już nie tęsknię za moim facetem. chyba wcale.

czy jestem normalna? a może już go nie kochamm? wyjechał do anglii 3 lata temu. za pierwszym razem rozpaczałam 2 tyg jak bóbr. po 2 tyg jako tako mi przeszło, ale nie było chwili zebym o nim nie myslała. za drugim razem jak pojechał było podobnie tylko, ze płakałam pare dni. za trzecim i czwartym tylko 1 dzień płakałam, a na drugi dzien już normalnie funkcjonowałam - zadowolona... itp. coraz mniej o nim mysle. teraz jak wyjezdza lub ja wracam do polski (bo widujemy sie co 2 m-ce, jak on nie moze przyjechac do polski to ja jade do niego) to juz wcale tego nie przezywam, tzn. poleca mi lzy przy pozegnaniu ale to tylko tyle. po chwili juz moglabym poleciec np. ze znajomymi na impreze... i coraz mniej o nim mysle. czy to jest normalne? kocham go. tak sadze. bo nawet nie mysle zeby go rzucic, ani nie rozgladam sie za innymi... moze ja sie przyzwyczailam do zycia bez niego? kiedys byloby to nie do pomyslenia! myslalam, ze zawsze bede tak tesknic. chcialam byc z nim w anglii... ale to dluga historia dlaczego nie jestesmy tam razem... teraz on chce mnie tam sciagnac, ale ja chyba juz nie chce... chyba wole byc tu sama. czy to normalne?

...bardzo normalne, albo sie z kims jest albo nie, taki zwiazek na odleglosc to, wybacz, bawi mnie... przeciez i tak jestes sama. :) Mysle, ze wkrotce spotkasz kogos innego i sie zauroczysz! :)

Może Ci już miłość minęła? Co z oczu, to z serca. ...... I nie ja to wymyśliłam.

to normalne,ze jak go tyle nie widzialas,to emocje ostygly,ale jest tak"w milosci i na wojnie zeby zakonczyc trzeba sie widziec"