Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wartosc

jak to u was jest z waszym poczuciem wartosci

Polecane posty

Gość wartosc

Od zawsze mialam kompleks nizszosci swojej urody stad tez jak podejrzewam wziela sie zazdrosc o kazdego chlopa z ktorym bylam czy jestem . Ale jestem podobno ladna kobieta , wiec dlaczego? potrafie byc zazdrosna o kazda paskude wokol mnie , to jest chore ale to siedzi we mnie . doradzcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a łyżka na to_
na to nie ma rady. musisz po prostu przestać być taka zazdrosna i zaborcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wartosc
a jak to jest u ciebie>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaarolinaaa
ja tez jestem zazdrosna o kazdą dziwczyne z którą rozmawia mój chłopak...nawet o taką brzybule..!! nie wiem czemu ale tak mam od kad pamiętam! i wtedy jeszcze nasuwa mi sie taka mysl jak on gada z innymi dziewczynami ze on sobie mysli ze one są ładniejsze ode mnie i wogle sa spox!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaarolinaaa
mysle sobie ze on mysli..ale to dopiero laska a nie to co ja!! nie cche tak myslec ale nic nie moge z tym zrobic kolezanki mi mówią ze ja nie wierze w siebie i zebym to zmeniła bo wcale nie jest tak jak mysle...ale ja juz sama nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wartosc
dokladnie tak mam , probuje z tym walczyc ale nie udaje mi sie z tego powodu zabronilam mojemu facetowi wychodzic na piwo z kolegami a to jest juz bardzo chore on swiata po za mna nie widzi jestem dla niego wazna i to za malo dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wartosc
to mi niszczy zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość auaaaaa
zazdrość jest chora i do niczego dobrego nie prowadzi... fakt, że najbardziej zazdrośni są ludzie o niskim poczuciu wartości, ale jaki problem ja się zapytowywuję?? trzeba zacząć się cenić i budiet git:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaarolinaaa
nom.!! ja swojego chłopaka sie poprostu tak dyskretnie zapytaląm co o mnie mysli a on ze przeciez jakbym mu sie nie podobała to on by ze mną nie był w wogle..!! ale nie wiem czemu zawsze nachodzi mnie taka mysl ze o sobie myasli< o tamta to dopiero laska i jaka ładna> albo np jak patrzą sie na mnie jacyś chłopacy to tez sobie mysle ze pewnie sobie pomysleli o mnie zle!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wartosc
ok ale skad to sie bierze z dziecinstwa, zle nas uksztaltowali rodzice? no dlaczego tak jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaaaaaaarolina
nie wiem..ja tak mam chyba odkąd zaczełam sie odlądać za chłopakami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość auaaaaa
nie mam pojęcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wartosc
moze sie ktos jeszcze wypowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coś w tym jest....
miałam standardowe niskie poczucie własnej wartości. Chłopaka nie miałam do 24 roku życia mimo iż jestem ładna, inteligentna itp. czyli mieszczę się w średniej pożądania przeciętnego mężczyzny. Wtedy jeszcze nie wiedziałam nic o "grach i gierkach" jakie prowadząze sobą obie płcie. Powiedziałabym wręcz, że w sprawach damsko-męskich byłam jak oswojony szympans, wychowanek ZOO w dzunglii. Znaczy totalnie w plecy. Dość, że zauroczył mnie mężczyzna, którego nie zniechęciły nieokrzesane maniery i kolce tu i ówdzie. Oczy porosły mi łuską, serce trzepotało jak rybka na patelni i popłynęłam. Zatopiłam się w tę miłość totalnie i z wdziękiem, pogrzebałam "stare życie" ( w tym starzy przyjaciele w odstawkę, ksiązki w odstawkę, zainteresowania j.w.,.... jak ja u licha studia zdałam?!). Po półtora roku się rozstaliśmy, a konkretnie on nie chciał nic robić z naszymi problemami, mi kolce wyszły jak z Wolverina (jak to się pisze?!) i wszystko spokojnie i z klasą ("no przecież nie będziemy robić scen przy znajomych!") sięrozpirzyło w pizdu. No i zaczął się dla mnie czas zawalonego życia, nic mnie nie cieszyło, wszystko dołowało. Chciałam wrócić, ale nawet nie umieliśmy o tym pogadać. No ale do rzeczy, czyli do poczucia wartości. Zredukowało mi się do zera, po czym zawisło i jak nurkujący perkoz poleciało na łeb na szyję za sprawą naszego łóżkowego powrotu. Nie dość, że byłam zerem, bo mnie rzucił, to jeszcze zostałam szmatą, bo seksiłam się z nim jak Julia z Romeem (jak nie patrzył to łzy mi potrafiły polecieć). No ale cóż, miłość jest ślepa, niewinna i ciężkostrawna. Moje trawienie tej sytuacji trwało półtora roku. W tak zwanym międzyczasie moje kochanie zaprosiło mnie/uwodziło/nakłaniało/brało w progu nie pytając o zgodę, seksiło w każdym razie. A ja jak to durne ciele nadal po uszy zakochana, nadal z łuskami na oczach płakałam, nazywałam się szmatą i oczywiście chodziłam z nim do łóżka. Aż przyszła kryska na matyska. Poznałam innego, z którym byłam dość przelotnie, ale który pokazał mi jak wygląda mężczyzna w praktyce. Kroczek po kroczku wychodziłam. No i wyszłam. Łuski spadły z oczu - zobaczyłam dupka żerującego na naiwności, serce przestało się rzucać - dla takiego skończonego egoisty nie warto było, narodziłam się ponownie... jak Wenus z piany. Już nie szmata, nie ofiata, ale pewna siebie kobieta. Trwało to niemal 2 lata, ale żyję, jestem dla siebie, nie dla niego, czy kogokolwiek innego. Jestem silna. Na tego gnoja patrzeć nie mogę. Moje poczucie wartości? Wysoko, oj, wysoko. Zaczęłam chwasta olewać to zaczął popełniać będy i pojawiły się skazy na jego wizerunku. A to zagadywał, a to popisywał się dziewczyną, a to wmawiał mi, że go kocham. Droga przez mękę, kamieniołomy. Ale opłacało się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do coś w tym jest....
ale nie zawsze drugi facet jest sposobem na to, aby wzrosło poczucie wartości u kobiety...u Ciebie była specyficzna sytuacja, bo z tego co rozumiem, to ten poprzedni facet był odpowiedzialny za niską samoocenę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coś w tym jest....
nie do końca zrozumiałaś Ja od zawsze miałam za niską (wysokie wymagania rodziców), potem osiągnęłam dno, a potem od dna się odbiłam. Z drugim facetem nie jestem, byłam b. krótko. Przy okazji leczenia się z pierwszego faceta wyleczyłam się z niskiepog poczucia w.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do coś w tym jest....
teraz już rozumiem jak to dokładnie było fajnie, że nie masz już takich problemów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie widzę tu kompleksu niższej wartości, a wprost przeciwnie. :O Jako dowód wklejam (z tej wypowiedzi): \">>>jestem podobno ladna kobieta , wiec dlaczego? potrafie byc zazdrosna o kazda paskude wokol mnie...\" Pozazdrościć samozadowolenia. Ty się chyba chwalisz, nie żalisz. Nie cierpię takiej dwulicowości. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahahaaa
takatamsobie -- trafna uwaga. rzeczywiście :D autorko jak się zastanowisz to pewnie zrozumiesz. ty masz wysoką samoocenę, i nie możesz znieść, że twój facet w ogole spogląda na inne bo ty byś go chciała TYLKOdla siebie, a najlepiej w pudełku :) pocieszę cię że 90 % dziewczyn tak ma i nie ma to związku z poczuciem (niskim) wartości. z czym innym raczej. z tym że chcesz mieć na niego wyłączność seksualną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahahaaa
a "kompleks urody " o jakim piszesz to nic innego jak dążenie do perfekcji, żeby było leeeeepieeej niż jest - też cię pocieszę że 90% kobiet tak ma :D nie martw się więc !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×