Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość damsel in distress

Kobieta i samochód - dobrzy ludzie pomóżcie, proszę

Polecane posty

Gość damsel in distress

Jak tylko próbowałam ruszyć spod domu, poczułam, że coś jest nie tak, coś blokuje tylne koło, do przodu szło z trudem, do tyłu - jak próbowałam cofnąć z powrotem na miejsce parkingowe - już nie poszło. Ponieważ zablokowałam wjazd jakiemuś panu, wysiadł, żeby mi pomóc. Sąsiad z góry krzyczał, że się tarcza zapiekła i że trzeba postukać młotkiem. Ja, głupia kobieta, pobiegłam po młotek, ale nie wiedziałam w co mam stukać. Miły pan pod wpływem instrukcji sąsiada z góry w coś tam postukał i istotnie puściło, mogłam cofnąć na miejsce. Ślicznie obu panom podziękowałam, tylko teraz nie wiem, co mam dalej robić. Drodzy kafetarianie powdziedzcie mi: - wołać pomoc drogą (w poniedziałek) czy tez próbować jechać do warsztatu o własnych siłach, jeżeli nie "zapiecze się" znowu? Dojadę? Rozkraczenie się na środku ruchliwej dwupasmówki już kiedyś zaliczyłam.:( - próbować do poniedziałku ten samochód jakoś poruszać, przejachać się nim? No ale wtedy, jak się rozkraczę, to pomoc drogowa dwa razy, teraz pod dom, w poniedziałek do warsztatu. - No i co się właściwie z tym samochodem porobiło? Może jakiś dżentelmen mnie oświeci, pliiii....z. (dżentelwunem też może być, jak się zna na rzeczy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jakiiiiiiiii
od kiedy dziecko masz prawo jazdy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damsel in distress
Stara baba jestem, prawo jazdy mam od 2 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jest wina hamulców
tez to miałem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damsel in distress
Hamulców?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jest wina hamulców
tak hamulców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damsel in distress
Oki, ale tak trochę jaśniej? Co się stało, i czy próbować jechać tym samochodem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jest wina hamulców
nie robiłesm sam, zaprowadzilem do warsztatu, bo to powazniejsza sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damsel in distress
i co z hamulcami ma wspólnego pukanie w coś? Nie róbcie sobie jaj, nie mam naprawdę kogo zapytać a z samochodem radzę sobie sama, i niejedno już z nim przechodziłam (dwa akumulatory, linka od sprzęgła, wyciek płynu z chłodnicy, wahacz, rąbnięte koła).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damsel in distress
Ja tylko się pytam, czy próbować jechać do warsztatu, czy wołać od razu pomoc drogową?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klocki może się zapiekły, albo tłoczki..? Do warsztatu raczej nie dojedziesz, poza tym to może być trochę niebezpieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kl
Chyba o wrózke pytasz ;) Jedź , a jak sie rozkraczy po drodze to wtedy wzywaj pomoc , chyba ,że masz jakos ekstremalnie daleko do tego warsztatu. No i zarezerwuj sobie w razie rozkraczenia , przed wyjazdem odpowiednia ilość czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damsel in distress
OKi, próbuję się dodzwonić do mojego mechanika, ale a) sobota, b) może być na urlopie, w każdym razie nikt nie odbiera. Nie no, ryzykować nie chcę; z drugiej strony wołać pomoc do samochodu, który może ruszyć... No ale skoro to hamulce to grozi mi chyba coś gorszego niż zablokowanie drogi. :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też miałam różne przeboje z moim autem. Nie jest specjalistką, więc może niech się wypowie ktoś kompetentny. Powiem Ci co ja bym zrobiła. Poprosiłabym kogos znajomego, żeby wziął mnie na hol i zaciągnął do warsztatu. Najlepiej, żeby mógł zostać przy Tobie w czasie oględzin \"cóż się stało\", bo często mechaniy uważają, że jak kobieta i się nie zna, to można za oczyszczenie klemy na akumulatorze krzyknąć 700 zł i wmówić, że była strasznie poważna usterka :) Z facetami już , o dziwo, mają większy respekt. Hmmmm Ewentualnie może masz jakiegoś sąsiada, kolegę z pracy, wujka - kto mógłby wpaść na chwilę i chociaż obejrzeć, ruszyć samochodem, przejechać parę metrów i może coś podpowe sensownego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mozna holowac z niesprawymi
hamulcami!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czekaj, zapytałam tatę, który był mechanikiem wiele lat. Mówi, że mogły się zapiec tłoczki przy klockach hamulcowych. Raczej się nie rozkraczysz. Postaraj się jak najmniej hamować ( pewnie jak musisz przejechać przez pół miasta, to będzie ciężko ). Można hamować silnikiem, ale to też w ruchu miejskim marna sprawa. Ale jak masz blisko do warsztatu, to jedź śmiało. Robota jest na 5 minut. Trzeba zdjąć koło, zrobić porządek z tłoczkami i już. Jechać będziesz bez problemu, bo one się mogą blokować w chwili gdy będziesz mocno hamować. Jednym słowem - samo się nie wyleczy. Warsztat musisz odwiedzić. No, to tyle co poradził mi tata. No, ale to nie prorok. Ciężko tak na odlegfłość i nic nie widząc. W każdym razie życzę Ci udanego dojechania do warszatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wielbicielu, niebezpieczeństwo jest chyba wtedy, jak hamulce nie działają i nie sposób zahamować. Tu jest chyba wręcz odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co to znaczy hamowanie
silnikiem?jak to sie hamuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla ---> niebezpieczeństwo jest zawsze, kiedy auto nie jest w pełni sprawne, zwłaszcza jeśli chodzi o hamulce(!), a te nie wiadomo w jakim dokładnie są stanie. Potem się ludzie dziwią, że autobus ląduje w przepaści :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co to znaczy hamowanie
silnikiem?jak to sie hamuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damsel in distress
Shalla, bardzo dziękuję. Warsztat mam dość blisko. Niestety nie mam kogo poprosić o pomoc, wierzcie lub nie, ale nie mam. Zaryzykowałabym jazdę - coś, wzywanie pomocy na drodze już przerabiałam, ale po wypowiedziach wilbiciela rozumiem, że grożą mi niesprawne hamulce nie w sensie, że będą hamować cały czas jak pod blokiem, tylko że nie zahamuje w ogóle? No ale tak sobie myślę, że to są hamulce przy jednym kole chyba tylko... Rany, nie wiem, co mam robić, mogę wziąć tę pomoc, nie umrę od wydatku, ale to wszystko razem nie jest fajne, poza tym muszę to załatwić w poniedziałek o 7 rano.:( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damsel in distress
Sąsiad twierdził, że mogę w ogóle jeździć, jeno młotkiem postukać, jak się powtórzy. Na hol mnie też nie ma kto wziąć. :( Ta opcja w ogóle odpada. Albo laweta albo jadę ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damsel in distress
A mechanika nie ma dalej. Mam nadzieję że jest w Krakowie. Na jego opinii mogłabym polegać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damsel in distress
Bardzo wam w każdym razie dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damsel in distress
Szczerze mówiąc, to że ja w ogole zaczęłam tym samochodem jeżdzić wymagało przełamania super boja. A potem zdarzają mi się rzeczy typu, że na przeglądzie rejestracyjnym słyszę, że za chwilę zgubię koło (samochód ma 5 lat) i że w ogóle nie powinnam jeździć samochodem w takim stanie. Co robię? No z duszą na ramieniu jadę do warsztatu (no znowu: wzywać lawetę czy nie?). A w warsztacie słyszę, no dobra, wahacz trzeba wymienić, no ale żeby od razu gubić koło - daleko do tego. Potem świeci mi się lampka od akumulatora - słyszę: alternator, nie ładuje, trzeba wymienić. No ale nie ma elektryka, mam przyjechać w poniedziałek. Znowu jeżdżę w stresie - lampka jako żywo przestaje się palić. I od kilku miesięcy sie nie zapaliła. Nie znoszę się na czymś tak straszliwie nie znać. :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autoro, nie jestem ekspertem od samochodów, tym bardziej nie chce doradzić Tobie czegoś, co mogłoby Cię doprowadzić do wypadku, lub jakichś nieprzyjemności. Ja sama z samochodami przeszłam wiele i miałam już 3 ( co jeden to.... model, kurde ), mam więć wbrew pozorom troszke doświadczenia. mogę Ci powiedzieć tylko tyle : ja bym pojechała. jeśli mówisz, że nie masz daleko i nie masz po drodze 23 skrzyżowań ze światłami, na których trzeba hamować, to ja bym pojechała. tym bardziej, kiedy mówi mi to mój tata, który dla mnie ( i nie tylko ) jest naprawdę autorytetem w dziedzinie mechaniki. Oczywiście wielbiciel ma rację, że jazda niesprawnym samochodem ZAWSZE jest ryzykowna. Ale trzeba też umieć klasyfikować ryzyko. Są choroby z którymi idzie się osobiście do lekarza i takie, kiedy wzywa się pogotowie do domu. Z samochodami chyba jest podobnie. A czy możesz uruchomić samochód i przejechać próbnie kilkanaście/ kilkadziesiąt metrów? Nie wiem, wokoło domu, bloku, po osiedlowej uliczce? Powinnaś wyczuć na ile hamulce łapią, na ile samochód \"słucha\". Tak więc decyzja należy do Ciebie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość damsel in distress
Shalla, tak właśnie mam zamiar jutro zrobić - przejechać się próbnie. Wtedy podejmę decyzję. W ogóle mam ostatnio zły okres. W piątek 13 dowiedziałam sie, ze prawdopodobnie nie będę mieć pracy - wprawdzie jednej z wielu, ale tej z ubezpieczeniem. Potem załatwiłam sobie baterię w nowym telefonie (złym kablem usb), mało tego, jak po długich a ciężkich poszukiwaniach znalazłam właściwą, okazało się, że w zasadzie chyba uszkodzony jest telefon a nie bateria. :( We czwartek poleciała giełda, a wczoraj zepsuł mi się piecyk.:( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no, jak się klocki zapiekły na jednym kole to spoko, najwyżej raz zahamuje i nie pojedzie dalej ;) Gorzej, jeśli przyczyna leży w czym innym i w ogóle hamulce szlag trafi, wtedy może być płacz :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×