Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość spasllllaco

Nasze historie. Jak stałyśmy się grube.

Polecane posty

Gość spasllllaco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kumpulsiara
chyba wiekszosc z nas zaczela miec naprawde problemy z nadwaga i kompulsy kiedy po raz pierwszy zaczela sie odchudzac. Raz na zawsze stracilysmy neutralne podejscie do jedzenia. Pamietacie te czasy kiedy zjadlo sie ciastka i nie mialo sie po tym ZADNYCH mysli?? Tak jak po wyjsciu z kibla np...nikt nie analizuje czy dobrze zrobil, ze sie wysikal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
prawda. ja zaczynalam sie odchudzac z wagi takiej jaka mam teraz. 61-62 kilo, wzrost taki sam. schudlam chyba 7 kilo za pierwszym razem, w miesiac dodam. a potem w kilka miesiecy nadrobilam i nastepne odchudzanie zaczynalam z wagi 65. mialam wtedy 16 lat, a ostatnie odchudzanie, rok temu bylo w wieku 22 lata i pol. ponad 6 lat meki i walki z kompulsami. przyznam ze mam troche chora rodzine i nawet jak wazylam wlasnie 61 kilo to wypominali mi, ze jestem grubawa i moglabym zrzucic. no to zrzucilam. wtedy internet nie byl powszechny i nie bylo gdzie zasiegnac porady. moze wtedy nie poplenilabym bledy swojego zycia. a tak pewnie juz do konca bede sie zastanawiam czy nie zjadlam za duzo. nie lubie zjazdow rodzinnych bo mam wtedy wrazenie, ze kazdy patrzy na mniej i moj talerz, co jem i czy nie za duzo. jak zjem kawalek ciasta to kiedys mowili, ze nie powinnam bo i tak dobrze wygladalm. teraz dla odmiany slysze, ze nie jestem jeszcze taka chuda, zeby jesc tyle ciasta (cale 4 kawalki) na swieta albo, ze zaraz pewnie nadrobie to co stracilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja zawsze byłam taka
średnia. ale raczej normalna. na poczatku liceum wazylam okolo 57 kg. w liceum przytyłam do 65. nie przejmowalam sie szczegolnie i sie nie odchudzalam. odchudzilam sie na studniowke do 55. pozniej przytylam do 60 a jak uczylam sie do matury to schudlam tak sama z siebie bo zapominalam o jedzeniu (nie odchudzalam sie) do 50 kg. na studiach zaczelam tyc. i na 2 roku bylam najgrubsza w swojej karierze - 70 kg! ale tez sie nie odchudzalam za specjalnie. wpierdalalam nonstop. jak mialam 24 lata zaczelam chodzic z facetem. pokochal mnie z tymi 70 kg!!!!! przy wzroscie 160. zaczelam sie odchudzac wtedy tak naprawde po raz pierwszy. ale mi nie szlo. wyjechal za granice i w pol roku jak go nie bylo schudlam do 51 kg. na diecie okolo 1300 kcal. wiec niby jojo nie powinno byc. ale jak sie lubi wpieprzac jak ja to mam jojo. teraz po 3 latach od tego schudniecia waze juz 63 kg. i za cholere nie moge schudnac. :( udaje sie na chwile do okolo 58 w porywach do 56. czasem waze 66 nawet. ciagla walka... raz w jedna raz w druga... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Juleńka-+-
Ja zawsze waga ok. 63kg.....173wzrost. Jak zamieszkałam z facetem to się porobiło. Godzina 22 pizza, hektolitry piwa, obiady, kolacje... no i na osi 78!! Dziś 58 i nadal nie potrafię siebie zaakceptować :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Neostrada TP ...
... w nicku macie przyczynę mojej nadwagi. Zawsze jadłem dużo, często i byle czego - np. żarcia z McDonald's - bez żadnych negatywnych skutków, bo organizm zawsze to skutecznie spalał. Zjadałem w granicach 3000 - 3500 kcal dziennie, tyle samo spalałem, było OK. Nie chudłem, nie tyłem, waga była zawsze w porządku. Aż w końcu założyłem sobie Neostradę, po czym błyskawicznie uzależniłem się od Internetu. Brak aktywności zmienił bilans energetyczny, spalanie spadło do około 1500 - 2000 kcal dziennie i w zeszłe wakacje przytyłem około 9 kg. Teraz dalej siedzę w necie, ale staram się więcej chodzić - no i zmniejszyłem swoje "zasilanie" do max. 2000 kcal (najczęściej znacznie mniej - ok. 1000 - 1200 kcal), już schudłem 3 kg, więc jest OK. Zanim zgubię pozostałe 6 minie jeszcze sporo czasu, ale efekty już widać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja przytylam od fast-foodow,jadlam codziennie te \'\'smieciowe\'\'jedzenie i przez 2miesiace doszlam do wagi 70kilo a wazylam 60...ale schudlam do 60 chce jeszcze schudnac 5

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwka_18
kurcze niekiedfy laski przesadzaja... ja mam 161 cm wzrostu wazylam 68 kilo a i tak znalazlam chlopaka ktory mnie taka kochal... dzisiaj dalej z nim jestem ale teraz waze ok 54 kilo i wcale nie chce sie odchudzac bo nie wygladam tak zle a szkielety sa obciachowe!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jnusfkgk
A mnie umarł kiedyś ktoś bliski...i to był poczatek depresji w której zaczło sie siedzenie w domu i .....jedzenie. Ale teraz jest ok. Nie jestem wychudzona, nie jestem gruba...Fajnie wygladam:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosie jakich malo
A ja kilka lat temu po raz pierwszy sie zaczelam odchudzac. Mialam 16lat i wage mialam normalna (62kilo przy 172) . To nie byla racjonalna dieta: 3 male posilki i oszukiwanie glodu. Po miesiace schudlam do 52kg. Mialam swietna figure,ale dopadly mnie kompulsy i przytylam do 67. Teraz waze 75 i nie chce mi sie zyc. Codziennie zaczynam diete od nowa i codziennie ją koncze wieczorem. Moje zmory: -kompulsy -platki sniadaniowe slodzone (cale paczki !) -FAST FOODY (pizza) -Slodycze (batony glownie) - FRYTKI- najgorsze tluste swinstwo jakie moze byc :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooooooooooooooooooooo
rany julek niemam sily czytac juz wypowiedzi tej calej Lady in Red,ona jest chora nierusza dupy sprzed kompa wszedzie jej pelno,a mądrzy się i ciągle zaprzecza sama sobie wiele wypowiedzi i kazda inna ehh Lady wyrzuć komputer przez okno, wtedy zbawisz swiat bo ludzie odpoczna od ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczełam się odchudzać nie wiadomo kiedy, ale gówniara byłam, głównie przez dogryzki mojej rodziny, dzieciaków ze szkoły. Głubiłam kg, tyłam i tak wkółko aż do dnia dzisiejszego. Obecnie waże 68 kg przy 171 cm (nie wyglądam bardzo źle, bo mam dość sporo mięśni, ale jednak tłuszcz na wewnetzrnej stronie ud jest i fałdki na brzuchu) , waga wymarzona to 60 kg. Od dzis znowu zaczełam sie odchudzac, troche ćwiczę, piję wode i się ograniczam, muszę choć ze 3 kg zrzucić, bo mam wyjazd nad morze na urlop i niechce sie źle czuć w swoim ciele. Pozatym przez to zasrane odchudzanie nabawiłam się kompulsów, które powodują, ze nienawidzę siebie:O Mój humor zależy od tego czy sie odchudzam czy nie, jak pożre czuję się jak świnia brzydka, gruba krowa, jak nie jem czuję się lekko i jestem zadowolona.:O Chore to:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też się dosyć szybko zaczęłam odchudzać. Może jak miałam jakieś 14-15 lat. Ale wtedy to było takie odchudzanie z przymrużeniem oka. Teraz mam lat 17 i odchudzam się mimo tego, że nie muszę. Mam 163cm wzrostu i ważę 52kg. Mniej niż większość moich koleżanek o moim wzroście. Ale niestety nie jestem zadowolona ze swojego ciała. Tu za grube uda, tu za duży tyłek, no i wystający brzuch. I szczerze mówiąc do tego żeby schudnąć nakręcają mnie chude koleżanki... chciałabym kiedyś wbić się w rozmiar 27..może nawet 26.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a można bez czarnego
a ja zawdzieczam swoja tuszę mamusi, która mnie zatuczyłaby na śmierć. Jako dziecko byłam tłustym potworem. Jako nastolatka zaczełam z tym walczyć. Dzis jestem szczupla w miarę, ale zatuczone w dzieciństiwe nogi za cholere nie dadzą się juz odchudzić. Jestem zła. Mojej winy w mojej tuszy było 1%. Że jadłam, to co mi wsadzano do ust. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _strzela_baba_z_luku
a ja jak bylam mala to bylam mega ponczusiem. babcia we mnie wciskala aj nie odmawialam. co chcialam to zawsze bylo. pierozki, torciki i ciasta. po rodzicach odziedziczylam tendencje do tycia. jak mialam ok 10 lat wygladalam jak reklama michelin :o schudlam jak zaczelam dojrzewac. w wieku 12 lat bylam juz szczupla. wszyscy sie dziwli, ale to chyba wiek dojrzewania wlasnie mnie "wyciagnal". do 2 klasy liceum bylam szczeupla. wazylam ok 55 /165. pozniej, sama nie wiem z jakiego powodu, zaczelam sie obzerac. zaczynalam baardzo powoli jesc coraz to wieksze porcje, coraz bardziej niezdrowego jedzenia. potem przyszly studia- na pierwszym i drugim roku zywilam sie prawie tylko fast-foodami i slodyczami. waga doszla pod 90... no i dotarlo do mnie, ze tak dalej byc nie moze. dzisiaj (od pazdziernika staram sie o siebie dbac) jest 61/165. juz lepiej :P daze do 55... powoli ale skutecznie. jak? sportem i mz (na oko licze do 1000). troche boje sie jojo. miesiac temu mialam cos, co podobno nazywa sie "kompuls". pierwszy w moim zyciu. poczytalam wypowidzi tu na forum i zastanowilam sie jak z tym walczyc. mialam nadzieje, ze to sie nie powtorzy. ale wczoraj mialam taka mega ochote na zarcie... na szczecie udalo mi sie opanowac. ponad moje 1000 dziennej dawki zjadlam 500 w postaci serka z 2 lyzkami musli i miseczka lodow :o wiec nie wiem czy to juz kompuls. bo sie opanowalam... zastanowilam co dla mnie jest wazniejsze... jak myslicie... powinnam sie martwic? (i nie chodzi mi o diete, bo ta sie z tego powodu nie zawali) chodzi mi bardziej o powtarzanie sie takich napadzikow. ale dodam, ze jestem przed @. koncze bo sie rozpisalam :P pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziś w pomarańczy
od dziecka byłam pulchniutka... jako maluch miałam anemie i potem już we mnie pchano żarcie na siłe (nie chciałam nic jeść i to wpędziło mnie w chorobę) i tak nauczyłam się żreć na potęgę. Już w przedszkolu byłam tęższa od kolezanek, chociaż nie jakaś spasiona. moja największa waga to 65 kg przy 165 cm wzrostu. Dziś ważę 59 kilo (czuję się zdecydowanie leipiej i bardziej atrakcyjnie) i dążę do 55. jest ok, nie narzekam... zawsze byłam grubsza, teraz pierwszy raz czuję się szczupło (w miarę) choć wiem, ze jeszcze niemała praca przede mną. Nie mam zamiaru wracać do objadania się. Już teraz jak zjem więcej to boli mnie brzuch- chyba trochę skurczyłam żołądek. i dobrze, bo był bardzo rozciągnięty. słodycze ograniczyłam do minimum (na ogól nie jem,. ale na takim skwarze pozwalam sobie na loda, czasem jakiś herbatnik, ale generalnie nie jem, tylko czasem i w małych ilościach). po 18 nic. jest ok, tak mam zamiar już na zawsze się odżywiać- bez katowania i bez obzerania. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NA diecie od
Moja historia jest taka że miałam drobną budowę, mam lekkie kości i dosyć drobne. Jako 4letnie dziecko chorowalam na duszności i leczyła mnie pani doktor która przepisala mi lek od ktorego tyłam 10 kg w ciagu roku. Bralam lekarstwo przez 3 lata bez przerwy a byly to leki wziewne ktore zalecano stosowac przez miesiac najdluzej i robic przerwe. U mnie to bylo ciagle przyjmowanie przez cholerne 3 lata. Rodzice zwracali uwage doktorce a ona twierdzila ze dobrze zalecila ten lek (po 3 latach wycofano go z obiegu bo wykryto ze mimo leczenia dusznosci szkodzi funkcjonowaniu organizmu). Przytylam 30 kilo i jakto wiekszosc dzieci nie przejmowalam sie swoimi gabarytami chociaz czesto slyszalam wyzwiska typu "gruba swinia" "grubas" "maciora" "locha" to wywarło ma mojej psychice taki wplyw ze dzisiaj jako 21 letnia dziewczyna przechodze na druga strone ulicy kiedy widze gromadke 9 letnich dzieci i omijam je zeby przypadkiem nie obsypaly mnie wiazanka wyzwisk. Nikt mnie nie obraza i nie wyzywa od grubasow bo jestem dorosla i w sumie nie wygladam teraz tak grubo. Uprawiam sport (jazda na rowerze, stepper) i odzywiam sie zdrowo. Czasami zgrzesze czyms slodkim ale tylko wtedy kiedy naprawde juz nie moge wytrzymac (święta, jakieś urodziny) Na codzień słodkości nie jem i nawet nie przeszkadza mi jak w moim towarzystwie ktos sie zajada. Biorę magnez w tabletkach który uzupelnia potrzebe zjedzenia czekoladki. Mimo tego ze ludzie mowia mi teraz ze mimo iz nie zaliczam sie do chudzych i wieszakow to wygladam dobrze i nie wyobrazaja sobie mnie bez kilku zbednych kilogramow a wrecz tak sie podobam to ja mam fobie przed spojrzeniami. Nie nawidze jak idac po miescie czuje na sobie wzrok innych osób, przechodniow. Fajnie ze ten topik powstal bo wlasnie po raz pierwszy sie wygadalam i zrzucilam ciezar ktory lezal mi na sercu. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość openfinance
Co to znaczy: ludzie nie wyobrazaja sobie ciebie bez tych kg??Jezeli ktos ci faktycznie tak mowi, to po prostu nie chce zebys schudla, bo przeciez lepiej przyjaznic sie z grubasem i na jego tle blyszczec. Dobrze, ze sie przestalas przejmowac, jednak jezeli masz spora nadwage, to naprawde warto schudnac tylko, ze madrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NA diecie od
Nie mam dużej nadwagi. Osoby które mówią że nie wyobrazaja sobie jak moglabym byc chuda po prostu uwazają ze ładnie wyglądam jako osoba która ma troche ciałka a nie same kości. Nie jestem juz grubasem, pozostala tylko moja fobia z dziecinstwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w podstawówce i na początku liceum byłam raczej szczupła, ważyłam tak ok. 57kg przy wzroście 171 w połowie liceum przestałam uprawiać sport, który do tej pory zajmował mi cztery dni w tygodniu(intensywne treningi) no i przestałam ruszać tyłek z domu rozleniwiłam się strasznie, zdarzało mi się leżeć przed telewizorem cały dzień i się obżerać, zupełnie się nad tym nie zastanawiałam, a zazwyczaj jadłam chłam typu czipsy, słodycze, chleb biały grubo posmarowany masłem, kiełbasy z toną keczupu i musztardy - obrzydlistwo, czyli przytyłam w bardzo klasyczny i paskudny sposób - uczciwie na to zapracowałam. W pewnym momencie zobaczyłam na wadze prawie 70kg, wtedy zapaliło mi się czerwone światełko. Przeszłam na dość przyjemną i racjonalna dietę (do tamtej pory miałam wpojone dobre nawyki zywieniowe, więc produkty roślinne i zawierające błonnik stanowiły dla mnie całkiem naturalny jadłospis o którym po prostu zapomniałam. Nie czułam się obciążona dietą. Poza tym odstawienie czipsów i fast foodów pozytywnie wpłynęło na ogólna kondycje i wygląd chociazby skóry. Bardzo ważne są te wczesnie wyrobione nawyki zywieniowe, bo prawdopodobnie pokutuje się za nie całe życie. Dosyc długo utrzymywałam wagę w granicach 55 kg, a potem znów zaczęłam się jeszcze dochudzać i teraz oscyluje ok. 47-49, ale ciągle nie jestem zadowolona :O więc chyba tym razem przeginam lekko w druga stronę w każdym razie pozdrawiam i życze powodzenia w diecie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w-gore-i-w-dol
jako dziecko byłam pulchniutka, ae nie gruba [mieszkałam z babcią :) ], w wieku 11 lat byłam wychudzona, byłam typowym niejadkiem, ale lubiłam słodycze. problemy zaczęły się w okresie dojrzewania. w wieku 16 lat zaczęłam swoją pierwszą głupia dietę. potem to już tylko w górę i w dół...i po tym ciągle sie odchudzam.tak jest do dziś. co prawda 2 lata temu schudłam 23 kg, ale zaczęły się kompulsy i przytyłam do 94 kg przy wzroście 170 cm [kiedys zaczynałam z 78 kg]. presja społeczeństwa, moje próby przystosowania się do tego. i kompulsy. trwają do dziś, mimo że mam 22 lata. ciągle jestem na dietach. ale powiedziałam sobie dość i jadę na max. 1500 kcal [zwykle to 1300], żeby kompulsy zanikły. chcę byc zdrowa, szczupłość poczeka. teraz ważę 86 kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja..coz...serce...
zawsze bylam raczej mocnej budowy-jak mawiali znajomi i rodzina..w szkole jednak nigdy nie unikalam lekcji w-f , chodzilam na basen i bylam w ciaglym ruchu... problemy zaczely sie po skonczeniu liceum, pracy pon-pt, tkwieniu na uczelni cale soboty i niedziele... ale najbardziej przytylam jak porzucil mnie po 6latach zwiazku facet...narzeczony...jedzeniem chcialam sobie zrekompensowac ..hmmm..nie wiem?brak czynnosci rekami? wie wpie***** kanapeczki,chipsy,popijalam cola...serio ja chyba wtedy jadlam w odstepach godzinnych, przed tv oczywiscie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja..coz...serce...
z 57 doszlam do ponad 80kg....troszke spadlo kg samoczynnie...a reszte...coz odchudzam sie teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość missy-22
ja z kolei.. hm.. zazwyczaj to byłam szczupła... miałam odrobinke ciałka ale nie było źle. Źle zaczęło się robić.. gdy uwierzyłam w słowa kolezanki która non stop mi powiadała że jestem gruba.. i zaczęło się.... odchudzałam się. schudłam 5 kg, nadrobiłam 10. Teraz waga moja z 57 weszła na 74!!!!! i stale rośnie...Heh.. niech będzie jak już będzie ale niech wskazówka się nie podnosi. Dodam jeszcze ze teraz to ja nie potrafię się odchudzać..Ja kocham jedzenie. A porzucić to co się kocha??heh.. będzie ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja zawsze czułam się gruba
Moja 'naturalna' waga, do której wracam to 58 kg na 170 cm, niestety od podstawówki koleżanka chuda jak kij wmawiała mi, że jestem pasztetem. Nieustannie dążę więc do wagi 50 kg. Swego czasu udało mi się schudnąć w trzy miesiące do 47 kg, taką wagę utrzymałam około roku ale z własnej głupoty zaczęłam jadać świństwa typu cheeseburgery, frytki. Waga skoczyła do 63 kg. Znowu w dwa miesiące zeszłam do 56, znowu wróciłam do 58, obecnie znowu walczę o wymarzone 50...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milkakrowka
Najwiecej nabralam w okresie liceum , na studiach, nie zorientowalam sie ze waga blisko 70 kilo to za duzo na 172 cm. Myslalam,ze to normalne, jadlam duzo chleba, jakichs slodyczy, non stop , groszki, czekolada, zalewalam się słodzonymi kawami, kakao. Nie jadlam moze duzo, ale same ścierwo, i duzo pilam. Teraz mam 30 lat, waga ponizej 60 kilo.Niestety jak wiekszosc walcze z zatuczonymi udami:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja zaczęłam mieć problemy gdy moja mama zginęła w wypadku samochodowym miałam depresje smutek łagodziłam jedzeniem prawie sie nie ruszałam tylko do domu i w stronę komputera,potem dowiedziałam się że mam chore jajniki i musiałam zacząć terapie hormonalna co przytyłam 10 kg a wcześniej 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×