Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MargolciaWiek20

Ataki obżarstwa-bardzo proszę o radę !

Polecane posty

Gość MargolciaWiek20

Wiatam. Mam 20 lat, lecz nie cieszę się życiem.Od roku próbuję tracić 8 kg, więc od roku staram się być na diecie. Problem w tym, że po jakimś czasie diety mam napasy obżarstwa. To już trwa ponad rok ;( Jestem załamana, często płaczę i mam straszne myśli o sobie. Staram się jeść minimum 1200-1400 kcal dziennie, nie jeść słodyczy.Nie wiem skąd te napady, nie wiem co mam robić, poprostu jestem załamana. Przestałam dbać o siebie, wręcz się siebie wstydzę. Osttnio chyba jeszcze przytyłam ;( Bardzo proszę o radę, naprawdę bardzo, boję się, że w końcu to się źle skończy, prawie już miałam myśli samobójcze. Myślę sobie, gdybym skończyła z dietą, może jadłabym więcej łącznie ze słodyczami, ale może skończyłyby się napady. Próbowałam, ale gdy jadłam słodycze miałam przed oczami siebie jako grubaskę, chyba nie mogę tak jeśli, tak panicznie boję się przytyć i być przy tuszy. Tylko z drugiej stony co z tego, że średnio przez 5 dni nie jem słodyczy jak i tak najczęciej w weekendy pochłaniam ogromne ilosci jedzenia, głównie słodyczy. Tyle razy łudziłam się, że to ostani raz, że następnym razem zacisne zęby i to się nie powtórzy, ale to jest chyba silniejsze, to chyba organizm "walczy" o uzypełnienie strat kalorycznych + psychika i organizm domagają się słodyczy. Tego się domylam, a może się mylę ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xXXXXXXxxara
moja rada - w takich chwilach, kiedy nachodzi cię chętka na słodycze rób coś co Cię zajmie i nie będziesz o tym myśleć np. wychodź na długie spacery, spotykaj się z kupelkami itp. ja przy diecie zawsze cały czas gdziesz łażę, inaczej siedząc w domu przed tv zawsze ulegam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MargolciaWiek20
Wiem, wiem, tylko albo muszę się uczyć(i siedzieś w domu), allbo nie mam z kim wyjść. Poza tym w naszym miasteczku nawet zabardzo nie ma gdzie wyjść :( Najgorsze jest to, że zdarza się, że nawet poza domem nieustannie myślę o jdzeniu ;( W każdym razie dziękuję za odpowiedź, pozdrwiem i zyczę sukceów :) Może ktoś jeszcze napisze ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość El Ninho
Staraj sie jeść zgodnie z zapotrzebowaniem. Diety + wysiłek umysłowy bądź fizyczny to gwóźdź do trumny, są gwarantem napadu w 100%. A jak chcesz schudnąć to tylko w okresie, w którym nie musisz się uczyć. I nie 1200-1400kcal a 1700-1800!!! Może pomoże Tobie też fakt, że jedząc słodkie i mieszcząc się w dziennym zapotrzebowaniu nie przytyjesz. Ja męczę się z napadami 8 lat, raz było gorzej, raz lepiej, zatem wiem coś na ten temat. Wiem, że najgorzej jest niedojadać, bo później przychodzą mega napady. Ale z drugiej strony nasze myśli na temat jedzenia są "wypaczone" i boimy się go. Jednak musimy się jakoś przezwyciężyć, bo bez normalnego odżywiania się nie ma normalnego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mnie najlepszym lekarstwem na ciagle myslenie o jedzeniu i napady obzarstwa jest: pozywne, zdrowe i racjonalne odzywianie. ogolne zasady mniej wiecej jak dieta south beach, ale nie stosuje tego co do joty. staram sie w ogole nie jesc potraw macznych - one zbyt szybko przechodza przez uklad trawienny i powoduje szybkie poczucie glodu. jezeli to z maki pelnoziarnistej. trzeba zjesc porzadne sniadanie, bo jak nie, to od rana beda chodzic za toba batoniki i ciasteczka ;) tak wiec np. jajko, pajda razowca z serem i wedlina, cos co bardzo lubisz. sniadania typu zupka mleczna albo jogurcik to od razu gwozdz do trumny - szybko zachce ci sie jesc. potem gdzies tam bedzie pora na nastepny posilek - moze bedzie to cos cieplego, moze jakas salatka, moze kanapki, ale w miedzyczasie jak cie najdzie glod, to nie ciacho, ale np. kawalek sera, jogurt naturalny, orzeszki. staraj sie jesc tak, zeby bylo jak najwiecej bialka (nabial, chude mieso i ryby) i warzyw (chocby i mrozonych), wtedy organizm bedzie stale zajety trawieniem zdrowych rzeczy i nie bedzie szukal zajecia w postaci batonika itp. i wszystko musi byc smacznie doprawione - wtedy udaje sie zjesc mniej, bo mozg sobie pomalu \"gryzie\" i kontemluje jakie to pyszne, podczas, gdy jawego zarcia trzeba zjesc fure, zanim mozg cokolwiek zanotuje ;) nie jedz pseudo obiadow typu nalesniki, kluski, racuchy, pierogi - tym sie napchasz, ale szybko wroci poczucie glodu, a kluchy pojda wprost na tluszcz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jesteś jedyna -
Margolcia, ataki obżarstwa dotyczą ostatnio naprawdę wielu dziewczyn. tylko nikt się nie przyznaje, bo głupio... polecam dietę Montignaca albo South Beach. ich skuteczność tkwi w tym, że po prostu regulują apetyt. jesz, co chcesz, ale z czasem odkrywasz, że właściwe nie musisz jeść dużo. nie ograniczasz się, cały czas jesteś najedzona. ureguluje się Twoje poczucie głodu i nasycenia. no i schudniesz:-) wolno ale skutecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MargolciaWiek20
Hej. Dziekuję Wam. Chyba z jakąś konkretną dietą to nie wypali, bo nie bardzo mam czas i możliwość jedzenia "pod zasady" co do sładników.Ogólnie wiem co się powinno jeść, czego unikać.Tak mnie zdołowały te napady, że postanowiłam rzucić w ch****e tą całą dietę i jeść na co mam ochotę. To dlatego, że w czasie napdów jem słodycze bez opamiętania ;(, więc może gdybym miała na codzień do nich "dostęp" organizm i psychika "nie dążyłyby" do nich, ale nie mogłam tak. Przstraszyłam się, że wtedy będę opychać się nimi codziennie. Kiedyś w pewnym programie o bulimii specjalistka powiedziała, że podczas napadu bulimicznego chorzy jedzą głównie tłuszcze i cukry proste, ja mam to samo. Tylko dlaczego ? Wtedy nie mam ochoty na żadne owoce i lekkie rzeczy, chcociaż wiem, że to byłoby właściwsze. Wczoraj znów płakałam, bardzo. Rodzice znów mysleli, że to przez szkołę, a ja tak bardzo się wstydzę swojego problemu. Wczoraj objadłam się, zwymiotowałam i znów się objadłam :( wiem, ze wymioty to prosta droga do bulimii, ale czułam, że zaprzepaściłam całe pięć dni diety, chciałam się "oczyćsić" i znów jeść "po swojemu". Nie mogłam.Najgorsze, że objadam się "ciągami", więc dziś od rana też ;( To takie ponizające dla mnie słyszeć jak przytyłam, od rodziny i znajomych. To takie upokażające wyjść do sklepu po masę słodyczy, przyjść i zjeść wszytko naraz. A to wszystko w ukryciu. Chyba zapadłabym się pod ziemię gdyby mnie ktoś nakrył. Po każdym napadzie przychodzą niewyobrażalne wyrzuty sumienia, ale w końcu zrozumiałam, że to jest siniejsze ode mnie. Jeśli wiecie jak temu zaradzić, błgam o więcej rad. Jestem tak zdeperowana i załamana, jestem sama z tym problemem(chyba problem to mało powiedziane). To mój cichy, osobisty dramat. może ktoś pomysli, że przesadzam, ale mna od roku rządzi jedzenie. nie panuję nad tym, co mnie tak panicznie przraża. Chyba jestm perfekcjonistką, chcę mieć wszysko pod kontrolą, planować i przewidywać, a tego nie mogę ;( Pamiam jak bylo kiedyś, byłam bardzo szczupła. Ale wtedy jakoś miałam mniejszy apetyt. Jadłam wszystko na co miałam ochotę, chałwa, chipsy, chrupki, co tylko chciałam, ale wtedy potrafiłam przestać, wyczuć moment, gdy już mam dość. Teraz pewnie zjadłabym o wile, wiele więcej. Może gdybym zliwkwidowała zakazy byłoby lepiej... Boję się każdego dnia, że znów się najem do granic, że będę jeść bez opamietania przez cały dzień a na wieczór pomyslę : "To już napewno ostani raz", ale to wraca a ja już tracę siłę. Diękuję jeszcze raz i życzę sukcesów. Proszę, piszcie, może wspólnie znajdziemy najlepsze rozwiazanie.Ściskam i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem Cie, mam identycznie... wszystko co piszesz , czytam jakbym ja to napisała. nie umiem pomoc. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej lemonkowa. Nie pamiętam na jakim topicu, ale mysmy się już kiedyś spotkały. Nie pamiętam jaki miałam nick :P Niestety mamy książkowe objaway, to chyba cos w podobie kompulsów. Może trzeba sie przełamać i jeść na codzień \"bez blokad\". Może warto sobie zaufać, że organizm to jakoś sam ureguluje. Przecież dobrze wiemy, że nasze starania idą na martne przez obżarstwo + znaczne poogrszenie samopoczucia :( Czuję jak iebie krzywdzę onjadając się, to takie nienaturalne dla organizmu, poniżające dla nas. Jeśli ktoś z tego wyszedł, prosze o wpis. Może pomóc wielu osobom. Wiem, ze to trudne, ale nie wolno wymiotować, poprostu ! Lepiej to strawić i zapomniec, niż wymiotować. Wtedy nic, tylko czekać na \"powtórkę z rozrywki\" :/ Pozdrawiam i życzę duuużo siły. PS.Nigdy bym nie przypuszczała, że pokarm cos tak naturalnego i noralnego może tak niszczyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3maj sie dzielnie! ja jutro (jak dobrze pojdzie) zalicze tydzien bez obzarstwa:) nie ma to jak maly sukces:) pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Winogronko. Czy możesz napisać jak Ty z tym walczysz ? Jadasz noramnie, bez liczenia kcal ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co tam
u ciebie slychac margolciu? schudlas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolcia pewnie gdzies zre ju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale to katherina jest autorka
wiec zapytaj ja, gdzies tu jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kakameme
Też powoli zaczynam się objadać...najgorzej jak gdzieś wyjde. Jem wtedy lody, czekoladki... Zdarza się to dwa razy w tyg najczęściej pod rząd. Od trzech tyg tak mam bo zaczęłam jeść słodycze (wcześniej jadłam mniej niz 1000kcal a teraz jem 1100-1300max ze słodyczami). Ale ćwiczę codziennie pół godziny z płytą SHAPe (polecamm!!!) i jeżdżę od tygodnia do szkoły i ze szkoły rowerem po 25min. Tak więc napewno może pomóc ruch. Jak wpadniesz w codzienne ćwiczenia to będziesz miała wyrzuty, że nie ćwiczyłaś... A i kupiłam sobie dzisiaj czekolade 99% Lindt (9zł) i jak będę miała ogromniastą ochote na coś słodkiego to zjem to. Jest paskudne i żugać się po tym chce. Jak to zjesz to nie ma mowy o jeszcze albo o innych słodyczach. Czekoladki sąmaluśkie a jedna daje porządnego kopa. Naukowo udowodnili że jak jeszjedną kostke dziennie 99%czeko to nie tyjesz i wychodzisz z deprechy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kakameme
A i MARGOLCIAWIEK20 nie załamuj sie tak. Jesteś ciągle smutna bo nie jesz, przynajmniej ja tak mam. Ale powiedziałam sobie że dosyć z tym. Odchudzałam się bo myślałam, że chłopaki lubią chude. Gówno z tego wyszło, tylko to, że teraz mam BMI 17,1 a wole nie wiedzieć jaką mam przemianę materii. W szkole nie dam rady chodzić przez cały dzień. Tak więc uwierz mi nie warto, chyba że masz nadwage, ale jedyny lek na to, to ruch codziennie. Liczę kalorie i otarłam się o anoreksje, ale bez wymiotów.To dziwne, bo jak jestem najedzona to jestem zupełnie inna osobą - weselsza, zabawniejsza, nagle taka dusza towarzystwa. Może z Tobą tez tak jest? Zacznij jeść regularnie i w razie napadu to jedz musli Nestle fitness i popijaj wodą. Kalorii mniej a tak się zapchasz, że nie wstaniesz :). I pamiętaj, że po twojej śmierci ludzie będą myśleć np." lubiła topole, malowała paznokcie u stóp na bordo...", a nie: "była gruba, nie mogła utrzymać diety". Nie nie. Ja powoli z tego wychodzę, więc jak chcesz, to Ci pomogę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×