Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zielone korale

tam gdzie jestem teraz jest NOC

Polecane posty

Gość zielone korale

Cześć, Rozstanie z mężczyzną. Bardzo ciężko, nie wytrzymam już tego, płaczę kiedy się budzę, kiedy zasypiam, w ciągu dnia, wyję, leżę na podłodze, gadam do siebie, walę się po twarzy, nie umiem się z tym pogdzić i jestem wręcz masakrycznie zmęczona Tak się zastanawiam, co ja mam zrobić, czy w ogóle jest dla mnie jakiś ratunek, czy to się kiedyś skończy, znam kogoś kto cierpiał tak parę lat, długich przepełnionych bólem lat, jak ja się tego boję. Chodzę do tego psychologa, a jest coraz gorzej, staram się nie podglądać go, nie śledzić, zająć się czymś. Zapisałam się na kurs, na basen, uczyłam się jak szalona i nic, nie mogę tego zatrzymać. A najgorsze jest to, że wiem że to bedzie zawsze, taka stała, coś co będzie wysysać ze mnie energie, zjadać mnie dzień po dniu, nie wiem jak mam żyć, żeby to się skończyło. Wszystko co wydarzyło się po naszym rozstaniu traktuje jako jeden zły sen, zamknięta w domu, smutna. Codziennie oczy pełne łez. Uczyłam się dużo i na studiach będzie stypendium, satysfakcja. Po zakończonej ciężkiej sesji, wróciłam do pustego domu, przykryłam głowę kołdrą i wyłam. Tak bardzo chciałam wyjść, działać, spotkać się z kimś, żeby pochwalił, żeby był. Od rozstania minęło 7 miesięcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielone korale
Cisza spowodowana jest tym, że jestem zbyt melodramatyczna, czy tu nie można pomóc? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielone korale
Wiesz to właśnie o to chodzi, że to jest dobry człowiek. Naprawdę przyzwoity, nic złego mi nie zrobił. Całe rozstanie było raczej moją winą. Biorę to na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Całe rozstanie było raczej moją winą\" ---> dobrze, ze napisalas \"raczej\" :o to typowy objaw osoby zdruzgotanej po rozstaniu, analizujesz kazde jego zachowanie i za kazdym razem wychodzi na to, ze to Ty robilas cos nie tak, podczas kiedy on jest bez skazy a tak nie jest!!!! to jest wywolane zalem, smutkiem po rozstaniu, wielka gorycza, ktora pozostaje po niespelnionej, wielkiej milosci :o naprawde, jesli nie ma szans na powrot do siebie, nie masz wyjscia, musisz wziac sie w garsc i nie myslec o nim tak cieplo, tylko ranisz sama siebie, nosisz w sobie bol, malymi kroczkami, ale otworz sie na innych, zobaczysz kiedys bedzie lepiej, ale musisz SOBIE pomoc. Zycze Ci tego z calego serca a swoja droga jaka to ironia losu, ze wlasnie z wielkiej milosci cierpimy a powinnismy byc non stop w euforii, samo zycie, echhh :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielone korale
dziękuję bardzo za ciepłe słowa Jedno mnie tylko zastanawia, kiedy można powiedzieć, że nie ma szans na powrót do siebie? On sam, ja sama. Nie wiem, nie wiem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"kiedy można powiedzieć, że nie ma szans na powrót do siebie?\" -kiedy podroz zycia nie biegnie w tym samym kierunku lub gdy sie ludzie po prostu nie dogaduja :o takie jest moje zdanie. To dla Ciebie: \"„Miłość jest uczuciem nader gwałtownym, bolesnym niekiedy i bardzo niszczycielskim. Nie ma od niej nic gorszego jak i również lepszego. Wzloty i upadki są jednakowo nieznośne, ale bardziej nieznośny jest ich brak\" mam tego tysiace, wiec trudno szybko wybrac cos wlasciwego, mam nadzieje, ze wyciagniesz malenki wniosek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwrotnosc
On sam i ty sama.Jak piszesz to juz 7 miesiecy.Chodzisz,sledzisz...Ja to przezylam tylko to ja bylam osoba sledzona.bombardowana telefonami.Denerwowalo mnie to.Ale gdy nagle przestal,gdy stracilam z nim kontakt.gdy zobaczylam,ze on tez ootrafi sie bawic i ze zapomnial o mnie-to mnie zabolalo.Sprobuj wyjsc do ludzi,pokaz ze bez niego mozna dalej zyc,badz dalej ta wesola dziewczyna w ktorej sie kiedys zakochal a nie sfrustrowana dziewucha.Moze wtedy milosc wroci?Przeciez kiedys cie kochal,ale mysle ze wtedy bylas inna.A jezeli nie wroci to znajdzie sie ktos inny kto cie pokocha.NA 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielone korale
Olivia 🌻 dziękuję za ładny cytat, pomyslę sobie nad nim sama mam wiele takich przemyśleń, ale nie potrafi to ukoić mojego cierpienia odwrotność hmm.... ja napisałam właśnie, że go nie śledzę, że chodze za nim, czasem podglądam go w necie, kiedy się pojawia, ale to tyle. Od momentu rozstania nie odzywam się do niego, nie upokarzam, to nie ja. No i wiesz... nie mam jak pokazać mu, że radzę sobie, ze żyję, nie mogę tego zrobić, bo to 1) nieprawda 2_ nie mamy żadnego kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×