Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chce umrzec

Nie chce juz zyc

Polecane posty

Ondine zadalam duzo pytan i obawialam sie, ze kiedys tu na tym temacie one padna. Ciezko mi jest odpowiedziec na te pytania:( Jednak sprobuje. Tak zaparlam sie przez 4 miesiace poniewaz chcialam miec do siebie wlasnej szacunek. Nigdy wtedy nie padly slowa z ust mego bylego : a moze bysmy sie pokochali? Jednie przytulil mnie, pocalowal a jak stawalo sie coraz namietniej, przerywalam i bylo ok bo nadal przyjezdzal co jakis czas. Po 4 miesiacach peklam. Moge na niego liczyc. Ostatnio np. Pisalam bardzo wazne dokumenty do pracy. Glupia nie zapisalam tego na plycie i nagle komputer padl. To byl istny horror. Byla godzina 16. Spanikowalam kompletnie, wpadlam w szal, plakalam pol godziny nie wiedzac co zrobic. Zadzwonilam do niego ( a bylo mi ciezko zdobyc sie na ten krok) Powiedzialam mu spokojnie na czym poleg amoj problem. przyjechal po godzinie, wszystko odzyskal. Naprawial komputer szesc godzin. Nie wiem co on tam z nim robil ale rozkrecal , czyscil itp. Spal u mnie, gadalismy pol nocy. I co sie stalo? Oczywiscie nie wytrzymalam , on chyba tez nie:( Moge na niego liczyc i wiem, ze mi pomoze. jednak staram sie byc samodzielna i wolam go na pomoc w sytuacjach wyjatkowych, moze raz na pol roku. Odszedl ode mnie 4 lata temu , nie wiem czemu...moge sie jedynie domyslac ale to rozmowa tylko na maila poniewaz nie chcialabym pisac tego tutaj na forum publicznym:( On mowi, ze mu zalezy na mnie i nie wyobraza sobie aby mnie nie bylo. Nie mial nikogo na powaznie ani na stale w ciagu tych 4 lat. Nie wiem czy np nie randkowal z kims ale z tego co wiem a mam epwne zrodla to z zadna nie widziano go w parze. Chcoiaz roznie z tym bywa. ja tez nikogo nie mialam. Nie mam przyjaciol poniewaz w pewnym okresie mego zycia dostalam totalnej agresji w kierunku ludzi. Wydawalo mi sie, ze kazdy zyczy mi zle a takze kazdemu jestem obojetna. Mialam totalnego dola i zrywalam znajomosci jedna po drugiej. Czesto mialam bardzo niskie poczucie wartosci i wmawialm sobie wiele rzeczy. To doprowadizlo do mojej izolacji i samotnosci. Na poczatku bylo mi z tym dobrze. Potem zauwazylam, ze mam cos w rodzaju fobii spolecznej. Moja straszna wada jest to, ze jak rozmawiam z kims to wydahe mi sie, ze ocenia mnie i zamiast sluchac mowcy, stoje strasznie spieta, drze oraz unikam wzroku bo czuje sie obserwowana i oceniana z gory. Nie umiem wyluzowac. Z czasem stwierdzilam z przerazeniem, ze coraz trudniej mi wchodzic w jakiekolwiek relacje z ludzmi. Pograzalam sie w bolu i depresji. Obecnie nie mam nikogo oprocz ex i rodzicow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boze... mam to samo.... \"Nie mam przyjaciol poniewaz w pewnym okresie mego zycia dostalam totalnej agresji w kierunku ludzi. Wydawalo mi sie, ze kazdy zyczy mi zle a takze kazdemu jestem obojetna. Mialam totalnego dola i zrywalam znajomosci jedna po drugiej. Czesto mialam bardzo niskie poczucie wartosci i wmawialm sobie wiele rzeczy. To doprowadizlo do mojej izolacji i samotnosci. Na poczatku bylo mi z tym dobrze. Potem zauwazylam, ze mam cos w rodzaju fobii spolecznej. Moja straszna wada jest to, ze jak rozmawiam z kims to wydahe mi sie, ze ocenia mnie i zamiast sluchac mowcy, stoje strasznie spieta, drze oraz unikam wzroku bo czuje sie obserwowana i oceniana z gory. Nie umiem wyluzowac. Z czasem stwierdzilam z przerazeniem, ze coraz trudniej mi wchodzic w jakiekolwiek relacje z ludzmi. Pograzalam sie w bolu i depresji.\" jakby o mnie.... lat mam 18.... odrzuciłam wszystkich... ja znalazłam pocieszenie w jedzeniu ;/ i mam bulimie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 4 listna koniczynka
zawsze warto żyć. trzeba myśleć pozytywnie. ja mam wiele problemów ktre staram się rozwiązać. musisz iść do psychologa. on ci napewno pomoże. ja też kiedyś była,\m w takiej sytuacji. proponuję abyś dużo czasu spędzała na łonie natury. to pomaga gwarantuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Moje rady: po pierwsze-zerwac z nim kompletnie kontakt. Weszłaś w taką fazę w swoim życiu, że aktualnie jesteś sama i tą samotność trzeba mądrze wykorzystać. Zastanów się nad jakimś fajnym hobby, podczas uprawiania którego mogłabyś poznac nowych ludzi w swoim wieku. Może sa organizowane jakieś rajdy, seanse w kinie...nie wiem...cokolowliek, co by sprawiało frajdę. Może zacznij sie uczyć języka, zapisz na prawo jazdy, jeździj na rowerze...faceta wyrzuć kompletnie ze swojego zycia. Kiedyś miałam podobną sytuację-byłam osobą niedowartościowaną, każdego faceta trzymałam się kurczowo, nawet jak był draniem ostatnim i dawałam się w podobny sposób wykorzystywać. Jest jeszcze wyjście-spotykacie się, ale o seksie nie ma mowy, ale wiem, że nie wytrzymwasz i pękniesz, wiec w ogóle nie proś go o nic, nie spotykaj się, nie pisz...po prostu SKOŃCZ TO!!! Nie mozesz zacząć niczego nowego stojąc jedną noga w przeszłości. Dla niego to idealny układ-zero odpowiedzialności przy maksimum przyjemności. Poza tym nawet jesli Cię nadal kocha i np chcialby być z Tobą to seks mu zaciemnia obraz. Przecież nie chcesz być traktowana jako pogotowie seksualne, tylko jak wartościowa osoba, z która facet chce być dla niej samej, dla intelektu i przymiotów ducha, a nie dla seksu. Wybacz, ale sama fundujesz sobie namiastkę tego, co możesz mieć, a nie powinnaś!!! Życie jest piękne, jest tyle cudownych rzeczy, ktorymi mozna się cieszyć nawet w pojedynkę, tylu wspaniałych ludzi, których można poznać i gdzieś tam czeka na Ciebie ten jedyny, wierz mi. Ja takiego znalazłam to Ty też możesz!!! Zostaw przeszłość za sobą, zamknij drzwi na cztery spusty i otwórz się na przyszłość, zobacz ludzi wokół siebie. Pozdrawiam i życzę wytrwałosic i więcej wiary w siebie. To Twoje życie i jak ono wygląda, zalezy wyłącznie od Ciebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ondine
kurde.... Nie mozesz z nim sprobowac jeszcze raz???? Skoro ty nikogo nie masz.. on nikogo nie ma.... Mozesz na noego liczyc.. prawdopodobnie go kochasz.... Czy on naprawde nic do ciebie nie czuje??? Przeciez przyjezdza do ciebie.. Jakby mial cie dosc to na pewno by od 4 lat sie nie staral podtrzymywac znajomosci.. Nie chodzi mu przeciez tylko o sex... trzymam za ciebie kciuki :):) jak bys chciała napisac do mnie.. o czymkolwiek.. jeslli masz tylko potrzebe z kims pogadania to napisz :):) o swoich zalach, smutkach, malych radosciach :) ODPISZE NA PEWNO :):):) vetra@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słodko kwaśna..
Taa.. :(( ja mam to samo tylko ze mam 15 lat.. :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słodko kwaśna..
nie chcę mi się już żyć.. :(( wszyscy mnie ranią.. :(( to nie ma sensu.. ://

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie to kara
.....i ja się dołączam.....też nie chce mi się żyć i to trwa od kilku dobrych lat, a ja czuje, że z każdym dniem jest coraz gorzej....były już nawet momenty kiedy sobie wyobrażałam jak mogłabym to zakończyć, ale chyba trzyma mnie tylko jedno przy życiu - moja mama, wiem że ona by tego nie przeżyła. Mam dopiero 22 lata i wiem, że całe życie przede mną, ale jeśli mam przeżyć kolejne 22 lata tak jak to tej pory to nie wiem czy chce :( Czuje jakbym stała w miejscu, a wszyscy szli do przodu, jakby już nic w moim życiu nie miało się wydarzyć, więc po co to dalej kontynuować....Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, nawet nie rozmawiałam o tym z mamą, pierwszy raz z kimś się tym dzielę. Naprawdę sądzę, że ŻYCIE TO KARA, KTÓRĄ MUSIMY ODBYĆ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość there is no hell
Opisałabym wam 7 lat gehenny, w której spierdoliłam wszystko - krok po kroku we wszystkich dziedzinach. Tylko po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość corbinna
Ja mam tak samo,tylko że mam 15 lat :((( I już nie chcę żyć!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agaess@interia.pl
A ja chciałabym chcieć żyć. Ale nie mam po co. Wszystko mi się sypie. Kiedyś byłam taka wesoła, pełna życie. Wszyscy mowili mi, ze jestem strasznie pozytywnie nastawiona do zycia. a teraz...mam tyle problemow ze nie potrafie sama sobie z tym radzic. Poszłam na studia. I nie daje rady. Mimo ze zarywam noce uczac sie..nie umiem. wszystko mnie zawodzi. Ciagle płacze...nawet teraz nie widze klawiatury.. Nic mnie nie cieszy. Nawet idac ulica zastanawiam sie nad sobą..ile osiagnelam w zyciu i plakac mi sie chce bo prawiie tego nie ma. Obawa o uczelnie, problemy finansowe, niedosypianie, problemy w zwiazku, kłopoty ze zdrowiem, brak czasu dla siebie i brak oparcia i zrozumienia w innych. Mam 21 lat i naprawde nigdy w zyciu nie przechodziłam przez takie pieklo..ciagle zukam w sobie jakiejs wady. nie wiem co sie ze mna dzieje. czuje sie taka najgorsza z najgorszych. tak bardzo chciałabym sobie z tym wszystkim poradzic i nie umiem. Najchetniej lezalabym w lozku i wyla. a wiem że to nie jest lekarstwem. Boje sie, ze zawiode innych..wrecz czuje ze to robie. Rodzice oni tak strasznie we mnie wierza...tyle pieniedzy wsadzaja w moja nauke...we wszystko...byle tylko mi pomoc. A ja? Nie umiem z tego skorzystac.Ile mam ich oszukiwac i jezdzac do domu mowic im ze jest wszystko ok, że sobie radze i mam dobre wyniki egzaminow. Za glupia jestem chyba. Moj chlopak jest tak daleko ode mnie...nie rozumie co sie ze mna dzieje. Ma tylko pretensje ze 'nie bylam taka jak mnie poznal'. Ciagle robie cos zle. A mnie tak strasznie boli serducho. I to wszystko tak strasznie trafia we mnie. Zatrzymuje to w sobie i dusze. Stałam sie klebkiem nerwow. Trzesa mi sie rece, kolacze mi serce..a glowa. Ona notorycznie boli od placzu. Ludzie maja jakies pasje, cel w zyciu a janic. Zyje bo żyje. Bo rodzice dali mi zycie. I nie umialabym chyba z nim skonczyc bo mysl jak bardzo by cierpieli mnie przeraza i nie chce sobie nawet tego wyobrazac co by przezywali...tylko z kolei ile mam sie jeszcze tak strasznie meczyc?! I w imie czego? Prosze was o pomoc...bo wiem, ze sama tak dalej postepujac zle skoncze...Jestem na skraju załamania i wyczerpania..psychicznego :( !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sana.
Moja sytuacja wyglada inaczej, od 2 miesiecy nie moge się pozbierac. Może zaczne od tego, Byłam z chłopakiem 9 miesiecy , mialam wielu znajomych z ktorymi utrzymywalam staly kontakt. Niestety nie wyszło mi z chlopakiem, on zaczal pic i nie wytrzymalam tych jego " wypadow " z chlopakami. Rozstalismy sie. Pozniej bylam z innym chlopakiem, lecz wiedzialam ze to nie jest to, Bardzo mi na nim zalezy, ale tylko jako na koledze, Byłego chlopaka nie moglam zapomniec, ciagle cos do niego czulam i wiem ze to bylo wielkie, lecz jemu zycie sie posypału, sprawa na policji kuple sie od niego odwrocili, matka pila, ojca nie bylo w domu, w szkole mial nie zdac. Pewnego dnia dowiedzialam sie, ze popelnil samobojstwo. Ta wiadomosc mna wstrzasnela. Gdybym tylko wiedziala wczesniej o jego sytuacji zrobilabym wszystko zeby mu pomoc, lecz nic od niego nie dostalam zadnej wiadomosci,wiem tyle ze nie chcial mi zniszczyc zwiazku, ludzie nastawili sie przeciwko mnie, zostalam sama, na rodzine nie moge liczyc, Nigdy sie z tym nie pogodze, juz nie mam sily do zycia, mam dosc ! Dluzej tego nie wytrzymam, tak bardzo mi go brakuje, Kazdego dnia mam mysli samobojcze, Pisze to dlatego bo chcialabym dostac rade, co mam zrobic? Od czasu jego smierci stałam sie bardzo nerwowa, nie panuje nad swoimi emocjami, potem wracam do domu i placze, i wtedy chce juz nigdy sie nie obudzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość desperatka512
Ja też mam to samo. Nie lubię się wyżalać, ale podobno poprawia samopoczucie kiedy się pisze. Mam 16 lat, chodzę do szkoły i moje problemy są takie. Nie cierpię szkoły! Jestem na profilu pod przymusem którego nienawidzę, przez co uważam że moja przyszłość, czyli praca też będzie nie ciekawa i zmarnuje tylko dni. Nauka jest dla mnie koszamarem, mam jedno zagrożenie ale chodzi o to że przynajmniej 4 nauczycieli poniża przy całej klasie, przez co nie mam najmniejszej ochoty tam przebywać. Jako dziecko byłam gruba, byłam głównym powodem żartów. Próbuje cały czas schudnąć, ale się nie udaje, co mnie bardzo dołuje bo tracę nadzieję, że kiedy kolwiek będę miała wymazona figurę. Miałam tylko jedną "przyjaciółkę", która nie umiała dotrzymywać tajemnic przez co nie ufam jej, i nie mam komu się wygadac. Sytuacja w domu nie jest zbyt przyjemna, często są kłótnie, z ojcem w ogóle nie rozmawiam, jedynie co słyszę od niego to są rozkazy. Jeśli chodzi o miłość, to nigdy jej nie doznałam, nidy nawet nie pocałowałam chłopaka, wiem że jestem młoda i mam czas, ale jest to dla mnie bardzo dołujace. Często także byłam ośmieszana, obrażana, chyba we wszystkich szkołach. jakich byłam. Nawet wymyśli o mnie wiersze i piosenki dotyczące mojego wyglądu i wagi, które później były chamsko śpiewane i nawet opowiadane nauczyciela, którzy i tak nic z tego nie robili. Jestem wcześniakiem, mam wadę wymowy i dyslekcje przez co nauka jest dla mnie bardzo trudna. To chyba już wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam podobnie
ktos kogo kocham zostawil mnie bo go skrzywdzilam,oszukalam. Od tamtej pory(3 miesiace)nie moge spojrzec w lustro-brzydze sie soba. Nikt nie wie czemu sie rozstalismy i wszyscy mi wspolczuja a ja fatalnie sie z tym czuje. Jestem tchorzem i nie umiem sie przyznac do winy. Dlatego mysle ze najlepiej byloby skonczyc ze soba bo jak na razie to zycie jest dla mnie najwieksza kara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko zagladasz tu jeszcze?u

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez nie potrafie tak zyc, ale przez to ze zawiodlam sie na ludziach mialam znajoma z ktora zadawalam sie przez 4 lata niestety okazala sie falszyw a zadawala sie ze mna ze mialam troche wiecej pienniedzy od niej i ogolnie przez nia stoczylam sie , chociaz to bylo juz daawno to dalej to pamietam, jeszcze potem mialam chlopaka ktory mnie oszukaal okazalo sie ze ma 3 dzieci i je zostawil z 3 roznymi dziewczynami gdy go zostawilam to zaczal mnie wyzywac wiec nie mozesz martwic sie tym ludzie przezywaja pieklo, maja jesszcze gorzej jak ty, mi pomogla rodzina i rozmowy z prawdziwymi przyjaciółmi , jesli chcesz pogadac to odzywaj sie bo mieszkam niedaleko lublina i trzeba przede wszystkim walczyc i stawac sie coraz lepszym czlowiekiem i miec wyje*ane na to co inni mowia o tobie i sie nikim nie przejmowac obrac sobie cel i go realizowac zycie ma sie tylko jedno;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mam siły czytać wszystkiego ale nigdy nie piszcie że nie macie siły żyć przez faceta....sa dużo dużo gorsze problemy. ja bardzo chce umrzeć ale to nie ma nic wspólnego z facetem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi sie tez nic nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poszukaj kogos na czatach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dostajesz to co wybierasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość STARY KAWALER BRONEK
Ja też nie mam kolegów koleżanek dziewczyny itp. jestem zwykłym śmieciem który nigdy nie wychodzi z domu gnębią mnie koledzy zawsze zabierali mi w szkole kanapki jestem leszczem i takie moje życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość STARY KAWALER BRONEK
A tak no właśnie kto ma kolegów to ma i tak samo kto dziewczynę takie życie jedni mają wszystko drudzy nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie macie zdrowie to macie bardzo dużo, ja mam matkę staruszkę, która, robi się coraz bardziej niedołężna sama, jestem chora i nie będę mieć siły koło niej robić chociaż bym chciała. Na nikogo liczyć nie mogę bo normalne, że każdy ma swoje życie, a ja jestem taka słaba, że nie mam siły po mieszaniu chodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zmieniłam zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jasne wybrałam sobie to że matka urodziła mnie chorą w późnym wieku, ojciec się powiesił bo był chory , a ja sobie z tym wszystkim nie radzę bo sama mam kilka chorób. Tak własnie takie życie sobie wybrałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli borykasz się z problemem, który odbiera Ci radość i jest ponad Twoje siły to Gorąco polecam : psychorada.pl/aff/aneta20/ Profesjonalni psychologowie udzielają pomocy przez internet. Naprawdę warto ! Powodzenia i Głowa do góry bo życie jest piękne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mam kasy na leczenie.. życie to kara tylko za co ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi tez sie nie chce zyc. Mysle aby zakonczyc swoj marny zywot. Moje zycie to splot nieszczesc i chociaz nie wierze w zabobony, zaczalem wierzyc ze jakies fatum wisi nademna. Mam 31 lat, skonczylem ciezkie studia po ktorych w Polsce zarabialem przez kilka lat 1500. Poznalem na studiach dziewczyne, z ktora jak myslalem z wzajemnoscia sie kochalismy. Jednak ona po studiach zaczela robic kariere i zarabiac przyzwoite pieniadze i sie zaczely pretensje, ze jestem nieudacznikiem itd. Na koniec 3 lata temu mnie zostawila. Od tej pory nie moge znalesc kobiety, za kazdym razem jak kogos poznam, jak sie dowie ile zarabiam kazda zaczyna mnie odsuwac na dystans. Juz rok temu cos we mnie peklo, zrozumialem, ze bez poprawy sytuacji ekonomicznej nie uloze sobie zycia. Jednoczesnie wytworzyla sie we mnie wielka niechec do kobiet i przeswiadczenie, ze wszystkie sa materialistkami. Jednoczesnie marze o dzieciach, rodzinie co jednoczesnie kloci sie z mysla za co je utrzymam, jak sam wegetuje. Moje zycie mialo wygladac inaczej, wierzylem ze zdobycie odpowiedniego wyksztalcenia da mi mozliwosc godnego zycia, spedzania wakacji, kupna auta, mieszkania. Zerwalem kontakt ze znajomymi, poprostu jest mi glupio. Wiekszosc z nich ma juz ustabilizowane zycie, buduja domy, kupuja mieszkania, auta, jezdza na wakacje i wychowuja dzieci. Rok temu wyjechalem do Anglii, jednak tutaj rzeczywistosc takze nie rysuje sie kolorowo. Pracuje fizycznie za najnizsza krajowa, zyje dalej skromnie, starcza mi na wynajecie pokoju, jedzenie i niezbedne potrzeby. Oszczednosci bardzo male, nie mam nawet auta. Kazdy dzien jest taki sam, pracuje ciezko po kilka godzin, codziennie leje z czola mi sie pot, po pracy jedyne do czego sie nadaje i pragne to polozyc sie spac. Na lepsza prace nie mam perspektyw. Mam 31 lat i widze codziennie rano w lustrze starego, zgorzknialego ramola, samotnego, nie potrafiacego nic zmienic, ktory stracil kontrole nad swoim zyciem. Plakac mi sie chce i nawet to robie. Jestem wykonczony swoim marnym zywotem. Nadzieja na lepsze jutro zeszla ze mnie jak powietrze. Poprostu mysle nad tym, aby ze soba skonczyc, raz skutecznie i na zawsze i wtedy dopiero skoncza sie moje meki zmarnowanego i przegranego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×