Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutna 100

Jak wyrzucić dawną miłość z serca ????

Polecane posty

Gość Jeżeli nie chcesz
sobie pomoc sama to twoja sprawa. Jak widzę lubisz uzalac się nad sobą, staniesz się zgorzkniałą stara baba i współczuje twojej córce . Idź do psychologa Nie ma znaczenia czy ktos z nas był czy nie, czy ktos coś przezył podobnego czy nie, każdy jest inny ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem tyle że...
nie poznasz nikogo pasujacego bo masz schemat i inni chocby normalnie pasowali to będą be. Zrozum po tak ciężkim przeżyciu działasz jak automacik i nie zdajesz sobie z tego sprawy. Porównujesz i porównujesz i boisz sie kolejnego odrzucenia. Kobieto to tak jakbys sama chciała sobie zeszyć złamanie otwarte nie będąc lekarzem lub wyciąć wyrostek. Psychika to takie samo coś jak fizyczność i jak nie pojdziesz do specjalisty to nie dasz rady a to sie bedzie poglebiac. Może byc tylko gorzej jesli sie tym powaznie nie zajmiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja po 13-tu
latach rozstalam się z milością mojego zycia ... nie moglam sie pozbierać, on podobnie jak twój facet nie interesowal się naszym synem, nigdy go nie odwiedzał ... a ja ciągle liczyłam, że moze do nas wróci ... Minęło 20 lat nie wrócił. Też nie chciałam słuchac o psychologu ..., ale dzisiaj wiem, że sama sobie nie dasz rady, psycholog pomoze jezeli bedziesz chciała ... Nie zyj złudzeniami, krzywdzisz nie tylko siebie, ale rowniez dziecko ..., staniesz sie kobietą samotną jak ja z która nikt nie ma ochoty na dłuższa mete przebywać bo bedzie płynąc z ciebie tylko żółć, a to nic nie zmieni ... Pamietaj o tym, pomóż sama sobie, zaufaj specjalistom... Jak jestes chora idziesz do lekarza, jak boli ciebie ząb i dziesz do dentysty ... a jak masz problemy jakie masz idziesz do psychologa ..., powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna100
"Wiem tyle że"- dzięki za rady. Depresji na pewno nie mam. Bywa, że dopada mnie zły nastrój, który trwa maksimum 2 dni. A wierz, mi wiem, co to jest depresja-jestem lekarką i dużo miałam z tym do czynienia z racji zawodu, a jakieś kilkanaście lat temu sama przebyłam depresję- to było coś okropnego, trwało ok.roku bez przerwy i wtedy naprawdę czułam się podle. Teraz bardziej chcę się wyżalić, że mój były tak długo kołacze mi w sercu, choć już teraz od czasu do czasu. Być może przedstawiłam to zbyt dramatycznie, że odbieracie mnie jak "obraz wiecznej rozpaczy". Z pewnością tak było na początku... Mam taki żal, że życie nie daje mi szansy bym mogła się jeszcze raz naprawdę zakochać. Czasem myślę, że te wspomnienia są lepsze niż spotkania z innymi mężczyznami teraz. Choć oczywiście to do niczego dobrego nie prowadzi. W każdym bądź razie depresji na pewno nie mam, tego możecie być pewni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna100
Może rzeczywiście macie rację z tym psychologiem ? Może to siedzi gdzieś głęboko we mnie i nie z wszystkiego sobie zdaję sprawę ? Ale słuchajcie, dziecka naprawdę nie krzywdzę. Mam z córką bardzo dobre relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem tyle że...
smutna więc co to jest jeśli ktos sobie przez 6 lat nie radzi z uczuciami takimi? depresja to nie tylko lezenie w lozku, jedzenie wylacznie tabletek i plakanie w poduszke lub spanie i dazenie do autodestrukcji. tego typu depresja to mocne uderzenie ktore szybko mija. nie ten czlowiek potrzebuje pomocy ktory krzyczy do sluchawki ze sie zabije i zaklina na wszystko zeby psycholog go przyjal bo juz trzyma noz na nadgarstku. tylko taki ktory mowi sobie "a tam jakos sobie tam poradzę" a wciaz czuje sie tak samo. psycholog wybierze tego drugiego i bedzie do niego pedzil co tchu, bo ten drugi wlasnie potrzebuje pomocy a bagatelizujac to tym bardziej dajesz znak ze nie radzisz sobie. zalamanie na tle maniakalnym nie jest tak grozna jak zalamanie na tle depresyjnym. pojdz chociaz na jedna wizyte. przeciez zawsze mozesz zrezygnowac. co ci szkodzi? co masz do stracenia?... poza wlasnym zyciem?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem tyle że...
ale tu nie chodzi o relacje... i masz racje to tak gleboko siedzi ze nie zdajesz sobie sprawy. a co do dziecka to widzisz ono postrzega swiat przez pryzmat Twojego postepowania a ty jako osoba skrzywdzona ktora tej krzywdy nie umie nie tyle zapomniec (bo tego nie zapomnisz) ale cale życie kreci sie wokół tego bezwiednie nastawiasz swoja corke na takie postrzeganie świata. Nie krzywdzisz jej fizycznie czy psychicznie ale chodzi o to że dziecko widzi jaka jestes smutna. moze tego nie zauwazasz ale jakby cie ktos nagral na kamerze ukrytej to podejrzewam ze zauwazylabys jak przesylasz sygnaly np. ze wszyscy mezczyzni sa be i tylko krzywdza. albo ze trzeba kochac tylko tych co krzywdza (pokazujesz to soba i swoimi emocjami - skrzywdzi cie a ty poswiecasz tej milosci zycie) albo ze nie warto kochac w ogole - twoje dziecko to czuje, bardziej niz ci sie wydaje. I n pewno chialoby zeby mamusia byla szczesliwa. dzieci takie rzeczy bardzo gleboko odbieraja szczegolnie takie male bo nie maja wyrobionego wlasnego obrazu swiata i ludzi dlatego chlona jak gabka. Myśle że o to chodzilo osobie ktora pisala ze "krzywdzisz". zbyt dosłownie moze to zabrzmialo. Naprawdę cie namawiam. Poczytaj posty osob ktore tez przez to przeszly i tez tak dlugo to trwalo. Poczytaj co piszą - bez psychologa nie dałyby rady. One to przeszly to Ty tez mozesz. I to nie zycie nie daje Ci szansy tylko ty je odrzucasz, nieswiadomie oczywiście ale to robisz. Jak uda ci się wyjśc przy pomocy specjalisty na prosta to zobaczysz ze życie się do Ciebie uśmiechnie i wtedy wrócisz na ten topik i będziesz pomagać ludziom ktorzy będą w tej sytuacji co ty teraz jesteś. Trzymaj sie i pisz co postanowiłas. Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna100
"wiem tyle że", z tym krzywdzeniem dziecka to zawsze będzie sporną sprawą. Wielokrotnie zastanawiałam się, czy nie skrzywdziłabym córki właśnie wtedy, gdybym się z kimś związała tzn. zamieszkałabym z innym mężczyzną, wzięła ślub, miała dzieci. Czas pokaże, na razie nie zamartwiam się o córkę- jest piękna, mądra, dobra i co najważniejsze wydaje się być bardzo szczęśliwa, ma wokół siebie wiele kochających ją osób, oczywiście ze mną na czele :) Jeśli chodzi o psychologa, to jak napisaliście, może rzeczywiście macie rację. Tylko kiedy znajdę na to czas ? Wciąż tylko praca, dom, dziecko, dyżury, nauka do egzaminu na specjalizację i tak w kółko. Choć oczywiście powinnam ten czas znaleźć. Kiedyś wiele lat temu, gdy dopadła mnie depresja-taka kompletna niechęć do życia trwająca rok, wybrałam się do psychologa- tylko raz, nie podobała mi się ta wizyta. Potem pomogła mi przyjaciółka, zabrała mnie na tygodniowe rekolekcje i depresja minęła jak ręką odjął. Od tamtej pory nie miałam takich stanów. To- teraz nazwałabym nie zabliźnioną raną, ale jednak nie depresją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna100
Prawdę mówiąc, nie rozmawiałam na temat moich uczuć właściwie z nikim, bo nawet przed przyjaciółką jest mi głupio, że wciąż zdarza mi się zatęsknić do byłego, choć po tym, co nam zrobił, powinnam go nienawidzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem tyle że...
psycholog z ktorym mialam zajecia podawal przyklady depresji i jednym z nich byl pacjent który nie umiał nienawidzieć osoby, która mu zrobiła krzywdę tylko darzyl ja uczuciami. tyle tylko napisze. a psychologowie sa rozni. moja mam tez byla u kobitki która ja zrypała że ona sobie wmawia depresje i jak chce to moze iść do psychiatry (nadmienię że mam miała skierowanie do psychologa od lekarza pierwszego kontaktu i neurologa) skad jestes? moze Ci kogos polecę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna100
Jestem z Gorzowa Wlkp. Pewnie masz rację, że są różne rodzaje depresji. Choć nie do końca jest tak, że nie potrafię nienawidzić. Nienawidziłam go tak, że mogłabym go zabić. Sytuacja o tyle jest dobra, że prawdopodobnie więcej już się nie zobaczymy,czego bym sobie życzyła. Tak więc powoli pewnie odejdzie w niepamięć. Niestety trwa to już bardzo długo. Pewnie dlatego, że uczucie było bardzo silne, no i jest jeszcze dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna100
Spędziłam wczoraj dzień z moim przyjacielem i córkami. To był udany dzień. Ja jednak chciałabym, abyśmy byli tylko dobrymi przyjaciółmi, nic ponadto. Tymczasem mój przyjaciel widać, że robi sobie nadzieje na coś więcej. Nie mogę przecież robić czegoś, czego nie czuję, na siłę. Poprosiłam go, byśmy wspólnie poszli na wesele mojej koleżanki, a on chyba zbyt pochopnie to zinterpretował, że chcę z nim być. Wiem, że gdybym spotkała mężczyznę, który byłby mi pokrewną duszą, zakochałabym się po uszy. A moje obecne zachowanie nie ma nic wspólnego z depresją. Pójście do psychologa nic by nie zmieniło- strata czasu, przynajmniej już nie dziś. Po prosstu- tamto uczucie było na tyle silne, że trudno nie porównywać i nie wspominać, tego co było. Czy to, że nie poznałam mężczyzny, który by przyćmił dawną miłość (nie miałam tyle szczęścia), jest depresją????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem tyle że....
Nie, ale nie jest zdrowe jeśli ktos się w kims kocha "na zabój". Może nawet nie chodzi o tego mężczyznę tylko o Twoje podejście do niego. Taka miłość na smierć i zycie której nic nie jest w stanie zagłuszyć jest wynikiem czegoś głębszego i Twojego sposobu w jaki odnosisz się do relacji "tej jednej jedynej". Spójrz na to z tej strony. Czy jest rzeczą naturalna że jeden jedyny człowiek tak silnie ingeruje w nasze zycie? Czy widzisz siebie jako jednostke odrębną czy raczej postrzegasz swoje funkcjonowanie w "szczęściu" przez pryzmat jego obecnosci i bycia z nim? Czy ty to ty czy ty to "wy" i bez niego nie istnieje odrębna osoba? Dlaczego tak Ciężko ci bez niego funkcjonowac? Dlaczego tak długo? Osobiscie wydaje mi sie ze to nie jest kwestia tego mężczyzny tylko Ciebie samej. Gdyby tym pierwszysm jedynym był inny facet ktory by Cie nie zostawił byłabys szczęśliwa ale nie dlatego że on jest jaki jest ale dlatego że znalazłabys druga osobe bez jtórej sama jako jednostaka nie istniejesz. Masz marzenia nie zwiazane z nim? Masz plany na przyszłość? Jeśli nie to.. sama sobie odpowiedz co z tego wynika...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×