Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość na_rozdrożu

Kogo wybrać - byłego czy obecnego?...

Polecane posty

Gość na_rozdrożu

Witajcie :) Jakiś czas temu zerwałam z byłym facetem (młodszym ode mnie), bo mnie zdradzał i nie traktował najlepiej, na początku było między nami fajnie i byliśmy sobie wierni, ale w pewnym momencie się popsuło i z biegiem lat się to pogłębiało :( Nie pomogły prośby, groźby ani wizyty u psychologa, kłamał i zdradzał dalej. OK więc, odeszłam. Poznałam wtedy innego (starszego ode mnie), narodziła się między nami miłość, jest mi przy nim tak dobrze! Jest czuły, opiekuńczy, wyrozumiały dla mojej traumy i nieufności. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że on jeszcze jest żonaty :( Zbiera kasę na rozwód, bo między nim i żoną już od dawna nie ma miłości, a odkąd mnie zna, chce być ze mną. Zawsze, jak wątpię i chcę odejść, zapewnia mnie, że mnie kocha i już powoli robi przygotowania, żeby ze mną być. Jakiś czas temu były dowiedział się o obecnym. I w płacz. I zazdrość, i błagania o powrót, i zapewnienia, że on się zmienił, zrozumiał, że teraz to on myśli tylko o mnie, że od wielu miesięcy nie miał żadnej kobiety, że pragnie tylko mojego szczęścia, że się nauczył, że nie wolno zdradzać. I teraz mam dylemat. Były jest kawalerem, z zamożnej rodziny, mieszkanie mielibyśmy właściwie od ręki, w tym samym mieście. Byłam z nim 6 lat i bardzo go kochałam, bardzo przeżyłam to, że musiałam od niego odejść i dużo mnie to kosztowało nerwów. I mimo, że związek był niedobry, szczeniacki i toksyczny, coś się poza tym nadal w głębi serca tli do niego... Obecny natomiast - ok, powiedzmy, że się rozwiedzie, ale jest z innego miasta, ma dzieci i cienko przędzie z kasą. Musielibyśmy budować wszystko razem od zera, zdobyć mieszkanie, żyć z jego długami (kilka lat spłacania jeszcze), alimentami. No i wyrzuty sumienia... bo tamta rodzina będzie rozbita... Jednak łączy nas bardzo silna wzajemna miłość, a on mnie traktuje dużo lepiej, niż były, nie robi mi ciągle na złość, szanuje mnie, traktuje jak kobietę. Co mi radzicie? Mam 26 lat, chciałabym mieć męża i dzieci, normalne życie. Czy jest sens wracać do byłego, który zrobił mi sporą krzywdę, ale podobno zrozumiał i chce naprawiać, czy postawić na nim krzyżyk i inwestować w nowego, mimo problemów, jakie nas czekają?... Pomóżcie, jestem na rozdrożu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rzuć monetą
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ani ten ani ten
a wiesz czemu? byly- pies ogrodnika, zdradzal, zobaczyl ze masz kogos to szaleje a potem cie zdradzi kolejny raz na bank!!!!!!!!!!!!!!! obecny-bedzie zbieral na rozwod cale zycie i bedziesz kochanka to rada z dobrego serca-dziewczyno ja tez mam 26 lat, pragne milosci-facet byly sie mna znudzil i zdradzil ale nie bede az tak zdesperowana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ani ten ani ten
wchodzisz w zwiazek jak facet pokaze ci papierek rozwodowy. On moze zyc z toba i zona, rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, obecnemu postanowiłam dać trochę czasu na to - ma teraz spore kłopoty finansowe i ja to rozumiem - jeżeli do końca roku zobaczę, że nic się nie zmienia, zacznę szukać dalej. Z jednym zerwałam, z drugim też mogę... może będzie mniej bolało? Chociaż pokochałam go i naprawdę mi na nim zależy. A czy byłemu na pewno nie dawać szansy?... ja kiedyś wobec rodziny też popełniłam dużo błędów, a jednak mi wybaczyli i teraz żyje mi się z nimi lepiej, bo zrozumiałam. Czy to, że zdradzał, skreśla go na całe życie?... Dzięki za opinie i proszę o więcej głosów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na twoim miejscu głęboko zastanawiałabym się czy wybrać któregokolwiek. Obecny ma rodzinę, o rozwodzie to każdy mówi, a jak przyjdzie co do czego to zawsze zostają z żoną, poza tym chcesz się pchać w jego długi?? moim zdaniem to nie ma sensu. A były?? zdradził raz, będzie to robił nadal. Chwyciła go zazdrość, jak się dowiedział że kogoś masz. NIe brałabym tego na serio co mówi, bo jak wszystko się unormuje, to na pewno wróci do swojego dawnego stylu bycia. a o małżeństwie z nim nawet bym nie myslała, skoro zdradzał już przed ślubem. Zastanów się głęboko, bo jestes jeszcze młoda i na pewno znajdziesz kogoś kto na Ciebie będzie asługiwał. POWODZENIA :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ani ten ani ten
Moj tez mnie zdradzal a potem wrocilam i znowu romansowal. Nie rozumiesz, ze oni tak maja:( Ja wiem, ze pragniesz uczucia. kazda z nas pragnie. Czasami jednak lepiej byc samej, naprawde

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale rodzina to co innego, rodzina kocha mimo wszystko, chłopak, a nawet mąż (może mnie tu zlinczujecie, za to co napisze ) to jest jednak obca osoba, a on Cie poprostu upokorzył tymi zdradami i możesz być pewnaże zrobi to znowu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bawi mnie stwierdzenie
"zbiera na rozwód" ty z innej planety jesteś?Przepraszam, ale nie słyszałam żeby argumentem było "zbieranie na rozwód"Co to w ogóle jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jozef Franciszek Cezary
zadnego bo ani jednego ani drugiego nie kochasz , proste .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ile
Wiesz, my nie możemy decydować o Twoim życiu. Ale jak niektórzy mówią: "Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki". Zastanów się czy jeśłi wrócisz do byłego to czy nie będziesz żyła w strachu, że Cię znowu zdradzi. Z kolei obecny facet też nie jest idealny. Może się rozwiedzie a może nie. I nie patrz na to, że były jest z zamożnej rodziny. Bo nawet jeśli się ma pieniądze, mieszkanie a nie ma miłości i poczucia bezpieczeństwa to nie jest się szczęśliwym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ani ten ani ten
Nie masz wyboru , ani ten ani ten nie sa dla ciebie. Jestem pewna, ze z tym rzowodem to sciema. Jak ktos chce to idzie i bierze rozwod a nie zbiera kase!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani, wybór mam :) każdy ma, zawsze... Sytuacja jest trudna, na szczęście jakoś się trzymam. Dziekuję za Wasze opinie i proszę o jeszcze, tylko może bardziej wyważone?... Wiem, że muszę zdecydować sama, co robić dalej, ale każdy głos rozsądku (niekoniecznie emocji) mi w tym pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wywazona Opinia
Prosze bardzo. Tak bardzo chcesz kochac i byc kochana, ze nie zauwazasz, ze zaslugujesz na cos wiecej niz zdrady i czekanie na rozwod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeszcze co do rozwodu - jasne, wiecznie czekać nie będę, jednak jestem w stanie zrozumieć to, że on chce najpierw jakoś zabezpieczyć dwójkę małych dzieci - żona dopiero niedawno poszła do pracy, wcześniej on wszystkich utrzymywał z niewielkiej pensji. Dopiero przed chwilą dostali socjalne mieszkanie, wcześniej pomieszkiwali u rodziny, wyprowadzka na dniach. On nie ma rodziców, ona zaś jest z rodziny alkoholików. Także ja rozumiem chęć zabezpieczenia przyszłości dzieci. Nie oceniajcie pochopnie. Może się mylę, może nie jestem najmądrzejsza ;) , ale taką sprawę akurat jestem w stanie zrozumieć, bo nie jestem bez serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do autorkii
Oczywiscie zrobisz co zechcesz ale wsyscy dobrze Ci radza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem i dziękuję Wam za wsparcie :) Bardzo się cieszę, że mogę się wygadać i poradzić. Jakoś tego potrzebowałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może są jeszcze tu na forum osoby, które były w podobnej sytuacji? \"Torn between the lover/and the love you leave behind\"... Cezary - czemu sądzisz, że żadnego z nich nie kocham?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czego właściwie
chcesz od życia? - oto jest pytanie. A były... heh nie wiem, czasami ludzie potrafią zrozumieć swoje błędy, ale czy byś się nie bała, że to wszystko wróci? Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odswiezam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie w tym rzecz, czy mialoby sie mieszkanie czy zaczynaloby sie od zera, czy trzeba splacac dlugi czy nie. Powiem ci szczerze, ze jesli to sa jakies wytyczne, ktorymi masz zamiar sie kierowac to moim zdaniem zaden z nich nie jest najelpszym \"pomyslem\". Jesli sie kogos kocha to nie kocha sie za cos, za mieszkanie, brak dlugow, zobowiazan, za to ze cie dobrze traktuje i nie zdradza. Osmielam sie wiec powiedziec, ze to co czujesz do nich to na pewno nie jest milosc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak zdradza
to zdradzać bedzie...czy predzej..czy pózniej.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pierwszego odrzucil bym od reki.... drugi tez nie pewny ale przynajmniej Cie szanuje i kocha ..pierwszego juz nigdy nie bedziesz pewna. Stawiam wiec na drugiego, chyba ze boisz sie dorabiania od zera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za opinie :) Co do tematu miłość a zamożność - wzięłam to pod uwagę, bo staram się myśleć realistycznie. Poza tym wiem o małżeństwach, które rozpadały się właśnie przez kasę - nie dlatego, że współmałżonek jej za wiele nie miał, tylko dlatego, że wkradła się proza życia i te ciężkie warunki bytowe zabijały uczucie, magię, romantyzm... żeby się rozkoszować miłością, trzeba mieć dach nad głową (najlepiej własny, bo rodzinka współmałżonka/ki też potrafi zepsuć młodym życie, jeżeli się kiszą pod jednym dachem) i coś w lodówce. Może rzeczywiście mało to idealistyczne, ale skoro myślę o poważnym związku, biorę pod uwagę i to... Przy pierwszym moje życie było zawsze niepewne. Kochałam go bardzo mocno - praktycznie za nic, tak naprawdę, tylko dlatego, że był, nie obchodziło mnie wtedy nic poza miłością. I co? - wybór okazał się nietrafiony, a facet tak mi odpłacił za bezinteresowne uczucie, że do dziś się zbieram :( Drugiego pokochałam nie tyle za dobre traktowanie mnie, co za jego charakter - przy tym człowieku czuję się spokojna, w miarę bezpieczna (w miarę, bo niestety jeszcze jest żonaty), a przede wszystkim kochana, nie to co z pierwszym, który podchodził do mnie w czasie związku dość obojętnie. Czuję, że jest stabilny psychicznie, jak mam fazę to mnie rozwesela, zamiast atakować i \"ustawiać\", jest bardzo czuły :) Spytałam Was o to, którego wybrać, bo czasami sama nie wiem już, co o życiu myśleć. Zdrada wytrąciła mnie z równowagi, zwłaszcza, że ja mu tego nie robiłam, to podwójnie bolało. Teraz mam serducho trochę ostrożniejsze, chcę tylko spokoju, szczęścia, stabilizacji - i liczę się też z innymi rzeczami, niż samo uczucie, bo mnie życie zdrowo po tyłku nakopało :( Zrozumcie mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×