do osób w stałych związkach...

jestem ze swoim chlopakiem ok. 1,5 roku. kochamy sie, uwielbiamy ze sobą przebywac, tęsknimy, ufamy sobie...ale czasem dopada mnie taka refleksja, ze troche brakuje mi tego dreszczyku emocji, tej niepewności, tych "podchodów" związanych z początkmi znajomości, tego drżenia serca związanego z pierwszym pocałunkiem itp...oczywiscie nie mowie ze nasz związek pozbawiony jest emocji. wiem ze to jest normalna kolej rzeczy, ze po okresie zauroczenia, zakochania przychodzi miłość, stabilizacja...mam nadzieje ze rozumiecie o co mi chodzi. czy wy tez tak macie, ze czasem wam tego brakuje?

wiesz - może czasem brakuje dreszczyku :D ale za to ma się u boku kogoś, kto kocha nawet jeśli ci nie wyjdzie kolor włosów albo jeśli czasem masz ochotę snuć się w piżamie do południa ;)

Jestem młodą mężatką, mam 20 lat, chodzilismy ze soba 4 lata. Bywało róznie. Pamietam pierwsze całusy, bicie serducha na jego widok, niecierpliwość jak spóźniał się 5 min. Ale zamieniłam to na coś równie pięknego. Wiem,że ktoś zawsze na mnie czeka, że jego całusy są rownie namiętne jak te pierwsze i dalej jak spóźnia się do domu nie mogę się doczekać, mogę z nim przebywać godzinami, tak poprostu siedziec i nawet nic nie robić. Jesli jest miłość nie ma znudzenia, a i tak będziecie dostarczać sobie emocji. Początki chodzenia maja swój urok to fakt, ale trwała miłość dla mnie jest równie emocjonująca. Pozdrawiam i życzę wytrwałości

Jesteśmy parą od 8 lat! Teraz przez tydzień ze soba nie gadaliśmy i wczorajsze spotkanie po tym tygodniu...było jak to pierwsze osiem lat temu :) A dziś jak sobie przypominam, to buzia mi się usmiecha a w brzuchu mam motylki :D