kto ma racje?

taka sytuacja.bylam dzis w domu z moim chlopakiem, siedzimy sobie, moja mama wola nas na obiad.no i wchodzimy do kuchni widze jak mama nalewa mi na talerz sos ktorego nie lubie- wiec ja na to krzyknelam ze nie cche, nie zjem tego, nie dawaj mi.wezme z czyms innym.no i wzielam co inne, zjedlismy obiad.po tym moj chlopak mowi, ze bardzo zle sie zachowalam, ze nie doceniam matki, ze wybrzydzam przy jedzeniu..szok przezylam.nie rozumiem, po co miala dawac mi ten sos, skoro go nie lubie,a ktos inny go zje ze smakiem? on na to ze mam sie cieszyc ze mam co jesc, bo niektorzy nie maja.nie wiem co mam myslec.zadko wybrzydzam przy jedzeniu, ogolnie jem wszystko, ale nie lubie sie zmuszac.jakbym nic innego nie miela do jedzenia to bym przeciez zjadla ten sos.nie wiem, ogolnie to on jest na mnie zly, a ja nie wiem, moze ma racje? no ale bez przesady:O

moze kwestia formy? poproszenia o inny sos .

Zależy w jaki sposób to powiedziałaś (krzyknęłaś) mamie... Ja nie lubię jak ktoś wybrzydza, z właszcza niekulturalnie (widzę to codziennie w domu, więc mam tego serdecznie dość).

hmm, gdyby to bylo juz przy stole, na spokojnie to bym powiedziala" nie, dziekuje,poprosze inny" ale to bylo w biegu, w trakcie przygotowan, ja rozkladalam talerze a ona jedzenie.jakbym nie zareagowala, to by mi go wlala, ja bym musiala jesc z niesmakiem a sos by sie zmarnowal.nie widze tu raczje wiekszego problemu, w kazdym razie nie takiego jak on z tego zrobil:O

Poza tym to jest kwestia zwracania się do rodziców, szacunku. Można nawet w biegu być miłym. Sory, nie chcę umoralniać, ale takie mam zdanie.

a poza tym to mialam okropny dzien, najpierw on mnie zdenerwowal, potem jeszcze cos innego mnie wkurzylo, potem ten nieszczesny obiad :O