Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość margolka

Dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość margolka

Witajcie Chciałabym podyskutowac jak radzicie sobie z dziećmi z poprzednich związków. Ja jestem samotną matką, która ma nowego partnera i nie bardzo sobie radzimy. W wychowywaniu dziecka bardzo aktywnie uczestniczy biologiczny ojciec. Dziecko nie ma większych problemów z zaakceptowaniem wujka, natomiast wujek tak. Nie wiem czy powinnam poszukac pomocy w jakiejś poradni, jesli tak to jakiej? Nie chciałabym rezygnowac z tego związku, bo wiem, że warto powalczyć, ale nie chcę też zrobić dziecku smutnego domu. Moze ktoś z Was, obojętnie czy kobieta czy mężczyzna, ma podobne doświadczenia i zechciałby się ze mną nimi podzielić. Jak sobie poradziliście, rozwiązywaliście problemy. Zachęcam do dyskusji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kijanka.
Cześć margolka. Zaciekawił mnie temat. Jestem w takim właśnie posklejanym związku. Nie mam problemu, o którym piszesz. Mój partner uczestniczy w wychowaniu mojego dziecka, a sympatia między nimi jest obopólna. Później napiszę więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co rozumiesz przez to ze twoj partner nie akceptuje dziecka? pierwsze o czym trzeba sie przekonac by zacząć cokolwiek to to czy partner akceptuje dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
Hmmm, akceptuje dlatego bo bardzo zalezy mu na mnie. Natomiast przyznaje że nie lubi dzieci. Tak jak na początku mieli ze sobą świetny kontakt, tak teraz raczej go unika. Nie mieszkamy jeszcze ze soba, ponieważ jesteśmy z innych miast, ale planujemy wspólne zamieszkanie, a mnie to przeraża. Mój ex nie wyobraża sobie zeby jego dziecko pomagał wychowywać inny facet. A chyba nowy partner mieszkając z nami będzie miał jakieś prawa? Na dzień dzisiejszy usunął się w cień, nie ingeruje w wychowywanie syna, nie zwraca na niego większej uwagi, nie bierze pod uwagę kiedy planujemy jakiś wyjazd czy coś innego. Ja nie zmuszam go żeby pokochał dziecko ani zastępował mu tatusia, chciałabym żeby był dla niego jakimś autorytetem, "kumplem", bo wiem że że to ten facet, z którym chciałabym żyć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
kijanko, witaj. A co z biologicznym ojcem dziecka, ma z nim kontakt czy nie? bo to też ważne. Czasem wydaje mi się, że łatwiej byłoby gdzyby mój ex nie ingerował tak bardzo w nasze życie, chociaż rozumiem go, bo to jego syn. Ale jak ja mam ułożyć sobie życie z nowym facetem, który nawet nie może dziecku wydac prostego polecenia w domu, bo zaraz tatuś dzwoni z awanturą, że od wychowywania to jest on. Trudne to :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z góry mówię że nie mam osobiście takiego problemu a nie znam podobnego. Jednak czytając wnioskuję że największym problemem jest nie dziecko ale wpływ na nie i na życie rodziny obu mężczyzn. To pomiędzy nimi jest konflikt. Tak biologicznie patrząc mało który samiec zaakceptuje rodzaj trójkąta, jak u was. Póki więc nie ustalisz jasnych zasad gdzie, kiedy i na jakich warunkach z dzieckiem widuje się biologiczny ojciec a jaki wpływ na dziecko ma twój nowy partner, nowy partner będzie czuł się zagrożony i będzie się to objawiało brakiem akceptacji dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
Ha, tylko jak to zrobić, żeby wszyscy byli zadowoleni. Dziecko poza ojcem świata nie widzi, nigdy mu nie utrudniałam kontaktów, nie nastawiałam przeciw ojcu. Niestety tatus niedawno przeprowadził się bardzo blisko nas, naprzeciw naszego bloku:) Więc jak powiedzieć dziecku, że ma się widywać z ojcem tylko co drugi weekend, kiedy mieszka tak blisko. I mały to wykorzystuje, bywa u nich (były ma nową rodzinę) bardzo często, lubi nową ciocię, natomiast u nas mój partner ma niewiele do powiedzenia bo nie on jest ojcem. A jak krzyknie na małego, czy każe coś mu zrobić, to ten leci do taty i awnatura gotowa. Dlatego mój facet dał sobie spokój, akceptuje dziecko na zasadzie jest bo jest, ale nie wykazuje w kierunku niego żadnego zainteresowania. Ostatnimi czasy nawet okazuje swoją niechęć, oczywiście nie jemu tylko przy mnie. Drażni go obecność dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spotkaj się z ojcem dziecka
i porozmawiaj. Sam ułożył sobie życie, powienien rozumieć, ze ty też chcesz. Najlepiej zapytaj się ojca jak praktycznie widzi zasady współzycia twojego partnera z twoim synem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spotkaj się z ojcem dziecka
krótko mówiąc są dwa rodzaje spraw - takie, które moga poczekać i takie na które partner musi zareagowac natychmiast. co na to ojciec dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Qantare
Margolko, jestem w podobnej sytuacji....syn 10 lat, nowy facet, ktory nie ma swoich dzieci, jest mi bardzo trudno, moj syn lgnie do niego...a ten aż sztywnieje...a mnie się serce kroi. Nie umiem poradzic sobie z tym oraz z myslą co bedzie , jesli on dojrzeje do tego, by posiadac wlasne dziecko...ja już dzieci miec nie mogę i nie chcę. Jeżeli chcesz napisz do mnie, systemsupport@o2.pl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
myślicie że nie próbowałam rozmawiać z ojcem dziecka? Wiele razy, on twierdzi że dziecko ma ojca i nowy facet nie ma prawa do jego dziecka. Mnie też wkurza jak nowy facet czasem zwróci małemu uwagę, czy widzi jego wady itp. Ale go rozumiem, to jest kawaler, który nie ma swoich dzieci, nie wie tak naprawdę jak z nimi postępować , musi się tego dopiero nauczyć. A jak ma to zrobić, kiedy jest fajny tylko do zabawy i uprzyjemniania życia, natomiast jesli chce coś wymóc to juz nie jest fajnie. Tyle czasu mieszkał sam i czasem trudno mu jest znieśc obecność dziecka w domu. wiecie jakie są dzieci (10 lat), nie siedza spokojnie w jednym miejscu, wariują i krzyczą itp. A ten nawet nie może zwrócić uwagi na jego zachowanie bo zaraz jest tekst "nie muszę się ciebie słuchać". Dlatego on przyjął inną metodę, nie zauważa go, toleruje ale zero zainteresowania. Ja sobie nie wyobrażam wspólnego domu z takimi relacjami między dwoma ukoachanymi facetami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
Quantare współczuję i rozumiem. A jak u Ciebie zachowuje się ojciec dziecka? I czy Twój facet też nie przepada za dziećmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spotkaj się z ojcem dziecka
oczywiście, ze to ojciec ma prawo do wychowywania dziecka. Nie chodzi o to, żeby partner go zastępował. Ale jak mąż widzi zasady współzycia. Niech powie co twój partner powinien robić, a nie czego nie powinien. Niech ojciec zasugeruje sam rozwiązania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
No własnie on nie podaje żadnego rozwiązania. Tak jest i juz, on jest od wychowywania a nowy partner ma z nami mieszkac nie ingerując w nasze zycie? Fajnie, zabierać dziecko na wakacje, odrabiać z nim lekcje, kupowac drobiazgi, być fajnym wujkiem, ale jak będę chciał żebyć coś zrobił to nie mam prawa tak? To jest chore, bo ja potrafię się pogodzić że jest nowa ciocia (z dwójką dzieci) i jak nawet dziecko mi mówi że ciocia cos mu tam powiedziała czy na niego krzykła, to staram się wytłumaczyć ze jak jest tam, to musie się dotosowac do zasad panujących w tamtym domu. Ale oni maja lepiej, biologiczny ojciec tamtych dzieci nie żyje i nikt im się nie wchrzania w wychowywanie. Mój ex jest po prostu ich nowym tatą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
Przeczytałam co napisałam i musze skorygowac. Nie chciałam napisac że tamte dzieci mają lepiej bo ich tata nie zyje. Na pewno odczuwają jego brak. Tak sytuacja jest prostsza i rozwiązuje wiele problemów, kiedy osoba z dziećmi chce ułożyć sobie zycie na nowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spotkaj się z ojcem dziecka
A może opisz ojcu dziecka konkretne sytuacje i wtedy zapytaj się jak jego zdaniem powienien zachowac się Twój partner...w konkretnym przypadku jeżeli nie będzie chciał rozmawiać spróbuj go zmobilizować, mówiąc , że chciałabys porozmawiac o relacjach jego żony z twoim synem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Qantare
Margolko, on nienawidzi dzieci, stara się ale widzę,że jak moj syn kiedy się przytulamy chce się przytulić też, lub leci do nas wołając "cała rodzinka w komplecie" to on aż sztywnieje...i to widac i czuć...najgorsze ejst to,że to napięcię w jakiś dziwny sposób przenosi się na mnie, wybucham bez powodu. Ojciec bilogiczny jest starszy ode nie o 10 lat, ma jeszcze jednego syna z tego co wiem nie utrzymuje z nim kontaktu, z moim synem nie utrzymuje , bowiem ( byc może uczyniłam błąd nie wiem) zrobiłam wszystko by mu te kontakty uniemożliwić, jego wizyty konzyły się dla mojego syna płaczem kilkudniowym i cąłkowicie wybijały go z rytmu, mial widywac go co sobotę a pojawiał się co piątą a syn czekał w każdą, w koncu powiedziałam dość. Moj obecny partner, nie cierpi dzieci, zarzeka się ,że nie chce ich mieć....zawsze mam w tyle głowy pytanie czemu więc zwiążał się z kobietą z dzieckiem....Jest trudno, myślę,że tobie ejst znacznie trudniej, ojciec biologiczny uczestniczy w waszym życiu co pewnie komplikuje je jeszcze bardziej....ale dla Twojego dziecka chyba dobrze ze ma z ojcem prawdziwym kontakt!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
To też było:) Mam wrażenie że próbowałam wszystkiego. Jego obecna partnerka nie jest jego żoną, jest to osoba młodsza ode mnie o 4 lata, fajna, ładna, taka trochę przebojowa. Ma wspaniałe dwie córy, mniejsza już mówi do byłego tato. Mój syn naprawdę świetnie się tam czuje, ale musze przyznać że jest rozpieszczonym dzieckiem. Największym błedem rodziców, którzy sierozwodzą jest niekonsekwencja i rekompensowanie braku ojca innymi rzeczami. Z drugiej strony nie moge narzekac na dzieciaka, wydaje mi sieże jest normalnym 10-latkiem, rozbrykanym, hałaśliwym, niegrzecznym w granicach rozsądku:) Wiadomo, ze rodzice trochę pobłażliwiej patrzą na swoje pociechy i inaczej przyjmują krytykę ze strony drugiego rodzica czy kogoś z rodziny, niż człowieka obcego. Dziecko chyba powinno też trochę się słuchać nowego partnera matki, dostosować do naszych zasad ( w końcu mamy mieszkać we trójkę). Czasem mnie boli, jak mój facet mówi coś pod kątem dziecka, odbieram to zaraz jako atak, a on tłumaczy mi że próbuje mi pomóc, bo jestem bezkrytyczna w stosunku do swojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spotkaj się z ojcem dziecka
ale co ojciec dziecka proponuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
Quantare jakbym czytała o swoim facecie:) Zaraz postaram Ci się odpisac na maila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
facet ok niech sobie będzie, ale ma prawo być tylko fajny. Nie moze , albo nie powinien zwracać małemu uwagi, kazać coś to już w ogóle zapomnij, nie daj Boże krzyknąć. I tyle!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spotkaj się z ojcem dziecka
ale ja powtarzam pytanie - co on ma ROBIĆ - a nie czego NIE ROBIĆ...pytałaś sie byłego męża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spotkaj się z ojcem dziecka
poza tym - rozumiem, że wg ojca, jeżeli np za jakiś czas Twój partner zobaczy jak Twój syn (odpukać) przypala z kumplami to ma to olać tak? Bo to nie jeo syn?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
Już Ci odpowiedziałam, ma sobie być i tyle. Te jego zakazy wykluczają jakiekolwiek inne zachowanie. Co do tego palenia, to dokładnie tak. O wszystkim ma wiedzieć ojciec i on ma prawo decydowac w porozumieniu ze mną jak sprawę rozwiązać. Bo np. kiedyś wujek dał dziecku karę za nieodrobienie lekcji, mimo że pytaliśmy kilka razy czy ma coś zadane, do tej kary ja dołożyłam swoją. Efekt - pół rodziny z tatą na czele wydzwaniało mowiąc że od tego ma tatę a wujek to se może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spotkaj się z ojcem dziecka
czyli dobrze zrozumiałam, że ojciec dziecka chce, żeby Twój partner mówił Tobie o problemie, a ty masz reagować? Jestes w trudnej sytuacji (ja w podobnej, ale łatwiejszej ). Może spróbuj porozmawiac z partnerem? Możesz napisac ile on ma lat? Wiesz ja jestem kobietą, a dopóki sama nie urodziałam dzieci, nie znosiłam ich i każde tzw. niegrzeczne zachowanie wkurzało mnie maksymalnie. Może wytłumacz partnerowi, ze ta sytuacja jest trudna dla was wszystkich i ze pewnie, z czasem wszystko zacznie się układać. Przede wszystkim niech nie bierze za bardzo do siebie złych zachowan dziecka, które notabene mogą sie jeszcze pogorszyć kiedy on sie do was wprowadzi - to naturalne u dziecka! A sprawy takie jak z lekacjami , może faktycznie warto na razie zostawic dla ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
Z partnerem rozmawiamy cały czas ale nie potrafimy dojść do nowych wniosków. Nie wyobrażam sobie nawet żebyśmy mieli wspólne dzieci, mimo że on mówi że by chciał. Szczerze powiedziawszy to irytują go nawet dzieci jego rodzonej siostry. Widzę że się meczy, że się stara, ale to jest silniejsze od niego. Teraz widuje się z małym tylko w weekendy, a co będzie jakbyśmy mieli wspólnie mieszkać. Przecież w takim momencie, łożąc na mieszkanie, miałby też swoje prawa i mógłby się domagać ich respektowania. Bo na dzień dzisiajszy musi ustępować, przyjeżdża do nas. Facet jest młodszy o rok, ma 31 lat. A jak sytuacja wygląda u Ciebie, bo piszesz że masz podobną a jednak łatwiejszą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spotkaj się z ojcem dziecka
mój nowy partner rozpieściłby na smierć wszystkie dzieci świata i rozumie wszystkie ich "niegrzeczności" i absolutnie nie zamierza wtrącąć się w ich wychowanie i nawet nie komentuje do mnie ani do nikogo decyzji ojca dzieci, z którymi się nie zgadza. Ale nie mieszkamy razem. Jeżeli twój partner nie przepada za dziećmi, to może faktycznie niech się nie zajmuje wychowaniem twojego syna? Musiz tylko okreslić jasno jakie prawa ma twój partner w domu, a nie względem Twojego syna. Nie możesz na przykład pozwolić, żeby syn niegrzecznie odzywał się do partnera, krótko mówiąc ustalic zasady zycia na wspólnym terytorium.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
No tak, to wydaje się proste. Zasady ustalić jest łatwo, kiedy z drugiej strony ma się dorosłą osobę. Tylko jak wytłumaczyć dziecku, że np. nie wchodzimy do pokoju i nie drzemy się wniebogłosy, kiedy wujek coś ogląda. Mówiłam mu to już 1000 razy ale on sięzapomina i czasem wpadnie, jak to dzieciak, z okrzykiem "mamo coś tam .......". I już mój facet ma szczękościsk. Ja mu zwracam uwagę, skutkuje na chwilę, w końcu facet zwraca uwage, nie działa , no to podnosimy głos i jest ryk. Nie jestem zwolennikiem bicia i wychowywania krzykiem , ale zdarza mi się wrzasnąć, ileż razy można tłumaczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spotkaj sie z ojcem syna
słuchaj w sytaucji takiej np. jak powyżej...kiedy syn ogląda w telewizji coś co go interesuje ... mów cos głosno (bez złości, np. z radością) i zagłuszaj telewizję. Dziecko musi zrozumieć (ale to trwa) gdzie leży błąd w jego zachowaniu. Poczuc empatię. Nie tylko dla ciebie czy partnera, w ogóle do ludzi. a partnerowi musisz wytłumaczyć, że gdyby dzieci od razu były takie mądre i grzeczne to ustawowa pełnoletniośc byłaby w wieku 6 lat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
Hehehe, niezły pomysł. Myślę że problem tkwi też w tym, ze partner chciałby traktowac dzieci jak równe sobie. Na zasadzie ja jestem dla ciebie miły - a ty jesteś niegrzeczny? No to już nie będę miły. I też mu tłumaczę że to tylko dzieci, że nie od razu są mądre i wszystko umieją w lot, nie od razu rozumieją zadane zadanie z matematyki, hałasują bo są dziećmi i dla nich to jest po prostu zabawa, kłamią bo tak jest i już, wyciągają kasę na drobiazgi bo tak lubią . Czy my byliśmy inni? Wydaje mi się że nie, przynajmniej ja swoje dzieciństwo wspominam podobnie. Natomiast mój facet był wychowywany w zimnym domu, musiał sięzajmować sobą i być grzeczny. Do dzisiaj ma chore relacje ze swoja matką. Czy myślicie ze psycholog rodzinny coś by tutaj pomógł. znalazłam już jednego w naszym mieście i chyba pójdę w przyszłym tygodniu. Narazie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×