Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Polecane posty

Chyba takiego tematu nie ma jeszcze - więc zakładam - zobaczymy co z tego będzie:). Moje Bliźniaki urodziły się dnia 10.11.2006 r. poprzez cesarskie cięcie w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Kacperek ważył 900 g i mierzył 26 cm. Zuzia ważyła 950 g i mierzyła 28 cm. Dziś ważą odpowiednio: 6300 g 5500 g i mierzą: 60 cm 58 cm. W stopce możecie obejrzeć moje Skarby:) Myślę, że to dobre miejsce by podzielić się swoimi radościami i rozterkami związanymi z wychowaniem i opieką nad półroczniakami:). Zapraszam do dyskusji wszystkie Mamusie Listopadowych Dzieciaczków:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja córeczka też jest z 10 listopada. Tyle, że 2004 :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej :D też przyszła- już obecna mamo :D.. pozdrowienia dla dzieciaczków... i z klubu momusiek z Krakowa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DONN Jakże miło Cię widzieć:) Jakoś nie mogę się zebrać by napisać coś na topiku krakowskim:(. Ale Was podczytuję od czasu do czasu - i żal mi bardzo, że umawiacie się na spacerki, a ja nie mogę się do Was dołączyć:(. Pozdrów proszę Dziewczyny ode mnie i przekaż uściski i całuski dla Nich i Ich Maleństw:) No wierzyć mi się nie chce, że jestem jedyną mamą Dzieci urodzonych w listopadzie 2006. A może ten topik poprostu skazany jest na zagładę;). Cóż.....jeśli tak ma być to i tak będzie - jednak póki co PODCIĄGAM!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heheheeh jestem ....... Junior urodził sie 22 listopada 2006 przez cwsarskie ciecie wazył 3450 i mierzył 57 cm . Dzisiaj mierzy 74 cm i wazy uuuuuuuu z 9 kg :-) karmie piersia wiec narazie nie martwie sie tym przyrostem wagi :-) a wrecz przeciwnie. Ma juz pierwsze dwa zabki na dole narzie wyszly na 3/4 swojej wielkosci , ale rosna i rosna. Juniorek jest na etapie nauki raczkowanie, samodzielne siedzenie jeszcze mu nie wychodzi, ale jest na najlepszej drodze :-) Mam nadzieje, ze nie bedzie to topik dla nas dwojga i znajda sie jeszcze jakies dzieciatka urodzone w listopadzie 2006 , nio chyba, ze tylko my dwie urodzilysmy w calej polsce hahahahhah ( o nie mam na topiku mamuski z lodzi ) kolezanke, ktora urodzila 9 listopada ale czemu sie nie melduje hmmmmmm ?? moze jak bedziemy podtrzymywaly ten topik to wreszcie sie zdecyduje . znajoma uuuuuuuu gdzie jestes ?? dolacz do nas !!! :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaaaaaaaaaaaaa bym zapomniala Twoje dzieciasz suuper bedziesz miala wesolo w domku. Tez bardzo chcialam blizniaki, ale nie wyszlo.... moze za drugim razem sie uda :-) masz jakis sprawdzony sposób ?? hahahaahha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja mam córeczkę która się urodziła w listopadzie a dokładnie 23 .11. Urodzila sie spora - 58cm i 4150 gr niestety w 5 tygodniu zycia przeszła zapalenie płuc i sporo straciła na wadze ( mąz mówi ze przeszła pierwsza w zyciu kuracje odchudzajacą) i teraz już jak ją wazyłam jak skończyła 5 miesięcy to miała 7200 gr czyli juz jest w 50 centylu. Tez ma juz dwa zabki na dole , ladnie bawi sie juz grzechotkami ,przewraca sie juz z pleców na brzuszek i odwrotnie. Też ja karmie piersia ale oprócz tego dostaje juz zupkę i deserki lub jabłko i na noc kaszkę. Ja mam juz 37 lat i tez urodziłam w Klinice na Kopernika , jestem z Krakowa. Pozdrawiam . Pozd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc wam!!! czesc Jagoda :D Tomek urodzil sie 9 listopada. 3000gr i 54 cm 10 punktow Apgar ciecie cesarskie Kraków , Ujastek moja druga pociecha jest ze stycznia 2004 (Jakub 9 apgar , 3200gr, 52 cm. Urodzil sie w łodzi w rydygiera) Tomasz staje juz na czterech i buja sie, potrafi sie przesuwac w przod i tyl, przezuca ciezar na jeden bok- cwiczenia do siadania ale jeszcze nie siedzi:), Jakub- chodzi , biega, rozrabia:), buntuje sie, przytula, daje calusy, uklada ukladanki, bawi sie z bratem , nie mowi jeszcze( :( ) Zdjecia- link w stopce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dodam ze Tomasz rowniez przezyl zapalenie pluc(w 2 mc) , stracil na wadze. Teraz wazy 6300gr. Kuba rowniez przezyl zapalenie pluc(2 tyg przed Tomkiem), ale u Kuby raczej nie odbilo sie to na wadze- 14-15 kg:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Axaa
I jak wrażenia ze szpitala? moja siostra 28 października miała tam cc, ale dziecko nie było wcześniakiem, więc pewnie inny oddział. W każdym razie opieka gorzej niż zła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Łoooohoooo:D topik widzę zaczyna się powoli rozkręcać:) Czytając co wyprawiają Wasze Dzidzie to muszę przyznać, że moje są daleko w tyle:), ale w końcu to wcześniaki i korygowanego wieku mają 3 miesiące. Oboje już pewnie trzymają główki, rozpoznają mnie i tatę i odwzajemniają uśmiechy. Zuzia ładnie bawi się grzechotkami, nawet zaczyna przekładać je z rączki do rączki. Bawi się (i to dla Niej najlepsza na świecie zabawka) - swoim łapkami, obserwuje je i wsadza w całości do buziulki:). Maluch uwielbiają \"hipkanie\" - Kacperek w szczególności. Zuzia natomiast najlepiej czuje się w pozycji siedzącej. Podpiera się łapkami i drze jak się Ją podtrzymuje. Naturalnie nie pozwalam Maluchom na ww. wyczyny, ale czasem poprostu tak się awanturują,że nie mam wyjścia. Jeśli chodzi o przekręcanie się to Oboje potrafią już się przekręcać z brzuszka (podpierają się na wyprostowanych rękach) na plecki - częściej na prawą stronę, ale to efekt układania w inkubatorach (przez większość czasu na prawym boku). Co prawda nie robią tego za często (leniuszki), ale jak codziennie z Nimi ćwiczę (rehabilitujemy się troszkę) to się wściekają jak Im pomagam w tych akrobacjach. Niestety nie potrafią za bardzo przekręcać się na boczki i z plecków na brzuszek. Boczki preferują tylko prawe (znów efekt z inkubatora się kłania), lewy nie bardzo Im się podoba i wogóle to ciężko Je rehabilitować, bo szybko się nudzą a niektórych ćwiczeń wogóle nie chcą robić. Dodatkowo Kacperek ma w pupci wszelkie zabawki - woli moją twarz, więc się muszę gimnastykować chcąc niechcąc razem z Nim - co nie pozostaje bez wpływu na mój kręgosłup oczywiście - ale co tam! zdrowie Maluchów najważniejsze:). Jeśli chodzi o dietę - od 4-go miesiąca podaję Im soki i deserki od początku 5-go zagęszczam mleko kaszką ryżową smakową - i niestety muszę jej dodawać do każdego posiłku, bo mleka samego moje Skarby nie chcą się tknąć za jasną cholerę (plują gdzie popadnie). Od początku 5-go miesiąca jedzą też zupki. Podaję te ze słoiczka wedle zaleceń lekarskich. No i teraz zamierzam wprowadzić Maluchom żółtko do diety, kazali od początku 6-go miesiąca, ale ja jednak poczekam do połowy. Maluszki nie lubią jedzenia łyżeczką. Zuza na widok łyżeczki ma ochotę uciekać (wije się jak cholera, wygina, zakrywa ustka łapkami, odpycha mocno łyżeczkę i do tego strasznie płacze), z butli zupki zje w zależności czy Jej smakuje czy nie od 50 do 100 ml. Kacperek trochę bardziej daje się spacyfikować, jednak również łyżeczka to nie jest Jego ulubiony przedmiot na świecie. Wczoraj dopiro po raz pierwszy zjadł 10 łyzeczek zupki, resztę musiałam Mu podać butlą - Mały to żarłoczek i zjada wszystko jak leci za siebie i chętnie by zjadł i za Siostrę;). Generalnie Maluchy zjadają po 100-160 ml mleka lekko zagęszczonego kachą i tak jedzą co trzy godziny - posiłek południowy to zupka w ilości j.w., + mleko z kachą ok 60 ml - Kacpero, ok. 100 ml Zuza, popołudniowy to deserek w ilości kilka łyżeczek na twarz oraz mleko z kachą. - ostatni posiłek zagęszczam porządnie kaszką i jedzą go ok 24 - 1 w nocy. Następnie ranny posiłek również jest zagęszczony porządnie. Oczywiście między posiłkami Maluszki ciumkają sobie soczki w ilości 50-100 ml dziennie. Nie będę Wam pisała co przeszły moje Maluchy, bo to nie jest przyjemna lektura poza tym nie chcę Was od początku zanudzać. W każdym razie było tego trochę. Tak w skrócie: Kacperek: 2x sepsa, 2x operacja chirurgiczna, kłopoty z brzuszkiem, 1x zapalenie oskrzeli Zuzia: zapalenie płuc (hospitalizacja 4 tygodnie z czego 3 pod tlenem), 1x zapalenie oskrzeli. Oboje mają dysplazję oskrzelowo-płucną. Poza tym wszystko ok - jak narazie. Co do wrażeń ze szpitala to..........mało pamiętam, w zasadzie po porodzie interesowały mnie tylko Dzieci. Ale jeśli chodzi o późniejszy czas, gdy jeździłam codziennie do Maluchów, to póki leżały na wcześniakach było w miarę ok - choć wkurzało mnie to, że początkowo zasypywano nas mało podnoszącymi na duchu wiadomościami, a wręcz straszono skutkami wcześniactwa. Tych lepszych wiadomości skąpiono i trzeba je było wołami wręcz wyciągać, a od pielęgniarek niczego nie szło się dowiedzieć, a człowiek tak czekał na te kilka słów otuchy - proszę być dobrej myśli. Póżniej to się zmieniło nieco, ale długo sobi e musiałam \"zaskarbiać sympatię\" lekarzy i pielęgniar. Zaskarbiłam ją sobie do tego stopnia, że dziś gdy podczas comiesięcznych kontroli spotykam na korytarzu kogoś kto miał do czynienia ze mną i Dziećmi to wszyscy mnie pamiętają. Natomiast gdy Dzieci awansowały na oddział patologii noworodka wkurzało mnie bardzo to, że co lekarz to inna informacja. Do tego jest tam taki stary dziad w okularach chyba kierownik przychodni ginekologiczno-położniczej o ile się nie mylę. Co za zakichany bufon!!!! nie wolno było, np podczas obchodu (oczywiście rodzice byli wypraszani z sali) lub też badań Dzieci poczekać na korytarzu szpitalnym przycupniętym pod oknem (bo krzeseł brak), bo od razu jak tylko ten cham przechodził wszystkich wypierdzielał na poczekalnię przychodni, czyli poza obręb oddziału. Raz nie wytrzymałam i z Nim zaczęłam dyskutować - że lekarze kazali czekać PRZED SALĄ a nie poza oddziałem!, ale nic to nie dało i tak mnie wykurzył za drzwi - baran!. Także tyle mogę powiedzieć na temat szpitala. Acha jak leżałam na porodówce to niestety przyszło mi tam spędzić nockę z zakazem podnoszenia głowy nawet. Nie mogłam dobudzić położnej żeby mi basen podała, nie wspomniawszy już o tym, że nie wpuściła męża na salę (a byłam na niej sama!) nawet na minutkę ! także tu też mam zastrzeżenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Axaa
Pytam o krakowską klinikę na Kopernika :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja akurat na temat Kliniki mam b. mile wspomnienia ( choć wiem ze jestem chyba wyjątkiem) Wszyscy byli mili , uczynni nawet połozna na porodówce przemiła choć nie wzięła ani grosza ...... Też przyszła juz obecna mama - współczuje przezyć szpitalnych , wiele maluszki przecierpialy , ale teraz pewnie juz maja wszystko za soba. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
RITA Fakt...........było ciężko, nawet bardzo - największemu swojemu wrogowi nie życzę takich przejść, bo naprawdę najgorsze do \"przegryzienia\" uczucie w życiu to uczucie bezradności wobec krzywdy własnego Dziecka, a najgorszy widok to widok biednego, chorego Dziecka, które z wielką siłą i determinacją stawia czoła kolejnym kłopotom... Obecnie jest już prawie dobrze (TFUUUUUUUUUUUUUUU) musimy tylko przejść przez rehabilitację i powinno już wszystko być ok, aczkolwiek przynajmniej do ukończenia roczku będziemy musieli min. raz w miesiącu stawiać się na kontroli w poradni wcześniaków. AXAA Mam nadzieję, że moja \"relacja\" będzie Ci przydatna:), aczkolwiek weź pod uwagę również relację RITY. Że tak jeszcze dodam w kwestii położnych to ja leżąc na porodówce na patologii przeszłam 3. Tylko ta jedna była wredną jędzą (nocna i z nią mi przyszło spędzić najwięcej czasu w mordeczkę).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha - zapomniałam zapytać: Podajecie już żółteczko Maluchom???? i jak toto się podaje? bo ja słyszałam, że do upki jarzynowej bez mięska najlepiej - prawda to? Jakimi kaszkami zagęszczacie papu? ile razy dziennie? (ja dodaję kachę do każdego posiłku, bo mleka samego nie chcą pić, a na noc i pierwszy posiłek rano jest zagęszczony więcej niż pozostałe). Jak Wasze Maluchy radzą sobie z łyżeczką? czy tylko moim Dzieciom ona nie bardzo się podoba???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja narazie jeszcze żółtka nie dawałam , w przyszły wtorek ide do lekarza pewnie każe dawać. Ja narazie daje same zupki jarzynowe bo jak dawalam te z mięskiem to troszkę ulewała i przestala mi sypiac w nocy ( moze ja brzuszek bolał) wrocilismy na jarzynkowe i wszystko wrócilo do normy. Ja karmię piersią wiec kaszkę daje tylko na noc (150 ml plus pierś) zwykle ryzową z malinami lub bananami ale kukurydzianą też zje bo apetyt ma. Łyżeczką dajemy zupki i deserki i ładnie je . Ale mój synuś który obecnie ma już 11 lat....................... nie tknął się ani mleka z bytelki , ani kaszki żadnej , nie jadł prawie nic i do tej pory jest niejadkiem - waży tylko 24 kg ale jest zdrowym chlopcem bardzo dobrze się uczy więc - nie ma co się przejmować ani jedzeniem ani porównywać sprawności dzieci .On był długo trochę opóżniony w rozwojy tzn . np. nigdy nie przekładał grzechotki z rączki do rączki , póżno sie uśmiechał ,w zasadzie to ciągl plakał.... i w nocy nie spał 3 lata !.i co super chłopak teraz jest. A córcia jest jego całkowitym przeciwieństwem je wszystko nie grymasi ciągle się usmiecha , ladnie się rozwija , śpi całą noc odkąd skończyła 2 miesiące - cóż kazde dziecko jest inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama_karolka
Moj Karolek urodzil sie 4 listopada 2006:) Mial 55cm i wazyl 3550 Teraz to juz kawal chlopa ma 16 cm i wazy 10 kg Nadal jest na cycu ale wprowadzm mu jedzinko stale, dzis probujemy zoltko. Pozdrawiamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Listopadowe Mamusie. Co do tego żółtka to ja już właściwie powinnam wprowadzić, ale mam dylemat.......jakie te jajka???? sklepowe? - wiadomo na czym te kury hodowlane są chowane - pasze, które nie są pozbawione szkodliwych substancji, ale jajka są przebadane - tak więc bezpieczne. wiejskie? - niby zdrowsze (kurki chowają się na trawce i zbożach), ale znów jajka nie są przebadane - niby mam taką osobę od której mogłabym brać jajka, nigdy po nich nikomu nic się nie stało, ale jednak.....te jajka nie są wogóle kontrolowane. No i nie wiem co robić. Bardziej skłaniam się ku tym sklepowym - bezpieczne. Ale wiadomo, że wolałabym podawać Dzieciom rzeczy pozbawione syfów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama_karola
Jeszcze raz sie przedstawimy:)Moj skarb urodzil sie 4.11.2006 Wazyl 3550 i mial 55cm Teraz ma 76cm i wazy prawie 10 kg:) Raczkuje, siedzi z podparciem bardzo sztywno, zabiera sie do stania, duzo "gada", uwielbia sie kompac, lapie zabawki jena lapka i ma dwie dolne jedynki w calosci;) Jest bardzo zywy i pogodny, ciagle sie smieje:) I jest bardzo grzeczny moj skarb, kochany. A teraz ja:mam 26 lat i jestem kurka domowa, siedze z malym a moj malzonek pracuje;)I obydwojgu nam to odpowiada, a najbardziej to Malutkowi bo ma mame caly czas:) A co do zoltka.Wiesz ja mysle ze wzystkie syfy zabijasz podczas gotowania, w koncu podajesz zoltko na twardo, wiec nie ma co panikowac ale lepiej dawac badane, sklepowe.Dzis probujemy a teraz na spacer czas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj mamo-Karolka. ŁOŁ - duży i zdolny nad wyraz ten Twój Karolek. No moje Pyśki jeszcze aż tylu umiejętności nie opanowały no ale - mają do tego prawo:) w końcu winny mieć dziś 3 miesiące:). Co do żółteczka to właśnie skłaniam się ku tym sklepowym przebadanym jajkom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj bobas tez urodzil sie przez cc, ale u nas decyzja zapadla w trakcie porodu, kiedy zaczely sie bole parte bo malemu tetno slablo.Okazalo sie ze odklejalo sie lozysko i maly byl niedotleniony, trafil pod tlen ale na szczescie dzieki szybkiej interwencji lekarzy to bylo bardzo niewielkie niedotlenienie.I na szczescie wszystko sie dobrze skonczylo, chociaz ja sie smieje ze dostalam gotowego dzidzusia.Miala znieczulenie ogolne wiec dostalam juz umytego i ubranego bobaska.Cziwnie sie czulam na poczatku, jakby ktos przecial moje zycie na pol.Zaluje ze nie udalo sie urodzic normalnie ale najwazniejsze, ze mojemu robaczkowi nic sie nie stalo:) A jak mila 3,5 miesaca zaliczyl zapalenie oskrzeli z poczatkiem zapalenia pluc ale na jego wadze sie to nie odbilo. Teraz jest oki, choc czekamy na wyniki badan na cytomegalie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×