Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Achaja

Klub Anonimowych Jedzenioholikow

Polecane posty

nie poszłam na spotkanie... jeszcze dzis sie nie obzarlam i moze sie nie obezre bo moj maz jest w domu. Mamy mala rocznice i mielismy ja swietowac w sob ,ale jednak dzis mamy wiecej czasu i...nici ze spotkania. Ale moze pojde w sobote. .. moze ...sama nie wiem...powoli tarce ten cien nadziei jaki mialam po 1wszym spotkaniu...ciezko mi uwierzyc ze jeszcze cos sie da zrobic...wynajduje setki wymowek i wciaz mi sie wydaje ze to wszytsko sobie wkrecilam. Mimo ze na zalaczony quiz dotyczacy tego czy ma sie problemy z jedzeniem odpowiedziama na niemal wszytkie pytania twierdzaco (wystarcza tylko 3 odp na tak), mimo ze wygladam jak wygladam, mimo ze wazylam sie dzis juz 4 razy, mimo ze mam non stop dola, alebo wszytsko mnie wkurza, mimo,ze nie pamietam abym byla kiedykolwiek z siebie zadowowlona... wciaz mi sie wydaje ze to moze jednak mnie ie dotyczy do konca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasami mam wrazenie ze ja to nie ja. Ze ja - ta prawdziwa i switna dziewczyna- jest wieziona w tym dziwacznym ciele, ciele ktore nie dosc ze wyglada tak nieestetycznie to jeszcze jest calkowicie pozbawione kontroli nad niektorymi cxzlonkami ciala np ustami i rekami. Ze jak przez kraty wygladam przez oczy mojego wiezienia (jak w filmie \"Byc jak John Malkowich\"),albo jak jakas ksiezniczka zamknieta w wiezy wygladam na mojego zbawce, ktory rozetnie ten wielki brzuch i mnie uwloni i ...wtedy zaczne zycie, prawdziwe zycie...no bo teraz to ja czekam...na co? na kogo?...chyba juz tylko na ta ktora przychodzi w koncu do kazdego, w pewnym sensie ona moze mnie wyzwolic ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich..niestety nadal sie obzeram, do tego wzielam sobie na leb tlumaczenie z angielskiego na ktore mam 1,5 tyg, nie wiem kiedy to zrobie, bo po robocie przychodze padnieta, a tu jeszcze do tego bede musiala usiasc;/stres mnie nakreca, zre jak opetana...bledne kolo;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
achaja ja mam podobnie, tez czekam, wszystkie przyjemnosci odkladam na potem, jak juz zaczne normalnie jesc i schudne...mysle ze teraz na nie nie zasluguje;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też robiłam sobie ten \"test\" zamieszczony na stronie AŻ i wynik był załamujący, teraz już dokładnie nie pamiętam, ale miałam tylko jedną lub dwie (na pewno nie więcej) odpowiedzi na nie, z resztą zgadzałam się całkowicie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nawet na ten luksus nie moge sobie pozwolic bo mam rodzine...czasmi wysle ze lepiej by im bylo bezemnie...w kazdej skrytce mojego samochodu baton czekoladowy....czasmi mysle ze sie mnie wstydza, wiec lepeij nigdzie nie wychodzic.... w szufladzie mojego biurka 4 czekolady.... tyle mialam planow,ktore spelzly na niczym...w kieszeni marynarki 3 opakownia po wafelkach....jest taka piosenka....SOAD chyba tak leci w wolnym tlumaczeniu: \" idziemy na dno, tak nisko az do samej gleby, czy nas widzisz, jestesmy jedna druzyna, idziemy na dno, nikt nas nie ocali , nawet bog, nikt nas nie zamierza ocalic...\"...niesamowite jak swietna jestem aktorka na co dzien....juz dawno wygralam Oscara... ale nie poszlam na premiere bo nie zmiescilam sie do taksowki.... ja chyba oszaleje.... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O witam...hej dziewczyny...przepraszam ze takiego dola zapuscilam..myslalam ze jestem tu sama... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Achaja nie przejmuj sie, ja tez w podlym nastroju, wlasnie jestem po zezarciu polowy chleba i pol litra lodow z sosem;/ do tego lezy przede mna to glupie tlumaczenie z angola,a ja nie mam sily sie za to zabrac, jutro wstaje o 4;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agus....ja mam dzis chyba jeden z gorszych dni...tzn psychicznie...nie wiem ..nic sie takiego nie stalo...dzien jak co dzien... beznadziejna i tlusta... myslisz ze ten test...ze to nas naprawde okresla na cale zycie... bo z tego chyba nie da sie wyjsc, tzn naprawde wyzdrowiec, mozna chyba tylko zaleczyc chorobe....wiec ja niew iem czy to ma wogole sens... nie ...moze juz nie bede nic pisac, zeby was nie dolowac....jak mowilam to nie jest moj najlepszy dzien... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mdli mnie jak cholera, gdyby nie tabletki anty to bym sobie chyba palec w gardlo wcisnela;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Achaja, jeśli o mnie chodzi to jeszcze jeden dół nie zaszkodzi, mój i tak mnie nie opuszcza.. :( Takiego nastroju to ja jeszcze chyba nigdy nie miałam, przez całe te ponad 4 lata, bo tyle się obżeram, niestety :(, jeszcze nie tak dawno było na zmianę z głodzeniem się - po równo, a teraz same wielkie obżeranie się i z tym pogodzić się nie umiem :(. A Wy od kiedy się tak objadacie, długo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam ochote wyjsc na zewnatrz i drzec sie w nieboglosy...tak bardzo boli...qrde...co mi jest.?..co mi jest?...juz nie wytrzymam ide cos zjesc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie tez niby nic, rano nawet mialam dobry humor, a teraz dol kompletny...wyc mi sie chce..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie obzeram tak gdzies od 5-6 lat, od momentu drakonskiej diety na ktorej bylam pol roku...wtedy zaczelam miec napady i wymiotowalam, byly okresy normalnego jedzenia, ale kompulsy wracaly;/ostatni rok jadlam w miare normalnie, az do teraz, do tych wakacji, kiedy to wszystko mi sie nawarstwilo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aguś, to długo, ja ponad 4 i u mnie też się zaczęło od diety, nad którą panowałam tylko do czasu. Jak byłam w liceum to mój wygląd mi w ogóle nie przeszkadzał, a jak poszłam na studia to się zaczęło błędne koło, które trwa do dzisiaj :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi sie zdaje ze pierwszy rzut mialam ok 17 roku zycia, przytylam wtedy ok 20 kg, probowalam tez sie zabic, ale jakos nie wyszlo...potem poszlam na studia , tam zaczelam sie odchudzac i niemilosiernie chlac i balowac oraz ...palic fajki zamiast jedzenia, w efekcie takiego trybu zycia schudlam 30 kg w rok. Wtedy poznalam faceta , rok w zwiazku, zostawil mnie...myslalam ze dlatego ze jestem gruba (ona byla o wiele grubsza niz ja teraz to wiem), szchudlam 12 kg, postanowilam sie zachlac na smierc, druga proba samobojcza.... potem poznalam mojego meza i jakos zaczelo sie ukladac powoli. Przytylam co prawda 13 kg(do 73)ale bylo ok...potem on wyjechal za granice do pracy a ja musialam zostac wy skonczyc studia , przytylam 10kg, potem ja wyjechalam...suma stresow i gehenna trwa od 2 lat...przytylam 20 kg....ostatni rok to jakis absurd...calkowicie stracilam nad soba kontrole ...nie umiem sie juz nawet glodzic dluzej niz 2 dni...roznia pochyba....104 kg...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie wlasnie zaczelo sie w wakacje przed klasa maturalna...w maturalnej juz obzeralam sie jak glupia i chyba przd swietami pierwszy raz zwymiotowalam...mi wyglad przeszkadzal w liceum, na studiach bylo mi wszystko jedno, wymiotowanie stalo sie odskocznia, na 1 roku po kazdym egzaminie wracalam do domu, zarlam i wciskalam sobie palce do gardla;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudne te Nasze przypadki, oj trudne :(. A wszystko przez ten wszechobecny \"ideał piękna\". Jeszcze nie tak dawno marzyłam, że się zakocham, ale tu z każdym dnie widzę, że będę sama do kónca życia, kto zechce taką jak ja. Z ostatnim chłopakiem rozstaliśmy się prawie rok temu, pamiętam jak ja kręciłam, by On i jego poprzednicy nie zorientowali się co się ze mną dzieje. Spotkaliśmy się, potem ja się w wieczorem i w nocy obżerałam, następnie udawałam że mam ogrom nauki, by się cały dzień głodzić, ćwiczyć pół nocy i spalić to co pochłonęłam i tak w koło. A teraz nie mam żadnej motywacji :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
beznadziejna i tłusta-pozwoliłam sobie napisac do Ciebie na Twoje skrzynke z prosbą o przesłanie mi wspomnianej tu ksiązki-jesli mozesz to prosze zajrzyj tam i przeslij mi ją. Ja niestety tez mam starszny problem z jedzeniem i chciałabym przeczytac tą ksiązke-moze odnajde w niej cos co pozwoli i mi zrozumiec czemu jedzenie odgrywa tak wazna role w moim zyciu a w zasadzie nieustanne myslenie o nim... dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam trzy dni za sobą bez obżarstwa, ten jest czwarty, ale się jeszcze nie skonczył, wiec jutro Wam napisze, czy przetrwałąm dobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mam dzis czasu na pisanie-ale napewna tu zajrze jutro. Dokładnie to sama nie wiem co mi jest i szukam wszedzei pomocy i wskazówek zeby zacza życ normalnie. Najpierw były zwykłe diety, potem anoreksja, anoreksja bulimiczna, bulimia a teraz? sama nie wiem co moi jest-wpadam ze skrajości w skrajnośc i nie wiem jak dalej zyc... do zobaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ika26 -> nie ma problemu, wyślę Tobie tę książkę za chwilkę i przepraszam, że musiałaś się o nią \"prosić\" ponownie, ale dzisiaj mam zakręcony dzień i nie zaglądałam na pocztę. Dam znaka jak pójdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też wiecznie czekam aż wreszcie schudnę. Aż samo się schudnie. Bo ja już nie mam na to wpływu. Mój organizm na mnie nie reaguje, rządzi mną. Mam szafę rzeczy za małych które czekają na moment kiedy będą dobre. Ładna bielizna, sexi piżamka, obcisłe spodnie, krotka spódniczka- wszystko czeka, bo moze kiedyś.... I nawet patrząc na tą szafę potrafię zjeść tabliczkę czekolady i wafelka. Może w czasach Rubensa byłoby nam łatwiej. Może wieszaki na wybiegach są przyczyną naszych problemów. Ale to co robimy chyba nie jest zdrowe mimo wszystko. Tylko jak to leczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od kilku dni myślę tylko o weselu kuzynki, które czeka mnie w sobote. Od kilku dni uspokajam się jedzeniem. Jak pomyślę,że połowa rodziny ostatnio widziała mnie gdy miałam 30kg mniej, to nie mam siły tam iść. Muszę, bo mi rodzice po prostu nakazują, i nie mogę się wywinąć, choć błagalam ich. I tak juz z prawie wszystkich imprez rezygnuje. Tym razem pojde. I jaki to wstyd, oj jaki wstyd, gdy w wieku osiemnastu lat musisz przejsc całe centrum handlowe by znaleźć tą jedną jedyną sukienkę, w którą się wciskniesz, i gdy matka kupuje ci majtki wyszczuplające byś lepiej w niej wyglądała. żałosne. a ty pocieszasz się jedzeniem i łudzisz się,że to już ostatni raz,.że od jutra wszystko sie zmieni. przepraszam,że tu pisze to własnie. ale gdzieś musiałam :( nie umiem z tym walczyć. z jedzeniem jestem zerem, ale bez jedzenia nie istnieję. nie umiem bez niego żyć. nie umiem życ bez obzarstwa, bo to juz nie chodzi o jakość, ale o ilość. szkoda. szkoda. wielka szkoda. (jak zwykle z mego wpisu wychodzi jaka ze mnie egoistka- umiem pisac tylko o sobie i sie rozczulac. przepraszam.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×