Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lauraimpresja

CHCIAŁAŚ MIEĆ DZIECKO TO MASZ usłyszałam od męża.....

Polecane posty

Gość lauraimpresja
i chciałam jeszcze dodać, że moj tata po 30 latach dopiero to wszytsko ujrzałPRZEJRZAŁ NA OCZY patrzy na mnie i widzi ile mnie bolu cc kosztowalo, jak chodzilam i plakalam bo tak mnie piersi bolaly i ile trzeba przewijac prac, bawic, karmic, ze nic nie moge zrobic sama i jak karmie to mama karmi mnie(taki byl 1wszy m-c) a on tego nie widzial jak moja mam mnie urodzila i moja siostrę, on tylko pracowal i tylko wpadal do domu zjesc(fakt, że tez nam dom budował) i az sie poplakał, na mysl, ze tego wczesniej tak nie przezyl jak teraz, jak ja urodzilam.... po 30 latach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timbim
Lauro, życzę Ci dużo szczęścia by udało Ci się ułożyć wszystko z mężem, mam nadzieję, że się opamięta, że kocha Cię naprawdę i zacznie się troszczyć o Was. Nie rób mu wyrzutów, nie krzycz tylko proś o pomoc. Bo na pretensje i krzyki faceci reagują jeszcze większym dystansem i obojętnością. Może zaskocz go kiedyś jak wróci z pracy, daj mu obiad a potem powiedz, że idziesz np na areobic, bo chcesz wrócić dla niego do formy po dziecku. Nie uprzedzaj go o tym bo znajdzie wymówkę by nie zająć się dzieckiem. Bądź konsekwentna. Skoro on nie rezygnuje ze swoich hobby, przyjemności, czasu dla siebie, nie ma powodu byś Ty cały czas była uwiązana przy dziecku i rezygnowała ze swoich przyjemnosci i wypoczynku. Wutłumacz mu wszystko po kolei co ma robić, jak trzeba zapisz na kartce, co i kiedy ma podać do jedzenia, jak to przygotować, gdzie są kosmetyki dziecięce, ubranka, pieluszki itp.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo z facetami
trzeba krotko!! Moj od poczatku wszystko robil przy malej, kapal, przewijal, karmil, wstawal w nocy itd.. bylo tak, ze przez 2 tygodnie nie wiedzialam w nocy o istnieniu dziecka bo on wstawal i karmil butla :) Kobiety bo Wy im za bardzo ulegacie!! Ich trzeba krotko za pysk trzymac i tyle, pokazac ze macie swoje zdanie, swoje zycie, swoje humoru, ze tez jestescie zmeczone, ze nic wam sie nie chce itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timbim
Laura, zaplanuj sobie rozrywki i z nich nie rezygnuj, np co drugi dzień wyrywasz się z domu na godzinkę, dwie, informujesz o tym małżonka przed samym wyjściem. Nie mozna się zamykać w domu z dzieckiem, bo się sfrustrujesz, po kilku miesiącach poczujesz się wyobcowana i zmęczona. Jest ładna pogoda to uszykuj dzieciaka, wózek niech maż idzie na spacer a Ty odpocznij sobie, poczytaj gazetki, zrób maseczkę, manikure, coś co lubisz co Cię odpręży, zrelaksuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paul00
Timbin, z tego co piszesz, to maz raczej Cie nie kocha, jesli juz zywi to Ciebie jakies uczucia, to jest to raczej sentyment i przyzwyczajenie....Dlaczego w takim razie z nim jestes?? Boisz sie, ze juz sie nie zakochasz, a w pewnym wieku lepiej miec jakiegokolwiek meza niz byc samotna?? Jestes zalezna finansowo od faceta??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem tak...
timbim jesteś mądrą kobietą :) Twój mąż przynajmniej jest uczciwy bo nie nalega żeby być ojcem. Mój ex starsznie chciał dziecka a ja nawina myślałam że jak on bardziej chce niż ja to będzie dobrym ojcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem tak...
zgadzam się pauloo :) mąż nie kocha timbim a timbim raczej nie kocha męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timbim
To długi związek i trudno go przeciąć jednym cięciem. Jesli jesteś z kimś 7 lat to trudno podjąć decyzję o odejściu z dnia na dzień. Zdaję sobie sprawę, że zachowanie męża wynika z wychowania, modelu domu, w kótym dorastał i wpływu jaki ma na niego teściowa. Może patrzę na wszystko perspektywicznie i nie chcę zbyt łatwo się poddawać, rezygnować ze związku. Wiem, że za kilka lat zostaniemy sami a wtedy sami będziemy kształtować wzajemne relacje. Nie wiem, może to głupie, może wtedy będzie już za późno, zarówno na to by coś w naszym związku zmienić jak i dla mnie by go rozwiązać i zaczynać od nowa. O wiele łatwiej rozatać się bez ślubu, lecz po ślubie jest to trudniejsze, wiele decyzji, sprawa w sądzie, coś znacznie wiecej niż tylko przeprowadzka do rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lauraimpresja
dzieki DZIEWCZYNY za odzew zobaczymy co dalej bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lauraimpresja
idę dziewczyny na spacer z Julią może poprawi mi się humor jescze raz dzieki za dyzkusję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paul00
Timbin, oklamujesz sama siebie wierzac, ze jak tesciowie umra(bo chyba o to ci chodzilo piszac 'jak zostaniemy sami'), to zmienisz meza lub maz sam sie zmieni. Chyba jednak boisz sie samotnosci i wolisz miec faceta, ktory moze Cie nie kocha za bardzo, ale JEST, niz byc sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timbim
Poza tym, z doświadczenia wiem, że gdy jesteśmy "odizolowani" od teściowej nasze relacje są zupełnie inne. Niedawno spędziliśmy 3 tygodnie sami za granicą i wtedy nasze ralacje były zupełnie inne. Problem polega na teściowej i tego, że jej syn jest od niej uzależniony. Jeśli miałyście okazję poczytać topici o teściowych to wiecie mniej więcej jak to wygląda. Niestety tylko facet może kształtować relacje z własną Matką i tylko on może mieć na nią wpływ. Jeśli nie jest dość asertywny, jego żona zawsze na tym cierpi. Nigdy nie będzie dobrze jeśli w układzie Matka-syn-żona na pierwszym miejscu dla męża jest Matka i robi wszystko pod jej dyktando i by ją zadowolić, nie zastanawiając się nad konsekwencjami swoich czynów. Trudno zmienić sytuację gdy ani teściowa ani jej syn nie zdają sobie sprawy z tego że mąż i żona stanowią odrębną rodzinę a nie jak widzi to teściowa: "żona to taki rzep przyczepiony do jej syna, który od urodzenia jest jej własnością"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timbim
paul00, być może masz rację, czas pokaże. Dobrze że przynajmniej ślepo nie wierzę że mąż ślepo zakocha się w naszym dziecku i nagle stanie się supertatą. Jestem realistką a nawet pesymistką. Obecnie nie jest idealnie, ale mam świadomość że może być gorzej. Nie tyle ważna jest sytuacja w jakiej jesteśmy co raczej to w jaki sposób na nią reagujemy i jak sobie z nią radzimy. To chyba dotyczy wszystkich, także Laury, jeśli uda jej sie przyjąć dobrą strategię może uda jej się naprawić relacje z mężem, oczywiście pod warunkiem, że jej mąż również będzie gotowy i chętny do zmian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem tak...
zgadzam sie z paul00. Maminsynek zawsze zostanie maminsynkiem. Wbrew pozorom śmierć matki nic nie zmieni w jego postawie. Może tyle że znajdzie sobie inną , młodszą kobietę i wtedy tamta kobieta może będzie miała trochę inaczej, ale na pewno nie Ty. Ja bym uciekła gdzie pieprz rośnie od synusia mamusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timbim
Bez przesady, być może potrzebuję przełomu. Może wasnie takim przełomem będzie decyzja o dziecku. Czas pokaże. Wytrwałość to jedna z moich zalet. Jestem pesymistką z natury, ale nawet ja nie bywam pesymistką na dwa etaty. Co ma być to będzie, w najgorzym wypadku będę mądrzjsza po szkodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem tak...
timbim - lepiej uczyć się na cudzych błędach niż na własnych ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timbim
Gdyby możliwe było uczenie się na cudzych błędach to pewnie nie wyszłabym za mąż w ogóle..... Z góry bym założyła, że mój narzeczony zamieni się w chama i prostaka gdy tylko wyjdzie z Kościoła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timbim
W sumie, już się nauczyłam, że nie należy mieć dzieci bo potem jest tylko gorzej, kobieta zarobiona po pachy a facet ma ją gdzieś. Hmmm i wychodzi na to że jednak przynajmniej nie popełniłam jednego błędu, nie spieszyłam się z dzieckiem zaraz po ślubie. Niestety wiele dziewczyn tak robi, jeszcze dobrze od ołtarza nie odejdą już dziecko, nie ma czasu na dotarcie się tylko od razu obowiązków od groma i potem wzajemne niezrozumienie i pretensje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *Okame*
Hmm czytam tak te Wasze wypowiedzi i aż mnie dreszcze przechodzą... ehh... Każda kobieta marzy o idealnej rodzinie a tymczasem życie nie zawsze okazuje się być idyllą... Osobiście uważam, że wsyztsko ejst możłiwe, gdy dwoje ludzi połączyła rpawdziwa miłość. A jak można się o tym przekonać? Uważam, że najbardziej w kość daje rozłąka. Być może moja historia była inna, ale właśnie w takim przekonaniu mnie wzmocniła. Otóż urodziłam nieślubne dziecko. Zaczęły się trudne chwile. Zaczęłam kłócić się ze swoim partnerem o byle co, w przeciwieństwie do niego nie miałam nawet w ogóle ochoty na amory. Często płakałam, byłam wściekła. Bywały chwile keidy nie miałam ochoty się z nim w ogóle widzieć, wpadliśmy w trans wielkich sprzeczek, nie rozumieliśmy w ogóle swoich potrzeb, w końcu rozstaliśmy się, gdy nasz synek skończył 4 miesiące... On związał się z inną, ja znalazłam luźnego przyjaciela, bo nie miałam już siły na związki z kimkolwiek. Nie widywałam się z ojcem dziecka. Odiwedzał małego chyba dość często, ale nigdy mnie rpzy tym nie było. Nie chcieliśmy się widzieć na oczy, jego kumple nastwiali go przeciwko mnie, moi znajomi przeciwko niemu. Byłam zła, że nie potrafił mnie wesprzeć, że należymy do dwóch całkiem odrębnych światów. W ciągu kilku, a nawet kilkunastu miesięcy widziałam go może ze dwa razy. I to przelotem, nie zamieniłam z nim żadnego słowa. Nie wiem dlaczego tak wyszło. Może to za sprawą jakiejś chrobliwej wewnętrznej dumy, jakiegoś silnego urazu, on nie chciał mnie znać a ja wolałam olać tą całą znajomość. Wszytsko odmieniło się, gdy poznałam mężczyznę który miał odmieniłć moje życie. Tymczasem, po krótkim czasie okazało się, że ja już nie potrafię kochać, że tak naprawdę zmuszam się do tego związku. Dotarło do mnie, że nie potrafię obdarzyć nikogo uczuciem, bo w moim sercu ejst nadal ojciec mojego synka. Zaczęłam popadać w depresję.. W końcu uzbierałam siły i postanowiłam odciąć się od rpzeszłości, żeby odzyskać radość życia. Postanowiłam więc spotkać się z ojcem synka, żeby dotarło do mnie, że to jest skończone już raz na zawsze. Powiedziałam mu co siedzi mi na sercu, wyznałam, że tak naprawdę nie przestałam go kochać.. A on.. powiedział, że nie potrafił beze mnie żyć, że związał się z inną tylko dlatego, żeby o mnie zapomnieć. Ale nie dał rady.. Popłakaliśmy się obydwoje.. Ze szczęścia, i ze złości, że przez niezrozumienie własnych potrzeb musieliśmy zrezygnować z tej miłości.. Obiecaliśmy sobie, że już nigdy więcej nie popełnimy tego błędu. Zaręczyny przyszły błyskawicznie, wszytsko się odmieniło. Jestem zupełnie inną kobietą, on innym mężczyzną. Minęło pół roku od naszego ślubu. Mąż pomaga mi we wszystkim, potrafi wziąć sobie wolne w pracy nawet po to, żeby pojechać ze mną na zakupy. Bawi się z synkiem w każdej wolnej chwili, spędzamy we trójkę dużo czasu. Jest najbardziej opiekuńczym facetem pod słońcem, dojrzał emocjonalnie. Ja również. Stawiamy sprawę jasno, często rozmawiamy o swoich obawach, smutkach, szybko odrzucamy wszelkie negatywne emocje. Teraz tylko chce mi się płakać ze szczęścia.. Nie wiem jak potoczyłyby się nasze losy, gdyby nie ta rozłąka, która ukazała nam, co jest w życiu najważniejsze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *Okame*
lauraimpresja napisz co zadecydowałaś i jak tam TWOJE SAMOPOCZUCIE:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lauraimpresja
no cóż troszke mi sie poprawiło poszłam wczoraj na spacer wziełam ulubioną muzykę a tu... Depeche Mode i płakac mi sie chce - bo w sumie takie kawałki ciężkie mają Celine Dion i płakac mi się chce - bo muzyka romantyczna Whitney Houston i płakac mi sie chce, bo to nasze kawałki, jeden grany na weselu ATB tez przypomniało mi wesołe chwile na wakacjach z mężem no i sobie popłakałam, ale przeszło mi dzis mi juz lepiej, a mąż z nami spał (??) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×