem gary myje po jednym jak sa potrzebne, czy ktos tak ma ? mam taka odraze do sprzatania... dodam ze dbam o siebie tzn o cialo i higiene , wlasnie zrobilam piling is siedze w maseczce ale np w brodziku grzyb rosnie.. no wstyd co mam zrobic?

najpiew kup muchozol i wytruj robactwo

mialo byc zauwazylam

a nie lepiej raz porzadnie sie za to wziąć? przeciez potem to aż człowiek dumny z siebie ze sie lsni tak wszytsko. a Ty w komfortowej sytuacji jesteś im wiekszy brud na poczatku, tym lepszy efekt koncowy! :D

zatrudnij sprzataczke

ale wlasnie jak jest lekki balagan to jeszcze mam ochote sprzatnac ale jak sie zrobi taki sajgon zy tylko kupy na stole brakuje to wpadam w taka dziwna faze ze rozkoszuje sie tym syfem, serio co ze mna nie tak ?

syf i malaria,barłóg totalny.dobrze ze raz na jakiś czas mam zryw :)

a nie mozesz sie przeniesc do nastepnego mieszkania gdzie jest czysto

zbrzydnie Ci momentalnie jak gościa bedziesz miała przyjąc ;) albo mamę z wizytą :D

wiecie Wasze rady poskutkowaly. zrobilam to przepedzilam roj much z mojego miejsca lonowego. krzyknelam muchy sio! i uciekly. teraz ide do kuchni by krzyknac do much by z mojej zupy uciekly.