Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SarciaTg

DLACZEGO NIE KOCHAM SWOJEGO DZIECKA?

Polecane posty

Gość fwfwefwe
Cholera jasna! Oliwkowamama, nie mogłaś założyć własnego tematu tylko musiałaś odświeżać stary?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale wazny temat bo malo sie o tym mowi a mamy w depresji cierpia uwazajac sie za dziwadlo - dobrze, ze Oliwkowa mama odswiezyla. Tez jestem za tym by odszukac czy jest podobny temat a nie rzucac sie od razu do zakladania podobnego, a pozniej 100 takich samych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marlenita
Ja mam córkę, która skończy we wrześniu 2 lata. Raz ją kocham, a raz jestem tak wściekła, że najchętniej uciekłabym od całego zamieszania. Mam wrażenie, że po prostu się do tego nie nadaje :( jest mi przykro, bo fakt faktem nie planowałam tego dziecka tak wcześnie, ale za głupotę się płaci i trzeba teraz stawić temu czoła ... Myślałam o oddaniu jej po urodzeniu, ale gdy tylko ją zobaczyłam, nie mogłam popełnić błędu, którego żałowałabym do końca życia. Tego co się ze mną dzieje teraz, prawie po 2 latach, nie umiem sobie wytłumaczyć i jednocześnie zadaje sobie pytanie: jak długo to może jeszcze potrwać? Mój partner niby przy nas jest, ale co z tego? Nawet nie ma odwagi się oświadczyć, nie wierzę w zapewnienia o miłości, bo to zwyczajne granie na moich emocjach. A ja oczywiście głupia nabieram się na bajery i trwam w tym związku jak beznadziejna kobieta czekająca na cud z nieba. Nie potrafię być stanowcza, boję się zmian. A jak mam pozbyć się lęku, jak wzbudzić miłość do własnego dziecka jak słyszę od najbliższych tylko to jaka jestem zła, jak mi się nic nie chce zrobić, jak powinnam zrobić to, a tam to. Oni nie wiedzą co siedzi w moim sercu. A ja im tego nie powiem co czuję, bo znów usłyszę nieprzyjemne komentarze. Nie chce do końca swych dni patrzeć jak dziecko czuje moją złość i niechęć do niego, chce je kochać tak jak matka kocha swoje dziecko: bezgranicznie i szczerze. Czy psychiatra to jedyne wyjście? Czy może zmiana człowieka, którego rzekomo się kocha wystarczy? Poradźcie coś, proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meterowa
ja urodziłam dziecko w 25 tyg. które leżało w szpitalu 4 miesiące walcząc o zycie , w domu jest juz ponad 2 miesiące a ja go wogóle nie czuje,tak jak by sąsiadka podrzuciła mi na chwile dziecko i trzeba dac mu jesc i go przewinąc,zero uczuc --nic-jest to tragedia-kiedy kobieta mowi sobie do lusterka ja nie kocham tego dziecka,poco ono ie urodziło. pozdrawiam wszystkie kobiety które dotknoł ten sam problem.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przeszczęśliwa mama
Tak, to jest dobry temat i warto go podbić. Depresja poporodowa czy baby blues poporodowy to dość powszecha przypadłość. Sama ją przechodziłam. Dziecko planowane, wyczekane. Staraliśmy się z partnerem prawie 2 lata z pomocą lekarzy. Jak zaszłam w ciążę, myślałam, że skoczę do nieba z radości. Ale im bliżej było porodu, tym bardziej obojętna robiłam się na to,że lada dzień ma być z nami nasze dziecko. Było kilka dni do terminu porodu, a ja jakoś w ogóle nie skakałam z radości, że za chwilę utulę swoje maleństwo. Potem poród, który bardzo dobrze przeszłam i akurat nie wspominam go źle. Jednak po porodzie właśnie też naszła mnie ta depresja. Dziecko wydawało mi się obce, jak by mi właśnie przynieśli jakiegoś bobasa i kazali się nim zajmować. Nie rozumiałam, czemu płacze, czemu wciąż wisi na piersi, czemu ja na nic nie mam czasu, że to nie tak miało być.Mąż mnie odwiedzał w szpitalu a ja mutylko narzekałam, że mam dość, że jestem zmęczona , że chcę do domu. Mąż mówił mi, że myślę o sobie , a dziecko mam gdzieś i racja, bo tak się zachowywałam.Dziecko musiało dostać antybiotyk, bo wdało się ryzyko infekcji, musieliśmy zostać dłużej w szpitalu,a ja zamiast przejmowac się tym, by dziecko wyleczyli,to myślałam tylko o tym, że muszę siedzieć teraz dłużej w szpitalu i że wolałabym iść do domu. Niby jak powiedzieli mi o infekcji, to się załamałam i płakałam, że co będzie z moim dzieckiem, ale zaraz potem tylko myśl, że "przez dziecko muszę tu siedzieć teraz w tym szpitalu". Potem powrót do domu, płacz, kolki , nauka karmienia piersią i kolejne załamania,niechęć, wielkie pragnienie powrotu do tego, co było przed ciążą. Słuchałam piosenek w radio, które mi się przed ciążą podobały i do których tańczyłam niegdyś w pubach na dyskotekach i myślałam, Boże, tamto życie już nie wróci. Te piosenki uświadamiały mi, jak kiedyś było fajnie, a jak teraz jest strasznie. Cieszyłam się, jak dziecko spało i tylko zaciskałam kciuki, by jak najdłużej spało, a jak się budziło i trzeba było nakarmić, przewinąć, zająć się, pogarszał mi się humor. I to trwało tak z 6 tygodni, 1,5 miesiąca. To był czas, gdy to wszystko było dla mnie takie obce, gdy mały dużo płakał, mało spał, a ja nie miałam czasu nawet spokojnie włosów umyć czy zrobić sobie kanapki na śniadanie. Z czasem wszystko jakoś samo zaczęło przechodzić. Nauczyłam się macierzyństwa, zaczełam to kochać coraz bardziej i dopiero jak maluch robił się coraz starszy, zaczęłam rozumieć, jak bardzo go kocham, jak bardzo od samego początku go kochałam i jak wiele straciłam tak zachowując się na początku i że on taki biedny był , że nie umiałam mu okazać tej miłości na początku. Teraz jestem przepełniona miłością do synka i jest dla mnie wszystkim. Synek ma 10 miesięcy i jest przewspaniały, nawet jak płacze czy ma "gorsze dni":-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zainteresowana_prawdą
Dziewczyny, matki, żony... Jestem dziennikarką i zbieram materiał do reportażu o trudnościach w macierzyństwie, a właściwie o macierzyństwie nie chcianym, znienawidzonym nawet. Chciałabym wysłuchać tych z Was lub tych, o których wiecie, że jest im w roli matki jest ciężko, nieswojo, jak w klatce..., pokazać, że brak miłości do własnych dzieci po prostu się zdarza. Anonimowość gwarantowana. Po więcej szczegółów zapraszam do pisania na maila. Trzymam kciuki i pozdrawiam. trudne.rozmowy@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gossipus
wszyscy piszecie o depresji poporodowej. moja córka skończyła 6 lat. ja również marzę o tym żeby wzięła ją moja mama, teściowa lub były mąż (jestem po rozwodzie. mam tak odkąd dziecko się urodziło. nie mam instynktu. kiedy słyszę od niej mamo choć się ze mną pobaw to brzmi jak wyrok. do wszystkiego muszę się zmuszać. alicja jest super dzieckiem. wszyscy chwalą że jest mądra piękna itd. ja o tym wiem . ale dlaczego nie potrafię docenić tego że mam cudowne dziecko? mam ciągłe wyrzuty sumienia .jak ja mam z tym żyć.pomocyyyyyyy!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gossipus
do pani dzienniekarki. chętnie się wypowiem na temat macierzyństwa niechcianego. o rany jak strasznie to zabrzmiało. może to będzie dla mnie jakiegoś rodzaju terapia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yunea
Moje dziecko właśnie kończy 10 miesięcy, a ze mną jest z dnia na dzień coraz gorzej. To się chyba nigdy nie skończy. Mam już go serdecznie dosyć. Chciałabym, żeby go nie było. Najchętniej bym go oddała. Jego płacz tak mnie wkurza, że boję się, że zrobię mu krzywdę. To trwa od jego urodzenia. Jak zaszłam w ciążę to się cieszyłam, ale po porodzie ta radość mi odeszła. Jak przeczytałam Wasze wpisy to zrozumiałam, że nie jestem sama z takim problemem. Tylko mam wrażenie, że u mnie to za długo trwa. Napiszcie co zrobiłyście, że Wam przeszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka draka nijaka
Mi to wyglada na depresje poporodowa. A poza tym z noworodkiem jest przerabane. Potem dziecko czym starsze tym fajniejsze. Daj sobie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też tak miałam. Synek urodził się zdrowy i śliczny. Depresja mnie dopadła chyba jeszcze przed porodem. Byłam na początku 9 miesiąca. Przyjechała dawna koleżanka która mieszka za granicą. Siedziałyśmy we 3. One gadały ciągle o dyskotece i szykowały się do wyjścia. O mnie się nie spytały jak ja się czuję itd. I jeszcze ten tekst jednej z nich " no ja sobie nie wyobrażam być teraz w ciąży. Współczuję" Kur..wa i jeszcze te spojrzenie na brzuch. Idiotka :( Jak urodziłam to czułam się beznadziejnie. Wszędzie musiałam ze sobą "taszczyć" dziecko. Do sklepu z nim, do urzędu z nim. Wszędzie dosłownie. Mąż wyjechał jak mały miał 2 tygodnie. Miałam głupie myśli typu np zostawię dziecko w tym wózku w autobusie i pojedzie sobie dalej i może je tam ktoś znajdzie i się zaopiekuje. Do mamy też nosiłam na weekendy. Nie wszystkie ale dość często. Wtedy mogłam się wyspać czy wyjść gdzieś. Dzięki temu chyba tak do końca jeszcze nie oszalałam. Wszystko się zmieniło jak dziecko zaczęło być bardziej kontaktowe. Uśmiechało się i gaworzyło. Później zaczęło siadać, raczkować itd Teraz czuję się normalnie. Poukładałam sobie życie z dzieckiem. Wyjeżdżamy często z dzieckiem. Czasem sami. Jest dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupup87878jn
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do góry do do góry
up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Próbuję zrozumieć i nie moge
i dziekuje ze mnie to nie spotkalo....baby blues...depresja...to jeszcze da sie przezyc bo mija czas i sie konczy...ale sa matki ktore nikgdy nie pokochaja swoich pciech nie poczuja matczynej milosci....smutne to jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nielakakaka
no i jak słyszę inne kobiety, które twierdzą, że kobieta jest po to aby rodzić to chyba bym im wpieprzyła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siemastary
SarciaTg pozostaje Ci tylko śliski kocyk. I po problemie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do siemastary
aleś durna, to po cholerę sie decydują takie kobiety na dzieci, tylko nie tłumacz, ze to wpadka, bo osoby, które sie zabezpieczają i robią to porządnie nie zaliczają wpadki, wpadkami tłumaczą sie kobiety co najpierw seksują sie a dopiero im rozum wraca jak okazuje się, że jest ciąża, tylko, że to już za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siemastary
autorka napisała na początku że to była wpadka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam inaczej mój syn ma teraz 3 lata. Był planowany i wyczekiwany. Jak się urodził wszystko było ok. Później zdiagnozowano u mnie RZSlekarz powiedzial, że chorobę obudził trudny poród. Jednak dawałam radę. Jak mały skończył 2 lata mąż podjął decyzję o wyjeździe za granicę do pracy nie pytał mnie o zdanie. I moje życie się skończyło. Nie mam rodziny, która by mi pomogła. Rodzina męża nigdy mnie nie akceptowała. Moje życie ogranicza się do bycia matką, mąż przestał się interesować czeka nas rozwód, a ja od dłuższego czasu zaczynam mieć dosyć syna, mam wrażenie, że gdyby nie on moje moje życie byłoby lepsze. Przerosła mnie ta sytuacja. Nie daje rady już czasem nie wiem czy go kocham. Może beze mnie byłoby mu lepiej. Nie wiem co mam robić. Chciałabym odzyskać siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a maz czemu tak was olal? rozwod czemu bierzecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam.Wiem co czujesz.Mam już syna w wieku 3 lata i dwa miesiące.Kocham go nad życie.Ale też mam córkę,ona jest młodsza od syna różne rok i 8 miesięcy,ma teraz 1,5 roku.Ja jej nie kochałam od początku i nie kocham.Nie umiem poprostu jej kochać i nie chce jej,ale też nie umiem jej oddać.Nie wiem dlaczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem jak zacząć, zacznę tak. Nigdy nie lubiłam i nie lubię dzieci, wręcz ich nienawidzę a nawet boję się przebywać z nimi.Wpadłam ze swoim chłopakiem,on zawsze chciał mieć dziecko,rodzinę itp...Jak się dowiedziałam, pierwsza myśl- koniec świata, ryczałam 2 tyg, myślałam o usunięciu. w końcu powiedziałam chłopakowi o ciąży, ani nie ucieszył się ani nie zasmucił powiedział tylko"OOooo.." :/ Super odpowiedź!Porozmawiałam z nim że nie chce,że nie damy rady że to nie ma sensu..A on że damy rade i mam nie usuwać!Zbuntowałam się, uciekałam z domu.On się martwił że "nam" się coś stanie, wypisywał takie smsy czułe o mnie i o dziecku że pomyślałam sobie że to się uda że może warto urodzić.Ciąże znosiłam w miarę znośnie,chłopak był zachwycony,ale...Ale nie czułam tego,tej "miłości"nic nie czułam.Czułam się jakbym była tylko chora na coś i wszyscy tak o mnie dbają.Mogłam się zwierzyć koleżanki które też akurat były w ciąży czy one czują coś miłość itp?A one tak, że doczekać się nie mogą,chodzą po sklepach planują pokój dziecka.A ja nic nie czułam, nie obchodziło mnie w co go ubiorę, jakie łóżeczko kupić,jak mnie kopał to mnie denerwował. A pod koniec ciąży marzyłam żeby już było po wszystkim.Porób skończył się cesarką,dali mi go, a moja pierwsza myśl"zabierzcie go ode mnie i dajcie i spać"...Źle się czułam z tym bo wiedziałam, że nie mogę tak myśleć!I mimo że dawałam sobie radę ze wszystkim w szpitalu i w domu później, nawet podziwiali i chwalili mnie że tak daje radę ja to robiłam jakby to powiedzieć mechanicznie, robiłam bo musiałam. Dziś mój syn ma 7mcy a ja dalej nie kocham go tak jak powinna każda matka, próbuję z kimś o tym z najbliższych porozmawiać a oni zbywają mnie "zobaczysz przejdzie ci" ale to trwa od czasu jak już byłam w ciąży ta moja niechęć do dziecka. Kiedy płaczę tak że go słychać w całej kamienicy mam ochote wyjść i nigdy nie wrócić. Jest zadbany, zawsze dobrze ubrany,gotuje mu papki, dbam jak tylko mogę.ale nie chce z nim siedzieć,bawić się nie czuje tego. Ostatnio płakał tak mocno a byłam u znajomej, u mnie w ramionach się nie uspokoił a znajoma wzieła na ręce od razu była cisza.Boli mnie to bardzo.Bardzo bym chciała żeby tak reagował jak ze mną jest, bo zawsze kiedy na niego spojrzę lub wejdę do pokoju on płacze.Nikt z rodziny nic nie mówi ale to widać gołym okiem tak jakby mnie nienawidził. On mnie nie kocha, czuje to...Boi się mnie.Pomóżcie bo wariuje już...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od kiedy pamiętam nie lubiłam dzieci, zawsze mnie drażniły i nigdy nie rozumiałam dlaczego moje koleżanki tak bardzo ekscytują się kiedy tylko zobaczą niemowalaka. Nie umiem wytłumaczyć czym to jest spowodowane. Teraz kiedy sama jestem w 7 miesiącu ciąży nie czuję żadnego przypływu instynktu macierzyńskiego. Wiele osób mówi, że odmieni mi się wtedy kiedy zobaczę po praz pierwszy swoje dziecko. Nawet kiedy staram się sobie wyobrazić jak to będzie kiedy już urodzę, nie ogarnia mnie dosłownie żadne ciepłe uczucie. Nie powiem też zebym pałała nienawiścią czy totalną niechęcią- najbardziej dominuje u mnie uczucie obojętności. Nie wzrusza mnie obraz mojego dziecka na usg, nie wzruszają mnie ruchy dziecka. Denerwuje mnie to, że się tam wierci. Moje podejście co do opieki też jest odmienne od ogólnie przyjętych norm- nie mam zamiaru biegać na każde kwilenie dziecka, nosić je na rękach. Płacze? OK, nakarmić, przewinąć i na tym koniec. Dodam, że nie czuję jakby to dziecko zabrało mi życie czy wolność- NIE. Nie jestem osobą, ktora uwielbia imprezować. Ja po prostu nie kocham swojej córki i nie wierzę w to, że z tak głębokiej obojętności obudzi się we mnie instynkt. Przykre, ale prawidziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
DO SZUKAMPOMOCYZALAMANA Hej,jestem mamą 14miesięcznego chłopca.był dzieckiem wyczekiwanym przez prawie 6 lat.gdy dowiedziałam się że,jestem w ciaży to myślałam że, zwarjuje ze szczęścia. Euforia trwała do dnia porodu, wszystko poszło nie tak. 11 godzin porodu,a wkońcu cesarka,w trakcie powikłania i krwotok.Nie musze Ci pisać jak się człowiek czuje po cesarce , nie dość że ból totalny to jeszcze dreny w brzuchu masakra. noi przynoszą mi po 2 dniach dziecko(wcześniej nie mogłam do siebie dojść) a ja na niego patrze i myśle ,ALE BRZYDKI.Zostawiają mi go i radz se babo sama z tymi kablami na rękach bo non stop kroplówki i z tymi rurami wystającymi z brzucha i jeszcze cewnikiem. a dziecko DARCIUCH TOTALNY. Z dznia na dzień zaczynałam czuć coraz więą niechęć do niego aż w końcu stwierdziłam że ja go wcale nie chce.czułam się jakby cały świat nagle mnie wykluczył i żył sobie dalej a ja gdzieś tak na boku z tym swoim darciuchem.. wydawało mi się że nie wytrzymam z nim ani dnia dużej za minute myślałam "e wytrzymam'' za kolejną minute''nie no kurrr ani chwili dłużej nie dam rady. i takie huśtawki nastrojów przez 5 miesięcy . w nocy kilka razy kiedy płakał to miałam ochote po prostu rzucić nim o podłogę. i dziękuje Bogu ,że tego nie zrobiłam że coś mnie jednak przed tym uchroniło. byłam w totalnej depresji i chyba tylko cudem jakimś nie doszło do tragedii. bo w odróżnieniu od Ciebie ja się nikomu nie przyznałam, w dzień udawałam troskliwą matke , żeby tylko czasem ktoś nic nie zauważył, bo bardzo się tego wstydziłam ,że ja nie wiem właściwie co czuje do dziecka własnego dziecka. instynkt macierzyński nie powstaje w chwili porodu czasem to musi potrwać, Myśle że kiedy twoje dziecko będzie miało około roczku, kiedy stanie się takie bardziej"kumate" to sama zobaczysz ile radości może wnieść w życie jak zacznie śmiesznie chodzić , potem zaczepiać cie żebyś w 'a kuku się pobawiła .DZieci naprawdę potrafią dać radość, ale musisz się też nastawić na TAK a nie na NIE . Ja tego nie zrobiłam, i trochę żałuje, ale radze wizyte u psychologa, to naprawdę może pomóc.I nie ma się czego wstydzić tu chodzi o TWOJE DZIECKO I JEGO DOBRO.Sfrustrowana mama to nieszczęśliwe dziecko.Pozdrawiam Cie serdecznie.I 3 MAM KCIUKI baby bluesda się przezwyciężyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
DO siemastary no tak sliski kocyk.Aleś debil szkoda że twoja matka go niemiała. gadać takie bzdury to trzeba być bezmuzgiem jakimś. zawsze możesz dziecko w szpitalu idioto jeden z drugim zostawić a nie mordować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawdziwa_matylda
Miłość do dziecka przyjdzie z czasem. A jak nie przyjdzie, to zachowuj się tak, jakby już przyszła. Nawet nie będziesz wiedziała, kiedy pokochasz dziecinę całym sercem. Czasem wystarczy tylko chcieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkasia242424123
Nie czytalam wszystkich komentarzy ale powiem ze ci na 100 % przejdzie. Tez 1.5 roku temu gdy moja corka miala okolo miesiaca zakladalam taki temat , patrzac sie na moje dziecko ryczalam w szpitalu na rece nie chcialam wziasc itd.. myslalam w co ja sie wpakowalam . Wyrzuty sumienia i pytanie dlaczego nie kocham swojego dziecka i ryczec mi sie chcialo . Myslalam ze jestem jakas nienormalna. Mialam 19 lat , nigdy nie zajmowalam sie dziecmi robilam wszystko automatycznie. To jest napewno jakas depresja , ja poradzilam sb sama a jak sb nie radzisz idz do psychologa . Napewno ci pomorze bo to nie twoja wina nie kazdy kocha odrazu , ja tak pokochalam ja okolo 3 miesiaca teraz ma 20 miesiecy i kocham ja nad zycie . 3 maj sie bd dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
obejrzyjcie film Musimy porozmawiać o Kevinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WItam mam straszny problem chciałabym żeby ktoś mnie wysłuchał ... Mam 6 letnia wspaniała córeczkę życie bym za nia oddała w zeszłym roku z mężem postanowiliśmy postarać sie o siostrzyczkę dla niej która pragnelismy cała rodzina, we wrześniu udało sie! zobaczyliśmy upragnione 2 kreski zreszta czułam to jak nigdy.W październiku w ur. Męża dostałam strasznych boli z podejrzeniem ciazy pozamacicznej trafiłam do szpitala po kilku dniach niewiedzy powiedziano mi widocznie to było poronienie nic tu nie widzimy i zostałam wypuszczona.Po 2 tyg bólu znów trafiłam do szpitala (innego) stwierdzono cpm laparoskopijnie usunięto mi zniszczony lewy jajowod po 3 miesiącach znów zaszłam w ciaze ale tym razem radości nie było tylko obojętność nie czułam tego co przy pierwszych dwóch ciążach po kilku miesiącach okazało sie ze to chlopiec nie umiałam ze pozbierać płakałam każdego dnia myślałam ze po tym co mnie spotkało modląc sie i prosząc o cud narodzin córeczki zostanę wysłuchana , od początku czułam niechęć do tego dziecka nawet teraz gdy mnie kopie nic nie czuje jedynie czekam z niecierpliwością aż go już nie będzie w moim brzuchu wiem to straszne co pisze boje sie o tym nawet myślec ale to silniejsze ode mnie modlę sie prosząc o wybaczenie i o to by pokochać go całym sercem ale nie umie czuje jakby mój świat sie zawalił jest mi strasznie wstyd z tego powodu nie umie sobie z tym poradzić żal mi tego dziecko bo nie potrafię go kochać ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko skonczylo 3 miesiące a ze mną coraz gorzej. Kiedy mi przejdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×