Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aniastellaa

Tesciowa chyba mnie dobijeeeee

Polecane posty

Gość do nowa364
pisze sie kupowac a nie kupywac, poza tym gusty a nie gusta! naucz sie polskiego. co do imeinia Nikola to faktycznie beznadziejne, wsiowe jakies wg mnie wiec zgodze sie tu z twoja tesciowa. nie osmieszaj dziecka. co do Amelki i Kornelii to chyba rownie idiotyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"poza tym gusty a nie gusta\" Bzdura. A gdzie w tej Twojej idealnej polszczyźnie mieści się słowo \"wsiowe\"...? Ja z teściowa mam te same przeprawy, Droga Autorko, na szczęscie jeszcze nie mam dziecka. Ale trzeba niestety umieć twardą ręka pokazać, gdzie Twój teren, gdzie jej, i trzymać się tego bez względu na jej reakcje... Powodzenia i pozdrawiam. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastellaa
I chyba teściowa dopieła swego rozwalając nasze małzeństwo. Dzisiaj mąż pojechał szybciutko do niej n a obiad mimo ze ja z dzieckiem na ręku zrobiłam zupe i drugie danie.Bo przeciez mamusia zrobiła pierogi- zaznaczam ze mąż raczej nie lubi pierogów. Teraz siezde i czekam na niego zastanawiając się czy zrobic awanture, obrazic się - przemilczec juz chyba nie potrafie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania, czytam i wspolczuje. Ja wychodze za maz we wrzesniu i tez niestety bede miec tesciowa-wiecznie-wtracajaca-sie-do-wszystkiego:( U nas sytuacja jest troche inna bo mieszkamy za granica ale wystarczy jeden dzien w Polsce u niej w mieszkaniu zebym z normalnej dziewczyny stala sie znerwicowana baba:( To tez osoba z gatunku:zaglaskac kota na smierc...rano jeszcze nie otworze dobrze oczu a tu juz sniadanie na stole...tylko ze ja rano nie jem kielbachy ani zurku:( Zeby mnie zapytac o zdanie??? Wychodze do ubikacji a ta juz uwija sie po pokoju, sklada lozko i pyta mojego R: ktora koszulke dzisiaj zalozysz???????? Dodam ze ma on 31 lat, nie 4:D Malo tego ona swiecie wierzy ze nasz pobyt tutaj to taki kaprys, wrocimy niedlugo i z nia zamieszkamy...nie wie ze wlasnie moj tescik pokazal dwie kreseczki a my planujemy kupic dom w UK:) Obiecalam sobie ze ze wzgledu na dziecko nie dam sie sprowokowac zadnym zachowaniem, ale...pewno nie bedzie latwo. Jestem z wami dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Synowa do niczego
Witam wszystkie synowe. 1. Od września 2006 roku mieszkam u teściowej :( "Mamuśka" mojego męża nigdy nie pracowała, za to mi przy każdej nadarzającej się okazji przypomina jakiego to ona ma dobrego męża, że nigdy nie kazał jej iść do pracy i że na nią zarobił. Cholera nic nie poradzę na to, że takie są czasy, ze z jednej pensji to trochę ciężko wyżyć. 2. 30 kwietnia urodziłam wspaniałego wcześniaczka - ma na imię Kacperek. Zgadnijcie co moja teściowa zrobiła jak leżeliśmy w szpitalu... Urządziła pokój maluszkowi. O wszystkim pomyślała. O maskotkach - których nie cierpię, o panelach na które teraz muszę bardziej uważać niż na mojego maluszka. A jak kapnie gdzieś coś na podłogę to zaraz mi przypomina, że ona panele myje każdego dnia. Poustawiała meble całkiem inaczej jak chciałam. I jak się nie wciec. A teraz jak malutki miał odparzoną pupkę, zapytała się mnie dlaczego do tego doprowadziłam. Poczułam że ciśnienie mi skoczyło do granic możliwości i nie wytrzymałam. Powiedziałam tylko tyle ZROBIŁAM TO SPECJALNIE, ŻEBY TERAZ PŁAKAŁ. Tak się obraziła, że tydzień ze mną nie rozmawiała. Obecnie uciekłam do mamy, zaraz po tym jak mój mąż wyjechał realizować zlecenie w innym mieście Synowe - jeżeli macie możliwośc nigdy się nie zgadzajcie żeby mieszkać z teściami. Ja niestety jeszcze muszę się pomęczyć bo w naszym miasteczku trudno o wynajem a do zdolności kredytowej nam trochę brakuje. Dodam, że tećiowa przed ślubem była dla mnie prawie jak koleżanka - uważałam, że ją lubię ze wzajemnością. Kobietki, każda teściowa jest Ok ale jak jest daleko i widzi się ją BAAARDZO rzadko. Przepraszam za Ortografię - ale zawsze miałam z tym problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastella
I wcale się nie myliłam wiedząc ze "mamusia" karmi mojego męża.Jak przyjechał stwierdził , ze ona taka dobra i jej się chciało pierogów nalepic- pomijam fakt ze w piątek ja tez robiłam pierogi jak mały spał. Chyba szkoda się starac ona i tak rozwali wszytko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastella
I powiedziałam mu , ze szkoda mojego czasu i zachodu więc niech jada u "mamusi" - on bardzo zdziwiony ze ja moge cos takiego powiedziec- chora sytuacja -nerwowo wysiadam:-(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania, obserwujac takie chore przywiazanie do mamusi mozna sie zalamac:( Ciekawe jak by zareagowal gdybyc np. pojechala do swoich rodzicow na jakis tydzie lub dwa a on musialby sam sobie radzic?? Myslisz ze caly czas siedzialby u mamy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastellaa
Kaiulad po urodzeniu synka byłam miesiąc w szpitalu i "mamusia" wprowadziła się do nas :-( Wyprowadziła się jak zaczełam sugerowac ze moze jednak lepiej u siebie..........................No i fakt poszła do siebie ale codziennie siedziała u nas. Do swoich rodziców na razie wyprowadzic się nie mogę bo moja mama ma w piątek bardzo powazną operacje i szkoda mi ja denerwować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastellaa
Kasiu dziękuje ze mnie rozumiesz - nie mam czasu na odwiedziny u kolezanek i zwierzanie się. A w domu wszyscy chcea mi udowodnic ze to moja wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia bob
kurcze jest problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania, absolutnie nie Twoja wina!!! Zobacz ile podobnych przypadkow jest dookola! Zadna z tych dziewczyn nie wziela sobie problemu z kosmosu. Problem jest! Powazny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czuje się jak macica ktora
Moja teściowa dobija tez właśnie mnie - do brze że przynajmniej mieszka 200km od nas ale i tak widujemy sie dośc często, poza tym ma darmowe rozmowy do nas więc ciągle jest na bieżaco. Kiedy ma do nas przyjechać juz duzo wczesniej zaczyna się moja nerwówka , jak myslę o tych jej ciągle oceniajacych ślepiach jest mi słabo . trace przy niej pewnośc siebie łazi za mna i wciaż komentuje to co robie przy coreczce aż mi się czasem rece trzesa doslownie, za bardzo sie przejmuje wszystkim ale juz taka jestem durna. ostatnio usłyszalam na forum ich rodziny jej słowa do mojego dziecka"oj zebyś była podobna do nas , bo jak bedziesz podobna do mamuni to nie bardzo..." Nie chodzilo o wygląd tylko o temperament i charakter - bo oni wszyscy tacy zajebiści a ja ponura i wiecznie zestresowana -takie jest jej zdanie o mnie_> Jestem osoba z duzym poczuciem humoru (wg znajomych)a przy niej łapie doły. Czuje sie jak czarna owca czasem, nie podoba sie jej moj styl ubierania, pochodze z przecietnej rodziny (tesciowie sa dobrze sytuowani) więc wydaje jej sie że mąż popelnil mezalians.Niech spierdala tak jak wszystkie wredne teściowe! Tylko dlaczego nie potrafie sie wyluzowac i tak czesto niestety kloce sie z moim męzem o jakies sprawy związane zjego matką? to mnie bardzo meczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trochę mnie u Was nie było ale to co przeczytałam przeraża mnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wiecie to są czasami śmieszne dla obcego człowieka rzeczy- że synuś do mamusi na pierożki których nie lubi za bardzo, że teściowa z miłości pokój wcześniaczkowi urządziła ale takie zachowanie w ekstremalnej sytuacji może doprowadzić do rozwodu a taka dziadowska baba nigdy nie weźmie na siebie winy że to ona w dużej mierze do takiego czegoś doprowadziła. Wiecie a rozwód rozwodem ale to że moja córka nie ma ojca - nigdy nigdy i jeszcze raz nigdy tej zafajdanej babie tego nie wybaczę, nie wybaczę jej też tego że nie umiała odciąć pępowiny ani ten pożal sie teraz Boże niedoszły mąż nie umiał zrobić niczego żeby sie od tej babicy odciąć. Wiecie to było straszne-z jednej strony mi beczała niedoszła teściowa że jej synuś MUSI się koniecznie usamodzielnić bo ona wiecznie żyć nie będzie - ona ma 70 latek a on 38:(, jedynak i ona ma 2 siostry i 2 braci i całe te ich rodziny widziały co się dzieje, ja byłam w ciąży, już u mojej mamy bo się bałam w tak zaawansowanej ciąży sama coś wynająć a on ze swoją mamunią bo musi mieć spokój a ona mu obiadki gotowała. Jak Mała była na świecie to ona płakała że widzi co się dzieje, ona by chciała żeby się synuś odprowadził na swoje-o co go błagałam a wieczorkiem mu z ulubionym obiadziem czekała bo przychodzi z pracy, ja mu robiłam kiedyś obiadki, chwalił ale widać lepsze mamine. Kiedyś mi jeszcze powiedziała żeby oddała nam duży pokój u siebie a sama mniejszy by wzięła żebysmy mogli być razem, ale ten psycholog mi powiedział- to czemu od razu tego nie zrobiła? tylko gra na zwłokę. Na razie jestem tak rozżalona na to wszystko, płaczę i wyję po nocach w poduszkę dlaczego trafiłam na takiego maminsynka, znałam go 6 lat wcześniej i wydawało mi się (i przyjaciołom moim i jego) że to tylko bardzo opiekuńczy człowiek któremu tylko żal matki wdowy. Niestety bardzo dla mnie przykra i ciężka rozmowa u psychologa uświadomiła mi że on już jest nie do wyrwania z rączek-macek mamuni, która właściwie zdaje sobie poniekąd sprawę ale są tak zabetonowani że na amen....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czuje się jak macica ktora
ma po prostu wydac na świat jej wnuki poza tym mogłabym chyba dla niej nie istnieć tak miał brzniec moj pseudonim - wyżej i takie są moje odczucia jesli chodzi o relacje z tesciową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czuje się jak macica ktora
Niestety nie potrafię byc asertywna i probowac wyznaczyc granice. Po prostu mma jakis kompeks niższości ( bardzo to głupie ! wiem ale nie mogę tego zwalczyć kiedy co chwilę zwraca mi uwage zaczynam czuc ze naprawdę cos źle robie)Póki co i tak osiągnęłam duzo mieszkamy z dala od niej a była opcja że w jednym mieście . No coż na pocieszenie dodam że mam cudownego tescia, ciepłego, kochanego człowieka - do ktorego na szczęscie jest podobny moj mąż. Przykre sa tylko dla mnie sytuacje gdy maż nie staje w mojej obronie gdy ona cos palnie.. Ale to w końcu jego matka ... Najgorsze jest to że musimy (wypada w imie jakichs tam konwenansów durnych) do tych kobiet które sie tak nas czepiaja mówić"mamo" jak do najbliższej dla nas osoby... No cóż może za to my bedziemy milszymi teściowymi:) czego sobie i wam życzę:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastellaa
Mirinda zgadzam się z Tobą w 100% , tez byłam u psychologa i usłyszałam " ona chce zająć pani miejsce" Wszystko dobrze tylko w jaki sposób ja mam wyznaczać swój teren. Ona jest bardzo silnym charakterem który nie znosi sprzeciwu , wszystko zawsze musi byc po jej myśli- ja tez jestem tzw dominatem ale potrafie isc na kompromis i rozumiem , ze to " matmusia" męża. Ona jest wdowa i jeszcze przed ślubem słyszałąm ( chociaz staram się nie wierzyc w ludzkie gadanie) ,ze swojego męża doprowadziła do choroby psychicznje a potem śmierci. Widze po sobie ,ze mnie nie dobiją fizyczne przeciwności ale psychicznie mozna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebe blus
Ja taez mam meksyk z moja teściowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aniastellaa -wiesz ja dalej walczę, piszę z dziewczynami z topika samotnej mamy, bo z jednej strony nią już właściwie jestem a z drugiej widzę ze czasami niedoszły mąż budzi się ale są to za krótkie przebudzenia. Ja byłam z moim u psychologa księdza-doktora psychol. bo zbiegło się to z tym że mieliśmy córunię chrzcić, nasz wikary zaproponował żeby było to ze ślubem skoro się kochamy. No i wtedy mój na to ze sie zastanowi (dochodzi tu jeszcze problem mojej mamy która go już nie trawi z tym jego niezdecydowaniem) że on nie chce nikomu wchodzić w drogę(niby mojej mamie) :(:(:(, pojechał do domu do mamuni i tam mu doradziła mamunia żeby się jeszcze zastanowił jak nie jest pewien .... czy teraz czy później .... (wszyscy włącznie z tym psychologiem powiedzieli że miała go w du..ę kopnąć w tym momencie i miał sam decydować), po miesiącu, bo chrzest był nieustalony zaczepił mnie wikary i doszliśmy razem do wniosku że są te bezpłatne poradnie rodzinne w dużych miastach. Zapisał mnie do u nas bardzo znanego księdza dr psychologii o ogromnym doświadczeniu w tego typu sprawach (pierwsze spotk. -sama byłam, drugie - podstępem go zaciągnęłam), ksiądz pogadał- bardzo fajnie i życiowo, miał mój to przemyśleć, wiesz, nic nie piszę bo zapeszę ale ja mojej teściowej niedoszłej całe spotkanie przedstawiłam, w paru rozmowach bo już doszlam do takiego załamania i w pewnym momencie -bo już nawet na to spotkanie moja mama chciała też iść żeby coś pomóc-a ksiądz na to że to jego matka powinna przyjść-a ona na to-ja? a po co?:( no i ksiądz stwierdził właśnie że sobie wzięła po śmierci męża, syna za męża jakby. My też już lata same sobie po śmierci mojego taty radzimy z mamą, i te męskie jakby roboty też same, no ale moja teściowa to na działce np mojego nie było, chciałyśmy sobie kiedyś grilla zrobić zanim przyjdzie, były patyki trochę duże, była siekierka:) to ja za siekierkę:) a ona- u nas to mężczyźni robią (bo jej kur...a dobrze jak miała najpierw ojca i braci, potem męża a potem syna a my wszystko z mamą same-i to nie takie prace bo mamy domek i ze wszystkim się przecież nie opłacimy!) a jak potem węgiel nosiłam to jakoś jej to nie przeszkadzało... pisz koniecznie dalej co u Ciebie i Wy dziewczyny też jak sobie radzicie, rada tego psychologa też była - odprowadzić sie - ja na to- szukam mieszkania, a mój to hmmmm .....jeszcze się waha ale ile można

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastella
Mirinda dziękuje za wsparcie, jestem taka osamotniona w tej walce o przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aniastella - ja Tobie też dziękuję za wsparcie:):):) i dziewczynom też. Jest mi strasznie ciężko, czuję się już całkiem osamotniona w tej walce o normalną rodzinę, mój miejmy to nadzieję że kiedyś wreszcie mąż jest pracowitym człowiekiem, właściwie nie ma nałogów oprócz palenia ale właściwie był podporządkowany strasznie matce, teraz to widzę, może nawet u nich to zaszło nieświadomie a teraz jak już jest świadomie, Boże jakbym chciała żeby ten beton popękał i on był taki jak jest gdy np jesteśmy z dala od jego mamy, z drugiej strony on jej chyba już nie opuści, za dobrze mu tam, a Mała jednak płacze czasami jeszcze, to przecież dziecko a oni mają tylko psa i siebie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastella
Mirinda musisz walczyć przede wszystkim dla dziecka. Wiem ,ze łatwo się tak mówi a problem pozostaje. Trzymam kciuki za Was. Ja mam kolejny problem - wracać do pracy czy zostac w domu. Wszystko było by ok ale mój dojazd to 50 km w jedną strone- oj myslenia a myslenia jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aniastella-nie dziękuję a za Ciebie też trzymam kciuki:) znaczy się byłabyś później w domu od teściowej:) kurcze też niewesoła perspektywa:):):) a ja też wracam do pracy, 30 km w jedną stronę:( autobusem, a potem jeszcze kawałek na drugi koniec miasta do firmy w której pracuję,fajnie że mam pracę ale ten dojazd .... muszę koniecznie choćby jakiegoś grata kupić bo teraz z dzieckiem to się już tak nie da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastella
Mirinda do pracy wróce prawdopodobnie od września- dzisaj byłam się dogadac.I chyba przeprowadze się do mamy-ona bedzie zajmowałą się małym jak ja będe w pracy.Dobrze ze to system zmianowy-12/24 więc skarbeczek będzie mnie znał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny dobrze was rozumiem!Mam w domu to samo;(.Mieszkam z teścieoą od 7 lat!!!I nie zapowiada się na wyprowadzkę!Mieszkam też za granicą(i tu te z mieszkamy razem!!) Najgorsze jest to ze traktuje swojego syna jak dzidzusia,wszystko musi wiedzieć itd....Nieraz mam juz tego serdecznie dosyć,ale co to da.Mam dwójke dzieci!Wtrąca się do wszystkiego!Koszmar:( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastella
Już kilka dni borykam sie z myślami czy ustąpić czy dalej sie męczyć. Obecna sytuacja nie jest wyjściem dla nikogo - z męzem stopa wojenna z teściowa to samo. Automatycznie jego rodzina tez nie bardzo- pewnie "mamusia" naopowiadała wszystkim dookołA jaka jestem zła i niewdzięczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorery
Dziewczyny rozumiem Was doskonale, mieszkam z mezem i synkiem nad tesciami, co prawda mamy odrebne mieszkanie ale to nic nie zmienia. Ze zmiana mieszkania bylby problem (mieszkamy za granica) i na razie nie stac nas na to. Tesciowa wtraca sie w co tylko moze... Oczywiscie(o ile to mozliwe) nic jej nie mowimy i na nic nie pozwalamy. Cale szczescie, ze moj maz wie jaka ona jest, mowi jej aby sie nie wtracala (zreszta tesc tez jej to mowi) ale do niej to nie dociera... Pluc jej w twarz a ona powie, ze deszcz pada. U nas jest tyle dobrze, ze tesciowa boi sie swego synka - bo on na nia wrzeszczy, czasem przeklnie jak ona nie rozumie - ale i tak nic nie dociera czasem obrazi sie i 3 tygodnie jest spokoj Mieszkamy tak juz ponad rok, ale osiagnelismy to, ze nie przylazi juz 4 razy dziennie z byle pretekstem (jak na poczatku) tylko dzwoni do nas telefonem jak cos chce dlugo by pisac o glupocie ludzkiej... ale przynajmniej wiem czego nie robic w przyszlosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastella
Dzisiaj moj pan rozmawiał ze swoją siostra , która stwierdziła ze gdyby jej teściowa się tak wtrącała to ona by juz dawno wybuchła. Ten bardzo zdziwiony , ze ja mogę byc zła !!!!!! Zastanawiam się czy to całe przedstawienie ma sens- jestem jeszcze młoda (27 lat) zaradna i chętna do pracy, znam biegle dwa języki i chyba mogłe sobie poradzic sama. Życie tak szybko mija a ciągłe zgryzoty mogę je tylko skróćić.Jestem w wielkiej rozterce.................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniastella- jeśli Twój mąż przejawia jakieś zainteresowanie sytuacją i cokolwiek robi to walcz, może się uda, szkoda i Ciebie i dziecka. MOże to pomysł, że jakbyś wróciła do pracy i zamieszkała u mamy to jemu by się otworzyły oczy, ale z drugiej strony ja tak zrobiłam, zresztą myśmy mu już w pewnym momencie przeszkadzały bo dziecko i płacze czasami i trzeba sie nim zajmować a przy mamusi to przychodzi z pracy, mamusia obiadek na talerzyk albo przynajmniej jest w garnkach, leci 71-tnia mamusia po bułeczki bo synuś nic innego do pracy nie bierze !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! no i on sam stwierdził w pewnym momencie że jak chcę przyjechać na szkolenie do jego miasta z córką to mam ją dać jego mamie żeby się pobawiła-hmmm taki lapsus językowy-ale jak to mówił Freud co powiedziane tak szybciej to podobno to myślimy, no więc ..... no i jak się podszkolę, a szkolenia były od 16-20 więc mam potem na ich osiedle po córunię 4-5miesięczną i mam se jechać do domu, czyli jeszcze na autobus conajmniej o 21 i sama jechać z powrotem 30km. Bo on INACZEJ NIE POZWALA, stwierdziłam że mam go w dupie i już tam nie jeżdżę. MIeszkamy same z mamą, wszystko same, i ciśniemy pomału do przodu. Ale widzę że to że mam to w pupie to jest mu na rękę i jego matce też, już się przyzwyczaił do tej sytuacji wdzięcznej:( jak przychodzi z pracy to wyprowadza pieska i do łóżka .... tak że walkę o nas już se odpuścił. Jak powiedziała moja siostra, jemu będzie wygodniej płacić alimenty niż się męczyć w związku (bo dla niego to męka-bo to nie jest mamusia znana i lubiana, która jak coś się wali to leci i powyciera mu nawet pupę) i męczyć się z dzieckiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×