Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fruuzia

Nie cierpie sobotnich wieczorów

Polecane posty

Gość w drodze przez topiki
wyslalam ale szukam jeszcze innej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
te "zołzy" doszły......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w drodze przez topiki
napisz czy link sie otworzyl ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w drodze przez topiki
wiesz ja tez nie wierzylam w milosc mojego , no bo niby dlaczego teraz mialo byc inaczej a jednak udalo sie on mnie kocha i to bardzo mimo mojego marudzenia i nieufnosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w drodze przez topiki
oczywiscie na marudzenia pozwalam sobie teraz , ale to ja ustalam warunki ja jestem szyja on tylko glowa pa dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
otworzył się.... dzięki, to znam... wiem, że dużo mam do pracy nad sobą... a niezbyt mam czas.... przejrzałam kilka kartek tej książki i już widzę jakie błędy popełniłam.... jestem za dobra.... żeby nie zranić, żeby sie nie zraził, żeby samej nie zostac zranioną... ciekawe co powie jak się zmienię... mam nadzieję, że nie ucieknie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w drodze przez topiki
ty sie nie zmieniaj tylko w pewnych sytuacjach przypomnij sobie ksiazke , to dopiero poczatek znajomosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w drodze przez topiki
takiej znajomosci bo to ze sie znacie iles lat to nic nie zmienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w drodze przez topiki
nie wiem jak ci to powiedziec nie otwieraj sie za bardzo , badz troche tajemnicza, niech powalczy oni to lubia , facet to zdobywca im dluzej powalczy tym to bardziej doceni !!, a druga sprawa sa wzrokowcami , niech ma przed oczyma caly dzien i noc twoja garderoba ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
hmmm, masz rację.... mam nadzieję tylko, że uda mi się naprawić to co niechcąco sknociłam... taaaaaak, chyba byłam zbyt nadgorliwa i chyba za bardzo dałam znać, ze mi zależy... na pewno, wie, że nigdzie nie chodzę, że siedz,e w domu plackiem... może czas to zmienić, tak troszkę... cóz, może faktycznie trzeba, żeby "pogonił" trochę króliczka... chyba prześpię się z tym jak na dziś.... dzięki wielkie "w biegu" - pomogłaś mi coś zrozumiec i jest mi lepiej.... troszkę. lepiej, choć oczywiście mam już 100 powodów dla których tego nie robić... ale jeśli tonie podzieła, to, cóż, może nie jest tak naprawdę warty tego żeby chcieć i przestać się bać... bo nie ufam mu jak każedemu innemu... dobranoc i do jutra "w biegu"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
i jeszcze jedna myśl.... tajemnicza... hahaha, ja jestem strasznie nierówna... raz skończona idiotka (w pełnym tego słowa znaczeniu)- i to dosłownie, raz - super babka (czasem to mi się udaje)... ej, prześpię się faktycznie bo rano do pracy... dobranoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam o sobie
..miałam nie pisać o tym, co mnie spotkało, ale widząc jak wielu jest Was, samotnych, skrzywdzonych dusz...odważę się... niewiem od czego zacząć...jestem samotna, mam niewielu znajomych, w zasadzie w miejscu gdzie mieszkam-wcale, a jestem tu, bo tu miało się toczyć moje życie, miałam stowrzyć tutaj dom, rodzinę...moje małżeństwo trwa lekko ponad pół roku, a ja już po raz kolejny się poddałam..on mnie kompletnie nie szanuje, to niewolnik pieniędzy, modli się do ołtarzyka, jakim jest konto przez internet, przesiaduje gapiąc się w te cyferki godziny!przy czym tak bardzo zaniedbał mnie...ale ja to przeczuwałam, coś mi mówiło, że tak będzie.... sorry za chaotyczny styl, ale nie chce mi się zmóżdzać nad zdaniami wielokrotnie złożonymi;) byliśmy parą ponad 5 lat, na początku było nawet ok, ale to wiadomo;)później zaczęły się zgrzyty, dziś już wiem, ze dlatego, ze pochodzimy ze skrajnie innych światów i od zawsze liczyły się dla nas inne wartości...całe studia byłam z nim, mimo, że był ode mnie kilkadziesiąt klometrów, nigdzie prawie nie wychodziłam sama w obawie, ze może będzie mu smutno, bo będzie się bał, ze kogoś sobie znajdę...w tym czasie on się bawił bardzo dobrze, o czym zawsze dowiadywałam sie po fakcie...kłociliśmy sie na potęgę, po 5 zerwań w miesiącu, czym doprowadzaliśmy do szału wszystkich dookoła...ja myślałam cały ten czas,że to już taka uroda naszego związku, że mamy porywcze temperamenty i to dlatego...jakże się myliłam.. kłótnie przybierały na sile, nie odzywaliśmy się do siebie tygodniami, ale zawsze mnie przepraszał, błagał, zabiegał, adorował..i wracałam...i znów to samo...dzis widzę, że tym sposobem dałam mu się owinąć wokół palca, zobaczył, ze może mną manipulować, kiedy mu będzie pasowało-zerwie, pobawi sie i wróci, bo przeciez jakże bym go nie przyjęła spowrotem, był ogromnie pewien mojej miłości do niego, czuł sie powoli panem sytuacji.... idiotka ze mnie, bo powinnam skonczyć to juz dawno, a ja wciąz liczyłam na to, ze sie zmieni, najgorsze, ze i tak nie wiedziała, jaki jest naprawdę...któregos dnia oświadczył mi się..choć wewnętrznie coś mi mówiło, zeby nie przyjmować pierścionka -wzięłam go:ono bo jak..?przeciez tyle na to czekałam...miałam uśmiech na twarzy, ale w sercu czułam niepokój..kilka dni oswajałam sie z myślą,że koniec już mojej wolności, niezależności i to z nim jest mi dane żyć...to było przerażające, ale czułam się dziwnie, zamiast płakać ze szczęścia...kilka miesięcy po zaręczynach zrobił coś, na co się jeszcze nie odważył nigdy wcześniej...poszedł beze mnie na imprezę(a to akurat miało miejsce często) i pocałował się z jakąś laską, w zasadzie to cały wieczór z nią spędził...powiedział mi o tym na drugi dzień, gdy go przyparłam do muru..zamarłam...ryczałam,biłam sie z myslami, nie spałam...zanim powiedział mi co zrobił z płaczem wykrzyknał: "ja już cię nie będę szanował zrozum musimy od siebie odejść"..kurwa miał rację!ale ja głupia krowa, pomyślałam, ze każdy ma prawo do błędu i szybciutko mu to wybaczyłam...dzis gdy na to patrzę, myślę, z emoże zrobił to celowo, zeby dać mi prawidziwy powód do odejścia, a ja przykleiłam się jak rzep..nie powiedziałam o tym nikomu z moich znajomych, choć jego znajomi, którzy byli na tej imprezie widzieli wszytsko...czułam się w ich oczach jak idiotka,ale brnęłam w to dalej...dziś jesteśmy pól roku po slubie i było juz wszytsko..wyzwiska, wyganianie mnie z domu, kłótnie o pieniądze, szarpaniny...nie pochodzę z bogatej rodziny, on miał na wstępie więcej kasy, niż ja, dobrze zarabiał, ja nie pracowałam..potrafił mnie rozliczyć z każdej złotówki, którą mi dał (!), to było poniżające, ale musiałam prosić o pieniądze na zrobienie obiadu, czy zakup odświeżaczy do kibla:onie szanował mnie nic a nic, jak obiecał:ociągłe picie z kumplami, włóczęgi po pracy, ZERO seksu..zaczęłam pracę, pomyślałm, ze moze będzie lepiej..niestety swojej pierwszej wypłaty nie ujrzałam na oczy nawet... dziś już go chyba nie kocham, nie mieszkam z nim, nie odzywamy się do siebie, żadne nie zabiega o to, by coś naprawić, ja, ponieważ odebrał mi całą wiarę w siebie, 6 lat życia i duużo zdrowia, a on bo chyba mu beze mnie lepiej...czeka mnie rozwód chyba...pozdrawiam i przepraszam za rozmiary tego postu:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że coraz więcej nowych ludzi się wypowiada, to dobrze... Tak czytam te posty i już nie wiem czasem co myśleć... tu już nawet nie chodzi o samotność, bo z nią żyć można, ale o to jak podli są ludzie do których mówimy \"Kocham\"... to przechodzi po prostu wszelkie pojęcie... :( mój były znowu daje znać o sobie i tak w kółko... raz chce i błaga żebym wracała, potem 2 dni milczy potem 2 dni mnie wyzywa jak to ja jestem... no i co ja mam z nim zrobić? powiem szczerze, że ja go kocham mimo, że zdradził mnie, ale wrócić nie wrócę... no i jak już spotkałam ktoś zajmuje mój czas, ale to dla mni za szybko, więc chyba mu podziękuję :( i to chyba na tyle w dużym skrócie co u mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
ano, ja zawitałam...... tak tylko na momencik, nie wiem jak ja to zrobię ale muszę dzisiaj wcześnie zasnąć, bo już organizm zaczyna odmawiać mi posłuszeństwa... więc, tylko tak troszkę, pół godzinki i idę spać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
help :( Owy klient... przyjmijmy ze facet ma na imię X, okazuje mi coraz wieksze zainteresowanie, w ciagu dnia, dzwoni chocby spytac jak sie czuje, pisze smsy, maile... wieczorami rowniez potrafi przewisiec ze mna na telefonie i dwie godziny, super. Tylko ja za duzo mysle... znane Wam z pewnościa to myslenie... wszedzie doszukuje sie ukrytych znaczen, kazde jego słowo analizuje 10 tys razy. Jak dzis napisal ze sie kladzie bo boli go glowa, a pozniej zadzwonil i powiedzial, ze nie polozyl sie jednak bo pojechal do siebie na budowe to mnie zarowka ostrzegawcza chciala glowe rozwalic...Przeciez tak sie nie da... Z godz temu napisal ze przyjdzie do niego kolezanka skorzystac z netu... domyslacie sie co sie dzieje ze mna.. Raz ze nie trawie \'kolezanek\' a dwa ze od razu sie zastanawiam czy to mozliwe zey ktos w dzisiejszych czasach nie mial netu w domu...? aaaa. zwariuje. co prawda X pisze do mnie smsy co 10min, ze owa pani (ma nadzieje)zaraz pojedzie i natychmiast do mnie zadzwoni, ale moje mysli i tak juz zdazyly kilkakrotnie przekroczyc predkosc swiatla... no to tyle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w drodze przez topiki
Co tam u was slychac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie chwileczkę mnie tu nie było... a teraz zupełnie nie wiem co napisac - jestem jakgdyby zawieszony w próżni... poddałem sie biegowi czasu, pokładam nadzieję w czasie... tylko czas może przyniesc odpowiedzi na wszystkie wątpliwości... urzeczywistnić złudzenia lub definitywnie je przekreślić... nie ukrywam, ze to ostatnia próba... relacje z zona sa w miare poprawne, rozmawiamy, wolne chwile spedzamy razem ale... Wy znacie doskonale to uczucie - ten dystans... niepewnosc... bezsilnosc w urzeczywistnianiu tego abstrakcyjnego pojecia jakim jest zaufanie... moj poprzedni post moze troche wygladal tak, ze ją usprawiedliwiam, ale nie... nie usprawiedliwiam jej - ona sama przyznala, ze to ona nalegala na tamte spotkania... tylko po prostu w koncu doszla do wniosku, ze brniecie w tym dalej nikomu nie daloby szczescia a tylko unieszczesliwilo kilka osob... Doskonale rozumiem Wasze rozterki... fruuzia - wiem jak trudno poradzic sobie z tym, iż wydaje sie nam, ze chyba jednak wciaz cos czujemy do osoby, ktora nas upokorzyła... albo ze jeszcze tak niedawno czulismy a teraz nie chcemy dopuścic do glosu swiadomosci ze jest lub moze byc inaczej... arquette - zdaję sobie sprawę jak horrendalnie ciężko jest przezwyciężyć tą paraliżującą nieufność... w Twoim przypadku moze jednak warto spróbować... nie masz nic do stracenia - zawsze mozna sie wycofac jesli któreś podejrzenia okażą się uzasadnione... przepraszam za moje \"rady\", ale nie mnie teraz udzielac rad - raczej sam potrzebuję opieki psychologa (a wkrótce pewnie psychiatry :( laptopka - z tym \"złamanym JA\" to chyba troszeczkę jesteśmy do siebie podobni... i muszę sie tu zgodzić z \"w drodze przez topiki\" podstawa to szczerosc, prawda: jezeli dwoje doroslych, w pelni swiadomych ludzi bez zobowiazan decyduje sie na cos w rodzaju \"wolnego zwiazku\", przy czym podejmując tę decyzję nie wyrządzają krzywdy, nie ranią uczuć osób \"trzecich\" to nie uważam aby to było złe... zwłaszcza, ze \"wolny zwiazek\" w kazdej chwili, bez problemu mozna \"zdelegalizowac\"... W obecnym czasie musisz kierowac sie tym co bedzie dla Ciebie najlepsze! tym, co pozwoli Ci poczuc sie w pełni wartosciowym człowiekiem, (jakim oczywiscie jestes - co do tego nie ma ZADNYCH wątpliwości - ale wiem z autopsji, ze zarówno ja, jak i my wszyscy tutaj udzielający się w tym topiku posiadamy lub posiadalismy poczucie swojej wlasnej wartosci bardzo zanizone)... i jeszcze jedno: absolutnie zakazuję uzywania na tym forum zwrotów w rodzaju: \"zgłupiała baba na stare lata\"!!! jesli tak, to w takim razie ja tez juz jestem \"too old to rock\'n\'roll but too young to die\" ;) a propos rock\'n\'roll-a właśnie jestem po pierwszym przesłuchaniu najnowszej produkcji Dream Theater, więc chyba jeszcze zbyt wcześnie na komentarz, ale zapowiada się nieźle - wyczuwam lekki zwrot w kierunku muzy granej na Train Of Thoughts... osobiście lubię ich w obydwu wcieleniach: i tym bardziej metalowym i tym bardziej progresywnym, więc dla mnie OK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w drodze przez topiki
Witam was serdecznie painkiller Te moje kochanie tez jest fanem metalu do tego stopnia ze w wieku 36 lat glany dlugie wlosy no czarna skora!!!! __________________________________________________________ Laptopka , Fruzja ,arquette ,painkiller >? Co tam u was slychac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bylam wczoraj na szkoleniu z tanca nowoczesnego :D hehe, dzis sie dobilam na silowni... czuje sie cudownie, do tego piekna pogoda i znajomi wyciagaja mnie na deske a pozniej na grilla. Pan X nie odpuszcza... dzwoni i pisze, ale nie jest w tym natretny, zachowuje umiar i to jest bardzo mile, świadomosc takiego zainteresowania. pozdrawiam wszystkich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej hej gdzie Wy jestescie??? czyzby nasz topik dogorywal? przepraszam za moja absencje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
jestem z powrotem.... niestety ale troszkę w szpitalu sobie poleżałam.... niekoniecznie z własnej woli... miałm dużo czasu na rozmyślanie... i co wymyśliłam? Nic, kompletnie nic... a nwet więcej - cofnęłam się do punktu wyjścia i przestałam widzieć sens czegokolwiek... mam doła giganta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w biegu przez topiki
Czesc laptopka , no co ty ? ty masz nam tutaj wszystko powiedziec i to juz bo sie bedziemy martwic . do zobaczenia pozniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale sie porobiło widze... laptopka co Ci sie stało? ja zaczynam jakoś zyć, czasem jeszcze (średnio co 2 dzień) ;) nękana przez my eks... no i sie uczę trochę, no i mm lenia ogólnie... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
fruuziu, o naprawdę super!!!! Dobrze, że wam (tobie i arquette) się tak uklada, rozwiązują się problemy, odzyskujecie wiarę w siebie... ja, cóż, jeden problem rozwiązuję w jego miejsce pojawiają się kolejne trzy.... mam dość... i nie chodzi tylko o samotność, choć nie będąc samotnym łatwiej znieść to co złe... przemyślałam sobie po za tym ten "układ" - to też nie ma najmniejszego sensu... mieć coś i nie mieć jednocześnie... taki "cukierek przez papierek" a do tego pilnować się na każdym kroku, żeby nie powiedzieć za dużo, nie opowiedzieć zbyt dużo, nie chcieć słuchać, żeby nie sądzić że słyszy się kłamastwa... nie chcieć i chcieć jednocześnie i bać się, że jutro już tego nie będzie a jednocześnie samej nie być pewnym... a niestety ale tylko fizyczność - to dla mnie za mało... dużo za mało... a gdzie w tym jestem ja? Staram się cieszyć chwilą, drobnostkami - ja to robię ale za jeden uśmiech życie przynosi mi kolejne łzy... Czasu nie cofnę i nie cofnę błędów, które popełniłam i nie mam możliwości ich naprawy... a wiem, ze "jutro" wcale lepsze nie będzie... ja to po prostu WIEM... coś się skończyło, zniknęło i nie ma możliwości powrotu... i tylko czasem tak się zastanawiam "dlaczego ja"? I nie znajduję odpowiedzi... powiedzcie, czy ma cokolwiek sens? Im bardziej się staram jest gorzej, jak się nie starm - też jest źle... Więc co robić? Tak, "w biegu" - dół gigant ale tylko chyba dlatego, że zaczynam zdawać sobie sprawę z własnego położenia i rzeczywistości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja zostałam wyslana w delegacje przez swojego szefa.... zgadnijcie gdzie? :D No i jutro jade... nie wiem czy moj szef bawi sie w ukladanie mi zycia, ale dzis caly dzien poswiecilam na analize sprzedazy do firmy Pana X i naprawde nie bardzo mamy z czym tam wejsc wiec idea 3dniowej delegacji jest dla mnie mocno grubymi nicmi szyta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w drodze przez topiki
Laptopka Nie wiem do konca czy mam slusznosc , ale nikt ci nie da gwarancji ze ta druga osoba bedzie z toba do konca zycia ... To tak jakbys chciala miec znowu meza i dowod w postaci slubu , dlaczego skazujesz zwiazek na nie powodzenie co w tym zlego ze spotykacie sie dla lozka czy wyjscia do kina czy zwyklej rozmowy .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×