uwolniłam sie z chorej milości a ciągle rycze...

byłam z facetem 2 lata...na początku byl cudowny jak kazdy..kochający, szlala za mna....w miare upływu czasu, role sie zmienily, ja zaczelam latac za nim, przez ostatni czas cały czas ze mna zrywał a to o za krótką spódniczke,a to o uśmiech nie wtedy kiedy potrzeba....wyzywal mnie, nie troszczyl sie o mnie, mysle ze w niedługim czasie dostałabym strzała bo juz sie zamachnął... Boze czego tu zalowac?! a ja głupia caly czas mysle o tym jaki byl kiedys kochany, jak byłam szczesliwa, jak duzo zrobiłam dla niego i tego zwiazku, poświeciłam mu sie cala do konca...a on? zawsze malo, zawsze źle, sam nie wiedział czego chiał.... jak przestac płakać i wybic go sobie z głowy?! jak zrozumiec ze byłabym ,,szcesliwa" znowu 2 tygodnie a potem piekło bo zupa była za słona...

płakać nalezy po kims kto jest lub byl tego wart....pomyśl o tym co mozesz zyskac a nie co starciłas

przypomnij sobie wszystko to co zrobił złego. tych rzeczy pięknych było zapewne mniej. napisz sobie wszystko dokładnie na kartce i przeanalizuj jaki on naprawdę jest, na co go stać [tylko bez głupich sentymentów], jak najczęściej zachowywał się wobec Ciebie, co Tobą kierowało, kiedy zgadzałaś się dobrowolnie na wszystkie upokorzenie jakie Ci zadał. na koniec uśmiechnij się i postanów, RAZ NA ZAWSZE, że żadnego śmiecia nie wpuścisz więcej do swojego życia. życzę powodzenia. mnie taki test otworzył szeroko oczy na wszystko czego oczekiwałam kiedyś od partnera i na to co otrzymywałam. szala opadła na jego niekorzyść dlatego z bóle bo z bólem ale pożegnałam go a zawsze. mam nadzieję, że i Tobie sie uda. po co Ci śmieć i ignorant?

tylko ze ja jestem jeszcze taka naiwna..on byl starszy ode mnie o 10 lat...myslałam ze to dojrzały mezczyzna ze zapewni mi poczucie bezpieczenstwa, ze to on bedzie za mna szalal...bo jestem młodsza:( nigdy w zyciu tak nie kochałam, planowalismy slub, dzieci, zrobiłam z nim rzeczy których nigdy nie zrobiłabym z innym...a on tak poprostu z kochającego czlowieka zmienil sie w agresyne zwierze, które ciagle mi wmaweialo ze jestem niczym, ze wszystko co w nim złe nauczyl sie ode mnie:( Boze jak to boli tak sie zawiesc:(

jestem z facetem 6 lat, ostatnio sie rozstalismy ale po paru dniach wrociłam do niego on bardzo tego chciał.teraz ja chciałabym to zakończyć nie widze przyszłosi dalszego bycia razem,.mamy mieszkanie wspolne plany , wesele zaplanowane na ten rok, on mnie kocha ale ja jego nie, ogolnie jest dobrym chłopakiem nieczego mi nie brakuje ,boje sie ze jak to zakończe to ze bede sama wszystko musiałabym zacząc od nowa ,a jesli nie znajde innego faceta z ktorym bedzie mi naprawde dobrze i ktorego bede kochała,poradzcie mi cos

jaki jest naprawde, nie np. za kilka lat przynajmniej zycia sobie nie zmarnowalas z kims takim. Bedzie dobrze zobaczysz.

on nie jest zlym faetem jest naprawde ok, to nie jest takie proste jak sie moze wdawac, nie wiem jak mu o tym wszystkim powiedziec

on mnie kocha ja go nie

dla mnie to chore...napisała: "jak przestac płakać i wybic go sobie z głowy?!" Jak najbardziej zgadzam się z grażką_b ! Wypisz wszystkie krzywdy jakie ten facet Ci wyrządził, wszystkie upokorzenia jakich przez Niego doznałaś, wszystkie Jego złe cechy. Przeczytaj ten artykuł: http://e-kobiety.pl/content/view/2889/260/1/0/ i zastosuj się do podanych w nim rad. Obrzydź sobie faceta i jak najszybciej o Nim zapomnij! Kite, piszesz, że już nie kochasz tego faceta. Jeśli nic już nie może tego zmienić to po co dalej ciągniesz ten związek? Lepiej zakończyć to teraz niż np po ślubie...W tym momencie oszukujesz i siebie i swojego chłopaka. Nikomu to na dobre nie wyjdzie i żadne z Was nie będzie szczęśliwe.

Ja byłam z facetem 9 lat i też płakalam i nie moglam życ. Uwierz mi, ze Ci kochana przejdzie - kiedy poznasz kogos innego, badz pospotykasz sie z kim innym. Ja w to nie wierzylam....mialam to samo...to jest normalny odruch - ale kwestia czasu.PRZEJDZIE...tylko pospotykaj sie z kims..wiem sama po sobie

problem w tym ze nie mam z kim:( mala mieścina na kazdym kroku on...nie chodze na imprezy bo ani nie mam z kim ani nie mialabym sie gdzie zatrzymac do rana:/ ech....w zyciu sie nie spodziewalam ze bede tak cierpiec:(

uwolnisz się z tej miłości, jak będzie Ci to Z W I S A C a emocje opadną

Ja też nie miałam z kim i gdzie.........INTERNET....poznałam tam faceta, który mi pomógł wyjść z tego nawet nie wiedzać o tym.......