Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zabalee

Nic nie trwa wiecznie..?

Polecane posty

Gość Zabalee

Historia poplątana na moje własne życzenie. Zapewne historia jakich wiele. Ale to moja historia. Historia czarnej rozpaczy, miłości i nienawiści. Do siebie. Nie naoiszę nic ciekawego... w sumie i tak niczego to nie zmieni. Ale... napiszę kilka słów, może choć trochę przestanie boleć. Pożegnałem dziś jedyna miłość mojego życia. Zabiłęm ją chyba. Po prostu kazałem się jej wynosić. Och, nie takimi słowami, ale sens był właśnie taki. Siedzę teraz i wyję do księżyca. Jak pies. I czuję się jak pies. Zdradziłem ją. Nie fizycznie, psychicznie zdradziłem. Nie potrafiłem wybrać...ale wybór oznaczał cierpienie dla kogoś. Nie ma wyjścia z takich sytuacji, choćby człowiek wmawiał sobie, że da radę. A może inny dałby..ja po prostu opadłem z sił. Chęci do życia nie ma we mnie od dawna. Właśnie dlatego, że życie z moją miłością było dla mnie wyborem. Ciągłym, nieustającym wyborem. Pomiędzy Nią...a kimś równie dla mnie ważnym. Nie kobietą, nie zdradziłem jej nawet myślą, nigdy. Próbowałem wielokrotnie porozmawiać z Nią o tym, co mnie gryzie. Ale nie wiedziałem jak zacząć. Nie wiedziałem, jak rozmawiać, by Jej nie krzywdzić. A ta rozmowa byłaby dla Niej straszna. Dlatego od kilku miesięcy rósł mój garb. Coraz większy dół, coraz większa niechęć do siebie. Nienawiść chyba. Sytuacja bez wyjścia, chyba że to, co dziś zrobiłem było właśnie takim wyjściem. Ktoś powie że nie ma sytuacji bez wyjścia..ale to banał. Bzdura. Nie mogłem być z nią uczciwy. Bo jakbym powiedział jej prawdę - to zabiło by w niej radosne dziecko, jakim zawsze była. Skrzywdziłbym Ją w sposób trudny do opisaniania, nieodwracalnie. Więc wybrałem. Mniejsze zło? Większe? Zło..po prostu. Ale jak mogłem postąpić inaczej? Napisałbym, że nie chce mi się żyć. Ale nie ma sensu. Co kogo to obchodzi. Nigdy nie miałem nikogo, z kim mógłbym pogadać. Ona była jedyną miłością..a żyje już długo i niejeden związek mam za sobą. Ale nigdy nie bolało aż tak. Nawet zdrada którejś tam partnerki była niczym, w porównaniu z tym, co czuję teraz. I mam świadomość, że stało się nieodwołalne. Dlatego teraz siedzę i wyję. Dlatego nie widzę przyszłości. Po raz pierwszy w życiu jestem jak dziecko we mgle. Zagubiony. Samotny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma szans na to, żebyście się ponownie zeszli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabalee
Och, pewnie moglibyśmy się zejść. Ale życie z nia było udawaniem, że wszystko jest w porządku. A nie było. I od jakiegoś czasu oboje mieliśmy tego dość. Ja sytuacji, z której nie widziałem wyjścia...ona mojego milczenia, braku słów. NA tym tle wynikały nieporozumienia. Miała pretensie, że nie rozmawiam z nią tak, jak kiedyś. A ja...we mnie nie było chęći do rozmowy. Od dawna mam deprechę, i choć próbuję z nią żyć, czasem zasłania mi wszystko czarnym kolorem. Nie mogłem powiedzieć jej co mnie dręczy. Jeżeli nawet zrozumiałaby - zraniłbym tym ją jak nikt dotąd. Nie wiem czy mój wybór był słuszny. Zacząłem go żałować w chwili, gdy to zrobiłem. Jest we mnie uczucie ogromnej pustki, której nie da się niczym zapełnić, a wszystko wokół przypomina mi Ją. Jechałem dziś samochodem i mijane krajobrazy, sklepy, wszystko przypominało mi jakieś drobne i - wtedy - nic nie znaczące fakty, związane z Nią. I te myśli - że już nigdy nie pójdziemy tam razem. Że nigdy nie usłyszę Jej śmiechu. Zmarszczonego noska. Boli. Bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabalee
Nie jestem gejem, nie mam kochanki. Nie mam problemów z tożsamością płciową, ani nie jestem schizofrenikiem. To...skomplikowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arturo gattiiiiiiiiiiiiiii
myślałeś o jakiejś psychoanalizie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zycie jest skomplikowane
a Ty zrób lepiej coś,żeby to zmienić.....ludzie! ni erozumiem was.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabalee
arturo gattiiiiiiiiiiiiiii, oczywiście. Byliśmy nawet razem u psychiatry. Znaczy Ona mi towarzyszyła. Ale..oprócz tego, że wziął kasę - nie powiedział ani jednego mądrego słowa. Nic nie zrobił. Nie próbował nawet słuchać, co do niego mówiliśmy. Nie chcę pisać dokładnie o co w tym wszystkim chodzi. Ona czasem czyta to forum; wolałbym, żeby nie wiedziała. Lepiej będzie dla Niej, jeśli zostanę w jej oczach ostatnim dupkiem. Bydlakiem bez uczuć.Będzie jej łatwiej. A ja..cóż. Jestem facetem, więc nie będę płakał. Ale przychodzi mi to z trudem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arturo gattiiiiiiiiiiiiiii
psychiatra to nie to samo...oni tylko recepty dają na proszki tylko ja tak naprawdę nie rozumiem co się stało...masz dar ekspresji ale mało konkretów...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez...
wiec o co poszlo/?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabalee
arturo..nie wiem, jak napisać, żeby było jaśniej. Znaczy wiem, ale to wszystko jest tak poplątane, że chyba nie da się zrozumieć. Powiedz, stanąłeś kiedyś przed wyborem, w którym musiałbyś poświęcić jedną miłość dla drugiej? To prawie tak, jakbym musiał wybierać, kto z moich najbliższych ma żyć..a kto nie. Historia mojej miłości to własnie takie wahadło, od jednej do drugiej strony. Nie potrafię zrezygnować z żadnej z tych rzeczy, o których piszę. Nie chcę rezygnować. A żyjąc z nią musiałem wybrać jakby. A zresztą..niech tam. Powiem o co chodzi. Rozwiodłem się dla Niej. I wydawało mi się, że dam radę zapomnieć o dzieciach. Że dam radę po prostu widywać się z nimi od czasu do czasu i że będzie OK. Ale nie jest ok. Od dawna nie jest. Widuję czasem dzieci...ale to za mało. Chciałbym być i z nimi i z Nią - a to jest kompletnie niemożliwe. Do tego stopnia brakuje mi dzieciaków, że zacząłem się zastanawiać nad powrotem do byłej żony..choć nie cierpię jej serdecznie. Ale tam są dzieciaki..kurde. Ona nie ma nic przeciwko temu, bym widywał się z dzieciakami...ale nie jest w stanie zrozumieć tego, co czuję. Nie ma dzieci, nie wie czym jest miłośc do nich. Uczyłem się tej miłości bardzo długo, sam jej nie miałem, chciałem więc dać ją moim dzieciom. A potem zjawiła się Ona i pomyślałem, że dam radę. I dawałem..dość długo. Ale w środku ciągle mnie to gryzło. Bolało. Że nie mogę być z nimi. Stąd stany depresyjne. I od jakiegoś czasu ciągłe Jej pretensje, że już z nia nie rozmawiam. Nie czułem się rozumiany, nie miałem z kim pogadać. Nie miałem pojęcia, jak to wszystko jej powiedzieć. Jak powiedzieć, żeby jej nie zranić. Nie miałem pojęcia, jak to rozwiązać. A dół był z dnia na dzień coraz większy. I dalej rośnie..już mnie prawie nie widać :( Nie można mieć wszystkiego. Wiem to przecież. Ale nie potrafię wybrać. Pamiętam wszystko, co dla mnie zrobiła, a zrobiła więcej, niż ktokolwiek przed Nią. Gdy miałem operację serca była przy mnie. Ona jedyna była przy mnie; moja (jeszcze wtedy) żona nawet nie zadzwoniła. A ja dziś po prostu wyrzuciłem Ją jak starą rękawiczkę. Czuję się jak ostatnie bydle. Kurwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez...
ile masz lat jesli moge spytac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabalee
Dużo. 18 skończyłem ponad dwa razy. Chcesz mi napisać, że zachowuję się jak szczeniak? Może będziesz miał rację. Możesz też napisać, że to "kryzys wieku średniego". Co za różnica. To chyba ciężko zrozumieć. Wytłumaczyć. Stąd pewna niezborność pisania. Za dużo na raz chciałbym powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arturo gattiiiiiiiiiiiiiii
natłok myśli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez...
raczej chcialabym,jesli juz ;)nie zamierzam Cie strofowac...po prostu czytam,widze problem,pytam,dochodze do pewnych wnioskow...ciezko zapewe Ci jest...ale to ciezka sytuacja-z jednej strony milosc z drugiej rowniez milosc ale do dzieci,nie jestem na etpiae zycia godzenia tych 2 aspektow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabalee
I obyś nigdy nie była. Tutaj nie ma dobrego wyjścia. A ja..nie szukam chyba rad. Bo jaki miałoby to sens? Po raz kolejny przegrałem. Przegrałem coś, co zdarza się tylko raz w życiu. Żałuję, ale jak miałem postąpić? Nikt nie powinien stawać nigdy przed takimi wyborami. Całe moje popierniczone życie szukałem tej jednej kobiety. A jak ją już znalazłem - nie potrafiłem zatrzymać. Nie wiem, jak z tym żyć. Chciałbym zasnąć i już się nie obudzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez...
a wiec dlaczego nie zawlczysz...ja jestem mloda...ni bede podawala wieku bo on nic nie zdziala ale...moja matka ma 2 meza...to nie jest moj ojciec...tu byly rozne perypetie ,z poczatku sie buntowalam potem zrozumislam ze kazdemu nalezy sie szczescie,jej tez mimo ze nie z moim ojcem i ...potraie z tym zyc....choc tego goscia obecnego wrecz niecierpie...ale robie to dla niej,...pomysl o tym...te 2 rzeczy jesli sie b.chce potrafi sie pogodzic...nie wierze jesli ona byla powaznadojrzala kobieta,ze nie potrafila tego zrozumiec jesli kochala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Zabalee
powinienes sie skumac z moim facetem... On tez dokonał takiego wyboru.... powiem Ci tak...ja się domyśłiłam co jest grane.... no i Ci powiem że było to większym cierpieniem niz to przed którym chciał mnie ochronić... zawsze jest wyjście...powtarzam ZAWSZE!!!!.... żeby nie pozbyc sie tej prawdziwej miłości...teraz ...u mnie jest tak że oboje jestesmy sami...ale ja nie moge wrócić do Niego...już nie moge pomimo że moja miłośc jest nadal wielka.... z jednej prostej przyczyny... jak zaufać ponownie takiemu czlowiekowi??????????????...jak???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabalee
Próbowałem z nią rozmawiać. Poryczałem się jak dzieciak. Mówi, że mnie kocha, ale to nie ma nic wspólnego z rozstaniem. Że tydzień będzie rozpaczać, po dwóch mnie znienawidzi, potem stanę się jej obojętny. Może to dobre rozwiązanie. Dla niej. Chciałbym, żeby była szczęśliwa, nawet, jak nie będzie ze mną. .. Jestem pod wpływem leków, które mogą mnie zabić, gdy wypiję alkohol. Właśnie jadę do sklepu. Zaryzykuje. Nic już się nie liczy. Nic nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czlowieku zawroc
Czlowieku, moze jestes najwieksza miloscia jej zycia i ona zrobilaby wszystko, zeby z toba byc. moze ona bedzie zawsze cie kochac, a co wtedy? czy to nie bedzie dla niej jeszcze gorsze niz najgorsza prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabalee
Nic już nie wiem. Jestem w kropce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czlowieku zawroc
pisze z tej drugiej strony i uwazam, ze lepiej jak powiesz jej prawde, cala prawde i dlaczego ja tak potraktowales

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a prawda jest taka że
jesteś beznadziejnym niedojrzalym chujem i żal mi tej dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabalee
jestem. Jestem do niczego. Wszystko, czego się dotknę rozsypuje się w pył. Zacząłem pić. Znam objawy, jakie mogą się pojawić. Chyba są. Ale to nie ma znaczenia. Nie znałem dotąd uczucia takiej beznadziei. Nie zależy mi. Dziś jest dobry dzień. Na..cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jakie to egoistyczne
jasne zapij się i niech kobieta, którą kochasz do końca zycia żyje ze świadomością, że zabiłeś się przez nią. Niech dzieci czują presję, że tatuś zachlał się i zaćpał. Tak to jest najlepsze rozwiązanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabalee
A co mnie to wtedy będzie obchodzić? Zapić? To byłoby zbyt proste. Jestem zaszyty. Piję. Czyli w każdej chwili mogę dostać zapaści. A jestem po operacji bypassów - więc i tak nie mogę pić. To fakty. I kur.wa, nie boję się tego. Może to jest najlepsze rozwiązanie. Dla wszystkich, których ranię. Jeśli nagle przestanę odpisywać to pewnie będzie znaczyło, że dziś był dobry dzień. Na umieranie. Chociaż skur.wysyny nie zdychają podobno tak łatwo. Szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlaczego tak postapiles....
nie wolno zabijac milosci!... zle zrobiles nie mowiac z nia o problemie... Twoja milosc do dzieci i do niej na pewno daloby sie pogodzic, ona na pewno zrozumialaby ze dzieci tez bardzo kochasz!... myslisz ze dla dzieci zrobiles dobrze?.... beda miec teraz sfrustrowanego ojca na granicy alkoholizmu... biedactwa... a Ty? PUKNIJ SIE W GLOWE IDIOTO !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolek...0000000
ludzie zamykają drzwi przed milością, jakby się łudzili że kolejna zapuka do tych drzwi już następnego dnia. A potem do konca życia żałują. Za łatwo rezygnują a czegos bo nie zdają sobie sprawy ze to nie zdarza sie tak czesto. A niektórym nigdy, przez cale zycie. Napisales że dokonales dobrego wyboru. Wg mnie jestes słaby i jestes egoistą. Skrzywdziles kobiete ktora kochasz, teraz krzywdzisz dzieci. Chcesz wrocic do żony i myslisz ze bedziesz szczesliwy? Z kobieta o ktorej napisales ze jej nie cierpisz? Hehehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ty wez wyzej
sory, w tym co napisales są takie sprzeczności ---> że nie chciales jej o niczym mowic i ze nie czules się rozumiany, a jak miales się czuć rozumiany skoro z nią nie chciales rozmawiac. ???????No a tak wogole to wydaje mi sie ze robisz problem z niczego. Porownanie do wyboru kto z bliskich ma zyc jest idiotyzmem. Zebys ty wiedzial czlowieku jakie problemy maja niektorzy, dzieci im umieraja, traca cale rodziny a ty miales wszystko i potrafiles to zepsuc. Nie wiem nawet gdzie ty widzisz problem, skoro masz kogos kto cie kocha a dzieci mozesz widywac jak czesto chcesz, bo napisales ze ona nie ma nic przeciw. Nie wierze ze masz tyle lat co napisales, to niemozliwe. Kazdy w tym wieku dalby sobie rade z tym ""problemem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×