Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość poziomka21

Jak to rozszyfrować?

Polecane posty

Gość poziomka21

I chyba znowu to samo... opanował mnie dzisiaj dziwny smutek... pan od ksera o dziwo sie odzywał, ale mam wrażenie, że już się nie odezwie... no i zaczynam mysleć o Marcinie... ostatnio sie odezwał, w sobotę... długo nie rozmawialismy, a jesli już to nasza rozmowa rozpoczynala i konczyla sie jednym zdaniem-pytaniem - co słychać... Rozmowa sobotnia była inna... zjawił się nei wiadomo skąd z pytaniem czy można i usmiechem, którego juz dawno nie widziałam nawet w tych wczesniejszych krótkich rozmowach... zdziwiła mnie, bo nie była już krótka, rozmawialismy blisko 2 godziny na gadu (jak długo) i o dziwo rozmawialo nam sie tak dobrze, tak sympatycznie i tak wyczerpująco jak jeszcze 2 miesiace temu, a nie odpowiedzi półsłówkami, jak po rozstaniu. Wczoraj minęły 2 miesiące odkąd się rozstaliśmy. Generalnie ograniczałam ansze rozmowy, przestałam płakać po tygodniu od rozstania, zajelam sie swoim zyciem, bo przeciez nie hcicał mnie, sam zerwał, sam zarzekał sie, ze przyjazn po roztsaniu nie bedzie juz taka jak wczesniej, taka cudowna, czulam ten dystans i mimo, ze chcialam miec w nim takiego rpzyjaciela jak jeszcze wczesniej, zaczelam poznawac nowych ludzi, odseparowalam sie od niego, przestalam w pewnym momencie nawet myslec o nas, ze on kiedys byl kims blizszym niz przyjaciel... cieszylam sie zyciem, z usmiechem szłam przez Szczecin... Odezwał sie w sobote... rozmawialismy jak wczesniej... miło, sympatycznie, ciepło... juz dawno nie pamietam tak milej rozmowy... W pewnym momencie zapytalam czy był na teststeronie w kinie, a on napisal, ze nie, ale slyszał o nim... opowiedziałam mu, ze jest smieszny ale naśmiewa sie z panów, wiecmoznabylo sie posmiać on: to nic nowego ze sie z nas smiejecie ja: lepsze to niz mialybysmy po was plakać on: trafiony zatopiony :) A po chwili: on: zamiast sie smiac moznaby sprobować coś zmienić ja: co do zmieniania... zauwazylam, ze Wy raczej sie nie lubicie zmieniać... on:nie powiedzialem ze jest to proste, ale nie ma to nic wspolnego z tym czy sie to lubi czy nie, po prostu czasem przychodzi taki czas ze trzeba ja: ale chyba nikt nie chce zeby ktos go zmieniał, chodzi raczej o akceptacje drugiego czlowieka a nie o to zeby cos w nim zmieniać on: nie mialem na mysli kogos z zewnatrz, tylko wlasna decyzje ja: hmm... jesli ma sie mozliwosc zmieniac swoje decyzje ktore juz sie podjelo albo jeszcze przed ich podjeciem, to to jest jak najbardziej dobre, w koncu chodzi o to zeby zmieniac by wybrac lepszą on: tez tak sadze ja: czasami tylko juz podjeta decyzja jest w takim stadium, ze ciezko ja cofnać lub zmienic na inną on: nie wszytko da sie cofnac, nie wszystko da sie zmienic, tak juz jest, trzeba sie z pewnymi rzeczami pogodzic Na tym się skonczyło... przez sekunde wydawało mi sie ze on mysli o powrocie, ze zaluje ze podjal taka decyzję, ale przeciez byl tak bardzo pewny ze niejestem tą, zktórą chcialby spedzic reszte zycia, tak sei zarzekal ze nic z tego nie wyjdzie, tak sie zarzekal ze tamtej rpzyjazni juz nie bedzie... Ponadto prosilam go, zeby niemowil mi, jesli pojawi sie ktos w jego zyciu... powiedział, ze wystarczylo poprosic i niema sprawy. ma przyjaciol, ktorym moglby powiedziec to jesli taka osoba by sie pojawila, jesli to chodzi o dziewczynę... bo zmienianie decyzji raczej nie wiazalo sie z dfilmem testosteron... ktory nabijal sie z afacetów a nie źle podjetej decyzji... Powiedzcie mi, ze tu niema nic, zadnej nadzie i zadnego zludzenia, ze on myslal o nas, prosze Was... powiedzcie mi to... powiedzcie mi ze nie chodzilo mu o decjzie dotyczacą nas... On jest honorowym i dumnym człowiekiem, ciezko przychodzilo mu okazywanie uczuc... Myslicie ze chodzilo mu o nas?? jesli tak to w ilu % na 100 % wydaje wam sie ze ta rozmowa i ta zmiana własnej deyczji, o która zahaczył dotyczyla nas? Bagam was, pomozcie mi... chce uslyszec to od ninnych osob zeby niemyslec za duzo... nie chce za duzo myslec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gjorgsnb
proste: chce sie przeleciec:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszka manna
mi sie wydaje, ze chodzilo mu o rozstanie, ze czasem trzeba podjac taka decyzje, aby cos zmienic.mysle ze niesttey nie chodzilo mu o powrot:(ja odnioslam wrazenie jakby on myslal ze Ty zalujesz ze si erozstaliscie, ze chcialabys wrocic...........taka obiektywna opinia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszka manna
mi sie wydaje, ze chodzilo mu o rozstanie, ze czasem trzeba podjac taka decyzje, aby cos zmienic.mysle ze niesttey nie chodzilo mu o powrot:(ja odnioslam wrazenie jakby on myslal ze Ty zalujesz ze si erozstaliscie, ze chcialabys wrocic...........taka obiektywna opinia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poziomka21
dzięki, tego potrzebowalam... tak myslalam, ze nie chodzilo o powrot :) i to chyba i dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×