Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aniastellaa

Tesciowa chyba mnie dobijeeeee

Polecane posty

Gość kociookaKOTKA
dziewczyny, ja chyba zle widze!!! jestem w waszym wieku raczej niz tesciowych ale szlag mnie trafia jak to czytam. wprowadzilyscie sie do ich domow. w przypadku autorki topiku tesciowa oddala jej swoj dom w zamian za gowniana kawalerke a teraz mowicie - trzeba umiec wyznaczac granice. JAK CHCECIE BYC SAMODZIELNE TO NIE MIESZKAJCIE W CUDZYCH DOMACH.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieteściowa
Strach być teściową. najbardziej mnie powaliło, jak któraś się żaliła, że na 48 metrach z teściami żyje. Trzeba być mentalnym dziadem, aby się komuś na taki metraż zwalić:o I jeszcze pretensje do złej teściowej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchaj ...KOTKA.Gdyby twój mąż mieszkał ze swoimi rodzicami i po ślubie musiała byś iść mieszkać do niego to ciekawe czy byś pisała że \"jak chcecie być samodzielne to nie mieszkajcie w cudzych domach\"-ciekawe gdzie byś poszła mieszkać?????????? Nie wiem czy masz już teściową,ale jak nie masz to zobaczysz(zalezy na jaka trafisz)jak będzie ci się wtrącała do wszystkiego,czy będziesz tez taka mądra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do nietesciowej: czasem sytuacja zyciowa zmusza nas do takich a nie innych wyborow. Zaloze sie za zadna z tych dziewczyn, ktore sie \"zwalily\" na 48 metrow tak na prawde tego nie chciala. Latwo powiedziec wez kredyt albo wynajmij...czesto nie ma na to po prostu warunkow. A jezeli tesciowa sie zgodzila na jej obecnosc to teraz nie powinna miec do nikogo zalu o to ze tam mieszka. Dziewczyna u obcej baby w mieszkaniu, nagle wyrwana ze swojego swiata czuje sie bardzo niepewnie, obco, slowem nie u siebie w domu. Zwykle chce jak najlepiej, probuje sie tesciowej jak najbardziej przypodobac, nie wchodzi w droge. Owszem, sa tupeciary ktore panosza sie jak kura na grzedzie ale to wyjatki i jest ich niewiele. Tymczasem tesciowe utrudniaja tym mlodym mezatkom zycie tak jak tylko moga. Czesto nawet nieswiadomie ale ja, np. nie mialabym na poczatku na tyle odwagi zeby powiedziec: prosze nie wchodzic do mojego pokoju...no bo jaki on moj. Skoro tesciowa uwaza sie za madrzejsza niech zachowuje sie jak madra kobieta. Niech pomoze ale niech sie nie wtraca. Ja niedlugo bede sama miec tesciowa. Juz zapowiedzialam ze nigdy sie do niej nie wprowadze, moj narzeczony zna moje zdanie. Po prsotu wiem ze nie potarfilybysmy sie dogadac.... Dlatego rozumiem wszystkie dziewczyny, ktore maja takie klopoty i trzymam za nie kciuki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastella
Jeśli chodzi o ścisłość teściowa mnie prosiła-wręcz błagała zebym zamieszkała w ich domu a ona wprowadzi się do bloku. Została sama więc dla kogo ma opalać taki duży dom no i remont by sie przydał- chociaż uważałą ze wszystkie rzeczy -prawie 30-letnie są prawie nowe. Chciałąm budowac nowy dom-mam działke i bardzo dobra prace-były czasy przed ciążą prawie 3-lata ze zarabiałam po 5 tyś zł na miesiąc więc zdolność kredytowa była duża, miałam tez duże oszczędnosci na ksiązeczce- co roku na wakacjach tyrałam zagranica i oprócz tego na studiach miałąm średnie lub najwyzsze stypendium naukowe. Mąż namówił mnie na remont ich domu- więc zaczęlo się - prawie rok siedzieli robotnicy-wymienili wszystko-począwszy od podłóg, łazienek, mebli na zamówienie.......dużo by pisac kosztowało nas to ok 150tys zł.ale uważałąm ze to nasz przyszły dom więc warto a dzisiaj ta franca twierdzi , ze dobrze bo ona cały remont nadzorowała i większość rzeczy kazała kupić-az mi się płakać chce jak o tym pomyśle- ona siedział wtedy we Włoszech , mąż był 9 m-cy na szkółce a pieczę nad wszystkim trzymałąm ja -dzisiaj mi potrafi powiedziec - wiesz trzeba było hydraulikom powiedziec zeby dali na dole w łazience rure odpływowa 50.......k...............wa jak ja bym specem była albo by mi przeszkadzałą jakas inna. Pisania jest mase ale nie pieniadze są najważniejsze !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieteściowa
--->kasialud. Pewnie masz rację, ale zauważ, że również dla teściowej wprowadzenie się nowego domownika musi być ciężkim stresem. Nie lubię mieć w domu obcych, męczy mnie to. Myślę, że starsza osoba trudno się dostosowuje do zmian. Nikt tutaj nie widzi, że niejednokrotnie teściowe okazują heroizm, godząc się na ten układ. Wiele z Was napisało tutaj, że nie chciałoby kiedyś mieszkać z synową. Ale niektóre być może będą musiały zamieszkać. Nie zapominajmy o tym,że życie teściowych często nie jest usłane różami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zamieszkałąbym z tesciami aniz rodzicami , chyba ze chwilowo aby poszukac mieszkanie ........ a pozatym to ja mam tesciowa SUUUUUUPER!!! nie wtraca sie , nie dzwoni, jak potzreba zostaje z dzieckiem bez problemu, pracuje , nie narzeka, jest fajna!!jak kumpela a dotego ma spokojny charakter

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i takiej teściowej jak ma noe życzyć każdemu i takiej synowej jak ma noe kociookaKOTKA i nieteściowa - tak myślę że te tupeciary co sobie umią wszystkich poustawiać to tu nie piszą, widzę tu normalne dziewczyny, które czasami na prośbę teściowych a czasami tak życie zmusiło, wprowadziły się do rodziców męża. NIGDY nie będziecie wiedzieć jak Wam się życie potoczy, to że teraz zarabiacie i Wasi mężowie jeśli ich macie, nie znaczy że się stanie tak że będziecie musiały być może zamieszkać z rodzicami męża i wtedy życzę Wam aby Wasze relacje mogły stanowić wzór dla innych..... aniastella i reszta dziewczyn z problemami- naprawdę dalej uważam że nie możecie się poddać, w mojej pracy są same mądre dziewczyny mieszkające na swoim, a potem sie okazuje że wszystkim oprócz jednej kredyty spłacają rodzice, autka pokupili i dużo mówić o ich samodzielności .... Sztuką jest żyć w wielopokoleniowej rodzinie jak dawniej bywało i nie wszyscy do tego dorastają, żal jest największy, kiedy ta która jest matką, mogłaby służyć i przykładem i dobrą radą zawodzi:(:(:( a najgorzej jak rozwala życie swojemu dziecku i zabiera wnukowi rodzinę:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skończcie się użalać
Ja mam z moją teściową różne sytuacje, ale staram się z nimi radzić jak najlepiej. I powiem z pozycji synowej - nie wyobrażam sobie, co by mnie zmusiło do zamieszkania z teściową. Mieszkałam z nią trzy miesiące na czas remontu i to absolutnie wystarczy. Nie mówcie mi, że tak trudno wynająć czy wziąć kredyt. A jeśli tak jest, to znaczy, że nie macie przygotowania do tego, żeby zakładać i utrzymać rodzinę - po co więc to robicie? Dziewczątka bez studiów, 20 lat, narzeczony studiuje, mamusia go utrzymuje, jej rodzice dokładają - i wiecznie źle! Ślub im zrób, wesele zrób, pod swój dach przyjmij i jeszcze będzie marudzić! Moja znajoma taka jest - może to zresztą y tu piszesz, nie wiem. Mieszka z teściową na 50 metrach, tam się nawet wyminąc nie ma jak i wiecznie problemy! Jak ją zapytacie, czemu się tam wprowadziła, to jest odpowiedź - ona sama proponowała. Proponowała, ale dlaczego? Bo chciała lepiej dla syna, niech się najpierw młodzi "odkują" po weselu, ustawią, trochę zaoszczędzą i WYPROWADZĄ! A nie wiecznie sidzą u niej i tak im zle! A synowa czemu propozycję przyjęła? Ze zwykłego lenistwa i wygodnictwa, moja panie, i dajcie sobie to wreszcie powiedzieć. "Nie ma warunków" zawsze oznacza, że kasę, jeśli ją macie, a nie rodzice dają, chcecie przeznaczać na swoje potrzeby, a nie na utrzymanie domu, który przez ślub ZAŁOŻYŁYŚCIE. Nie chce wam sie samym prac, gotować, sprzątać i opłacać rachunków - u teściowej taniej i wygodniej. I ponarzekać można, nie...? Na teściową narzekajcie wtedy, kiedy będziecie od niej NIEZALEŻNE. A wczesniej morda w kubeł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arabella5
skończcie się użalać-słonko ty to dopiero będziesz teściową, skoro już ze swoją nawet 3 miesięcy nie umiałaś wytrzymać, no i te slownictwo: "morda w kubeł", jak ci się nóżka powinie, bo życie kołem sie toczy i wprowadzisz się z powrotem do teściowej to tam chyba garnki będą latać i codziennie policja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieteściowa
--->Mirinda435 Ja nie jestem jeszcze teściową:), ale już bym mogła być. Jestem synową na odległość, swoją teściową szanuję i lubię. Może na mnie liczyć na starość i teraz też. --->Skończcie się użalać🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skonczcie sie uzalac: dlaczego morda w kubel??? To topik ktory powstal dla dziewczyn, ktore chca sie wygadac, wspieraja sie wzajemnie. Jezeli masz inne zdanie to nie musisz od razu wyjezdzac z takimi tekstami. I doczytaj sobie bo nie kazda mieszka z tesciowa..uwierz mi ze taka potrafi tez niezle namieszac z duzej nawet odleglosci....wcale nie musisz byc od niej zalezna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewuniakiel
Zgadzam sie z Kasią to , ze nie mieszkasz z tesciowa nie znaczy ze kiedys nie bedziesz. Moja tez wydawaął sie super przyjaciółka tylko do czasu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skończcie się użalać
arabella5 - jak się do teściowej wprowadzę (w co mocno wątpię, bo jak już, to do mojej mamy pójdę, z nią się dużo lepiej dogaduję) to nie będę narzekać na nią i wojen z nia toczyć - tak było jak z nią mieszkałam, wiedziałam, że jestem U NIEJ, nie u siebie, i że JEJ dach nad głową i inne rzeczy zawdzięczam, to nie marudziłam, tylko robiłam wszystko, żeby jak najszybciej z tym skończyć. proste. a nie płakać po forach, jak wam źle, ale łapę po korzyści wyciągać. kasialud - pisałam WYŁĄCZNIE o dziewczynach, które mieszkają z teściowymi. w każdej innej sytuacji, kiedy jesteś od tesciowej w każdym stopniu niezależna - rób sobie co chcesz, masz prawo jej nie lubić, nie szanować i wojny z nią toczyć, sama tak robię. ale nie jak jedna ręką po kasę wyciągasz, a drugą dajesz w twarz. a to niestety nagminna tutaj na kafeterii postawa. i nie piszcie mi, że nic od niej nie bierzecie i nie chcecie, bo jak dałaś 150 tysięcy na remont domu, to równie dobrze mogłaś sobie za to mieszkanie kupić - ale to by drożej wyszło, bo i mieszkanie swoją cene ma, a w remont i tak włożyć trzeba, a i mieszkanie to nie to co cały dom, prawda? więcej lepiej łapę po coś wyciągnąc, a potem latami narzekać. policz sobie, z jakiej kasy byś musiała wyskoczyć, gdybyś ten dom chciała KUPIĆ I WYREMONTOWAĆ. alez wy jesteście przyzwyczajone przychodzić na gotowe... nieteściowa 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastella
My sie chyba nie rozumiemy ja mam problem z teściową emocjonalny a nie finansowy- ona nie dała mi nigdy złamanego grosza i wcale do niej zalu nie mam- nie chce to nie daje. Tu jest problem mamusiowania 30 letniemu synkowi , który jest pod dużym wpływem swojej " mamusi". W tym przypadku pieniądze nic nie zmienia - fakt ja moge duzo zrozumiec- to jest matka mojego męża i jej sie nalezy duzy szacunek ale "MY czyli ja , mąz i synek " to juz odrębna rodzina , która potrafi sobie radzic całkiem dobrze. Wcale nie twierdze , ze jej pomoc nad dzieckiem by się nie przydałą ale "babka" która twierdzi ze mama narazie do nieczego nie jest ci potrzebna dopiero jak zaczniesz mówic- to jest chyba problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastella
"skończcie się uzależniać" jezeli cierpisz na nadmiar gotówki to ja z chęcią przyjme każda kwote , nie musi byc bagatela 150tys zł każda kwota mnie zadowoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilka chwilka
"ona nie dała mi nigdy złamanego grosza i wcale do niej zalu nie mam- nie chce to nie daje" dopiero co napisałaś, że dała wam dom i wyprowadziła się do waszej kawalerki - dla ciebie dom to nawet nie złamany grosz? ładnie... a jak mamuśka jest nadopiekuńcza, to niestety, ale nie jest to jej problem, tylko twojego mężusia-synusia. i to on sobie musi z matka poradzić. jak nie umie, zastanów się nad tym związkiem poważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga c
chyba kazda ma problem z tesciową! ja z mezem zdecydowalam sie na dziecko po 2 latach malzenstwa-dopiero jak tescie sie wyprowadzili, bo chyba nie dalabym z nia rady! wykonczylabym sie psychicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qqqqqqxxx
skończcie się użalać, co ty piszesz dziewczyno, nie krytykuj jak sama nie jesteś święta i w dodatku niesamodzielna do entej potęgi, sama sobie zaprzeczasz, do teściowej nie pójdziesz bo jej nie podskoczysz bo ci zaraz każe mordę w kubeł:):):) ale mamusi się w razie czego na głowę zwalisz?:) lepiej się nie wypowiadaj, bo życie sie różnie toczy .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skończcie się użalać
rzeczywiście, jestem niesamodzielna, bo z męzem sami zarabiamy na nasze życie i potrzeby, mieszkanie i auto, a nie wyciagamy rąk do rodziców ani teściów - skandal! trzeba się do teściów z powrotem wprowadzić, a kase na imprezy wydawać albo do skarpety chować. a najlepiej przestać pracowac, iśc na kolejne studia (najlepiej płatne, zeby rodzice mieli na co zarabiać, po co mają wydawac na siebie, lepiej na nas) i zrobić sobie dziecko. a potem zacząć na wszystko i wszystkich narzekać. taka jest wasza samodzielność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skonczcie sie uzalac: jak juz pisalam Ania zalozyla topik dla dziewczyn, ktore maja takie problemy i chca pogadac. Jezeli ty nie masz zadnych problemow z tesciowa a tak bardzo draznia cie powyzsze posty dlaczego po prostu nie odpuscisz i nie zostawisz tego tematu w spokoju? Nie rob sie madrzejsza i lepsza od zadnej z nas, nic o nas nie wiesz i niektore twoje teksty sa bardzo niesprawiedliwe i oparte tylko na twoich domyslach... Dobrej nocki dziewczynki 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastella
Kasiu dzękuje za wsparcie , są ludzie i ludzie.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastella
Ja już nie mam siły na walke z nią:-( Dzisiaj zaniósl jej wszystkie moje gazety, których jeszcze nawet nie miałam czasu przejrzec- ale sama je kupuje- "mamusia" tez musi cos czytac. Boję sie , ze po jego powrocie dalej będzie wojna, juz na samą myśl o tym chce mi sie płakac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania, widze ze ty tez musisz walczyc z mezem. To przykre...moj facet tez jest taki mamusi - synus ale wzielam go z rodzinnego domku i mieszkamy jakies 2tys km od mamusi:) A jak przyjezdzamy to widze ze juz sie nie za dobrze dogaduja...moze to nieladnie ale mnie to cieszy:) Aniu, porozmawiaj z mezem ale tak stanowczo! Daj znac co u ciebie🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniastellaa
Kasiu porozmawiałam z mężem i sytuacja troszeczke się poprawia."Mamusia" juz od miesiąca nas nie odwiedza więc stałam się duzo spokojniejsza i nerwy parują. On twierdzi , ze jej mija zdenerwowanie i moze wszystko wróci do normy, tylko ze mi jest duzo lepiej teraz . Fakt mam cały dom na głowie do tego szkraba, jezdze do domu rodzinnego(10km) sprzątac bo mam jest juz miesiąc w szpitalu ale sobie radze i to całkiem dobrze. Potrzeba czasu tylko obawiam się , ze ona nie rozumie tej sytuacji z innej perspektywy i wiecznie będe"najgorsza pod słońcem" ale co tam/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justyna 5X83
to teraz ja:) zaszlam w ciaze na drugim roku studiow, po 9 miesiacach zwiazku, zdecydowalismy sie na slub, tesciowa, choc widziala mnie tylko kilka razy, nie oponowala, a wrecz namowila mojego meza, ze nie ma na co czekac, ze dziecko powinno nosic jego nazwisko, bo on to chcial najpierw pomieszkac razem i samemu odlozyc na weselisko itp. skonczylo sie na skromnym slubie, weselu za 500zl dla 20 osob w domu pogrzebowym kiedy bylam w 3 miesiacu ciazy:) po slubie mezus krazyl miedzy swoim i moim domem, bo nie potrafil sie przy mnie uczyc... potem wyjechalismy na wakacje do anglii, a z tamtad wprowadzilismy sie juz prosto do tesciow i 1,5 miesiaca mieszkalismy w jednym pomieszczeniu(kuchni, sypialni i salonie w jednym), bo tesciowie od kilkunastu lat nie mogli sie zebrac i wykonczyc swojego domu. zylo nam sie wzglednie dobrze, tesciowa troche za bardzo traktowala mnie jak swoja corke, ale nie moglam narzekac. potem, jak zaczal sie rok akademicki, wrocilam do mojej babci, ktora mnie wychowywala. niezbyt chetnie z wielu powodow, ale ze na uczelnie musialabym dojezdzac 30km, to sie przeprowadzilismy. w listopadzie urodzilam, na szczescie tesciowie mieszkali te 30km dalej to nie nachodzili nas zbyt czesto, ale niedlugo po porodzie "mamusia" wpadla akurat jak mialam wizyte poloznej i zamiast wyjsc w trakcie jak polozna mi ogladala krocze to ta stala z dzieckiem na rekach i sie gapila... fakt, jest pielegniarka, ale troche taktu chyba tez trzeba miec:O kiedys postanowili nas odwiedzic cala rodzina bez zapowiedzi, a ze ja jestem chamka i niezapowiedzianych gosci nie wpuszczam, to tylko dzieki babci, ktora akurat miala sily zeby zobaczyc kto to, udalo im sie dostac do domu. babunia mi sie przysluzyla, bo im powiedziala wprost jak wygladala sytuacja i ze jak sie nie beda zapowiadac, to nie wejda:) sorki, ale jak ja caly dzien mam dziecko na cycu, nie mam czasu nawet zeby pojsc sie umyc i jakos normalniej ubrac, a tesciowa ze szwagrem, jego dziewczyna i corka wpadaja bez zapowiedzi to na co licza??? szczegolnie ze mezus byl w tym czasie w robocie. to sie nauczyli, zeby sie zapowiadac. babcia zmarla w kwietniu, zostawila mi pol ogromnego mieszkania, cale wyposazenie, wiec bylam ustawiona. maz od czerwca zaczal pracowac u tesciow w firmie, no i bylam wsciekla, na dojazdy starym poldkiem nie bylo go stac, wiec jechal godzine w jedna strone do pracy i nie bylo go w domu po 10-12 godzin, po czym przyjezdzal i kladl sie spac:O dostawal za to zabojcza pensje 1000zl. bylam wsciekla, bo za te pieniadze to moglby pracowac na miejscu i nie po 12, ale po 8 godzin, ale jemu pod kiecunia mamusi najlepiej:O kolejny rok przemieszkalismy z lokatorami, 6 obcych osob w domu, kosmiczne rachunki, mezus czesc pensji musial przeznaczac na dojazdy, czesc na "swoje potrzeby", ja mialam 1200zl dochodu z wynajmu i 1300-1400zl rachunkow do poplacenia. dostawalam 200zl alimentow od ojca, wiec caly moj dochod przeznaczony byl na oplaty. no i za te 600-700zl musielismy sie utrzymywac. nie bylo bardzo ciezko, ale pod koniec miesiaca to juz norma bylo wcinanie rosolu z makaronem i chleba z serem czy dzemem... w kolejnym roku bylam cwansza, zrezygnowalam z internetu i zastrzeglam w umowie z nowymi lokatorkami, ze placa mi 600zl+oplaty, to mialam te swoje 800zl na zycie i to co on dolozyl. po licznych awanturach pogadal z rodzicami i mu podniesli pensje do 1200zl(biorac pod uwage, ze ich dochud wahal sie w granicach 5-10tys. to i tak za odwalanie calej roboty za nich nie bylo to zbyt wiele, szczegolnie ze i przy remoncie domu pomagal i bardzo czesto zostawal po godzinach. nasze spotkania byly sporadyczne, wiec jakos szczegolnie narzekac nie moglam, tesciowa jest bardzo serdeczna osoba, ale tez bezposrednia. no i rzeczy ktore mnie draznily. bylismy tam na swieta, wyszlam do drugiego pokoju, zeby karmic coreczke, a ona ciagnie corke i dziewczyne szwagra i leca mi sie gapic jak karmie, bo to takie fajne... no ale niestety, wsrod lokatorek byla zlodziejka, fakt ze kradla tylko jedzenie, ale jakby wam ktos wszystko z kuchni wynosil to jak byscie zareagowaly? ja w tym czasie znow bylam w ciazy, chodzilam wsciekla, nie moglam spac ani jesc, maz nie mogl ze mna wytrzymac, bo ciagle ryczalam. wiec podziekowalismy paniom za wspolprace i od marca zostalismy sami. jakos tam ciagnelismy z oplatami i dojazdami za te 1400zl. ale jak pisalam, mieszkanie odziedziczylam tylko w polowie... no i moja cudowna mamusia, ktora mnie nienawidzi bardziej niz kogokolwiek postanowila mnie z niego wykurzyc(pomimo wczesniejszych ustalen, ze do momentu sprzedarzy bede tam mieszkac, utrzymywac i nikt inny sie tam nie wprowadzi, bo i matka i ciotka ktore sa wspolwlascicielkami, maja swoje mieszkania). wiec poszla mi odciac jako wlascicielka prad i gaz... no i wyladowalismy u tesciow, choc nalegalam, zeby maz poszukal sobie normalnej roboty i zebysmy wyniesli sie gdzies indziej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justyna a jak zyje ci się u teściów?Duży macie dom? Wiesz tak to już jest,jak zyjesz z teściową,możesz gadać o zmianie mieszkania itd,ale to i tak na nic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuje, bo wiem jak to jest. Z tesciami nie mieszkam nie jestem od nich zależna w zadnym stopniu, a mimo to próbuja sie wtracac na kazdym kroku:-( Kasialud gdzie mieszkasz dokładnie w UK?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justyna 5X83
i choc bardzo bym nie chciala, bo niby nie mam powodow, to musze sie wyzalic i ponarzekac na tesciowa. nie jest zla i naprawde nie moge o niej napisac, ze to jedza, ale strasznie mnie draznia niektore jej zachowania. ten pierwszy wpis byl wyjasnieniem, jak znalezlismy sie z tesciami pod jednym dachem. zapomnialam jeszcze dodac, ze jak zaszlam w ciaze, maz mial swoja kawalerke po babci, ktora akurat sprzedawal, zeby dac rodzicom pieniadze na remont domu. i jakies 2 tygodnie po sprzedarzy dowiedzielismy sie o mojej ciazy. stad czesc domu tesciow, nieoficjalnie, nalezy do mojego meza. i po kolei. jak tylko sie wprowadzilismy, tesciowie co chwila przylazili, zeby zabrac wnuczke do siebie, a ze tesciu to pijak i idiota, to gadal jej glupoty, czego to on jej nie kupi, czy chce sie z nim piwa napic, itp... a na dokladke to chcieli wszedzie z nia chcieli jezdzic, a ja kurna nie ufam alkoholikom i nawet jak kilka dni nie popija, to nie chce puszczac dziecka z pijakiem za kierownica. za pierwszym razem sie poryczalam, to maz z nimi pojechal, pozniej jechali gdzies tutaj niedaleko do sklepu, ja wsciekla, mowie ze ma nie jechac z nimi, a ten durny maminsynek im ja oddal... w koncu ukrucilam zabieranie mi dziecka, bo wiecej nerwow sie przy tym najadlam niz to bylo warte. dziecko wracalo na gore z rykiem, rozkapryszone i wstretne, nie sluchala sie nas, byla opryskliwa. babcia jeszcze przychodzila kilka razy i chciala ja wyciagnac, ale ja mowilam krotko, nie. kolejna sprawa, przyjezdzamy do domu (my wprowadzilismy sie na pietro, ktore maz nieustannie od 3 miesiecy remontuje, z marnymi skutkami. tesciowie mieszkaja na parterze), a tam cala podloga na naszym pietrze wymieciona z gruzu. szkoda tylko ze niepotrzebnie, bo maz ciagle cementuje, tynkuje i ciagle i tak wszystko na nowo leci. szkoda tez, ze jak zwykle pod nasza nieobecnosc... poniewaz nie mamy jeszcze drzwi, to wchodzi sobie bez ostrzezenia, ja po domu latam w samych gatkach i bluzeczce w te upaly, a czasem to i bez, bo w 9 miesiacu ciazy poce sie jak swinia. no i pare razy sie tak na mnie natknela. albo stoje sobie pod prysznicem w reczniku, chce juz wychodzic, a ona wlazi zobaczyc co sie dzieje, bo ja zawolalam meza... no i stoje tak, ani nie mam jak nog wytrzec, ani nic i mowie, ze fajnie, babcia wchodzi, a ja w samym reczniku. ona na to "i co z tego" a ja wprost palnelam, ze sie krepuje, to ona obrazona obrocila sie na piecie i poszla. ostatnio tez biore prysznic, maz matowal rygipsy na suficie, ona szla pilnowac placu(bo maz rozkreca interes, ale ciagle ktos musi towaru pilnowac). przyszla po klucze, maz mowi, zeby poczekala, a ona pcha sie zobaczyc jak mu robota idzie:O w ostatniej chwili krzyknelam, ze chwila, bo sie kapie to sie zatrzymala... no i rzecz, ktora dobija mnie najbardziej. pranie. to ze wyciaga je z pralki moge zniesc, ale ze kazda rzecz z osobna w trakcie tego wyciagania sklada i kazda sztuka mojej bielizny przechodzi przez jej rece dokladnie obejrzana jest dla mnie nie do strawienia. a problem polega na tym, ze pralka jest w jej lazience, do ktorej aby dojsc trzeba przejsc przez wczesniej wspomniany kuchnio sypialnio salon, to ja sie tam nie zapuszczam i maz wstawia i przynosi pranie. no i nie wazne, w jakim czasie od wylaczenia sie prania pojdzie, wystarczy tesciowej 20 minut, a pranie juz jest wyciagniete i zlozone. a temu leniuchowi sie nie chce pralki u nas podlaczyc... czy ktoras z was sklada pranie przed rozwieszeniem??? a wczoraj to juz w ogole mnie rozwalila. jechalam do szczecina na kontrole do ginka, w nocy maz wstawil pranie, przed wyjazdem je wniosl na gore i postawil w korytarzu, zebym rozwiesila jak przyjade. wrocilismy po niecalych 3 godzinach, ja tak po poludniu sie skapnelam, ze przeciez bylo pranie i nie ma... no coz, tesciowa weszla sobie pod nasza nieobecnosc i znow zrobila kontrole:O ja nie wiem w ogole co znaczy wypisywanie takich glupot o tym, ze my sie komus na glowe zwalamy i to jest jego dom... ja wynajmowalam przez 2 lata pokoje studentom i nigdy nie pchalam im sie do ICH pokoju, bo kiedy wynajmowali, to byl ich pokoj i to szanowalam! nie robilam zadnych kontroli, nie dotykalam nie swoich rzeczy, bo mnie tego nauczono, bo ja nie chce, aby ktos lazil po "moim" i cos mojego ruszal. nie mialam okazji wychowywac sie z rodzenstwem, choc mam 3 siostry, zawsze mialam swoj pokoj (wlasne 24m.kw.) gdzie mi nikt sie bez potrzeby nie pchal. i ciezko jest mi sie przyzwyczaic, ze ta kobieta tego nie rozumie. ja w ogole nie wchodze do nich, chyba ze jest taka koniecznosc. choc musze przyznac, ze powoli zaczyna to akceptowac, coraz czesciej zamiast tu wchodzic to dzwoni na tel., choc to tez jest dla mnie glupie. wystarczyloby, zeby krzyknela z dolu, czy moze wejsc, tudziez zawolala mojego meza jak ma do niego interes. i jeszcze jedno. ostatnio obieralam ziemniaki w mojej pseudokuchni, moje rozpuszczone dzien wczesniej przez tatusia dziecko zaczelo ryczec, ze ja mam wszystko rzucic i bawic sie z nia w pokoju. wielka masakra... tesciowa najpierw uchylila drzwi na dole, popodsluchiwala, a za chwile poszla po cos, zeby miec pretekst i wejsc na gore:O i coz to sie jej biednej wnuczusiu stalo. ja poprostu nienawidze, jak ktos mi sie wtraca w moje wychowanie. jestem surowa matka i nie reaguje na krzyki, ryki czy agresje. nie katuje swojego dziecka, ale tez nie daje wejsc sobie na glowe. jak ona chce ryczec, niech drze sie nawet caly dzien... ale babunia wielce zatroskana, bo ja to taka sadystka, dziecko chce zostac z dziadkami, a ja je sila wyrywam i nie pozwalam... a tesciowa i tak zawsze musi robic po swojemu. ja jej mowie, zeby czegos tam nie robila, ona i tak zrobi, mowie zeby czegos tam nie dawala (glownie idzie o slodycze), on i tak da. tez balabym sie z nia na dluzej zostawic dziecko, bo po pierwsze, pozwala dziecku biegac przy 10-letnim rotweilerze, zostawia ja sama z dziadkiem alkoholikiem, ktory ja zostawia sama z kluczykami w samochodzie i nie moze pozniej otworzyc, albo puszcza niespelna trzyletnie dziecko bez reki obok ruchliwej ulicy. a po drugie, gotuje tak potwornie tlusto, stosuje takie ilosci smalcu, ze czasem, jak maz przywiozl rosol, to na nastepny dzien lyzka w nim stala:O widzicie, to nie jest zla kobieta, pracowita i uczynna... wlasnie w tym rzecz, ze zbyt uczynna. wszedzie musi sie wepchnac, nawet jak jej sie mowi, zeby zostawila, ona i tak musi po swojemu. nie da sobie nic przetlumaczyc, bo ona przeciez wie lepiej, zrobi lepiej... a my nie jestesmy dziecmi, zeby trzeba bylo sie o nas troszczyc. ja koncze studia, maz rozwija swoja dzialalnosc, fakt, ze narazie zyjemy z moich oszczednosci, bo alimentow juz mi ojciec nie przysyla i czesciowo z jego obrotu, maz remontuje tesciom dom, bo dostanie jego polowe dopiero jak juz tesciow zabraknie, a w miedzyczasie czekamy na sprzedaz mojego mieszkania, zeby moc sie przeprowadzic, choc niestety ze strony wspolwlascicielek mam powazne utrudnienia, ale ja im jeszcze pokaze:P zreszta z tesciem nigdy nic nie wiadomo, zawsze moze ten dom przepic, zyje teraz na kredytach i jeszcze moze nie pozostac nic innego, jak sprzedac ta chalupe, zeby posplacac kredyty:O ale co tam, ja sie boje tylko, co bedzie, jak juz moje malenstwo sie urodzi. bo jedyna pomoc na jaka tak po cichu licze to to, ze tesciowa ugotuje tej mojej rodzince obiad przez pierwsze 2-3 tygodnie, zebym nie stala jeszcze w tym upale, w pologu przy garach. na meza nie licze, bo on nawet wode potrafi przypalic. byle tylko nie chciala bardziej pomagac i nie pchala mi sie z lapami do dziecka, bo ja naprawde jestem dosc samodzielna i nie chce, zeby ktos mi sie tu krecil jak ja bede sie wietrzyla, cale dnie cycala i nabierala sil. a tak naprawde to mam naprawde fajna tesciowa, ale wolalabym ja na odleglosc, glownie z tego wzgledu, ze jestem dzikusem, co jej, niezwykle towarzyskiej osobie ciezko jest pojac. ja wiem, ze ona chce dobrze, ze nic zlego nie robi, ale mnie to potwornie wkurza i czekam az moj pan laskawie wstawi drzwi, zeby ukrucic te kontrole pod nasza nieobecnosc i wtargniecia bez ostrzezenia. nie zyjemy w jej mieszkaniu, tylko mamy calkowicie odrebne, jedynym problemem jest w tym wszystkim brak drzwi, granica, ktora w wyrazny sposob oddzielilaby nasze terytoria. maz mi przyznaje racje, ale stwierdza, ze mieszkamy u nich i musimy sie przemeczyc, a ja nie rozumiem, jak mozna sie bac, powiedziec wlasnej matce, zeby nie pchala lap gdzie nie trzeba(glownie w moja wyprana bielizne). synowie niestety nie potrafia zerwac pepowiny, za starszego splacala kredyty, mlodszy teraz na niej wisi, sam nie mogl zalozyc swojej firmy, tylko zalozyl spolke z mamusia, fakt, ze to obnizylo mu koszta, ale jak juz pojawia sie jakies przychody to oczywiscie rodzice tez swoje dostana. a ja marzylam o wyjezdzie po studiach do anglii:( albo chociaz przeprowadzce do innego miasta, z dala od tesciow, a tu pepowina twardo sie trzyma. czasem mysle, zeby sie spakowac i zniknac z ich rodzinnego zycia. ale wydaje mi sie, ze to ze mna jest problem, bo to ja nie potrafie polaczyc sie z obcymi ludzmi jako rodzina. ja mam nadzieje, ze bede mieszkac z dala od moich dzieci, wierze w to, ze poniewaz dzieci mam mlodo, to kiedy zaczna sie usamodzielniac, ja nadal bede aktywna zawodowo i nie bede musiala wypelniac sobie czasu ich zyciem, staram sie uczyc coreczke samodzielnosci, bo wiem, ze i mnie moze w pewnym momencie zabraknac i jak zostanie, tak jak ja teraz, sama, to bedzie musiala jakos dac sobie rade, a nie cale zycie wisiec na moim cycu. tego nauczyla mnie moja babcia i jestem jej za to wdzieczna jak nikomu innemu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×