Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość _Kocica

poród z partnerem czy nie

Polecane posty

Gość skarppetka
potem jest to dla nich nasjpiekniejszy moment-przychodzi na swiat ich dziecko. Facet wrazliwy hehe,a co ma powiedziec wrazliwa kobieta? jak jest taki wrazliwy to niech nie majstruje dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klala
ja rowniez nie chcialam zeby maz uczestniczy w narodzinach naszego dziecka i u nas wyszlo ze oboje nie mamy na to ochoty :) takze nie byo problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrazliwa
ja jestem wrazliwa i zalatwilam sobie cc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klala
moj maz powiedzial ze jezeli ja zechce zeby byl przy porodzie to on oczywiscie bedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skarppetka
laboszek ale to opinia kilku znajomych facetów Najpiękniejszy widok na świecie, widzi jak przychodzi na świat jego dziecię. Ja tam nic nie widziałam, bo prawie mdlałam z bólu, mąż trzymał mnie za rękę, a później docenił fakt, jak kobiety cierpią-i się nie wymądżał, że poród to nic takiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klala
moja kolezanka rodzila z mezem ten caly czas glaskal ja po glowie uspokajal kazal przec przy tym sam byl bardzo zdenerwowany to wszystko tak w tym momencie draznilo moja kolezanke ze zalowala iz uczestniczyl w porodze przy tym porodzie byla moja mama (jest lekarzem) i stwierdzila ze faktycznie nie pomagal jej tym wcale chociaz bardzo sie staral ona zachowywala sie spokojnie a on wprowadzal nerwowa atmosfere

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja przeszlam przez trzy porody dwoje starszych dzieci rodzilam sama (oczywiscie nie licze personelu medycznego), i generalnie wspominam je dosc traumatycznie, miedzy innymi z powodu rozdzierajacego uczucia samotnosci, podczas najpiekniejszych i najwazniejszych chwil w zyciu. Natomiast najmlodsza corke rodzilam w obecnosci meza. Maz mnie ani nie glaskal, ani nie rozczulał sie nade mna. Przyjelismy porod jako cos naturalnego, z jego bólem i co tu mowic, brakiem estetyki. Stal przy lozku, a pozniej przy wannie i po prostu BYŁ, co dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Maz podczas narodzin corki, byl niezwykle podekscytowany i do tej pory wspomina z lezka w oku narodziny naszej kruszynki, jako jedne z najpiekniejszych chwil w jego zyciu, kiedy na swiat przyszla krew z jego krwi i kosc z jego kosci :) O ile mezczyzna wyraza gotowosc uczestnictwa, a kobieta czuje potrzebe jego obecnosci, to nie ma sie co zastanawiac. Przeciez nikt nie bedzie trzymac na sile chlopa i kazac mu sie wpatrywac wbrew jego woli w krocze rodzacej kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klala
a o jakim bezpieczenstwie mowicie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sporo piszecie o tym, że dla faceta bycie przy porodzie to piekna chwila, że go to zbliża do partnerki, że wzrusza się za kazdym razem gdy o tym myśli i inne takie (to przyklady były). Piszą niektóre z Was, że sami faceci Wam o tym mówili. :-0 A co, na miłość boską mieli powiedzieć, gyd powstał taki temat rozmowy? Mieli mówić, że to obrzydlistwo? Mieli mówić, że od tamtego czasu, jak patrzą między nogi swojej kobiety, to przypominają sobie tę chwilę i im się odechciewa wszystkiego? :-0 Wiadomo, że będą to zachwalać; a nawet jesli nie zachwalać, to mówić coś, co nie sprawi przykrości kobiecie-żonie, lub kobiecie-koleżance. Dobre wychowwanie i kultura - takt - to wszystko. Nic nie zmieni faktu, że facet to wzrokowiec i krocze kobiety kobiety mu sie jednoznacznie - bynajmniej nie z rodzeniem dziecka. Może to dziwne dla niektórych, ale ja mimo tego wszystkiego- mimo tego, że oboje bardzo pragniemy naszego dziecka (mąż nawet wczesniej zacząćgo chcieć, gdy jeszcze nie bylam w ciąży) -to wolałabym pozostać w jego oczach KOBIETĄ, a nie MATKĄ JEGO DZIECKA - jeśli wiecie co chcę powiedzieć; co mam na myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
laboszek - znowu muszę przyznać Ci rację :) \"Prawdziwe zycie zaczyna sie za drzwiami naszych domow kiedy wracamy z dzieckiem ze szpitala.\" - o właśnie!! Na nic mąż przy porodzie; na nic jego sarnie oczy pytające \"Jak mogę Ci pomóc??\"; na nic jego trzymanie za rączke i głaskanie po główce! Na nic symboliczne przecinanie pępowiny!! Większą miłość, pomoc i współodczuwanie odczuję, gdy po powrocie w nasze cztery ściany pomoże mi w przewijaniu, kąpaniu, ubieraniu i przyniesie herbaty, gdy będę zmęczona leżała w łóżku. Takiego męża mam nadzieję zobaczyć po porodzie!!! Tego będziemy potrzebować: nasze dziecko i ja. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak się będziecie zachowywać jak kobiety a nie tylko matki swoich dzieci to tego nie zmieni żadne uczestnictwo czy nie w porodzie. A jak się zapomnicie w macierzyństwie to Wasze małżeństwo i tak będzie do niczego. Nie uważam, żeby poród rodzinny miał z tym cokolwiek wspólnego. I co tu mówić o takcie i dobrym wychowaniu? Może tak być po kilkuletnim związku, szybkim ślubie, no nie wiem. A nie, kiedy męża znam od podstawówki. Nie nabrałby mnie na puste czułe słówka bo znamy się jak łyse konie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lululu
o tym czy moj maz bedzie przy porodzie czy tez nie zadecydowalam ja... nie chcialam zeby w nim uczestniczyl i nie dlatego zeby oszczedzic jego tylkao daltego ze ja czulabym sie wtedy mnie komfortowo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja również jestem za porodem rodzinnym, chociaż męża nie będe na siłę namawiać, on chce byc przy porodzie, i myślę, że jak spojrzy na moje krocze juz po porodzie w sytuacji intymnej nie przypomni sobie kawału rozwalonego mięsa bo po prostu nie bedzie go widział podczas porodu; poród z mamą...nigdy w zyciu, ale nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć reakcji po :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama trojeczki - ja jestem z moim od 15-go roku życia, więc też wydawaloby sie, że sie znamy. Ale facet na zawsze będzie facetem, a kobieta kobietą - i obojętnie jak dlugo jestesmy i co ze sobą przezylismy - bedziemy roznic sie od siebie i nasze podejscie do siebie nawzajem. Nie liczę na to, że gdy go zapytam o wrażenia po tym porodzie, powie mi prosto z mostu, że widok był obrzydzający, nawet jesli uważa, że taki był. Nie powie tego, by mnie nie zranić i każdy facet chyba by sie tak zachował. Inne rzeczy sie czasem myśli a inne mówi. Inne rzeczy żonie, a inne przy kolegach - facetach. I możemy być super kochającym sie małżenstwem - faceci mają swoje do ukrycia, tak samo jak kobiety. Tacy jesteśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moisture
hmm skorpionka widocznie nie jesteście z mężem blisko, mój mąz dał juz wiele sygnałów , że nie okłamałby mnie i nie dusiłby w sobie tego , że czuje się okropnie po porodzie i , że nie może dojsc do siebie wiele z tych dziewczyn które się wypowiadaja za porodem rodzinnym na pewno ma świadomosc swojej wielkiej przyjaźni z mężem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ina232425
bliskosc w zwiazku nie ma tu z tym nic wpolnego. Jezeli partner bedzie cie oklamywal zeby ciebie nie zranic to zrobi to . Tak samo kobieta potrafi to zrobic w tym przypadku bliskosc nie ma tutaj znaczenia!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A no właśnie. Są różne związki, a my mamy taką naturę (ja i mąż), że nie ma szans, żeby mówił co innego niż myśli. Inna sprawa, że ja nie mam i nie miałam zamiaru go nigdy pytać, wymuszając na nim grzeczne odpowiedzi w stylu \"i co, fajnie było?\", \"powiedz, że to było piękne\" itp. :D Nie musi mi mówić takich rzeczy, ale już np w łóżku człowiek nie musi mówić nic, a wszystko co w nim siedzi wychodzi. Nie żartujcie, że facet jest w stanie udawać podniecenie, orgazm, czy choćby jak jest po prostu \"napalony\":D Ja go do niczego nie zmuszam, ale po tych 14 latach w związku, a jeszcze więcej w jednej paczce poprostu bym poznała to niby obrzydzenie itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciągle tylko pojawiają sie słowa, że jesli kobieta nie chce rodzić z mężem, to znaczy, że nie jest wystarczająco blisko z mężem!!!!! A ja myslę, że to nie kwestia bliskości!!! Ja uważam mojego męża za najbliższą mi osobę - nie ma bliższej! Ale czy bycie z kimś blisko oznacza \"wywalanie na wierzch\" wszelkich osobistych, intymnych spraw!!?? :-0 Czy jak już jesteśmy blisko, to znaczy, że mam chodzić przy nim w podartych skarpetach, pierdzieć przy stole, bekać po wypiciu z nim piwa, golić przy nim nogi, gdy on goli wąsy i zmieniać przy nim podpaskę?? Bo jak tego nie robię, to nie jestem z nim blisko???? Myślę, że umiar we wszystkim jest wskazany i pewne męśkie rzeczy powinny zostać niewidoczne dla kobiet, a kobiece - niewidoczne dla facetów! Inaczej staniemy sie dla siebie kumplami z pokoju w akademiku :-0 A nie ma nic gorszego, niż żona - kumpel :( Poród to ukazywanie swojej kobiecości w innym świetle, niż interpretują ją zwykle faceci. Po co?? Wolę po prostu, by zapamiętał moje intymne części ciała inaczej. I uczucie skrępowania można czuć nawet przed najwiekszym przyjacielem. Bycie z kimś blisko nie oznacza wyzbycia się wszelkiego wstydu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klinek
Dziewczyny ja rodzilam z mężem i nie wyobrażałam sobie od poczatku ciąży aby mogło byc inaczej.Wspominam wspaniale.Przecież poród to nie jest 12 godzin bólu i zwijania się na łózku.My z mężem mieliśmy swój pokój,słuchaliśmy radia , robił mi masaż, spacerował ze mną ( na około łózka):D. Był cały czas nawet przy badaniu sprawdzającym rozwarcie. Niewiem jakie macie wyobrażenie o porodzie rodzinnym.Przecież mąż nie stoi nam w nogach:)) Ani razu nie zajżał mi między nogi bo nie miał takiej mozliwosci.Byłam przykryta. Na samym końcu gdy córcia już "wychodziła" trzymał mnie za rękę i wycierał czoło.Potem już tyko łzy szczęscia, buziaki.....i tatuś zabrał córcię na badania. BYŁO CUDOWNIE. poza tym jesteśmy lepiej traktowane jak jest z nami mąż. Ja widzę w tym same plusy. zastanówcie się!:))) Pozdrawiam P.S. Ale się napisałam. Sorki jeśli zanudziłam:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama trojeczki - nie chcę psuć Twoich wyobrażeń o swoim mężu, ale słowa \"nie ma szans, żeby mówił co innego niż myśli.\" - uważam za dalece naiwne. :( Ludzie żyją ze sobą po dwadziescia parę lat, po czym okazuje się, że byli oszukiwani w taki czy inny sposób. Nie można tak bezgranicznie ufać, ani nie można mierzyć ludzi swoją miarą. Może Ty czujesz sie w tym związku tak wyzwolona, że nie dopuszczasz myśli, że moglabys powiedziec coś, czego nie myślisz - ale nie możesz mówić za niego - bo znając go nawet całe życie, nigdy nie znasz go do końca. Trochę nieufności nie zaszkodzi w związku ;) - nie mówię, że macie sobie nie ufać, ale.... wiele osób sobie bezgranicznie ufa i myśli że wie czego sie może po partnerach zpodziewać, a potem, nagle jest wielkie zdziwienie i pytanie \"Jak on mógł to zrobić, nie znalam go od tej strony?\" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja tak sobie z innej beczki
No tak...a co gdyby nastapiła wypadek i mąz musiałby sie Toba opiekowac przez kais czas? Myc a nawet zmieniac pieluchy własnie Tobie? I wyobraz sobie ze wrasasz do zdrowia...i zamiast radosci co pewnie rozdód bo widział Twoja kobiecosc w innm swietle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skorpionka81 - nie denerwuj się. Nie chodzi o to, że ja uważam,że nie masz racji. Jeśli tak to odebrałaś to przepraszam. Chodziło mi bardziej o to, że nie da się zdefiniować bliskości. Każdy ma inne potrzeby, każdy potrzebuje innego rodzaju wsparcia itp. Dla porównania, coś co nie jednej wyda się normalne - np moja siostra mnie tym szokuje bo ja bym tak nie potrafiła:D Uważam, że takie czynności jak depilacja, w tym miejsc intymnych,inne \"kuracje upiększające\" to działka moja. I tylko moja. A moja siostra (i pewnie nie jedna z Was) ma świetny ubaw, dając się wygolić mężowi wszędzie, itp:D Może jestem dziwna, ale takie rzeczy robię sobie jak jestem sama i już:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a tam...
ja mojego meza bardzo kocham i dlatego czasami dla jego dobra powiem mu to co on by chcial uslyszec zeby co nie zasmucic... niezastanawialyscie sie ze w tym przypadku moze byc tak samo ja ze swoim mezam znami sie 13 lat a mam 29... wiem jak sie zachowa co powie jak postapi w danej sytuacji wiem kiedy cos odemnie chce ale mi o tym nie mowi i wiem kiedy cos zaczyna krecic :) kiedy cos mu niepasuje chociaz stara sie to ukryc ale nigdy nie powiem ze zmam go calkowicie i na wylot bo wydaje ni sie to nierealne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość realne az do bolu
uwazam ze facet juz wystarczajaco byl obecny przy robieniu dzidziusia, moj syn byl przy narodzinach corki, ale dostal odemnie szpica w duupe za szwendanie sie gdzie byl niepotrzebny, i za niezdrowa ciekawosc, i szluss.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja tak sobie z innej beczki - wtedy nie ma innego wyboru - jestesmy razem, musimy sobie w takich chwilach pomagać. Jesli sama sobie pieluchy zmienić nie mogę, albo sie podmyć - musi zrobic to mąż. Ale poród rodzinny to inna psrawa, bo tu MAM wybór!! I wybieram tę lepszą opcję - w tym pierwszym przypadku, o ktorym piszesz - nie za wiele mam do gadania :( Mama trójeczki - no więc to jest to samo jak dla mnie! Tak jak nie dam sie wygolić mężowi (chyba, że to taka zabawa) :P - tak nie chcę by mnie oglądał jak rodzę! To jest dokladnie to samo! Skoro tamto rozumiesz, to to też powinnaś zrozumieć :) Zasada ta sama. Pewne rzeczy kobieta powinna zachować dla siebie -a poród to główna z nich. (Cały czas myślę sobie, że gdybym sie zesrała przy porodzie, a mój mąż by to widział/słyszał - nie darowałabym se tego do konca zycia) :D Bez przesady!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhmhmh
moj maz pomimo ze nie byl przy porodzie to tak sie denerwowal jak rodzilam ze cala dolna warge tak sobie wygryzl z nerow azmu krew leciala i mial w ranach mial i dlugo goil ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skorpionka, laboszek kurcze dziewczyny to wy bąków też nie puszczacie? Czy przez ten cały czas, który jesteście ze swoim mężem wychodzicie do drugiego pokoju? Oj rany to was podziwiam. :-) mama trójeczki 🌻 moisure 🌻 A i napisałam wcześniej bardzo jasno, że to czy facet jest przy porodzie czy nie, nie świadczy moim zdaniem o jego miłości. Po prostu każdy związek jest inny. Jedni mowią sobie wszystko, inni nie rozmawiają prawie o niczym i też im dobrze. Dziewczyny ale proszę też nie sugerujcie, że mąż po porodzie ma obrzydzenie do mnie, do seksu itd bo nie znacie ani go ani mnie ani naszego związku. Ja nie twierdzę, że Wasze związki są jakieś niefajne, bo nie chcecie być razem przy porodzie, ale prosze również o zrozumienie tego, że inni depilują się przy sobie, załatwiają (to akurat nas nie dotyczy :-)) ale kochają się, ona jest dla niego wszystkim a on dla niej i widoki i przeżycia ekstermalne typu poród niczego nie osłabjają wręcz przeciwnie umacniają i utwierdzają w przekonaniu, że to właśnie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhmhmh
jeszcze chcialam ponowic pytanie ktorejs z was ... co rozumiecie przez to ze czujecie sie bezpieczne przy porodzie gdy towarzyszy wam maz... bo niektore tak wlasnie pisaly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Masz rację - nie pierdzę, nie bekam, ani nie drapię się po dupie przy moim mężu. I może to dla niektórych dziwne, ale nie robię mnóstwa innych rzeczy też. :) W ogole nie wyobrażam sobie żeby bylo inaczej. Wiesz z czym mi sie to kojarzy? :) Kobieta z facetem poznają się; są dla siebie atrakcyjni, podobają sie sobie nawzajem, ciągnei ich do siebie. Kobieta jest kobieta, facet jest męski. Adorują sie wzajemnie i kazde stara sie wypasc jak najlepiej, lub przynajmniej nie pokazywac od razu swoich wad (lub zwierzęcych odruchów) :P. A po latach? Ona w wałkach na głowie, a fartuchu usmarownym tłuszczem od klepania kotletów, bez makijażu i skarpetce z dziurą. On - pierdzi na kanapie pobekując sobie pijąc piwo, od którego rośnie mu wielki brzuchol, którym w ogole sie nie przejmuje, bo jego kobieta kocha go takim, jakim jest. Jezu!! :D Nie chcę by tak kiedys wygląalo moje malżenstwo!! Pierdziec to se mogę przy moim bracie, lub robic z nim konkursy w bekaniu, ale dla mojego mezczyzny chcę pozostać kobiecą kobietą!! Nic dziwnego, że faceci zdradzają swoje żony z fajnymi dupami, skoro rzeczona żona pierdzi przy nim, goli se pachy w jego obecności i ma juz wszystko w dupie tylko dlatego, że znają sie jak łyse konie :D To taka dygresja była ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skorpionka, jeszcze raz podkreślam, że to nie to, że Cię nie rozumiem, tylko nie ma co mówić, że ktoś jest zły, bo był czy nie był przy porodzie. Co do różnych zachowań - jestem z moim facetem kupę lat ale nie do pomyślenia jest dla mnie, żebym przy nim pierdziała czy drapała się w miejscach intymnych. Mój mąż już nie jest taki delikatny, dla niego to zwykłe odruchy, a ja choć tyle lat jesteśmy razem uważam, że mógłby się powstrzymać albo wyjść do innego pomieszczenia. I już:D No i w sumie to w jednym macie racje - jakbym jak to nawałyście po imieniu zesrała się przy porodzie to byłby to napewno pierwszy i ostatni poród wspólny w naszym życiu. Jakoś jedno z drugim mi się nie łączy, dlatego zawsze świadomie decyduję się na lewatywę, bo pewnie i przed lekarzami bym ze wstydu padła:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×