Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marchewa_________

Zycie po smierci osoby bliskiej- to nie zycie..

Polecane posty

Gość marchewa_________

dzisiaj mnie dopadl dol, tzn on sie dosc dlugo utrzymuje,ale nie widac tego po mnie ,bo staram sie zyc normalnie ,ale od smierci mamy nic doslownie juz nie jest takie jakie powinno.Czuje ,ze teraz dopiero widac jak czlowiek cierpi, gdy straci kogos bliskiego, to jest jakis koszmar.Owszem odczuwa sie jakies tam radosci , nadzieje itp,ale w tle , w poswiadomosci zyje ten koszmar z lat.Chodzi doslownie jak cien i powoduje,ze cos ,co mialo miejsce iks lat temu jest ze mna caly czas. Jakby to sie wydarzylo wczoraj.To nie byla smierc kogos bliskiego, to byla smierc tej osoby wraz z wymarciem wszystkiego,co bylo wczesniej.Cokolwiek w zyciu sie teraz dzieje jest jakby beznadziejne, bez sensu. Chodzi sie do pracy, jest sie z osoba, ktora sie kocha, ma sie plany ,ale to wszystko jest osnute jakas czarna chmura.Wlasciwie , mam wrazenie,ze to wszystko sen.Koszmary nocne, codziennie myslenie o tym,co sie wydarzylo, cofanie sie do wydarzen.Jak dlugo tak mozna??? Jak sie z tego wyleczyc? czasem mysle kiedy nadejdzie dzien, gdy mi przyjdzie stawic czola smierci.Tak jakbym czekala na nia, chcociaz tego nie chce. Jak ludzie sobie radza z tym to ja nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykro mi :( niestety z tym faktem trzeba zyc dalej.i jest to chya najciezsza rzecz.......byl kiedys momet kiedy Twoja mama Cie poznala(zobaczyla pierwszy raz na oczy)pamietaj -ten momet kiedys znow bedzie.powtorzy sie.w odpowiedznim czasie tam na gorze.teraz musisz zyc bo tak jest Ci dane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grasias
No tak to przykre..ja przezylam śmierć ojca, a teraz choroba mojej mamy...jest ciężko..coś Ci napisze może mnie wysmiejesz a moze da Ci to do myslenia..mialam podobnie ,wlaściwie caly czas mam, ale juz nie potrafiłam sobie poradzić z tym ciężarem i poszlam dzis z tym do psychologa...zdjela ta rozmowa ze mnie ogromny ciężar...nie sadzilam ze ta rozmowa mi wogole cos da i jestem mile zaskoczona...może powinnas zrobic to samo,napewno wstyd Cie bedzie hamował..ale ja sie przełamałam i nie żaluje...jestem z Tobą..3maj sie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nina222
Mój tato zmarl pól roku temu po bardzo ciężkiej chorobie... Nie pocieszy Cię to ale uważam , że tylko ty sama możesz sobie pomóc... Nie wiem czy masz wsparcie rodziny i bliskich ale ja wiem z wlasnego doświadczenia , że to nie wszystko - wierz mi , że nikt Cię nie zrozumie , nikt nie poczuje tego co ty... ... Ja znalazlam na to swój wlasny sposób - robię wszystko to co mój tato nie zdążyl już zdzialać na tym świecie i cieszę się każdym dniem bo on też by się cieszyl ... śmierci się nie boję bo on zawsze tam będzie na mnie czekal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marchewa_________
dlaczego mowisz, ze tak jest mi dane, wiezrysz ,ze to wszystko tak ma byc? ze to jest zaplanowane? ja juz w nic niewierze. Na swiecie jest tyle nieszczesc, tyle niezrozumialych sytuacji, ze czlowiek sie non stop zastanawia , dokad to wszystko zmierza. Jak tak sie zacznie myslec, to wlasciwie wszystko jest bez sensu.Ja po prostu nie rozumiem. W ogole nie rozumie idei "dojsc do szczescia i wyzwolenia przez cierpienie" dlaczego mamy cierpiec? nie mozna byc szczesliwym bez tak wielkiego cierpienia? Przestalam byc wierzaca, wierzaca w tego Boga, ktorego nas uczono.Za duzo cierpienia, pytan, sprzecznosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marchewa_________
bylam kiedys u psychologa, to mi poradzila bym pisala listy do mamy, ale ja wiem,ze to nie o to chodzi, bo z mama to sobie moge pogadac w myslach. Nie potzrebuje przelewac tego na papier. Ja czuje sie tej smierci winna. Musialabym tutaj napisac w szczegolach,ale nie potrafie. Po prostu mam wrazenie, tzn ja to wiem,ze w jakis sposob przyczynilam sie do tego, nie potrafilam temu zapobiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figlarna
marchewa życie po śmierci rodzica nie jest łatwo , ale niestety życie jest okrutne i bardzo boleśnie nas doświadcza . Mi tata umarł jak miałam 12 lat , moi bracia 1 i 3 lata , moja mama owdowiała w wieky 34 lat. mINĘŁO 12 LAT A JA CIALE PZREZYWAM W TEN DZIEŃ , tymbardziej ,że mimo mojego wieku wciąż tesknie i brakuje mi ojca , przykro mi ,żę nie poznał swojej wnuczki, ale bol jest mniejszy i wiem ,że zawsze mnie kochał jak ja jego. twoja mama tez cie kocha choć jej przy tobie niema i kiedys z nia bedziesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Allice
A ja "to" od siebie odsunełam, nie myślę i nie wierzę, że to prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ma taksamo
2 miesiace temu zmarl moj tata. mam 36 lat a czuje sie jak sierota.tęsknie za nim ,barkuje mi go i wye.poza tym przestalam spać. ja tez czuje sie winna.kiedy spie ,przychodzi do mnie taki mlody ,szcesliwy i usmiechniety.bylam bardzo z tatem zrzyta,nuestey od kilku lat ojciec pił,nie mogl poradzic sobie zproblemmai.stralam sie mu pomagać ale pamietam ile razy sie wciekałam ile razy..a dzien przec jego smiercia nakrzyczalam na niego.i to bylo asze pozegnanie.ile bym dala zeby odwriocic ten czas.przez cale zycie byl najwspanialszym ojcem.matko wciąz wydaje mi sie ,ze to neprwda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość soniaax
moj tata zmarl po ciezkiej chorobie 4 lata temu, ja teraz mam 19 lat nadal jest mi b ciezko czesto rycze po nocach i im dluzszy czas mija ja bardziej nie moge sobie dac z tym rady mam wrazenie ze wyjechal u mnie w domu zadko sie porusza ten temat w sumie to jestem z tym sama i sobie czasem nie radze ale sie b mocno staram i wiem ze on patrzy na mnie z gory niczego sie nie boje ... trzeba sie z tym pogodzic taka jest prawda a ja nie umie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yoko Ono no no
ja was trochę rozumiem, bo przy pierwszej żałobie b.cierpiałam. Ale po drugiej już bez emocji- innaczej myślę , że bym zwariowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madlinev
po śmierci ukochanej mi osoby nie docierało do mnie, to, co się stało. do tej pory wierzę, że któregoś dnia przyjdzie do mnie, przytuli, mimo tego, że to przecież niemozliwe.takie uczucie zostaje niestety wraz z bólem. dziękuję Bogu, że dał mi mnóstwo siły. gdyby nie to, że jestem silna, nie dałabym rady. przez ten wypadek nie odsunęłam od Boga. nie mam pretensji, że w taki sposób mi Go zabrał. wiem, że mnie kochał i teraz patrzy na mnie z góry, że mi pomoga i żyję tylko dla niego. on po smierci swojego dziadka wierzył, że poszedł do lepszego świata. teraz ja wierzę, że on jest tam z nim. wiem, że nie chciałby, abym przez niego tyle cierpiała i chciałby, żebym znów nauczyła się żyć i cieszyć się z tego, co jest mi dane. wszystko co robię, nie robię dla siebie tylko dla Niego, żeby był ze mnie dumny tam na górze. mimo że jest tak niesamowicie ciężko, że nie ma godziny, abym o nim nie myslała, że płaczę każdego dnia to wiem, że On jest gdzieś tu przy mnie, że został w moim sercu. wszyscy, którzy stracili kogoś bliskiego powinny pamietać, że wspomnień i tego co te osby dały - miłość, ciepło, swe serce - nikt wam nie odbierze. ja dziękuję, że mogłam być z kimś tak cudownym, że nauczył mnie kochać, inaczej patrzeć na świat, że był przy mnie i kochał. mimo że straciłam Go, to wspomnienia są tylko moje. i nigdy bym nie zrezygnowała z miłości po to, by teraz nie cierpieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×