Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zdziwiony mąż

Mam problem z żoną

Polecane posty

Gość Zdziwiony mąż

Nie wiem, pomyślicie, że prowokacja, ale moja żona codziennie przed snem czyta sobie Brzechwę. Powiecie, że to nic takiego, ale ona jest dobrze po 40-tce. zaśmiewa się, chce minie wciągać w jakieś wierszyki. Nie wiem co mam myśleć :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdziwiony mąż
A tak w ogóle to żona ma na imię Romek ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _polonistka_
co w tym dziwnego? i w czym problem widzisz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdziwiony mąż
Giertych może? Zwolennikiem nie jestem :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdziwiony mąż
Polonistko, sądzisz, że to może być sympatyczne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce kasy jak lodu
ale jaki tu problem...brzechwa jest git :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdziwiony mąż
To jakaś moda na Brzechwę przyszła. Nowego wieszcza mamy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nauka
Stąd nauka jest dla żuka- żuk za żonę żuka szuka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość //////
a to feler westchną seler

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _polonistka_
Dla mnie nic w tym dziwnego, za to Ty mnie zadziwiasz:o Uważasz ze cos nie w porządku z Twoja zona tylko dlatego, że lubi czytać?? Ja czytam też i zdarza mi się zerknąć na ksiązki dla dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce kasy jak lodu
mezy ...a macie dzieci??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fajna ta twoja żona
Kwoka Proszę pana, pewna kwoka Traktowała świat z wysoka I mówiła z przekonaniem: "Grunt to dobre wychowanie!" Zaprosiła raz więc gości, By nauczyć ich grzeczności. Pierwszy osioł wszedł, lecz przy tym W progu garnek stłukł kopytem. Kwoka wielki krzyk podniosła: "Widział kto takiego osła?!" Przyszła krowa. Tuż za progiem Zbiła szybę lewym rogiem. Kwoka gniewna i surowa Zawołała: "A to krowa!" Przyszła świnia prosto z błota. Kwoka złości się i miota: "Co też pani tu wyczynia? Tak nabłocić! A to świnia!" Przyszedł baran. Chciał na grzędzie Siąść cichutko w drugim rzędzie, Grzęda pękła. Kwoka wściekła Coś o łbie baranim rzekła I dodała: "Próżne słowa, Takich nikt już nie wychowa, Trudno... Wszyscy się wynoście!" No i poszli sobie goście. Czy ta kwoka, proszę pana, Była dobrze wychowana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fajna ta twoja żona
ten tez jest fajny Magik Gdy na zachód z Sandomierza Iść przez dwa i pół pacierza, Widać drogę, która zmierza Wprost do Dwikóz. Tam przed laty Żył Fikusów ród bogaty, Co wyrabiał dzwony z brzozy, A z konopi plótł powrozy I rozsławił tym Dwikozy. Tam, na samym skraju Dwikóz, Mieszkał ongi magik Fikus, Zwany Łysoń, trojga imion: Bonifacy - Filip - Tymon. Magik Tymon Fikus z Dwikóz Co dzień inny robił psikus. Raz, gdy wracał z Sandomierza, Przeistoczył w oset jeża, A gdy szedł do Zawichostu, Wziął i zrobił jeża z ostu. Sypał w gąsior piasek miałki, A wylewał - sztof gorzałki. Innym razem wziął koguta, Schował w kieszeń do surduta. A po chwili - zręcznie nader - Wody wylał z niej pięć wiader. Raz, gdy ujrzał muzykusa, Dał przez cały rynek susa I do warg przytknąwszy dłonie Grał jak gdyby na puzonie, Na klarnecie grał po troszku I na flecie, i na rożku, I nie wiedział nikt już z Dwikóz, Czy gra Fikus, czy muzykus. Już nie będę mówił o tem, Jak udawał, że jest kotem, I jak w psasię z,ienił potem; Jak połykał kalosz stary, A wypluwał okulary; Jak ne lewej dłoni wsparty Jedną z nóg tasował karty; Jak wyjmował z ucha wróbla I zamieniał wróbla w rubla; Jak hodował ryby w szafie, Bo ja sam to też potrafię! Ale wreszcie przebrał miarę: Spotkał dwie babiny stare I przemienił je w dziewczęta; Jedną wydał za rejenta, Z drugą stanął w Zawichoście I wyswatał ją staroście. Gdy nadeszła więc niedziela, Wyprawiono dwa wesela, A że było to przedpoście - Siedem dni weselni goście Ucztowa w Zawichoście. Lecz Juź rankiem przy niedzieli Całą sztuczkę diabli wzięli: Prysły młodych żon powaby, A zostały stare baby, Obie krzywe, obie siwe I okropnie gadatliwe. Wściekł się rejent, wściekł starosta, Ale sprawa nie jest prosta, Bo gdy ksiądz połączy ślubem Luba musi zostać z lubym. Poszły skargi na Fikusa, Skrył się Fikus do lamusa, Gdyż z powodu jego sztuczek W Sandomierskiem powstał huczek I już pleban oburzony Chciał potępić go z ambony. Uderzywszy więc w pokorę, Fikus wybrał się wieczorem Na plebanię i ze skruchą Drapał się to w nos, to w ucho. Ksiądz rzekł wreszcie: "Dobra nasza. Moja kasza, twoja flasza, Rozegramy to w mariasza? Fikus szybko rozdał karfy, A że bał się nie na żarty, Przegrał tyle, ile trzeba, Zeby dostać się do nieba. Wziąwszy tedy rozbrat z grzechem, Fikus rad pożegnał klechę, Uśmiechnięty dosiadł konia, Kłusem puścił się przez błonia I wołając: "Znaj Łysonia! Hokus-pokus, fikus pikus!" - Pocwałował wprost do Dwikóz. Wszedł do domu, staje, patrzy - "Co to? Kto to?" - rzekł pobladłszy. Podszedł bliżej - tak, to one, Dwie staruchy nastroszone, Starościna z rejentową Zabawiają się rozmową. Fikus groźnie spojrzał na nie: "Cóż to znaczy, moje panie?" "Co to znaczy? Nic nie znaczy, Ot, nie mogło być inaczej. Wypędzili nas mężowie, No i dobrze, i na zdrowie! Odstawili nas tu koczem, Gadać teraz nie ma o czem." Tymon Fikus zbladł ze złości: "Ależ bies mi nasłał gości! Po co? Na co? Jakim prawem? Rozstaniemy się niebawem!" I potrząsnął już rękawem, Aby zakląć baby w żaby, Ale rozmach wziął za słaby; Chciał przemienić je w dwie miotły, Lecz mu palce się zaplotły; Zebrał w sobie cały zapał I wysilał się, i sapał, By je zmienić w łyżki stare, W białe myszki, w kapców parę, W dwie marchewki, w dwa rogale, Lecz mu jakoś nie szło wcale. Tupał, klaskał, bił się w łydki. Klął pod nosem w sposób brzydki, Wreszcie krzyczeć jął jak dzikus: "Hokus-pokus, fikus-pikus!" A staruchy zeń szydziły: "Cóż to, kumie? Zbrakło siły? Kum czarować już nie umie? Z kumem już niedobrze, kumie!" Poszły potem do spiżarki, Wyciągnęły słoje, garnki, Polędwice i półgęski. Choć to przecie przysmak męski. Jadły sobie do wieczora Pociągając miód z gąsiora, Obie krzywe, obie siwe I okropnie gadatliwe. Fikus patrzał z gniewu siny, Wycierając pot z łysiny. Stał na głowie pół godziny, Do pomocy wziął koguta, Sypał proso do surduta, Szukał zaklęć w księdze grubej, Coraz nowe robił próby, Wreszcie zgrzytnął, gwizdnął, cmoknął I wyskoczył w mrok przez okno. Co z nim stało się - nikt nie wie. Był podobno w Sochaczewie, Ktoś go widział, jak w Piotrkowie Na jarmarku stał na głowie, Potem zjawił się w Prabutach I udawał tam koguta. Inni mówią, że w Jaworze Zjadał szkło i łykał noże, A znów inni, że w Będzinie Popisywał się na linie. Gdzie jest praiwda - nie wiem. Tu się Kończą wieści o Fikusie. Jeśli jeszcze coś usłyszę, Zaraz dalszy ciąg dopiszę. Może wierszem, może prozą, I przekażę wnet Dwikozom. Niech w archiwach to zachowa Miejska Rada Narodowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fajna ta twoja żona
c.d. bo obcięło Popisywał się na linie. Gdzie jest praiwda - nie wiem. Tu się Kończą wieści o Fikusie. Jeśli jeszcze coś usłyszę, Zaraz dalszy ciąg dopiszę. Może wierszem, może prozą, I przekażę wnet Dwikozom. Niech w archiwach to zachowa Miejska Rada Narodowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdziwiony mąż
Myślałem, że to coś nie tenteges. Mamy dorosłego syna. Ale żeby TYLKO rzechwę czytać?!! Opamiętajcie się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slimaczek
Może Twoja żona ma za dużo czasu i nie wie co z nim zrobić a moze cofa się w rozwoju. Owszem dzieciom można poczytać ale sama powinna zainteresować sie czymś dla dorosłych. Najlepiej niech idzie do psychologa bo czy to nie zboczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce kasy jak lodu
no bo tak sobie pomyslalam ze jakbyscie byli mlodziutkim malzenstwem to ona moglaby w ten sposob podswiadomie wyrazac swoj budzacy sie instynkt macierzynski...ale jak juz macie doroslego to widac poprosty ja to rozluznia i bawi i nie ma wtym nic zlego dopoki nie przerodzi sie to w obsesje :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdziwiony mąż
Jej może wnuki już bawić. Kuzyn czasem zostawia u nas swoją 6-letnią córeczkę, wtedy żona czyta jej przed snem również Brzechwę. Dziecko zasypia, chce gasić światło, a żona prosi, żeby jeszcze jeden przeczytać:o A sama boki zrywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdziwiony mąż
-----> do Fajna ta twoja żona. Nie uwierzysz, ale przeczytałem cały ten durny wiersz. Może pozwolę żonie na głos poczytać? Ona tak się rwie :D Jest w tym jednak trochę talentu... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozbawiło mnie
A ten wiersz czytała ci twoja żona Baran Przyszedł baran do barana I powiada: "Proszę pana, Nogi bolą mnie od rana, Pan mnie weźmie na barana." Baran tylko głową kręci: "Nosić pana nie mam chęci, Ale znam pewnego wilka, Który nosił razy kilka." Trwoga padła na barany: "Dobrze pomyśl, mój kochany, Wiesz, co było swego czasu? Nie wywołuj wilka z lasu!" Baran słysząc to zbaraniał, Baran dłużej się nie wzbraniał, I - choć rzecz to niesłychana - Wziął barana na barana. Fajny prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okkkoe
hehe ale masz problem martwić mógłbyś się gdyby twoja żona czytała do poduszki Mein Kampf czy dzieła Lenina ale wierszyki Jana Brzechwy? W czym rzecz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdziwiony mąż
Nie wchodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×