Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość milka1983

Mój mąż jest narkomanem...bierze amfetaminę. Co robić?

Polecane posty

Gość milka1983

Kobitki kochane, czy któraś ma jakieś doświadczenie w takiej sytuacji???Jestem niecały rok po ślubie, mamy półroczną córeczkę, mąż kiedyś brał amfetaminę, leczył się w ośrodku. Jak się poznalismy zapewniał mnie, że to przeszłość, potem zdarzyło mu się kilka razy wziąć, oszukiwał mnie. Postawiłam sprawę jasno- narkotyki albo ja- poszedł na terapię, w międzyczasie wzieliśmy ślub, urodziłam dziecko. Przez rok nie miałam żadnych podejrzeń, a dość szczegółowo sprawdzam rachunki domowe, obserwuję jego zachowanie. Tydzień temu wyszłam za nim na werandę zapalić i zobaczyłam jak robi sobie kreskę...Jestm w szoku, nie wiem co robic!!!Ośrodek? inna terapia? Wspólna terapia? Nie wiem co robić. Za dwa miesiące mieliśmy wziąć wspólnie kredyt i kupić mieszkanie...Pomóżcie, tak bardzo boję się być dalej z nim, a jeszcze bardziej bez niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekać jak najdalej
i jak najszybciej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lponu
wiedzialas ze bierze i sie z nim ozenilas!!!!to teraz masz przesrane albo bierz sie do roboty i rob szybko aby z tym skaczyl na zawsze..........nie wiem czy ma szanse ale jak bedzie tego pragnal to ma ale jak widac to glupek bo ma zone i dziecko i w domu bierze to musi byc masakryczne stadium uzaleznienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekać jak najdalej
milka1983 - mój mąż był narkomanem... ale brał tzw "kompot" - do żyły sobie walił to świństwo... doszło do tego, ze wyprzedał co było mozliwe z domu a nawet chciał mnie sprzedać... na szczęście - uciekłam od niego w porę... uciekaj powtarzam jak najszybciej i jak najdalej... dopóki on sam nie będzie chciał - nie zerwie z tym... a z tego co piszesz - to ty chcesz żeby przestał a nie on...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baweczka
moze to co powiem będzie okrutne, ale traktuj go jak umarłego. Dziękuję Bogu, że nie zakochałam się w narkomanie.Nie wiem, co Ci radzić. Są jakieś ośrodki, specjaliści, którzy się tym zajmują, ale życie z nim będzie koszmarem. Nie wiem czy na zawsze, bo nie jestem lekarzem.. Ech..trzymaj się, nie poddawaj...nie umime Ci pomóc nawet radą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiedzma straszna
wcale nie musi sie wspoluzaleznic to zalerzy od charakteru czlowieka. pogadaj z nim na spokojnie. powiedz ze jesli jeszcze raz zauwazysz ze wiaga to bierzesz rozwod i na nic nie patrzysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefan z walbrzycha
a moglby zalatwic jakies ziolo??hehehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W Zbicku pod Opolem jest bardzo dobry osrodek - Monar. Mialam tam bliska osobe, duzo osob wychodzi z tego a i bylo wielu mezczyzn, ktorzy mieli rodziny wiec nie bedziesz sama.Terapeuci bardzo w porzadu wiec i Tobie pomoga. On sam sobie nie pomoze, niestety taka jest prawda. Wejdz sobie na stronke http://zbicko.monar.org/ , zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekać jak najdalej
Monar.... tak, to jest pomysł... ALE pamiętaj o tym, że: - żeby tam się dostać to nie jest wcale tak łatwo - sa kolejki; - musi wyrzazić zgodę na leczenie; - leczenie w monarze trwa 2 lata; - to jest terapia szokowa i dużo osób rezygnuje z niej w toku leczenia - to nie są wczasy u cioci, tylko ciężka praca nad sobą; - narkomania to choroba, z której nigdy tak do końca wyleczyć sie nie da - NARKOMANEM ZOSTAJE SIE DO KOŃCA ŻYCIA - to jedna z prawd jakiej narkomani uczą się w monarze - a jeśli ktoś mówi coś innego - kłamie; - istnieje ryzyko, że terapia nie podziała - prawda brutalna jest taka, że spory osetek osób wraca do nałogu; - nigdy, nawet po udanym leczeniu (a to jest wiele lat - po dwuletnim leczeniu w monarze delikwent jest jeszcze pod "opieką" ośrodka dla niego miejscowego - przynajmniej tak było jak mój exmałżonek wyszedł z ośrodka) nie będziesz spać spokojnie czy nie wrócił do nałogu; - myśl o dziecku dziewczyno!!!! Pomyśl o jego przyszłości w domu z narkotykami.... Co do ośrodków, to jeśli chodzi o ten "naj" - to powiedziałabym, że najlepszy jest ten, który jako pierwszy założył Kotański, czyli w Głoskowie - to jest koło Garwolina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Monaru w Zbicku nie trzeba czekac w kolejce.Wielokrotnie bylam swiadkiem tego jak niezapowiedzianie przyjezdzali tam ludzie.Terapeuci nie moga odmowic komus pomocy jak ktos bardzo jej potrzebuje.A leczenie nie musi trwac dwa lata, zalezy jakie kto robi postepy.A po okolo dwoch miesiacach mozna juz pojechac w odwiedziny.Rzeczywiscie to nie sa wakacje u cioci ale chyba taka szkowowa terapia przynosi najlepsze efekty.Wiadomo, ze narkomanem jest sie do konca zycia ale ja juz wolalabym sprobowac znowu terapii niz czekac, nic nie robic i tylko patrzec jak moja ukochana osoba znowu sie stacza na dno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka1983
Dziękuję za odpowiedzi!!!Rozmawiałam z nim, w poniedziałek idzie do swojego psychologa i on mu powei co z tym zrobić...czy iść do ośrodka czy na terapię...potem pójdę do niego chyba ja, niech mi powie jak powinnam się zachować...Mąż ciągle mi powtarza, że przez rok dawał sobie radę, więc nie powinnam się tak bardzo przejmować tym "potknieciem". Wy macie zupełnie inne zdanie, być może ja już nie potrafię patrzeć na to obiektywnie. Rzeczywiście tak na zdrowy rozum to jest to nie do przyjecia żeby wziąć narkotyk mając w domu żonę i dziecko. Myślę, że powienien się leczyć w ośrodku:( ale wtedy straci pracę i nie kupimy mieszkania, wszystkie plany legną w gruzach...ale co to za planowanie z kimś kto bierze, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamo87
Dobra rada: milka wjedz mu tak na psychike zeby sam sie nad soba zaczol zastanawiac i nad swoim zyciem, moja matka tak swietnie to zrobila ze nie musialem isc do zadnego monaru i tak z dnia na dzien zucilem to gowno. Musisz mu powiedziec cos nad czym mial by powazne refleksje, nie powiem ci co bo kazdy jest inny i ma inne problemy, w moim przypadku dzieki mojej kochanej mamie i po czesci siostrze, bo na ojca nie mam co liczyc to podzialalo. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milka najwaznijsze jest to zebys nie dala sobie oczu zamydlic. wiem, ze go kochasz i zalezy Ci na nim dlatego wlasnie wszystko co Ci mowi powinnas brac przez palce. najgorsze w narkomanii poza samym cpaniem jest klamstwo. narkoman sklamie ze wszystkim i zawsze dlatego uwazaj na to co mowi i nie wierz tak od razu, ze nie cpal rok.. musisz tez udac sie do specjalisty aby nauczyl Ci jak masz z nim postepowac. w zaden sposob nie badz nigdy od niego uzalezniona, czy to finansowo czy emocjonalnie, bo narkomanem jest sie do konca zycia i musisz byc zawsze zabezpieczona. dla niego najlepsze byloby dlugoterminowe leczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiek555
sam sie powieś debilu... Wiesz,że takim tekstem możesz naprawdę kogoś do tego popchnąć? A teraz na temat - mój mąż też brał przed ślubem to było 7 lat temu.Po ślubie jesteśmy pięć. Też mówił przed ślubem,że z tym już koniec,też się leczył.potem był spokój aż tu po 4 latach(mamy dwie córeczki) BOMBA----- kilka tysięcy długów i inne takie rzeczy. poszedł do ośrodka miał być rok-wytrzymał tylko 5 miesięcy. wrócił i niby ok. praca,dom praca aż tu znowu szok-brał już po miesiącu od wyjścia z ośrodka. od tego czasu minęło 6 miesięcy i niby nic ale ja mam ciągle jakieś podejrzenia i myślę,że słuszne choć on zawsze się wypiera.więc chodzi mi o to,że twój mąż zachowuje się jak mój-potrafi obiecywać anie nie dotrzymywać obietnic.Gdyby nie to,ze mamy 2 dzieci które go kochają (mają 3 i 5 lat) to bym go zostawił bo wiem,że to się nigdy nie zmieni.......................................................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuj ze los pokazał
...Mąż ciągle mi powtarza, że przez rok dawał sobie radę, więc nie powinnam się tak bardzo przejmować tym "potknieciem". az zatrzęsło mną , te słowa które tak slicznie wypowiada narkus to ich standartwy tekst zeby uspic twoja czujnosc ,to manipulatorzy ja tez to słyszałam nie raz!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj EX bral amfe
odeszlam 9 lat temu od niego - do dzisiaj bierze :-O narkomanem jest sie cale swoje (krotkie) zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj EX bral amfe
bral, bierze i zawsze bedzie bral :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pojebow nie brakuje
W ciazy z narkomanem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amfa to tak niezauważalny
drag i biorącemu i innym z otovzenia wydaje się że jest pod kontrolą i to nic tak stradznego ale to bardzo 'twardy' gorsza to chyba tylko hera albo kompot :( to trwa dłużej ale gorsze od alkoholika :( uciekaj! :( nikt nie pomoże jak sam nie skończy z tym a ty z dzieckiem zapłacisz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co się stało
napisze mi ktoś, co to jest ten kompot? to amfa jest aż tak okropna, że po niej to już tylko heroina? a co gorsze - amfetamina czy kokaina? koka chyba "lepsza" "jakościowo", nie? tzn. chodzi mi.. nie wiem jak wytłumaczyć o co mi chodzi. że koka to mniejsza chemia, mniejsza szkodliwość, bardziej.. "czyste"..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobna sytuacja
hmm,,, bylam w bardzo podobnej sytuacji moj (byly) maz byl dj-em gral w roznych dyskotekacj i tam nauczyl sie brac rozne swinstwa amfetamina potem jakies tabletki .. tlumaczyl mi zawsze ze niechce odstawac od innych dj-ow dla mnie to bylo oczywiscie glupie tlumaczenie bo kazdy ma swoj rozum .. niestety uzaleznil sie od narkotykow i to nie tylko od amfetaminy w gre wchodzily rozne innne narkotyki .. niestety dwa lata walczylam z jego nalogiem postawienie mu ultimatum ja albo one niec nie daly dobrze sie zaczol chowac z tym ze bierze a z czasem juz sama nie potrafilam stwierdzic czy on bierze czy nie jego podejrzane zachowanie tlumaczym zmeczeniem i stresem w pracy .. ... chodzilam z nim na terapie potem on sam i tak w kolko .. pewien psycholog stwierdzil ze jesli on nie bedzie chcial a wlasciwie nie bedzie mu zalezalo na tym zeby przestac brac to nikt i nic mu w tym nie pomoze bo terapie to tylko polowa sukcesu ... po dwuch latach meczarni mialam dosc mielismy dwoje malych dzieci , kredyt na samochod ... ja nie pracowalam po porodzie wiec on musial utrzymac rodzine pracowal na panstwowej posadce wiec nie mielismy problemu z finansami ... do czasu ... jak sie uzaleznil na dobre to sie zaczely problemy finansowe .. nie jestem w stanie stwierdzic ile pieniedzy wydawal na narkotyki .. mialam dosc .. odeszlam od niego .. chcial bym wrocila obiecywal ze przestanie ... ja mu uwierzylam bo przeciesz byl moi mezem i go mimo wszystko kochalam ... oj tego co potem doswiadczylam nie zyczyla bym najgorszemu wrogowi .. stal sie agresywny .. ciagle mu cos nie odpowiadalo tragedia... i znowu odeszlam .. tym razem na dobre pomimo jego prozb nie wrocilam ... zerwalam z nim wszelki kontakt ... po kilku miesiacach dowiedzialam sie ze policja miala na oku jakiegos dilera i przez przypadek zlapali ich na goracym uczynku tego za handel a mojego meza za posiadanie .. wprawdzie nie poszed siedziec ale i tak nie wyciagnol z tego wnioskow ... i chyba bral dalej .. zwolnili go z roboty , prawie cidziennie mialam go pod progiem moich drzwi i najlepsze jest to ze nie przychodzi prosic bym wrocila czy zeby widziec sie z dziecmi przychodzil po pieniadze ... musialam wyprowadzic sie do innego miasta bylo mi wstyd wytykali mnie palcami .... moja rada .... albo postaw wszystko na jedna szale .. ze ty albo narkotyki albo bedziesz sie meczyc .. . oczywiscie nie spisuje twojego meza na straty bo moze ma silniejszy charakter od mojego ale zrob cos by potem nie bylo za pozno .. porozmawiaj z nim ... wspolna terapia .. moze i cos da tylko czy to mu pomoze ?? Bog jeden wie !! sory za byki ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reniio
a skad on wziol amfe w proszku?! no i co on robil z ta kreska ,lizal ja? jak wali w nocha to na bank kox!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkl;.
renioo ale jestes idiota/ka amfa jest w proszku kretynie... tak samo jak koka a do tego kto pytal- koka jest o wiele drozsza i 'stan uniesienia' trwa ok 45 min, a po takiej samej kresce amfy 3-4 h, no i po koce jak minie dzialanie idziesz spac normalnie, a po tym drugim nie. Nie macie google???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 676756586568775
milka1983 współczuję Ci naprawdę ciężka sytuacja, byłem około 2 miesiące z dziewczyną która brała to świństwo, uciekłem z tego i nigdy więcej, ale ponieważ macie dziecko starał bym się na twoim miejscu go z tego wyciągnąć, może się uda może nie, ale warto spróbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama się prosiłaś
Wzięłaś sobie za męża byle kogo to teraz masz...było myśleć . Czy ty jesteś normalna? Śmiem wątpić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfdddddddddddddddddd
wiesz , ze jest uzalzniony czy tylko raz widzialas go jak bierze? skad ma? skad wzial kase, jak sie tlumaczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość on nie przestanie
Pierwsze co zrób, to rozdzielność majątkowa. Potem ładuj go do ośrodka i postaw jasno sprawę, że to jest ostatnia szansa. Potem po 1. wpadce, uciekaj od niego jak najdalej. Nie ma, że kochasz. Dziecka nie kochasz? Jesteś odpowiedzialna za dziecko, które ma tylko ciebie, bo na ojca nie będzie mogło liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona narkomana
"..Mąż ciągle mi powtarza, że przez rok dawał sobie radę, więc nie powinnam się tak bardzo przejmować tym "potknieciem". az zatrzęsło mną , te słowa które tak slicznie wypowiada narkus to ich standartwy tekst zeby uspic twoja czujnosc ,to manipulatorzy ja tez to słyszałam nie raz!!!" Swieta prawda, slysze to za kazdym razem. Zwiazek z narkomanem najczesciej skazany jest na cierpienie. Wychodza z tego nie liczni. To prawda, uciekac, uciekac, uciekac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brałem to
oj ludzie,ludzie.jest ciężko,ale da się z tego wyjść samemu.brałem dzień w dzień po 3 gramy na 2 dni.moja wtedy kobieta mi powiedziała,że albo feta albo ona.zgadnijcie co wybrałem??nie ćpam już od 6 lat.dobrze mi bez tego i na pewno tak zostanie.tylko nie mówcie,że się nie da bo to jest kłamstwo i tyle.nie było żadnego monaru.zrobiłem to sam od siebie z dnia na dzień.nawet teraz jak ktoś przy mnie bierze to mówię mu żeby się nad tym zastanowił bo to donikąd nie prowadzi,ale to ich wybór.jeśli się chce to się góry przenosi.najważniejsza przy boku druga osoba.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×