Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PSEUDOFEMINISTKA

CZY CHCE ZA DUZO????

Polecane posty

Gość PSEUDOFEMINISTKA

WITAM WSZYSTKICH PANIE A TAKZE PANOW. CHCIALABYM ABY WSZYSCY SIE WYPOWIEDZIELI CO SADZA O MOIM PRZYPADKU. MIESZKAM Z MOIM NARZYCZONYM ZA GRANICA. JESTESMY RAZEM 2,5 ROKU TERAZ WE WRZESNIU MAMY SIE POBRAC.KUPILISMY DOM I ZA 2 MIESIACE SIE PRZEPROWADZAMY, NIBY MAM WSZYSTKO , ALE MARTWI MNIE FAKT ZE NASZE ZYCIE JEST PRAWIE CODZIEN TAKIE SAME. WYDAJE MI SIE ZE TO MILOSC ALE JA WIEM. RANO PRACA PRZYCHODZE Z PRACY GOTUJE OBIAD, POTEM PRZYCHODZI MOJ NARZ TROCHE PRZYTULAMY SIE PO OBIADKU POTEM TRZEBA ZALATWIC JAKIES SPRAWY, CZASAMI NIE CZASAMI ON SIEDZI PRZED KOMPUTEREM(NIE CZATUJE BO MA ZAKAZ PO POPRZEDNICH EKSESACH Z CZATERIA) JA PRZED TELEWIZOREM. POTEM IDZIEMY SPAC, CZASAMI SEKS( PAMIETAM NA POCZATKU TO AZ DRZALAM JAK MNIE DOKTYKAL A TERAZ TO NAWET CZASAMI NIE MAM OCHOTY) ALBO JA MAM A ON NIE MA, ZASYPIAMY I BUDZIMY SIE I TAK CO DZIEN. SA JESZCZE PLUSY CODZIENNIE RANO DOSTAJE BUZI NA DZIENDOBRY ZE SLOWAMI DZIENDOBRY KOCHANIE, JA NATOMIAST MOWIE DOBRANOC KOCHANIE I MAM STABILIZACJE O KTOREJ ZAWSZE MARZYLAM. ALE CZASAMI TO WSZYSTKO JEST TAKIE BEZSENSOWNE, WYDAJE MI SIE ZE MU JUZ NA MNIE NIEZALEZY, NIE PRAWI MI KOMPLEMENTOW,JAK JESTEM W PRACY TO DZWONI TYLKO JAK COS POTRZEBUJE A PRZY INNYCH DZIEWCZYNACH STAJE SIE KIMS ZUPELNIE INNYM, NIE JESTEM ZADNYM POTWOREM MAM SWOJE HUMORY DBAM OO SIEBIE CZASAMI MNIE DENRWUJE ZE NIE MAM NA NIC CZASU TYLKO TO SZARE ZYCIE . TYLKO NIE KRZYCZCIE NA MNIE ZE JESTEM ROZKAPRYSZONA KSIEZNICZKA BLAGAM O POMOC RADY I WSZYSTKO CO MOZLIWE ZEBY COS Z TYM ZROBIC A MOZE TO ZE MNA JEST COS NIE TAK? MOZE ZA DUZO WYMAGAM. MOJ BIEDNY NARZ PRACUJE PO CALYCH DNIACH A CZASEM NAWET W WEEKENDY, PLISS CZEKAM NA WASZE OPINIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miewam takie mysli
czasami wszystko wadaje mi sie bez sensu, bez celu. ale staram cieszyc sie chwila ktora mozemy spedzic razem, staramy sie czesto gdzies wychodzic, chociazby na krotki spacer aby nie siedziec tylko w domu mamy co prawda malo czasu dla siebie ale staramy sie jakos z tym podolac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ustawilas, ulozylas zycie wg. schematu ktory chcialas, to bylo dla Ciebie najwazniejsze to czemu sie teraz dziwisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PSEUDOFEMINISTKA
juz nie uzywam capsloocka. Moze i ulozylam zycie wedlug schematu ale to jest kolej rzeczy chyba ? Pewnie jakbym szalala to bym chciala miec stabilizacje sama nie wiem czego chce. Ech, nawet ostatnio sie zastanawiam czy on mnie kocha, i czy pasujemy do siebie. moze ktos napisze jak jest u niego , bo moze tylko u mnie tak jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miewam takie mysli
tez zadaje sobie takie pytania, nawet meza o to pytam a on mi odpowiada: "A ty myslisz, ze dlaczego z toba jestem? Bo Cie kocham!" oni nas kochaja ale my nie potarfimy dojrzec ich malych gestow, ze przytuli, poglaszcze po glowie, podziekuje za pyszny obiad, wyniesie smiieci, wymieni zarowke a im tak bardzo na tym zalezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem z mężem już szusty rok i czasami dopada mnie to co opisujesz. Czuję się kochana, maż naprawdę o mnie dba... Ale gdyby go zostawić samemu sobie, to każdy dzień byłby identyczny i on byłby z tym absolutnie szczęśliwy. DOpiero jak ja coś zaproponuje, to wyjdziemy gdzieś, albo porobimy coś co nie pasuje do dziennej rutyny. Ale czasami czuję się w tym bardzo samnotna i przytłoczona. Jakby całą inicjatywa zawsze musiała należeć do mnie, a mój mąż to taki pluszowy miś - gdzie się go położy, tam zostaje. Do szcześcia wystarczy mu komputer, nie potrzebuje wyjść, spotkań... czasem tylo film obejży i jest całkiem szczęśliwy. Lubi jak wszystko idzie okreśonym tokiem, bez zmian i zawirowań. Każdy dzień identyczny? A dlaczego by nie! Ale ja potrzebuję czegoś wiećej - od zwykłych spotkań, po jakieś naprawdę pokazowe zrywy. Ostatnio zaproponowałam mu, żebyśmy wyjechali na wakacje do pracy do Azji. Nawet się ucieszył na taka propozycję, dużo rozmawialiśmy o tym, fajnie było sopbie tak razem pomarzyć... Naprawdę wydawało mi sie, że doda to kolorów w naszym związku. Ale na tym się skończyło... Mąż nie podjął inicjatywy, już kręci, żeby może jechać za tok czy dwa.... W sumie ja mu podtykam pod nos oferty pracy, a on pokornie je bierze i na tym się kończy... Eh... Wiem, że nie ma co narzekać.. Przed ślubem nie było przecież jakoś szcególnie inaczej, ale chociaż byłogo stać na takie \"wielkie\" zrywy. Teraz już żadne predsięwzięcia go nie interesują. Siada przed kompem i jest szczęśliwy. Ja niby też... Ale ta szarość i monotonia czasami mnie dołują. Sorki, ze tak sie wyżalam. Ale wiecie jak to jest... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ty chyba za wiele oczekujesz nie dając sama z siebie. Jak kupujesz nowy kwiat do domu, to jeśli przestaniesz go podlewać to z czasem po prostu uschnie :-) Nie czekaj na dowody miłości z jego strony, tylko może sama z siebie spróbuj czegoś nowego. Zadzwoń pod koniec pracy i powiedz mu, że czeka obiadek i coś na \"deserek\". Właśnie wyszłaś z wanny i czekasz... albo karteczka do śniadania, że będziesz tęsknic zanim wróci... \"Podlewaj\" ten swój związek a wróci dawna namiętność jeśli i jemu przyjdzie na myśl troszkę o was zadbać. A miłość z upływem czasu przecież trochę się zmienia na spokojniejszą. Fajerwerków przez całe życie nie będzie, ale warto zadbać o to, żeby od czasu do czasu się pojawiały. A nie tylko czekać nic nie robiąc kiedy wszystko wygaśnie W filmie \"28 dni\" powiedzieli jedno bardzo mądre zdanie, które ci zacytuję \"Kup sobie zwierzątko i roślinę. Jeśli po dwóch latach zwierzę będzie żyło, a roślina nie uschnie, to dojrzałaś do związku\". Może przypomnij sobie co jakiś czas tę sentencję? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staram się.. tylko czasmai mam wrażenie,że byłby szczęśliwszy, gdyby go zostawic w spokoju. Wstać rano, przytulić, iść do pracy, wróicć, zjeść obiad pytając jak tam dzień, a potem zasiąść do komputera do samego wieczora, pocałwać na dobranoc i tyle. Powtarzać do ustranej śmierci. Ten typ tak ma - ogromnie lubi rutynę :| CHyba nie spodziewałąm się , ze aż tak bardzo. Zaczepiam go, zaczynam rozmowy, podpytuję, wysyłam smsy, wyciągam na spacery, podsówam pomysły, kupuję drobne prezenty... A mężuś zapewnia opór ;) Ostatnio po dwóch latach moich zachecań, próźb i gróźb zapisał się na zajecia sportowe - i jest z nich ogromnie zadowolony, po kazych opowiada jak doskonale się bawił. Ale tyle co się musiałam namęczyć, żeby go na nie wysłać to tylko ja wiem... I tak jest ze wszystkim, co jest bardziej pracochłonne niż wyjście na spacer. Problemem nie jest chyba jakość zwiazku, ale to, ze nie dokońca radzę sobie z samotnością. Coraz cześciej dopada mnie świadomość, że tak już będzie zawsze, że obojętnie ile sił w to włożę, mąż będzie tylko biernym biorcą. Szukam w sobie sily, żeby się z tym pogodzić,a le też odwagi, by nie tamować swoich marzeń i aspiracji jego przywiązaniem do monotoni. Jedyne czego się boję, to konsekwencji zakładu, który zrobiłam sama ze sobą. POnieważ w naszym zwiazku to ja jestem inicjatorem wszystkiego (od wyjścia na zakupy, po decyzję, że czas się pobrać xD ) stwierdizła, że w kwesti macierzyństwa, mąż musi pierwszy wykazać inicjatywę. Oboje chcielibyśmy mieć kiedyś dzieci, ale decyzja o tym, kiedy je posiadać, domyśłnie spadła na mnie :( A ja tak nie chcę! Chcę żeby to była nasza wspólna decyzja, bo dzieci będą nasze! WIęc dlaczego to ja mam decydować sama? Znowu sama! WIęc obiecałam sobie, że nie poruszę tego tematu, póki mąż sam go nie zacznie. Chcę, żeby zrobił to w jakikolwiek sposób: niech zapyta, zażartuje... cokolwiek... Ale widząc jak coraz bardziej blokuje się na wszelkie zmiany, czy inicjatywy, obawiam się, że przed 40stką nie przyjdzie mu to nawet do głowy. Eh...A może \"chcę za dużo\"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PSEUDOFEMINISTKA
do moiej poprzedniczki. Z niektorymi zdaniami sie zgodze lecz reszta nie jest sprawiedliwa. Dlaczego to ja mam tylko dbac o nasz zwiaxzek, ja go tak naucze to bedzie mu sie wydawac ze jest niewiadomo kim i mam skakac kolo niego jak malpa cyrkowa a on wielki pan i macho. A jeszcze bedzie mu sie wydawac ze skoro ja mu tak nadskakuje to musi bys super facetem i napewno moze miec kazda. naprawde to jest smutne ze moj narz mysli ze jego milosc do mnie to zarabianie kasy zebysmy wszystko mieli , nowy samochod , ipelny bag i lodowka. Jak z nim kiedys rozmawialam i powiedzialam ze mamy malo czasu dla siebie i tylko praca to powiedzial ze on to robi dla nas. I w jego odczuciu tak wlasnie okazuje mi swoja milosc. ale z samochodem czy plazma se nie pogadam i nie przytule sie. On jest tak zajety robieniem duzych rzeczy ze zapomina o tych malutkich i to calkiem za darmo. a mowia ze to kobiety sa materialistki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PSEUDOFEMINISTKA
to bylo do wiecie co ,nie do fuu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Badylek
Moim zdaniem, nie powinnaś całego życia układać na swoim facecie. A gdzie imprezy, spotkania z przyjaciółkami, zakupy? Zajęcia aerobiku, taniec towarzyski, joga... Albo chodźcie raz w tygodniu do restauracji, kina, klubu... Ewentualnie teatru, jeżeli w Waszym mieście jest takowy. Mam nadzieję, że coś pomogłam. Jak coś, to pisać na hejhop@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojej, no to powiedz mu wprost, ze jak nie zadba o samochód, to w końcu mu sie popsuje albo mu ukradną. Faceci są zupełnie inni niż my. Jak nie powiesz mu, że chcesz żeby cie przytulił, to sam za cholerę na to nie wpadnie. A niestety większość z nich ma tak, że jak już z nim jesteś (żoną, lub zamieszkałaś z nim) to praktycznie wydaje mu się, że już nie ma potrzeby się starać, bo skoro z nim jesteś, to akceptujesz go takiego jaki jest. Starał się wcześniej, żebyś powiedziała \"tak\". Teraz nie musi. Więc trzeba mu uswiadomić, że jednak musi, bo jeśli nie, to zostanie po prostu sam, albo ktoś sprzątnie mu \"zdobycz\" sprzed nosa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak przychodzą obowiązki i zwykłe zycie, badylku, to raczej nikt nie mysli o cotygodniowych wyjściach do kina, tylko o wypoczynku po pracy niestety :( ... a jak juz sie pojawią dzieci, to wogóle przechlapane, jesli chodzi o wolny czas. Wiesz autorko, u mnie wygląda to podobnie, praca, dom, obiad, komputer po pracy (uzywany przez męża w celach służbowych, lub przeze mnie w celach kafateryjnych ;) ). Potem inne obowiązki, które wynikają z mojej sytuacji rodzinnej (opieka nad kims bliskim), potem tv i spanie. A teraz jeszcze oczekujemy dziecka, z czego ogromnie sie cieszę, choc wiem, że będziemy mieli mniej czasu. Wiesz, rozumiem Twoje rozterki, choć ja sama takich nie doświadczam, podoba mi sie taki spokój i stabilizacja. Mam to szczęście, że nie musze męża namawiac na wyjścia, czy do knajpki, czy do kina, czy na zakupy albo spacer. Po prostu rzucam myśl i realizujemy pomysł. Nie robimy tego codziennie, czy co tydzień, częstotliwość \"wyjść\" jest znacznie mniejsza, niz za czasów narzeczeństwa i chodzenia ze sobą. Wtedy nie mieszkalismy razem. Dobrze radzą Ci przedmówczynie, żebyś czasem wyszła z inicjatywą - ja tak robię i nie czuję sie jakbym skakała wokół mojego pana i władcy :) Po prostu czasem 1 strona jest w tej kwestii bardziej aktywna. Tak sam z dzieckiem - to nie mąż dał hasło: \"starajmy się o dziecko\", tylko samo tak wyszło, co nie znaczy, że sie z niego nie cieszy. Mój mąż jest dość skryty, jesli chodzi o wyznawanie uczuć, wiele rzeczy obraca w żart, ale czasem daje sie przyłapać i widzę, że np. jest szczęsliwy z jakiegos powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smieszna jestes!! Dalczego TY masz dbac o zwiazek? Bo TY masz dbac bo Ci na tym zalezy a przez to dawanie i ty otrzymujesz. Jesli bedziesz miala pretensje, wymagania i oczekiwania to raz ze bedziesz sie zle czula, czekala, oczekiwala a dwa ze itak nieczego to nie zmienia. A robienie to zaproponwanie wyjazdu na weekend, turystyka, pojscie na pizze poza dom, potanczyc, a nawet zaparzyc kawe i powiedziec nietypowo choc kochanie porozmawiajmy. Wogole trudno jest z takimi osobami jak ty co maja oczekiwanai a same sa jak cieple kluchy. Wspolczuje i Tobie i Twojemu parnerowi. Typowy beznadziejny przypadek...chyba ze zmienisz sposob myslenia i wtedy to co robisz nie bedzie poswieceniem ale radoscia z mozliwoscci dzialania i robienia czegos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PSEUDOFEMINISTKA
nie uwazam sie za cieple kluchy, moze ja bym chciala zeby ktos mnie tak zaskoczyl , ja nie mowilam ze nigdy nie staralam sie go wyciagnac, owszem staralam sie ale dlaczego to zawsze musze byc ja, a on nie ma jezyka w gebie? chyba fajnie by bylo jakby bylo porowno. Cieple kluchy tylko becza a i nic nie robia a samo to ze tu napisalam po porady to jest chec i inicjatywa z mojej strony zeby cos zrobic, tylko wszystko w granicach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wredniak.
Kobiety, które tak bardzo pragną stabilizacji - zastanówcie się, czy na pewno tego chcecie! Bo z Wami może być podobnie jak z autorką. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PSEUDOFEMINISTKA
DO WREDNIAKA. jA WIEDZIALAM CZEGO CHCE ALE NIE WIEDZIALAM ZE TO TAK BEDZIE WYGLADALO, INACZEJ SOBIE TO WYOBRAZALAM, NARAWDE MAM TEGO DOSC PLAKAC MI SIE CHCE. CZY NAPRAWDE JA TYLKO TRAFILAM NA TAKIEGO CHLOPAKA CZY WSZYSCY TACY SA???? NAPRAWDE JEMU CHYBA JUZ WOGOLE NIE ZALEZY , CHYBA TYLKO NA KASIE MU ZALEZY, NAPRAWDE NIGDZIE NIE CHCE WYCHODZIC ZE MNA. BYLE ZEBY OBIAD TYLKO BYL I RESZTA TO JUZ GO NIE OBCHODZI. NAPRAWDE NIGDY NIE SADZILAM ZE BEDE MIEC TAKI PROBLEM. ZMIENIL SIE STRASZNIEJAK CZYTAM JAK DZIEWCZYNY OPOWIADAJA ZE JE CHLOPAK ZAPROSIL DO RESTAURACJI TO BECZEC MI SIE CHCE ON MNIE ANI RAZU NIE ZAPROSIL. W TAKIM MOMENCIE TO ODECHCIEWA MI SIE SLUBU I WSZYSTKIEGO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, z ty msei zgadzam ze to jest problem - takie zapatrzenie na zarabianie pieniedzy. Niby cel jest prosty - zyby sie lepiej wam zyla ale to wam, wy ulega niszczeniu. Staraj sie wiec Go wyciagac z domu tak zebyscie mogli spedzac czas razem. Rob to czesto, nawet kilka razy w tygodniu. Skoro zarabia to stac was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×