Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dobrota

i co robić?

Polecane posty

Gość Dobrota

Jestem z moim chłopakiem już 3 lata. Mieszkamy razem od roku. Aby z nim być przeprowadziłam się do innego miasta i zrezgnowałam z własnego rozwoju - gdyż małe miasto nie daje mi takich możliwości(pracuję na mało rozwojowym stanowisku bez możliwości awansu). Poruszyłam z nim temat ślubu - bo jesteśmy w odpowiednim wieku do podejmowania takich decyzji ( mamy po 26 lat) - odpowiedział mi, że jeszcze nie jest gotowy i nie podejmie takiej decyzji bo nie wie, czy tego chce, być może kiedyś za jakieś 3 lata ale nie teraz. Zabolało mnie to :( i od tej pory zaczełam się zastanawiać , czy powinnam dalej tkwić w tej sytuacji i czekać na jego decyzję - której równie dobrze może nigdy nie podjąć - bo za 3 lata powie mi, że jednak nie. Czy powinnam może wrócić do swojego miasta i zacząć normalnie żyć i pracować i się rozwijać. Pozostając w dotychczasowje sytuacje ryzykuję tym, że stracę kolejne lata. Nie wiem co robić. Za przemawia to, że go kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrota
może ktoś mi coś podpowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja Ci opowiem moją historię...praktycznie tak samo podobną do Twojej...byłam z kimś 5 lat,rok temu przeniosłam się dla Niego do Jego miasta,bo dzieliło nas 250 km tęsknoty:( jak poruszałam temat ślubu (jesteśmy w waszym wieku) to też mówił czy nie wie, że musimy poczekać, uzbierać kasy...i co teraz? Zostałam sama,zostawił mnie bo stwierdził, ze nei chce ze mną być, że mnie nie kocha:( ja zostałam sama, w obcym miescie bez przyjacioł przedewszystkim bez Niego!!! Chociaż mineło kilka miesięcy ja nadal nie potrafię się pozbierać, każdej nocy sni mi się i ciągle mam nadzieję, że wroci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qqqqqqqqqqqq
ja mam bardzo podobny problem, gdyż mój mężczyzna też twierdzi ze jeszcze nie jest gotowy. Ja teraz kończę studia i zastanawiałam sie czy czekać aż on sie z decyduje czy może zająć sie sobą. Wychodzę jednak z założenia ze miał wystarczająco czasu by mnie poznać i zdecydować sie. Żyję swoim życiem, myślę o sobie. Znam z 3-4 takie przypadki gdzie pewne osoby były ze sobą po kilka lat, facet nie mógł sie zdecydować a po zerwaniu maksymalnie rok mijał jak on z inną na ślubnym kobiercu. Jak kocha , to nie pozwoli odejść. Tak ja myślę, myślą też moi koledzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KTOŚŚŚŚŚ
Ja bym się na twoim mjejscu poważnie zastanowiła. Ty poświęcasz tak wiele, a on nie wiadomo czy jest gotowy dać ci cokolwiek w zamian. Trudno powiedzieć jak rozwinie się ta sytuacja, ale skoro on się realizuje w miejscu w którym mieszkacie, a ty na tym tracisz to kto wie za pare lat on może stwierdzić, że masz mu mało do zaoferowania. Nie oszukujmy się niezrealizowane ambicje będą miały wpływ na całe Twoje późniejsze życie, samopoczucie i samoocenę. Musisz zdecydować sama co uważasz za ważniejsze uczucie czy własne plany i marzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KTOŚŚŚŚŚ
Zresztą jeżeli jesteście ze sobą już dłuższy czas i tak jak pisałaś mieszkacie razem to takie odkładanie spraw na później na moje oko nie wróży dobrze waszemu związkowi. Niestety!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrota
Bardzo to smutne co piszecie :( bo wszystko wskacuje na to, że rzeczywiście gdyby chciał to nie byłoby problemu z podjęciem takiej decyzji a jak prosi o czas to znaczy, że nie warto :(. Ja tak samo jak Ty jolcia czuję się tu samotna - bo nie mam znajomych tylko jego. Cały mój czas jest podpożądkowany jemu- wie gdzie jestem i co robię. Po pracy od razu wracam prosto do domu - i tak każdego dnia. On ma tu pracę, swoją rodzinę - często ich odwiedza, swoich zajomych - żyje tak jak żył wcześniej -nic się nie zmieniło. Współczuję Ci i nie chciałabym żeby tak się stało :( i chyba rzeczywiście lepej byłoby zająć się sobą ale ciężko jest podjąć teraz takądecyzję - bo znów wszystko by się zmieniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrota
Rozmawiałam już z nim na ten temat, że jeśli do tej pory się nie zdecydował to i tak pewnie się już nie zdecyduje. Bo nie ma co czkać na cód, że będzie lepiej, jest jak jest czasem dobrze czasem źle i inaczej nie będzie. Powiedział, że jak ma tak być jak do tej pory to on nie chce - a jednocześnie i tak chce być ze mną :( Chyba sam bardzo się boi tej decyzji i dlatego próbuje to odwlec. A mi latka lecą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noale
czy dla ciebie byloby tym cudem wyjscie za maz i ugrzezniecie na zawsze w tym jego swiecie, ktory nie jest twoim? co cie w tym kreci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KTOŚŚŚŚŚ
Myślę, że jeżeli chcesz dalej tkwić w tej sytuacji to musisz odnaleźć swój własny świat, własne zainteresowania, znajomych. Nie możesz być skazana tylko na niego. Czy naprawdę szanse rozwoju są aż tak niedostępne???? Mówisz, że masz dużo wolnego czasu spróbuj zrobić z nim coś ciekawego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrota
noala - nic mnie w tym nie kręci - nie podoba mi się życie tutaj ale jedno co mnie tu trzyma to to, że go kocham i tylko tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noale
za co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noale
dlaczego chcesz slubu? przeciez widac ze nie jestes pewna czy to jest twoj sposob na zycie moze chcesz w ten sposob zagluszyc watpliwosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrota
Narazie nawet nie wiem czy chcę odnależć ten mój własny światek - bo nie wiem czy jest po co. Czy to ma jakiś sens. Waham się pomiędzy - zostać i czekać a odejść, zapomnieć i żyć swoim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrotka
to ładne imię dobrze że masz na oku to co się dzieje i wiesz że chciałabyś to zmienić może powoli sytuacja zacznie się poprawiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noale
ale dlaczego chcesz slubu z facetem, ktory nie wiesz czy ciebie kocha i z ktorym mieszkasz niby razem ale w dwoch roznych swiatach? a nawet jesli chcesz to obralas fatalna droge przeciez kazdy wie, ze facetow kreci to co zakazane nie to co maja na talerzu ja jestem kobieta a bym takiego nacisku nie wytrzymala bo prawda jest taka ze kazdy z nas ma obawy a naciskany nic nie podpisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrota
Chcę ślubu - dlatego, że jest to jakieć(przynajmniej w moim rozumowaniu) ustabilizowanie sytuacji, jakiś duży krok na przód dzięki któremu będę mogła podjąć inne decyzje np. dalej pomagać mu w prowadzeniu interesów - bo wtedy będę pracowała już "na nasze" a nie na jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrota
Obawiam się sytuacji, że któregoś dnia powie mi " już cię nie chcę" a ja zostanę na lodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrota
Kocha mnie - ja to czuję i on to mówi - więć wierzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KTOŚŚŚŚŚ
Mieszkasz w mieście, a to daje bardzo duże szanse rozwijania różnych zainteresowań. Moja historia jest taka, że dla ukochanego człowieka, który jest moim mężem przeniosłam się na wieś. Potem przyszły dzieci (pierwsze planowane, drugie nie) i moje ambicje zawodowe musiałam na dłuższy czas pogrzebać. Teraz jednak wszelkimi siłami dąże do realizacji swoich zamierzeń i powoli, powoli zaczyna to przynosić efekty.To mi daje ogromną radość! Kiedy człowiek jest zadowolony i się realizuje ta druga osoba również to dostrzega i patrzy zupełnie inaczej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noale
moim zdaniem chcesz skleic te luke miedzy wami, ktora dostrzegasz ale kurcze - nie zdajesz sobie sprawy z tego ze slub to powazna decyzja. ty jakby zrobilas juz ten pierwszy krok w kompromisie wiec latwiej ci brnac dalej jakby na potwierdzenie slusznosci ale on nie zrobil pierwszego kroku dla ciebie i woli byc w sytuacji z ktorej moze sie wycofac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noale
ja tego nie pojmuje - masz TYLKO 26 lat nie az. swiat sie zmienil i to jest wlasnie czas na rozwoj nie na decyzje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panienka młoda 28
Ja ze swoim kochanym jestem 10 lat i w sierpniu bierzemy ślub. Byłam już gotowa stanąć na ślubnym kobiercu 5 lat temu jednak on jak tylko słyszał: ślub to aż drętwiał. W kwietniu nagle go olśnjiło i to on nalegał na ślub. Mi już było wszystko jedno. Czekałam i jak już mi isę nie chciało to on zwariował. Ostatnimi czasy dawałam mu do zrozumienia ze już mnie slub nie"rajcuje" i podziałało. Proze nie zamęczać swoich partnerów ciągłymi pretensjami i gadaniem o ślubie bo to ich odstrasza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak a ty
bidulko zostaniesz na lodzie. zastanów się o co ci chodzi w zyciu bo z tego co czytam zalezy ci tylko na slubie, nie na malzenstwie ale na samym slubie. Skoro teraz on ci unieszczęsliwia wprawiając w taki stan, ze szukasz pocieszenia u obych ludzi zamiast z nim porozmawiać i powiedzieć mu o swoich obawach to jak sobie wyobrażasz życie z nim po slubie? nie róbcie z siebie męczęnnic z XIX wieku!! ślub to nie wszystko. Co wy myślicie, że po slubie na sto procent nie zostaniecie na lodzie? albo że wy kogos nie spotkacie i nie rzucicie wszystkiego? macie po dwadzieścia kilka lat a gadacie jak stare baby z zaściankowej dziury. Jakbym był facetem którejś z was w życiu nie chciałbym się ożenić z taką rozżaloną mimozą - o mamo, mam 26 lat a on nie chce ze mną wziąść ślubu!! co to będzie?! a za 3 lata już będę miała 29 lat i nikt jakby co mnie nie zechce. puknijcie sie w głowę i cieszcie się zyciem a nie katujcie się jakimiś durnymi problemami, bo zrzędzącej i zasmuconej kobiety bez poczucia własnej wartości nikt nie zechce. ale wątpie ze to do was trafi, jesteście męczennicami z własnego wyboru, przecież tyle poświęciłyście ojej ojej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrota
Przeprowadzka na wieś - to rzeczywiście trudniejsza sytuacja od mojej ale mimo wszystko nic nie zmienia bo tu naprawdę nie mam szans na rozwój zawodowy. Nie mam dzieci więc będzie mi aktualnie łatwiej. Gratuluję siły w realizacji swoich planów - zazdroszczę może to właśnie jest to czego mi brakuje i co jest głównym problemem - to że się podporządkowałam i łagodnie uległam a nie zmusiłam jego do tego nawet w najmniejszym stopniu. On nie musiał nic robić. noale - dostrezgłaś i pięknie to ujełaś - to że on nie zrobił jeszcze tego kroku i woli być w bezpiecznej sytuacji. Tak chyba właśnie jest, że ciężko mu podjąć decyzje o zmianach. Zazwyczaj aby coś postanowić to musiał zostać do tego zmuszony przez rodziców lub przez inne osoby. Ja nie mam odwagi go zmusić - bo boję się, że przegram i będzie wolał mnie zostawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noale
ja sie nie dziwie - ja jestem kobieta i na sama mysl ze ktos by mnie widzial w jakiejs przez siebie wymyslonej roli - przechodza mnie ciarki. nie podejmuj radyklanych decyzji - raczej zyj jakis czas tak samo i obserwuj siebie, zeby sie czegos dowiedziec o wlasnych potrzebach. w twoich wypowiedziach widac niekonsekwencje, z ktorych nie zdajesz sobie sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrota
Nie o sam ślub w pięknej sukni i welonie - nie o to chodzi. Nie jestem męczennicą - poświeciłam tylko swój czas. Nie szukam też pocieszenia tylko zastanawiałam się czy mam rację i co powinnam zrobić - a z nim rozmawiam i to dość dużo właśnie na ten temat - jednak z tych rozmów nic nie wynika :( po nich jest tylko przygębiony, smutny. To nie jest problemem w tej sytuacji, że ton nie chce ślubu - nie to, żle zrozumiałeś - chodzi o to, że nie wiem czy powinnam poczekać czy nie łudzić się i poprostu wyprowadzić i zaczać robić coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrota
noale - cieszę się, że czytasz na tyle uważnie, że widzisz niekonsekwencje - pewnie widać to dlatego, że miotam się teraz strasznie i nie wiem w którą mam iść stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak a Ty--> to nie chodzi o robie z siebie męczennicy XXI wieku, tylko myślę, że nie byłaś w takiej sytuacji. /Mieszkasz z kimś daleko od domu,nie masz zadnych swoich znajomych-tylko wspolnych i nagle dopadają jakies wątpliwości! Ja wiem jak to jest, bo jak mnie mój zostawił to się okazało., ze jestem zupełnie sama. Znajomi okazali się jego znajomymy-nikt sie do mnie nie odezwal, musiałam sobie organizowac zycie od nowa,co bylo cholernie trudne bo ciagle plakalam, bo trudno bylo mi uwierzyc w to ze to koniec. więc mysle dziewczyno ze nie wiesz o czym mowisz. Autorko topiku-tak naprawde po tylu latach bycia ze soba albo sie chce ze soba byc albo sie nei chce.Jezeli ktos mowi ze nie wie tzn pewnie nie chce byc tylko nie wie jak to powiedziec... Powiem Ci jedno ja tez kocham i pomomi ze minelo tyle czasu nadal ma mnadzieje,ze On wroci...ale juz teraz wiem,ze to bylo mi potrzebne,bo wydoroslalam,znalazlam tutaj swoje miesjce(chociaz nadal jest mi ciezko) i wiem, ze jak bedzie chcial wrocic (czego naprawde nie wykluczam,bo miedzy nami to jest taka dziwna sytuacja) to wroci do kogos silniejszego i innego ja. A z jakiego miasta wogole teraz piszesz?:) moze mieszkamy w tym samym miescie wiec moglybysmy sie umowic na jakies piwko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noale
jest przygnebiony - bo pewnie mysli ze cie kocha a po takich rozmowach ograniaja go watpliwosci i ma poczucie winy. ty zle nawet stawiasz alternatywe - tu nie ma opcji zostac i sie ludzic lub sie wyprowadzic i zyc dla siebie. ta twoja wyprowadzka to tez tylko zludzenie - ze bedziesz chciala zyc dla siebie. gdybys byla tym typem nie przeprowadzilabys sie za nim. niech zgadne - nie naciskal. sama chcaials. wiec wydaje mi sie ze jestes idealistka, ktora jednak widzi rysy i chcesz wrocic nie po to zeby zyc dla siebie ale po to zeby sobie znalezc faceta innego dla ktorego sie znowu z chcecia poswiecisz. zostan tam gdzie jestes i skup sie na wlasnych emocjach np przez 3 miesiace. przestan sie zastanawiac czego chce ten facet, bo moze sie okazac ze on "da sie namowic" a to ty bedziesz w zwiazku nieszczesliwa. ale nie rob radyklanych ruchow bo to tylko samooszukiwanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×