Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Fabryka leżała na obrzeżach miasta, na terenie olbrzymiego kompleksu przemysłowego. Na początek musiałem się wylegitymować, by w ogóle wjechać na ogrodzony teren. Gdy dotarłem do bramki przed wejściem do zakładu, moje dokumenty znowu zostały sprawdzone. Przyznaję się bez bicia – były podrobione. Na prywatnego detektywa różnie bowiem reagowano. Nierzadko drzwi się zatrzaskiwały na głucho, a usta sznurowały na amen. Załatwiłem więc sobie po znajomości lewą legitymację prasową i jako dziennikarz działałem z dużo większą swobodą. Choćby teraz. Strażnik wpuścił mnie do środka i chętnie służył informacjami. – Robię reportaż dla mojej rozgłośni o pracownikach ochrony, takich jak pan – uśmiechnąłem się czarująco. – W takim razie, niech pan pyta – z dumą wypiął umundurowaną pierś. – Tak nietypowo zaczniemy. Jakie są pana zainteresowania poza pracą? Oczy mu się zaświeciły. – Wędkarstwo i piłka nożna, oczywiście! – A ma pan tutaj telewizor? – Nie, tylko radio. – I słucha pan relacji z meczów w czasie pracy? – E... wolę transmisje z obrazem przy piwku – mrugnął. – Tu głównie muzyki słucham i czekam na prognozę pogody, bo ryby przy zmianach ciśnienia nie biorą... Ja też nic nie upolowałem na tym łowisku. Strażnik w pracy zajmował się swoją robotą, więc przemycenie pod jego czujnym wzrokiem ponad ćwierci tony kawy nie wchodziło w grę. Pogadałem z nim jeszcze trochę dla zachowania pozorów. W trakcie rozmowy zauważyłem kominiarza na rowerze i odruchowo złapałem się za guzik. Na szczęście i dobrą wróżbę. Wjechał na teren zakładu jak do siebie. Gdy nas mijał, strażnik tylko mu pomachał. – Znacie się? – spytałem. – Jasne, to Wincenty – wyjaśnił. – Zwykle bywał u nas rzadko, raz na miesiąc może. W tym roku, od kiedy się ochłodziło, przyjeżdża praktycznie co drugi dzień. Trochę dziwne, ale widać jak trzeba to trzeba. – A co on tu robi?– dociekałem, mając niesprecyzowane przeczucie. Strażnik spojrzał na mnie jak na wariata. Podrapał się w głowę, zsuwając czapkę z czoła. – To jest kominiarz – wyjaśnił ze stoickim spokojem. – Kominy, panie, czyści. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ponoć nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi, ale pozostawiłem strażnika z dużymi wątpliwościami co do mojej dziennikarskiej inteligencji. Niech tam. Słowa o częstszych niż zwykle wizytach kominiarza wzbudziły moją czujność i zawodową podejrzliwość. Zaparkowałem auto przed budynkiem biurowym. Znów posłużyłem się lewą legitymacją i poprosiłem o rozmowę z dyrektorem. Nie wiem, czy to za sprawą kominiarza, ale szczęście mi sprzyjało. Był wolny i na miejscu. W dodatku chętny do rozmowy. Po paru minutach siedziałem w jego gabinecie, w głębokim fotelu, delektując się kawą i kruchymi ciasteczkami. – Więc interesuje pana nasza najnowsza linia produkcyjna? – dopytywał się podekscytowany. – Muszę z dumą stwierdzić, że to najnowocześniejsza linia tego typu zainstalowana na terenie Europy Wschodniej. Technologia pochodzi z Hiszpanii, wszystko przyjechało do nas w częściach w maju, próbny rozruch odbył się w lipcu. Od sierpnia produkcja ruszyła pełną parą! – A ile kawy zakład wyprodukował w tym roku? Dyrektor sięgnął do szuflady biurka i wyciągnął stos papierów. – Zawsze jestem gotów do odpowiedzi na to pytanie – obwieścił. – A czy jest pan też gotów do rozmowy na temat tego, co nie zostało wyprodukowane? – uśmiechnąłem się niewinnie. – Chodzi o tą sprawę z kradzieżą? – domyślił się i wyraźnie spochmurniał. – Przed prasą nic się nie ukryje... To przykra historia. Osobiście nie wierzę, aby Zbyszek, znaczy szef produkcji ukradł trzysta kilo kawy. Nie taki typ człowieka. I po co miałby ryzykować tuż przed emeryturą? Tym bardziej, że mógł najzupełniej legalnie wziąć dowolną ilość z laboratorium badania jakości. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widząc moje zdziwienie, wyjaśnił: – Laboratorium kilka razy w tygodniu pobiera próbkę do analizy, tak około kilograma. Po testach próbka jest darmowym prezentem dla pracowników, bo na linię już nie wraca. Czego jak czego, ale kawy naszym ludziom nie brakuje – dokończył. – Jak w takim razie wytłumaczyć zniknięcie trzystu kilogramów? – Sam się nad tym zastanawiam. I nic nie wymyśliłem, choć sprzeciwiałem się zwolnieniu Zbyszka. Niestety, tak postanowił zarząd, który nie patrzy na ludzi, tylko na liczby. A te były nieubłagane. Hiszpanie wraz z linią produkcyjną przysłali nam obliczenia norm, które jasno określają, że z takiej ilości surowca powinniśmy wyprodukować o trzysta kilogramów kawy więcej. – Może z surowcem coś było nie tak? – zasugerowałem. Pokręcił głową. – Surowiec bierzemy ciągle z tego samego źródła. Z nim na pewno wszystko jest w porządku. A kawa zniknęła. Jakby wyparowała przez komin – westchnął. – Komin?! – Aż mnie poderwało z miejsca. Mój nos poczuł tak wyraźny trop, że niemal widziałem zwierzynę. Czym prędzej pożegnałem zdziwionego dyrektora i wróciłem do strażnika przy bramie. – Czy ten kominiarz, ten Wincenty, jest jeszcze na terenie? – zapytałem zdyszany. Wartownik najwyraźniej wolał nie drażnić szalonego reportera i dokładnie objaśnił mi drogę do hali numer trzy. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bez wątpienia łamiąc jakieś przepisy, wlazłem na dach. Był tam i klął w żywy kamień. Podszedłem bliżej i z ciekawością spojrzałem na powód złości kominiarza. – Czego tutaj?! – fuknął na mnie. – Nie wolno. Kłopotów pan szuka? – Rozwiązania zagadki... – mruknąłem pod nosem. – To powodzenia. Tu ma pan kolejną. Czyszczę i czyszczę, a to pieruństwo wciąż zatyka kominy! – nogą trącił stertę ciemnej, intensywnie zalatującej mazi. – Żebyśmy byli nad kotłownią, rozumiem, ale to wyjścia szybów wentylacyjnego z hali, gdzie robią kawę. – I wszystkie te szyby takie brudne od środka? – Cała ósemka, niech je szlag! Latem czyściutkie i suchutkie, a teraz zimą, co drugi dzień muszę draństwo przepychać, żeby cug był nad halą! Schodząc z dachu, zwinąłem do foliowego woreczka trochę tajemniczej substancji. W samochodzie przyjrzałem się jej uważnie. Wyglądała jak miękki asfalt, ale pachniała kawą... Zadzwoniłem do mojego klienta z dobrą wiadomością. Powiedział, że zaraz będzie. Czekałem na niego w pokoju konferencyjnym. Razem z dyrektorem. Udało mi się go przekonać do konfrontacji, choć nie był zachwycony moim małym oszukaństwem. Niemniej chciał poznać prawdę. Wreszcie we trzech usiedliśmy przy stole, na którym położyłem woreczek z dziwną mazią. – Oto wasza zguba – powiedziałem z zadowoleniem. – Kominiarz ją znalazł. – Znalazł czy ukradł? A co zrobił z resztą? Tylko tyle zostało z trzystu kilogramów? – dopytywał się dyrektor. Powoli opowiedziałem im o problemach kominiarza z zatykającymi się szybami wentylacyjnymi. Obaj panowie powąchali próbkę, pomacali... – No, to jest możliwe... – kręcił głową dyrektor. – Owszem – dodał mój klient. – Hiszpańska technologia nie przewidziała aglutynacji, czyli sklejenia się pyłu kawowego w przewodach wentylacyjnych na skutek zdecydowanie niższej temperatury otoczenia panującej na zewnątrz... – ...a hiszpańskie normy nie uwzględniły w związku z tym tego ubytku jako straty produkcyjnej – dokończył dyrektor. – Więc żadnej kradzieży nie było, a wszystko... – uśmiechnął się z ulgą pan Zbyszek – poszło w komin. – Dosłownie – potaknąłem. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak wyjaśniłem sprawę zagadkowego zniknięcia kawy. Moje odkrycie musiało potwierdzić oficjalne dochodzenie komisji technicznej. W końcu oczyszczono pana Zbigniewa z wszelkich zarzutów i przywrócono do pracy. Ponieważ ja ze swoją robotą uwinąłem się w jeden dzień, więc wiele nie zarobiłem. Ale nie tylko pieniądze się liczą. Jak powiedział wdzięczny pan Zbyszek, honor i dobre imię nie mają ceny. Podobnie jak satysfakcja z dobrze wykonanego zadania. P.S.Troche sie uspokoilam ,wiec ide na "poczte". JARZEBINKO__________TY wiesz o co chodzi,prawda? Dziekuje za golabka👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOCHANE DRZEWKA______jestescie zajete,wie zabieram sie za pieczenie racuchow :D Drożdżowe racuchy z jabłkiem Składniki: - 25 dag mąki - 1,5 kg drożdży - 1 szklanka mleka - 5 dag cukru - 2 jajka - 3 dag masła - olej do smażenia - 2 jabłka Rozetrzeć drożdże z cukrem, ciepłe mleko i kilka łyżek mąki, odstawić do wyrośnięcia. Z białek ubić pianę, wsypać cukier, i ubijając - dodawać po żółtku, dodać do rozczynu z ubitymi jajkami, stopionym masłem i resztą mąki wyrobić. Odstawić do wyrośnięcia, dodać jabłka, smażyć z obu stron na rumiano, można posypać cukrem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Racuchy z bananami Składniki: - 35 dag mąki - 0,5 litra kefiru - 3 jajka - 1 łyżeczka proszku do pieczenia - 3-4 banany - sok z cytryny - olej do smażenia Kefir (można użyć kwaśnego mleka) połączyć z jajkami i mąką wymieszaną z proszkiem do pieczenia, utrzeć na gładką masę. Banany umyć, obrać, pokroić na dość grube plastry 2-3 cm, odstawić na kilka minut, obficie skropić sokiem z cytryny, aby miąższ nie ściemniał, osączyć, włożyć do ciasta. Dużą łyżką kłaść na rozgrzany olej, zrumienić, obrócić na drugą stronę, zmniejszyć ogień, dosmażyć. Zdjąć z patelni, osączyć, posypać cukrem pudrem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Racuchy ze śliwkami Składniki: - 25 dag mąki - 1,5 dag drożdży - 1 szklanka mleka - 5 dag cukru - 2 jajka - 3 dag masła - olej do smażenia - słoiczek śliwkowych powideł Drożdże rozetrzeć z łyżką cukru, rozprowadzić ciepłym mlekiem, wymieszać z 3 łyżkami mąki, odstawić w ciepłe miejsce. Żółtka oddzielić od białek, z białek ubić pianę, wsypać cukier i ubijając dodawać kolejno żółtka. Do podrośniętego rozczynu dodać resztę mąki, stopione i ostudzone masło i ubite jajka. Wyrabiać drewnianą łyżką, aż ukażą się pęcherzyki. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany. Ponownie odstawić do wyrośnięcia. Na patelni rozgrzać olej, nakładać łyżką nieduże porcje ciasta, smażyć z obu stron na rumiano, zdjąć z patelni. Na gorące placki kłaść po łyżeczce powideł, można posypać cukrem pudrem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam biesiadniczki! Trzecia jesień Adam Ważyk Tam na pewno za oknem jesień liści złotych, trzecia jesień od czasu, jak wyszedłeś z domu, i nad stołem, gdzie jeszcze nie ostygł twój dotyk, tam żona, od niechcenia, jakby po kryjomu pochyla się nad książką, która wciąż otwarta, nie doczytana leży... Gdzieżeś się zapodział? Już idzie trzecia jesień i zagięta karta wzdycha: miły, czas skończyć przerwany nasz rozdział Więc powróć i obejmij rękami obiema ten ciepły słup powietrza, wchłoń je do ostatka... Rozchwiane twoje okno i naprawdę nie ma twojej żony, tam tylko jest czarna zagadka. Jedynym twoim domem jest ta jesień rdzawa, zamieć liści po trzykroć nad tobą zawisła, to szumi popiołami zdmuchnięta Warszawa, to dopływa do stóp twych nie zniemczona Wisła. Jest tylko jesień nasza, jasień wojująca, nie ta, co osypała się po świeżych tropach klęski, i nie ta druga, która liście strąca żałobne, ale wściekły, ogromny listopad nadziei, buchający ogniem zamiast złota, insurekcją parzących nadwiślańskich liści, błogosławionym gniewem, kiedy klątwę miotasz i zaciskasz na cynglu palec nienawiści. Pozdrawiam Biesiadę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! WIATR JESIENNY ZŁOTY Agata Darowska muszę odejść tam gdzie wiatr mój wieje najintensywniej ... tam gdzie radość błękitna przesłania smutek splata chłodne dłonie niczym włóczkę babciną ... tam będę szczęśliwa ... zostawiam ten świat ... na chwilę ... na moment ... wiem że wrócę kiedy wypełnię się nowym życiem i łzy rosy wyschną a tęsknota odpłynie z nurtem niedomówień ... będę szumieć ... giąć swe słabe łodyżki w uścisku ... a mój pióropusz ... ten delikatny beżowy będzie muskał wiatr ... ten ciepły – jesienny – mój wiatr ... Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM BIESIADO!🖐️ Jesień - Liliowy wrzos....... Liliowy wrzos okrył już ziemię Złociste liście lecą do stóp I biała przędza babiego lata Jesień zwiastuje nam. Szeleszczą liście pod naszym krokiem Tęczą kolorów mieni się świat To właśnie jesień barwna, jesień złota Jesień, jesień wita nas. Dalekie wzgórza mgłami spowite W gałęziach drzewa srebrzysty szron Promienie słońca jasne, złociste Jesień zwiastują nam Szeleszczą liście pod naszym krokiem ... Z podmuchem wiatru lecą kasztany Żółte gałęzie, czerwony głóg Echo powtarza nam skargę lata Skargę minionych dni. Szeleszczą liście pod naszym krokiem ... 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesień w górach..... Lato zamknięte kluczem ptaków Zostawia tylko swe wspomnienia Jesień odważnie stawia kroki Zaczyna mgłami dyszeć ziemia A w górach nie ma już nikogo Niebo nas straszy niepogodą Lato do ciepłych stron umyka W skłębionych chmurach i strumykach Na niebie mokrym od jesiennej słoty Koczuje tabor żalu i tęsknoty A drzewa pogubiły liście Na wczesne mrozu przyjście Wiatr tylko plącze się dokoła Na wrzosach pajęczyny wiesza I zasypiają leśne zioła Jak smutne słowa tego wiersza Muzyka: A. Mróz Słowa: Turbus

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienne serce = = = = = = = = = Zbiorę liści bukiet złocisty Taki z barwami , wymarzony Pachnący letnich wspomnieniem dni I czuję Ciebie w sercu co drży Uzbieram bukiet w którym są Wspomnienia zapisane Tych westchnień wspólnych Które śpią w parku pod platanem Taki mieniący się wschodem słońca Z brązem nabrzmiałych żył szkieletu Opadły cicho na podłoże Z tematu dla poetów Przekażę w Twoje śliczne dłonie Ten zasuszony dowód bliskości Otwórz przed mną jesienne serce Niech miłość w nim zagości. /zbigniew roth/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA_____________JARZEBINKO i SREBRNA AKACJO__________witajcie 🖐️👄 Dziekuje za piekne wiersze👄 Zostawiam piekny wiersz❤️ SPONTANICZNY GEST Co dnia stary mezczyzna powoli przechodzi ta sama ulica. Codziennie mijaja go setki ludzi. Wszyscy ida wlasnymi drogami,maja swoje sprawy. Przepychaja sie obok niego,nie ogladajac sie za siebie. Coz to bylo za zaskoczenie dla tego starego zamknietego w sobie mezczyzny, gdy nagle ktos przystanal, ktos ze stale tam przechodzacych, wetknal mu do reki paczke tytoniu i szepnal przyjaznie do ucha: \"To dla Ciebie,do fajeczki, i bywaj zdrow\". Z powodu tego zwyczajnego gestu stary mezczyzna byl przez wiele dni niezmiernie szczesliwy. Istnieja tysiace starych ludzi, ktorzy czekaja na spojrzenie pelne przyjazni i sympatii. Drobny,spontaniczny gest moze dla samotnego czlowieka znaczyc wiecej niz bezosobowy przelew pieniedzy czy perfekcyjnie zorganizowana akcja pomocy. Badz dobry dla starych ludzi,cierpliwy i uprzejmy. Okazuj im kazdego dnia serce. Ich szczescie lezy w Twoich rekach. Pomyl o tym: TY takze kiedys sie zestarzejesz!! Phil Bosmans Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolanthe ___________Deszcz słońca Deszcz słońca spadł na nas niespodziewanie. W twoich oczach odbijały się krople złotego...(podniecenia) Przestraszyłam się smutkiem widzianym na dnie. Szczęście wyschło, smutek został, a podniecenie dogorywało. Staliśmy wpatrzeni w niebo, a tęcza nie wyszła. Może gdybyśmy patrzyli w inną stronę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna Układanka Z lata wytoczę jesień a błota mozaiką rozłożę liście zeschłe na gałęziach porozwieszam wysoko. I kto odgadnie że to ja ułożyłam jesień. I kto odgadnie że to ja ułożyłam jesień. Kupiłam dzisiaj dłutka wyrzeźbię więc poranek wrześniową noc gwiazdami haftowaną i zmokniętego ptaka Pomaluję moją układankę, odcieniem złota maczanym w fiolecie z kawałkiem tłuczonego księżyca, a gdy już pracę ukończę, ............pójdę na spacer wykonuje: Piotruś Chałturnik autorką tekstu: Małgorzata Żurecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma co się tak do starości spieszyć. Sama przyjdzie. (...) Spodziewa się jej człowiek, a mimo to czuje się zaskoczony. Nie ma w człowieku zgody na starość. — Wiesław Myśliwski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biesiadoooooooo
przecież te wszystkie wiersze o miłości.,,,,,,,,,,,,,,, itp bzdety można odnaleźć w necie posługując się googlami. :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam i pozdrawiam! Jak dobrze,że mogę poczytać cudowne wiersze.Osoby niezainteresowane nimi niech tu nas lepiej nie odwiedzają. Szukajcie ich sobie w internecie.Nikt wam tego nie zabrania. W nawiązaniu do wiersza \"Spontaniczny gest\" . Dla niektórych jesień życia to piękne lata. Starsze osoby są wolne od stresów i obowiązków, związanych z pracą zawodową. Dzięki temu mogą spędzać więcej czasu z wnukami. Zdają sobie sprawę, że szczęście nie zależy od tego, co sądzą o nich drudzy. Teraz z większą swobodą wyrażają swe opinie i czują się bardziej odprężone i zadowolone. Tacy ludzie mogą nie koncentrować się wyłącznie na samych sobie, lecz znajdować radość w chętnym wspieraniu potrzebujących. Nabywają nowych umiejętności i robią rzeczy, których dotąd nie mogli, gdyż troszczyli się o rodzinę i zarabiali na utrzymanie. Sławna malarka amerykańska, Grandma Moses rozpoczęła swą karierę artystyczną jako niemal 80-letnia kobieta, a 25 obrazów namalowała już po ukończeniu 100 lat! Światowej sławy aktorka teatralna oświadczyła w wieku 86 lat: „Przeżywam teraz najwspanialsze chwile! Może się dziwicie, że tak późno. Ten okres mojego życia ma pewną dobrą stronę. Otóż ani nie oglądam się wstecz, ani nie wybiegam zbytnio w przyszłość — najwyżej na kilka dni. Cieszę się chwila obecna,”. Dodała też: „Aby czuć się naprawdę zadowolonym z siebie, ze swego życia, wcale nie trzeba być milionerem ani figurować na pierwszych stronach gazet”. Inną zaletą podeszłego wieku jest mądrość i doświadczenie, których nabywa się właśnie z upływem lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bylo troche spokoju i znow sie pojawia,,, do biesiadoooooo Mysle,ze jestes zgorzkniala baba,ktora tu wlazi i zostawia swoje bzdety.Nas nie interesuje twoje zdanie.Musisz byc cholernie sfrustrowana,skoro te piekne wiersze nie przemawiaja do ciebie. Tak,te wiersze sa w necie___i co z tego?!Po to one sa,aby inni z nich korzystali.Po drugie_____to jest nasz topik,a nie twoj.!!!! I to jest nasze wspaniale miejsce,ktore chetnie odwiedzamy! Omijaj go szerokim lukiem____bo nie cierpimy intruzow!:D:D:D:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
List z parku jesiennego esień oto nadeszła z jej przysłowiową melancholią i jesiennie oddziałała na nas z przyjacielem. Szliśmy więc przez park jesienny w szeleście liści i myśli niewesołych, aż tu staruszka jakaś z mgły jesiennej się wyłania, podchodzi do nas i powiada: - Nie poznajecie? Więc my, że - oczywiście, poznajemy (bo jak tu dać bądź co bądź kobiecie do zrozumienia, że się zmieniła nie do poznania?), ale w gruncie rzeczy nie poznajemy. Owszem, staruszka miłej nawet powierzchowności, ze śladami minionej urody na licu, ale - kto taki, nie wiadomo. To znaczy - ja nie wiem i widzę po minie przyjaciela, że on też nie wie. - A ja bym pojedynczo żadnego z was nie poznała, ale we dwóch to poznałam od razu - powiada wiekowa pani i dalejże sypać jakimiś szczegółami z naszej młodości, widać, rzeczywiście ktoś znajomy, tyle że nie wiemy, kto. Co prawda myliłem jej się z przyjacielem, bo przypisywała mi pewne fakty z życia przyjaciela. I na odwrót. Ale jako zespół złożony z dwóch osób znała nas całkiem nieźle. My natomiast, to jest ani przyjaciel, ani ja, nie mogliśmy sobie nadal ani rusz przypomnieć - kto zacz. Więc w rozmowie z nią lawirowaliśmy z trudem, żeby się nie zdradzić. Posuwaliśmy się przy tym wolnym krokiem i po kwadransie może tego wspólnego spaceru wyszliśmy z parku na ulicę, gdzie też z ulgą zaczęliśmy się żegnać z tak najwidoczniej bliską nam kiedyś, a nie zidentyfikowaną osobą. I oto, kiedy z głębokim szacunkiem składałem pocałunek na jej pomarszczonej dłoni, leciwa dama po- wiedziała znienacka: - Właściwie to nie powinnam ci podawać ręki po takiej historii! Paskudnie się wtedy wobec mnie zachowałeś... Spuściłem oczy, bo przykro jest takie słowa usłyszeć z ust wiekowej kobiety, ale znów nic sobie kompletnie nie mogłem przypomnieć. - Paskudnie! - powtórzyła i łzy zakręciły jej się w oczach. Musiało to być rzeczywiście niezłe paskudztwo, skoro pamięć mego postępku do dziś tkwiła w niej tak żywo. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Gdyby nie on - tu staruszka spojrzała na przyjaciela z wyrazem bezgranicznej tkliwości - wykoleiłabym się. Tylko dzięki niemu nie zeszłam na psy! Nigdy mu tego nie zapomnę, nigdy! Teraz przyjaciel spuścił oczy, bo wprawdzie miło jest takie słowa usłyszeć, ale absolutnie nie mógł sobie przypomnieć żadnego szlachetnego czynu, który by pasował do słów staruszki. Ta zaś długo wpatrywała się w swego dobroczyńcę i, w miarę jak to czyniła, wyraz tkliwej wdzięczności zaczął na jej twarzy ustępować wyrazowi niepewności, a potem - zakłopotania. - A może mi się już pomyliło? - powiedziała z odcieniem wahania. - Bądź co bądź to już tyle lat temu... Może to ty zachowałeś się jak skończony świntuch? Jakby na poparcie swych wątpliwości zwróciła te słowa do przyjaciela, obdarzając go moim imieniem, po czym zwróciła się do mnie, przypisując mi imię przyjaciela. - A ty może okazałeś się taki wspaniały?... Nie, nie... To na pewno - on!... Chociaż... właściwie... Sama już nie wiem... Tyle to już lat... I z tymi słowami odeszła, pozostawiając nas z dręczącą niepewnością: który ma w swoim życiorysie piękna kartę z tą staruszką, a który - paskudną? Który z nas był aniołem jej życia, a który świnią? Czasem wydaje nam się, że wolelibyśmy o sobie wiedzieć to drugie, niż nic nie wiedzieć. I zbyt późno, znużeni podrygami bezsilnej pamięci, dochodzimy do wniosku, że mężczyzna powinien wiedzieć o sobie, czy jest zły, czy dobry. Albo przynajmniej prowadzić porządne, systematyczne notatki J.PRZYBORA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tego roku jesień http://strony.aster.pl/mira1/piosenki-jesien/A%20tego%20roku%20jesien%20jakas%20inna-Pod%20Strzecha.htm A tego roku jesień jakaś dziwna Ucisza ludzi i szarpie drzewami Przesuwa obłoki w szachownicę nieba Gra na niej w warcaby ptakami A tego roku jesień jakaś dziwna Całe niebo w szarości zanurza Mamiąc przechodniów mgiełkowym obliczem Kieruje wszystkich na ziąbów przedmurza Zaś tu gdzie mieszkam praca w polach tłumna I syte młyny terkocą brzuchami W brzemienne bochny złotego chleba Który smakuje Twoimi ustami A tego roku jesień jakaś dziwna Okrywa stawy grubym kocem rzęsy Na polach strojnych barwnych drzew bukietem Rozpoczął harce wietrzyk niespokojny Słowa i muzyka: B Koptas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM KOCHANE DRZEWKA! 👄 Pozwole sobie przytoczyc wiersz dla INTRUZA. Hymn do nieprzyjaciela...... \"Nie możesz wroga pokonać....pokochaj go\". O nieprzyjacielu mój „mądry”, wytrwały, Skutek twego działania niebywały. Męczysz się co prawda, listy piszesz głupie, Zamykasz słowa w nienawiści skorupie. Przypisujesz mi cechy, których nie miałam. Zmuszasz do śmiechu przez łzy, chociaż nie chciałam. Toć płakać miałam pokonana , skruszona. Nieporadnością słów moich zawstydzona. Przemogłam jednak wstyd i upokorzenie, Napisałam co myślę, i nic nie zmienię. Przeciwności kształtują siłę przetrwania, Zmuszają łagodnych ludzi do działania. Miałeś się ujawnić, tego nie zrobiłeś. Widocznie się swoich poczynań wstydziłeś. Chciałam dzisiaj Tobie tutaj podziękować, Nauczyłeś mnie jak urazy nie chować. I modlić się za tych , którzy zbłądzili- Żyć bez nienawiści się nie nauczyli. Życie jest problemem do rozwiązywania, Do przebaczenia czynię przygotowania. Nie przychodź do mnie kuchennymi schodami, Nie wiemy ile dni zostało przed nami. Autor: donna lukrecja. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten wiersz dedykuje Wam kochane drzewka!❤️ wiersz dla Przyjaciela....... Ta więź umysłów jest współżyciem dusz. Nasz kontakt ze sobą przez zakres słów. Niedoskonałość mowy w mgle tego świata pośród ludzi, spojrzeń, obrazów trzyma nas gdzieś za ręce. Zaczerpnąć tchu, napić się ze źródeł wspólnie zbudowanej studni na wodzie źródeł ducha, Poruszyć skrzydła by wzlecieć móc nad tym co jest. W wyścigu myśli do transkrypcji w słowo Przyjacielu, przyjdź. autor: anulekt. Pozdrawiam serdecznie. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pieknie napisane! Kilka slow z wiersza,,, \",,,,Napisałam co myślę, i nic nie zmienię. Przeciwności kształtują siłę przetrwania, Zmuszają łagodnych ludzi do działania\". DRZEWKO OLIWNE i JARZEBINKO_🖐️🖐️🖐️ Dziekuje !!!!❤️ Buziaczki👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×