Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ona 30

Miłość kontra codzienność

Polecane posty

Gość Ona 30

Witam Muszę się dzisiaj po prostu wygadać, gdybym była wierząca poszłabym do kościoła. Sytuacja banalna, jestem mężatką, średnio nam się układa. I dlatego pojawił się ten trzeci. Bardzo głębokie szczere uczucie, czułam z nim niemalże jedność, tyle nas łączyło. Ale poczucie obowiązku i odpowiedzialności spowodowało, że dzisiaj powiedziałam koniec. Bo czuję, że za tydzień, za dwa, nie będę potrafiła być z dala od niego. Wiem, że nie ma innego wyjścia, ale czy to musi ta strasznie boleć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mp.neostrada.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwfw
ja nie dość że niezbyt wierząca, to jeszcze cyniczna więc powiem ci że miłość to złudzenie, gra chemii w reakcji na jakąś osobę, myląca nasz mózg (choć w umyśle chwilami tak realna) więc tak naprawdę nie wiesz czy ta druga osoba jest kimś dla ciebie czy tylko z subiektywnych powodów ty tak silnie na jakiegoś człowieka zareagowałaś... innymi słowy, jak to mądrość ludowa głosi, "czar (nieraz) pryska" a rzeczywistość skrzeczy więc słusznie jest postępować jak ty teraz, kierując się ROZSĄDKIEM!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mężatka
No to prawda miłośc to chemia, na początku kiedy spotykasz tę ,,swoja połówke pomarańczy'' myslisz że to ten, ten wysniony etc. Masz rózowe okulary jestes zakochana a z biegiem lat kiedy w zycie codzienne wkrada sie rutyna, monotonia dnia codziennego czegos ci brak. Brak tych uniesien, brak tej iskry , błysku zachwytu w oczach ukochanego. No cóż życie nie zawsze jest takie kolorowe jakbyśmy tego chceli, ale myślę że zawsze mozna coś zmienić to tylko od nas samych zależy. Wiem coś o tym jestem mężatką z naprawdę wielkim stażem i choć w moim małżeństwie nie zawsze jst tak kolorowo to wiem że nie zamieniłabym mojego męża na innego, nawet takiego który przynosiłby mi codziennie śniadanie do łózka i spełaniałby moje chwilowe zachcianki. Dlaczego bo wiem, że i to pewnie by mi się po jakims czasie znudziło a tak to zawsze istnieje mozliwość że sam mnie zaskoczy czułym niespodziewanym gestem, czy romantyczna kolacją. Mój mąż to realista ja idealista ale dopełniamy się jak puzlle;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwfw
🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona 30
fwfwfw- wielkie dzięki. Też sobie tak tłumaczę, że to moja tęsknota za "czymś" była napędem chemii. Tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja i jej muszę się trzymać. też mężatka- muszę to odnaleźć. chyba zapiszę sobie twój post i będę do niego wracać w gorszych chwilach. Dzięki jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabr
Nie przejmuj sie tak bardzo. Z mydła nie jest to sie nie wymydli. Tylko zmieniaj często kochanków, żeby sie za bardzo nie uzależnić od jednego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tamittt
nie zgadzam sie z tym znam pary, które pielegnuja Miłosc i codziennosc niz z niej nie uszczkneła :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli w małżeństwie się Wam nie układa, ale chcesz to naprawić (oboje powinniście chcieć - a jak nie, to się rostać), to nie powinnaś wdawać się w przelotny romans. To tak, jakbyś się samookaleczała (tylko uczuciowo). :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×